|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Maria Angel Komandos
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 738 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krosno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:37:51 30-03-09 Temat postu: |
|
|
Odcinek 2
Dom Smithów
Emma weszła do salonu i ujrzała Anne.
-,,Co ty tu robisz?"-zapytała zdenerwowana. -,,Kto cię wpuścił do tego domu?"
-,,Mam prawo tu być"-Anna nie ustąpiła młodej kobiecie-,,Miałam zostać żoną twego ojca więc nie wiem o co ci chodzi"
-,,Nie kpij proszę. On leży martwy i nie może zaprzeczyć twoim łgarstwom"-Emma zadarła głowę-,,Masz natychmiast stąd wyjść"
-,,Nie możesz mnie wyrzucić. Odczyt jest publiczny i każdy ma prawo tu być"-kobieta się nie poddawała. Ta mała żmija działała jej od dawna na nerwy, a teraz wśród zebranych ludzi śmiała ją poniżać. Matilde zauważyła, ze jej siostra za chwile wywoła skandal więc zawczasu odciągnęła ją od Anny.
-,,Zostaw j. Szkoda marnować sobie czas na takie jak ona"-powiedziała. Emma usłuchała i spokojnie usiadła obok siostry.
Emma wściekle wbiegła do swojego pokoju. Miotała się jak ptak w klatce. Chwyciła flakon stojący na komodzie i rzuciła go o ziemię, tak samo skończyła karafka z alkoholem i jej ulubione perfumy. Łzy złości i bezradności spływały obficie po jej ślicznej twarzy. Chwyciła portret ojca wiszący na ścianie i uderzyła pięścią w pierś sportretowanego.
-,,Nienawidzę cię!..Nienawidzę!"-krzyczała raz po raz uderzając w portret. Matilde wbiegła do jej pokoju i objęła ją mocno. Siła odciągła ją od portretu ojca i zawlokła na łóżko
-,,Emmo Sabino Smith natychmiast przestań tragizować"-powiedziała zdecydowanym głosem.-,,To nie koniec świata. Zrozum ojciec chciał dobrze"
-,,Nie pleć bredni. Zniszczył nam życie. jak ja mam wyjść za Adriana? No jak?"
-,,Damy sobie rady. Nie jest powiedziane, która z nas to ma zrobić. Wyjdę za niego ja"-zaproponowała i miała szczerą nadzieję, że Emma się zgodzi.
-,,Nie!"-dziewczyna poderwała się zbulwersowana-,,Nie pozwolę ci sobie niszczyć życia. Skoro taka była wola ojca tak postąpię"
Dom Wainwricków
Adrian był sam. Nie mógł pogodzić się z wolą ojca. Opróżniał kieliszek za kieliszkiem aż wreszcie butelka została pusta.
-,,Nie tato. Nie ożenię się z tą rozkapryszoną dzierlatką"-powiedział kompletnie pijany. Joan przyjechała za bratem do jego pokoju.
-,,Adrianie popatrz co z sobą robisz"-wypomniała mu alkohol
-,,Tylko to mi zostało Joan. Tylko to"-powiedział smutno
-,,Może nie jest tak źle jak myślisz"-rzekła i odjechała. Adrian zasnął pijany.
-,,Boże niech Jorge wraca jak najszybciej"-poprosiła podjeżdżając pod krzyż wiszący w jej pokoju. Od dawna o nic się nie modliła.
-,,Wiem Boże, że nie zasługuję na twoją uwagę, ale tylko tego chce.Naprawdę."-dziewczyna nigdy nie modliła się tak naprawdę i było jej bardzo trudno.-,,Proszę"-powtórzyła i odjechała.
Ostatnio zmieniony przez Maria Angel dnia 17:25:22 30-03-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Maria Angel Komandos
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 738 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krosno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:19:53 31-03-09 Temat postu: |
|
|
Odcinek 3
Posiadłość Anny Bosil
Anna była zła. Wręcz wściekła. Ricardo odsunął się jej z drogi.
-,,Stało się coś?"-zapytał przepuszczając ją przed sobą w drzwiach
-,,Emma i jej ojczulek zadrwili ze mnie"-rzuciła i ruszyła schodami na górę-,,Muszę zostać sama"-powiedziała widząc, że Obiata kieruje się za nią. Mężczyzna usiadł na fotelu i powiódł wzrokiem za kobietą. Jak zwykle wyglądała zjawiskowo. Pomyślał o Emmie i jej siostrzyczce. Panny Smith były kuszącymi kąskami, a on był wykwintnym degustatorem.
Posiadłości Smithów
Matilde była nad rzeką. Siedziała na wywróconym drzewie i płakała. Przy Emmie zawsze silna i twarda w samotności miękła i wyłzawiała się. Kantor podszedł do niej od tyłu i położył rękę na jej ramieniu. Kobieta odwróciła zapłakane oczy i uśmiechnęła się blado.
-,,Co ci jest"-zapytał sadowiąc się obok niej. Objął ją swobodnie ramieniem, a ona oparła mu głowę na piersi. Zawsze się przyjaźnili. Od dziecka mimo dzielących ich barier bawili się razem i tak zostało do teraz.
-,,Wiele by tu opowiadać"-westchnęła żałośnie.
-,,Mów przecież wiesz, ze mi możesz powiedzieć co tylko zechcesz''
Matilde opowiedziała mu przebieg ostatnich kilku dni gdy się nie widzieli. Doszła do odczyty testamentu.
-,,Jak to Emma ma wyjść za tego bęcwała Waithwrigta?zapytał zdziwiony
-,,Taka jest wola naszego ojca, a ona musi się zgodzić inaczej utracimy nasze ziemię i pieniądze"
-,,To potworne. jak dwoje ludzi o tak skrajnych poglądach zdoła się porozumieć?"
-Nie wiem. Naprawdę nie mam pojęcia"
-,,Przecież Emma jest prawdziwą panią dla biedaków, dobra, hojna i uczciwa. Myśli, że nikt nie wie o jej eskapadach do wsi w żebraczym przebraniu, ale tak nie jest, a on...to tyran i bezdusznik"-wyrzucił z z siebie Machado
-,, Tak wiem, a jednak nie można temu zaradzić...chyba że.."-zawiesiła głos. Kantor dokończył za nią jakby ich myśli toczyły się jednym torem
-,,Wróci Jorge"-rzekł uśmiechając się do przyjaciółki
-,,Musimy go sprowadzić jak najszybciej"-wykrzyknęła podniecona i pożegnawszy Kantora pobiegła do Joan.
Marsylia
Wszystko sprzysięgło się przeciw niemu. Najpierw za późna informacja o śmierci ojca, teraz nowina że musi wracać i jeszcze to. Miał dość tych wszystkich spraw majątkowych i służbowych, które stały mu na drodze wyjazdu, a jednak musiał je pozałatwiać. Był kapitanem dużego statku transportowego,,Luisa" i nie mógł zostawić ludzi i załadunku bez opieki. Oprócz cennych towarów przewoził na swoim statku niewolników. Biednych i zgnębionych ludzi bez nazwiska i pieniędzy wykorzystywanych jako lokai i sługusów przewoził na inny ląd by tam byli wolni. Narażał swoje życie i życie całej załogi, ale wart było.
-,,To ostatni rejs"-zakomunikował załodze wchodząc na pokład. Musiał odłożyć podróż, ale wiedział że liczy się dobro tych biedaków, a potem on.
-,,Panie kapitanie, a to dlaczego"-najstarszy z załogi. zagorzały bosman i wilk morski zwrócił się do niego bezpośrednio.
-,,Wasz kapitan odziedziczył tytuł i musi wracać do domu"-odpowiedział po części mijając się z prawdą. Nie odziedziczył tytułu lecz dopiero musiał o niego powalczyć, ale był pewien zwycięstwa nad Adrianem. Ten lizus i pochlebca straci wszystko tak jak on kiedyś. Teraz był silniejszy i nie pozwoli sobie odebrać należnego mu majątku. Nie pozwoli sobie odebrać ziem. Nie pozwoli odebrać sobie ukochanej kobiety.
Ostatnio zmieniony przez Maria Angel dnia 19:54:08 31-03-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Maria Angel Komandos
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 738 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krosno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:39:26 01-04-09 Temat postu: |
|
|
I jak???
[/list]
Ostatnio zmieniony przez Maria Angel dnia 19:49:18 01-04-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Maria Angel Komandos
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 738 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krosno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:35:46 04-04-09 Temat postu: |
|
|
Odcinek 4
Dom Wainwricków
Matilde zastukała do drzwi. Przez dłuższą chwile nikt nie otwierał i kiedy miała już odejść Joan je uchyliła. Matilde nie widziała jej od kilku lat, od tego nieszczęsnego wypadku gdy mała dziewczynka spadła z konia i straciła władzę w nogach ich kontakt urwał się.
-,, Matilde?To ty?"-Joan nie mogła uwierzyć w to co widzi. -,, Wejdź, wejdź"-zaprosiła dziewczynę do środka.-,, Sama jesteś?"
-,, Tak Emma nie wie że tu przyszłam. U was widzę nikogo nie ma"-rzekła. Dom był cichy nie było słychać służby.
-,, Tak Lilly i Adrian pojechali do sędziego. Chcą umorzyć testament ojca"-powiedziała zgodnie z prawdą
-,, Wiesz właśnie w tej sprawie przychodzę."-powiedziała siadając na łóżku w pokoju Joan. -,, Myślałam o tym wiele i wiem, że jeśli Adrian i Emma się pobiorą to będzie tragedią dla obojga z nich"
-,, Obie widocznie tak myślimy i nie tylko my. Lilly jest wściekła liczyła na pieniądze, a nie dostała nic. Buntuje Adriana, a on jej słucha"
-,, Myślałam, że może gdyby Jorge wrócił..."-zaczęła niepewnie mówić. Wiedziała ile bólu sprawił Emmie jego nagły wyjazd. Bez wyjaśnień, bez pożegnania zniknął w ciągu jednego dnia i nie było go już 10 lat.
-,, Znowu się zgadzam. Już do niego napisałam, ale nie wiem nadal nic. Nie odpisuje. Może nie chce wracać."
-,, Musimy go zmusić jakoś. Inaczej wszystko stracone."-rzekła Matilde
-,, Przecież to on, a nie Adrian jest prawowitym hrabią i dziedzicem i to za niego Emma ma wyjść w myśl testamentu. Nie wiem jak go zmusić do powrotu?"-zapytała Joan
-,, Tym razem mogę ci pomóc"-Matilde chytrze się uśmiechnęła i pochyliła ku Joan aby jej wyjawić swój plan.
Dom Anny Bosil
Anna już doszła do siebie i spokojnie siedziała przy obiedzie z Ricardem.
-,, To okropne. Ten cały testament to bezsensowne widzimisię Osvalda i Leoncia."-rzekł Obiata.
-,, Masz rację. Myślę, że da się go unieważnić. Trzeba tylko pozbyć się Jorge i już"
-,,Jorge? Nie rozumiem czemu jego?"
-,, To on jest starszy więc to za niego ta smarkula ma wyjść żeby odziedziczyć kasę"
-,, Sprytna jesteś kochanie"-pochwalił ją Obiata
-,, Jeśli on zginie, albo Emma wyjdzie za Adriana testament straci ważność, a my zyskamy"
-,, Muszę ci pogratulować najdroższa"-mężczyzna wstał i chwycił kochankę. Na rękach zaniósł ją do sypialni gdzie spędzili długi i namiętny dzień"
Morze
,, Morze było spokojne i ciche. Jorge stał na dziobie statku i obserwował zbliżający się ląd. Niedługo dotrze do tej ziemi i uwolni ludzi, a wtedy nic go nie powstrzyma od powrotu do domu. Stary bosman Herman stał obok swojego kapitana i ze smutkiem spoglądał w tą sama stronę.
-,, Co ci jest staruszku?"-zapytał go Jorge zauważając jego przygnębienie
-,, Pan wie panie kapitanie, to ostatni nasz rejs. Tyle lat razem pracowaliśmy i pływaliśmy, a teraz..."-staruszek zawiesił głos. Doskonale pamiętał jak pomógł młodemu i zagubionemu chłopcu gdy przyjechał do Marsylii. Jak wyciągnął go z rynsztoka, dał jeść i pić, nauczył wszystkiego co sam umiał i pokochał jak syna.
-,, Nie martw się Herman. Nadal będziemy razem"-obiecał Jorge ściskając dłoń przyjaciela.
-,,Jak to?"
-,, Ty wracasz ze mną do domu mój przyjacielu."
Ostatnio zmieniony przez Maria Angel dnia 13:11:33 04-04-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Maria Angel Komandos
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 738 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krosno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:04:37 05-04-09 Temat postu: |
|
|
Ostatnio zmieniony przez Maria Angel dnia 12:44:21 05-04-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Maria Angel Komandos
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 738 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krosno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:36:48 05-04-09 Temat postu: |
|
|
Odcinek 5
Wieś należąca do Smithów
Emma bezskutecznie szukała swej siostry. Miała z nią porozmawiać zanim pójdzie do wsi, ale widocznie jej się to nie udało. Ubrała ciemną pelerynę i zakryła włosy chustą, na głowę nasunęła kaptur, który mimo iż zakrywał prawie całą jej twarz pozwalał jej widzieć. Okrążyła wieś na koniu i przywiązawszy go do drzewa weszła od strony pól. Ufni wieśniacy bez skrępowania mówili o swoich problemach przy obcych. Emma wiedziała, że najwięcej dowie się w karczmie więc tam skierowała swoje kroki. Od drzwi przywitał ją zgiełk i wrzawa, zapach alkoholu i tytoniu oraz śmiechy i kłótnie spowodowane pijaństwem niektórych wieśniaków.
-,, Słyszeliście, że nasza panienka ma wyjść za mąż, za dziedzica Waithwrigt, żeby uratować swój majątek"-zapytał jeden z gości mocno podchmielony.
-,, tak, ale nie wiadomo za którego. Przecież Don Leoncio miał dwóch synów"-zakrzyknął drugi z innego końca karczmy. Emma bacznie słuchała słów wieśniaków i dopiero teraz uświadomiła sobie coś o czym oni myśleli od razu.
-,, Fakt. Nie wiadomo ale chyba za don Adriana skoro Jorge został wygnany i wydziedziczony"-powiedział kolejny. Emma poczuła jak krew uderza jej do głowy.
-,, Jak to wygnany?. Dziedzic majątku?On przecież wyjechał"-powiedziała na tyle głośno, bezy ją usłyszano.
-,, Don Leoncio wydziedziczył i wygnał starszego bo ten był buntownikiem i nie zgadzał się na jego warunki. Na jego testament"-powiedziała karczmarka do nieznajomej kobiety
Emma wyszła. Była blada jak ściana. Nie wiedziała, ze Jorge został wygnany . Była święcie przekonana, że wyjechał. Wsiadła na konia i kłusem puściła się do domu
- ,,Ciekawe kto o tym jeszcze wie"-zapytała swojego wierzchowca zanim ten czegoś się przestraszył i zrzucił Emmę.
Las
Obiata zauważył konia pasącego się obok drzew. Był to piękny pełnokrwisty rumak i na pewno pochodził ze stajni Smithów. Często widywał takie konie zaprzężone w ich powozy lub jeżdżące z jeźdźcem. zastanowił się i podszedł do niego. Zwierze było spokojne i ufne. Ricardo znalazł na siodle inicjały właścicielki-,, E. S"-przeczytał na głos-,, Więc to koń Emmy" . Uśmiechnął się kpiąco i wyciągnął zza pazuchy nóż, Jednym zdecydowanym ruchem przeciął strzemień konia.
-,, Teraz mój mały zostaniemy wspólnikami"-powiedział do rumaka gładząc go po jego aksamitnym pysku. Zauważył, ze Emma zbliża się szybko więc ukrył się za drzewem. Gdy go minęła zagwizdał, a wtedy spłoszony koń stanął dęba zrzucając jeźdźca.
Morze
Jorge wysadził niewolników i rozdał im po dwie złote monety. Nie chciał, żeby uchodząc z jednego piekła trafili do kolejnego. W porcie czekał na niego list. Zdziwiło go to, ale wiedział ,że Joan wie o celu jego rejsów więc może nadała tu depesze gdy wrócono jej list z Marsylii.
,, Wracaj szybko, jestem chora. Chce cię zobaczyć przed śmiercią. Joan"-przeczytał krótką notatkę, Jego przyjaciel poklepał go po ramieniu chcąc mu dodać otuchy. Jorge wbiegł na statek.
-,, Pełną para panowie"-zakrzyknął do marynarzy-,, Musimy wracać jak najszybciej. szybciej niż zwykle"-ponaglił. Tylko Joan go kochała i rozumiała. Tylko ta mała istotka była jego. A teraz jeśli umrze to on sobie tego nie wybaczy.
Ostatnio zmieniony przez Maria Angel dnia 19:19:58 05-04-09, w całości zmieniany 3 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Maria Angel Komandos
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 738 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krosno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:01:57 07-04-09 Temat postu: |
|
|
Odcinek 6
Dijon-miasto
Lilly i Adrian odwiedzili kilku sędziów, ale od wszystkich usłyszeli to samo. Testament był nie do podważenia.
Został im już tylko jeden człowiek do odwiedzenia. Sędzia Cantor Delajer przyjąl ich w małym, przytulnym gabineciku. Pokój był urządzony klasycznie, bez nowomodnego przepychu i zbędnych ozdób.
-,, Panie Delajer, chodzi nam o sprawę testamentu mojego ojca"-zwrócił się Adrian do sędziego, który kiedys był dobrym przyjacielem Leoncia.-,, Uważamy, że jest bezprawny i chcemy go unieważnić'
-,, Pan? Nie rozumiem. Znam treśc testamentu, ale przecież on nie dotyczy ciebie Adrianie ani pani Lilly."-powiedział mężczyzna
-,, Owszem mnie nie, ale mojego pasierba tak"-zaoponowała kobieta-,, Przecież mój mąż zdecydował, że Adrian ma ożenić się z Emilly Smith, aby utrzymać ziemie przy sobie"-wytłumaczyła kobieta
-,, Znów się z panią nie zgodzę droga Lilly, Leoncio nie wymienia w terstamenci Adriana. Jego prawowitym dziedzicem jest Jorge"-rzekł sędzia-,, To on ma się ożenić z Emmą "
-,, Przecież ojciec go wydziedziczył"-Adrian złapał się we własne sidła. Cantor zadumał się na chwilę.
-,,Skoro tak, to nie ma wyjścia, musisz się ty ożenić. Gdyby Jorge wrócił wtedy ..."
-,, Nie wróci. Nie było go tyle lat. On nienawidzi mnie i Adriana, a najbardziej swego ojca."
-,, W takim razie nie mogę wam pomóc. Nie potrafię"-zakończył sędzia i odprowadził ich do drzwi. opadł na fotel i westchnął kilka razy. Zawsze przysięgał mówić prawdę, ale tym razem musiał skłamać
-,, Tylko Jorge ma prawo do majątku"-powiedział do siebie-,, Jego braciszek jest zarozumialcem więc nie ma prawa miec niczego po ojcu. Niczego"
Las
Emma otworzyła oczy. Ktoś się nad nia pochylal i obserwował ją z bliska. Była trochę potłuczona i obolała, ale nie miała nic złamanego, ani powazniej uszkodzonego. Przystojny mężczyzna pochylił się jeszcze bliżej niej.
-,, Nic ci nie jest?'-zapytał z udawana troską w glosie.
-,, Nie.Chyba nic"-odparła powoli podnosząc się z ziemi. Mężczyzna wstał szybciej niż ona i podal jej dłoń. Wspomogła się nim i podniosła się na nogi.
-,, Dziękuje panu za pomoc. Naprawdę nie wiem co się stało z moim koniem. Nigdy tak sie nie zachowywał'-powiedziała kobieta przypatrując się Obiacie. Nie znała go i nie wiedziała, że jest kochankiem Anny.
-,, Niech pani nie dziękuje. Ratowanie dam z opresji to moje drugie imię'-rzucił usmiechając się szelmowsko. Emma roześmiała się szczerze.
-,,Myslałam, że drugie imiona są krótsze"-tym razem ona zażartowała wywołując na twarzy swojego rozmówcy ujmujący uśmiech.
-,, Tak faktycznie. Złapała mnie pani na kłamstwie. Nazywam się Ricardo Obiata"-przedstawił się i uklonil kobiecie. Wiedział, ze go nie zna więc śmiało mógł sie posłużyć prawdziwym nazwiskiem.
-,, Emma Smith."-kobieta podała mu dłoń do ucalowania. Oboje ruszyli zgodnym krokiem w strone jej posiadłości. Zaprosiła go na kolację, a on skwapliwie przyjął jej ofertę.
Ostatnio zmieniony przez Maria Angel dnia 10:32:25 07-04-09, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Maria Angel Komandos
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 738 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krosno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:12:24 10-04-09 Temat postu: |
|
|
Odcinek 7
Dom Wainwrightów
Adrian i Lilly wrócili do domu z zatroskanymi minami. Matilde siedziała w pokoju z Joan i rozmawiały. Dziewczyny zaprzyjaźniły się i często spotykały.
-,, Adrianie, nie ma wyjścia. Będziesz się żenił "-Lilly powiedziała do pasierba.-,, Zostało już niewiele czasu. Twój ojciec dał nam rok, a zanim wyjdą zapowiedzi i okres zaręczyn.."-kobieta przerwała widząc, że Adrian ją nie słucha-,, Słuchasz mnie?"
-,, Tak ,tak"-odparł wyrwany z zamyślenia-,, Myślisz, że Jorge wróci?"-to pytanie nurtowało go odkąd usłyszał słowa sędziego
-,, Ten bękart nie pokazywał się tu 10 lat i teraz nagle ma wracać. Nie sadzę"-kobieta usiadła wygodnie w fotelu. Pasierb podał jej kieliszek wina i usiadł naprzeciw niej. Ich rozmowa zmieniła bieg
***
Matilde słyszała każde słowo i w zdumieniu spoglądała na Joan. Jeśli to prawda, że Jorge jest bękartem ich plan spalił na manowce.
-,, Joan? To prawda..Jorge jest bękartem?"-zapytała. Nie mogła ryzykować utraty majątku w razie gdyby prawda wyszła na jaw.
-,, Nie. Ojciec tak uważał, ale to nie jest prawda."-dziewczyna gwałtownie zaprzeczyła-,, On jest prawowitym dziedzicem i ani Lilly, ani Adrian tego nie zmienią"
-,, Skąd ta pewność. Masz dowód?"-Matilde nadal drążyła temat.
-,, Mam, ale na razie nie mogę ci o tym powiedzieć"-dziewczyna zamilkła
Dom Anny Bosil
Mauricio ściskał w dłoni sakwę pieniędzy od Anny. Kobieta dała mu zlecenie, a on nigdy nie zawodził. Tyle szmalu, a do tego ponętne ciało Anny było wystarczającą zapłatą za jego ,,pracę". Miał już kilka informacji o tym gdzie cel się znajduje. Dzięki listom od siostry, łatwo go znalazł.
-,,Jutro wypłynę"-rzucił kobiecie. Przyciągnął ją do siebie i pocałował. Anna stała obojętnie.. Odsunęła się od niego i obeszła stolik dookoła. Stała teraz naprzeciw niego.
-,, Pamiętaj nie zawiedź mnie!"-powiedziała i zmysłowymi ruchami zaczęła rozpinać suknię. Gdy chciał podejść powstrzymała go ruchem ręki. W samej cieniutkiej koszulce, położyła się na sofie.
-,, Chcesz mnie prawda?zapytała, choć doskonale znała odpowiedź. Jej działanie na mężczyzn pozwalało osiągnąć wszystko co chciała. -,, Chodź"-powiedziała ściągając z siebie ostatnią osłonę.
Ostatnio zmieniony przez Maria Angel dnia 18:40:13 10-04-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Maria Angel Komandos
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 738 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krosno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:41:56 13-04-09 Temat postu: |
|
|
Odcinek 8
Morze
Morze było takie spokojne i ciche jak nigdy. Jorge pustym wzrokiem wpatrywał się w przejrzystą wodę. Tęsknił za Joan jak nigdy. Herman stanął obok niego.
-,, Kapitanie głowa do góry."-starzec poklepał Jorge po plecach-,, Wszystko się ułoży"
-,, Mam nadzieję przyjacielu. Mam nadzieję"-powiedział ze smutkiem. Myśl że jego siostra jest chora dobijała go.
-,, Panie hrabio statek z obca banderą płynie w naszą stronę"-młody majtek podbiegł do nich przejęty. To był jego pierwszy rejs i wszystko go przerażało.
Jorge spojrzał we wskazanym kierunku. Rzeczywiście obca bandera i nieoznakowany statek sprawiały wrażenie groźnych.
-,, Zwolnić. Nie będziemy uciekać. To zapewne rutynowa kontrola, jaka ostatnio jest częstością przy granicy"-Zadecydował Jorge i wydał stosowne rozkazy, które po chwili zostały skrupulatnie wykonane. Ci ludzie słuchali go i szanowali, byli częścią jego rodziny, a właściwie całą jego rodziną. Jadł z nimi, spał, żył i pracował. od wielu z nich różnił się tylko tym, że ma pieniądze, ale to akurat nie było dla niego ważne. Statek zakotwiczył obok nich i jego kapitan przeszedł na pokład łodzi Jorge.
-,, Słucham. Czym mogę służyć?"-zapytał Jorge mężczyzny.
-,, Szukam pana Jorge Wainwrighta"-zwrócił się do niego. Jorge zastanowił się dłuższą chwilę. Nikt nie znał jego prawdziwych personaliów. Uchodził za hrabię Richmonda Bellmont i tylko tak się przedstawiał. jego czujność wzmogła się.
-,, To chyba pomyłka. Jestem kapitanem tego statku i nikogo takiego nie mam na pokładzie"-rzekł Jorge.
-,, Doprawdy?"-tamten uśmiechnął się drwiąco-,, Pojmać ich"-krzyknął do dragonów.
Dom Smithów
Emma i jej gość jedli kolację i rozmawiali. Gawędziło im się bardzo miło. Matilde weszła do domu. Zasiedziała się u Joan, ale musiała poczekać, aż Lilly i Adrian znikną, aby mogła wyjść niezauważona.
-,, Emmo mam ci tyle do powiedzenia"-krzyknęła od progu. Lecz widząc nieznajomego zamilkła. Mężczyzna zrobił na niej wrażenie. Był bardzo przystojny.
-, Przepraszam"-rzekła czerwieniąc się po same uszy.
-,, Matilde, czemu tak późno. Gdzie ty się podziewasz.?"-Emma zarzuciła siostrę pytaniami. jednak ta nie odpowiedziała.-,, Siadaj. zaraz każę podawać do stołu"-zadecydowała widząc, że jej siostra nadal stoi i wpatruje się w ich gościa. Matilde usłuchała i usiadła obok Emmy. nie spuściła jednak wzroku z Obiaty. -,,Ricardo Obiata"-mężczyzna przedstawił się drugiej z sióstr. Obie były piękne i obie go pociągały. Emma opowiedziała Matilde o tym jak poznała Ricarda, oraz o tym ,że uratował jej życie.
-,, Bardzo jestem panu wdzięczna. Moja siostra to dla mnie wszystko"-Matilde uznała za stosowne wyrazić swoją wdzięczność przystojnemu wybawcy siostry. Zastanowił się jak bardzo jest mu wdzięczna jednak nie powiedział tego na głos.
-,, Nie ma za co to sama przyjemność ratować tak piękne damy"-powiedział zadowolony z siebie. Kolacja dobiegła do końca i Emma jak na gospodynie przystało odprowadziła go do drzwi, a potem do bramy.
-,, Jeszcze raz dziękuje"-powiedziała. Ricardo skłonił się dwornie.
-,, Zawsze do usług"-rzekł. Ucałował jej dłoń. Patrzyli sobie długo w oczy. Nagle objął ją i ich usta spotkały się.
Ostatnio zmieniony przez Maria Angel dnia 12:16:25 13-04-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Maria Angel Komandos
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 738 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krosno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:09:23 17-04-09 Temat postu: |
|
|
Odcinek 9
Dom Smithów
Matilde stała w oknie swojej sypialni i ze smutkiem patrzyła jak Emma całuje się z Ricardo. Ten mężczyzna podobał jej się, ale siostra ja uprzedziła. Z westchnieniem pełnym żalu opadła na kanapę, Tymczasem Emma odepchnęła Obiatę.
-,, Nie powinieneś mnie całować"-powiedziała odsuwając się od niego. Żałowała, że pozwoliła na ten pocałunek-,, Niedługo mam wyjść za mąż..."
-,, Ale jeszcze nie wyszłaś"-przerwał jej. Doskonale wiedział o tym, że jest niechętna Adrianowi, a on jej. -,, On nawet ci się nie oświadczył i wątpię czy to zrobi"-powiedział wzburzony jej odmową.
-,,Skąd wiesz?"-Emma stała jak zamurowana. Powiedział to z taką pewnością. Jakby był przekonany o słuszności swoich słów. Chwycił ją za ramiona.
-,, Wiem, czuje to...tutaj"-rzekł kładąc sobie dłoń na sercu. Kobieta odsunęła się od niego.
-,, Nie będę z tobą o tym rozmawiać"-powiedziała i zadarła głowę. Duma nie pozwalała jej mówić o tak osobistych sprawach. Prawdą było, że Adrian się nie pokazywał, ale i ona nie czekała na niego. Nie zapraszała go. Trzasnęła bramą, a potem drzwiami. Ricardo pogwizdując oddalił się od jej domu i skierował prosto do Anny. Ta mała go rozpaliła.
Dom Anny Bosil
Kobieta odczekała, aż Ricardo usiądzie. Potem zarzuciła go gradem pytań.
-,, Gdzie ty się podziewasz i z kim?"-stanęła przed nim w wojowniczej pozycji. Jej oczy rzucały pioruny. Iskrzyła złością i zazdrością. On był jej mężczyzną i nie pozwoli go sobie odebrać.
-,, Z Emmą"-powiedział beztrosko-,,Poznałem twoją rywalkę i jej siostrunię"
-,, Jak? Co ty wyprawiasz?"-znów skoczyła ku niemu gotowa go uderzyć. Powstrzymał jej dłoń w powietrzu po czym ucałował każdy palec z osobna.
-,, Spokojnie. Jestem ostrożny"-powiedział powoli przyciągając ją do siebie na kolana. Złość w kobiecie powoli ustępowała, a on całował jej szyję. -,, Przestraszyłem jej konia, potem udałem bohatera i zjadłem z nimi obiad."- powiedział przeciągając każde słowo. Jego dłonie zręcznie odwiązywały sznurówki stanika jej sukni.
-,, Iiii..mów dalej"-mimo roznamiętnienia które ją zawsze przy nim ogarniało zachowała spokój umysłu.
-,, Potem zawarłem bliższą znajomość z Emmą. Myślę, że bez trudu rozkocham ją w sobie'-pochwalił się. Tym razem jego zręczne palce podwijały suknię kobiety.
-,, Myślę, że to nie może nam zaszkodzić. Wręcz przeciwnie"-Anna przeciągnęła się w ramionach Ricarda, jak kotka. Mężczyzna chwycił ją w ramiona i ułożył na dywanie.
-,, Wiem...to taka naiwna istotka..."-dodał. Więcej nie był w stanie powiedzieć. zakusy Anny pochłonęły jego uwagę całkowicie. I ten miękki dywan...
Portugalia
Wyciągli ich siłą ze statku. Kopniakami i uderzeniami zmusili do posłuchu. Jorge i Herman szli za kamratami nieznajomego kapitana. Oskarżył ich o to czemu byli winni. Transport niewolników. Nie przyznawali się jednak.
-,, Panie Wainwright. Przecież obaj doskonale wiemy co pan zrobił..."-kapitan kpiąco rzucił do Jorge. Wprowadzili ich do ogromnego opuszczonego budynku. Schodami zeszli do piwnic gdzie ich związano.
-,, Nazywam się Richmond Bellmont"-Jorge odpowiedział rzeczowo.
-,, I pan i ja doskonale wiemy, że tak nie jest. Pana towarzysz też wie"-rzekł z przekąsem.Hermanowi związano ręce. Uwiesili go u sufitu.-,,Kilka batów dla pana przyjaciela przypomni panu wszystko. Odświeżymy pamięć"-rzucił po czym wymierzył razy Hermanowi. Jorge mógł tylko stać i patrzyć. Był bezbronny, trzymało go trzech mężczyzn i nie mógł nic zrobić.
-,,Pamięta pan coś..."-mężczyzna przerwał chłostę i spojrzał na Jorge. Mężczyzna był bliski wyjawienia prawdy. W ostatniej chwili powstrzymał go wzrok przyjaciela.
Herman spojrzał na swojego kapitana błagalnym wzrokiem.
-,, Nie pamiętam nic co by mogło wam pomóc. Jestem hrabia Bellmont, a wy poniesiecie konsekwencje swych czynów"-powiedział.
-,, Rozwiązać starca."-Nieznajomy wydał rozkaz swoim opryszkom. Gdy Jorge chciał podbiec do przyjaciela zatrzymano go. Poczuł tylko silny cios w tył głowy i upadł bez czucia.
Ostatnio zmieniony przez Maria Angel dnia 16:44:53 17-04-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
chochlik Wstawiony
Dołączył: 04 Mar 2009 Posty: 4045 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: gdzie muzyka tkwi w duszy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:08:27 17-04-09 Temat postu: |
|
|
O bojku jak ja nie znoszę tego Ricarda!
Nie wiem czemu Emma i jej siostra tak się na nim skupiają...
Pozdrawiam i czekam na new |
|
Powrót do góry |
|
|
Milka24 Idol
Dołączył: 27 Lut 2009 Posty: 1984 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z kontowni xD Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:43:33 17-04-09 Temat postu: |
|
|
no no obsada niczego sobie, sami wielcy aktorzy....odcinki ciekawe, podoba mi sie;) |
|
Powrót do góry |
|
|
Maria Angel Komandos
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 738 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krosno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:36:47 17-04-09 Temat postu: |
|
|
Dzięki za komyy. Bardzo mi miło, ze się wam podoba... Na razie to rozkręcam, a potem sami zobaczycie... |
|
Powrót do góry |
|
|
chochlik Wstawiony
Dołączył: 04 Mar 2009 Posty: 4045 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: gdzie muzyka tkwi w duszy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:37:34 17-04-09 Temat postu: |
|
|
Więc czekamy |
|
Powrót do góry |
|
|
Maria Angel Komandos
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 738 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krosno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:24:24 19-04-09 Temat postu: |
|
|
Odcinek 10
Dom Wainwrightów
Joan patrzyła za odchodzącą Matilde ze smutkiem. Nie okłamała jej przecież, miała dowód. Miała tylko nie wiedziała gdzie on jest. Kurczowo ściskała mały złoty kluczyk zawieszony na szyi. Dostała go od matki w dniu jej śmierci.
-,, To moja tajemnica. To mój testament. Strzeż go dziecko, będziesz wiedzieć gdy nadejdzie chwila by go użyć"-ostatnie słowa matki skierowane były do niej. Wypowiedziane tyle lat temu,szeptem nadal brzmiały w jej uszach. Teraz nadeszła ta chwila i Joan wiedziała o tym. Szukała wszędzie. Cały dom oprócz pokoju Jorge wywróciła do góry nogami pod nieobecność Lilly i Adriana. ten pokój był zamknięty. Nie mogła tam wejść. Nie umiała otworzyć drzwi. Jorge..jego imię wywoływało dawne czasy. Cofa się w przeszłość i widzi siebie, mała kaleką dziewczynkę z ukochanym bratem na koniu, w łódce na rybach, nad stawem...Wszędzie tam gdzie byli razem była szczęśliwa. Ojciec nie pozwalał jej wychodzić, Lilly ją zamykała, a Adrian skarżył gdy udało jej się oddalić od domu. Tylko Jorge ja rozumiał, rozumiał potrzebę wolności siedzącej w tej dziewczynie. Narażał się ojcu, kpił z Lilly, gardził Adrianem i mu groził , a ją uwielbiał. Dla niej się narażał i przez nią został wygnany. Łzy kapały jej z oczu. Jedna za druga okalały jej twarz niczym deszcz.
-,, Tylko ty mnie rozumiesz"-rzekła dotykając twarzy brata na portrecie sprzed lat. Na nim byli jeszcze malutcy, ona na rekach kilkuletniego Jorge, Adrian obok nich z tyłu ojciec i mama. Mama prawdziwa mama nie Lilly. Znów wspomnienia tym razem bolesne. Śmierć matki i pustka, Samotność. Kobieta która nigdy jej nie chciała zastąpić , Nie umiała zastąpić.
-,, Mamo?"-wyrywa się sześcioletniej Joan do Lilly.
-,, Nie jestem twoją matką"-odbąkuje tamta urażona. Dziewczynka wybiega, Siada na kuca, ulubionego kuca i ucieka z domu. Nagle konik się buntuje. A ona? Ona nigdy już nie biega, nie ucieka...tylko jeździ..Wózek. Odrywa się znów z matni przeszłości.
-,, Jorge"-jej dłoń bada rysy brata na portrecie. Wyciąga z pod koca broszkę, którą jej przysłał. Jej brat, ten sam, a starszy, a inny-,, Jorge. Znajdę ten dowód, a wtedy znów będziemy razem. Obiecuje"-przyrzeka patrząc na podobiznę brata. Odjeżdża.
Portugalia
Bolało go wszystko. Głowa, ręce, nogi ciało, a jednak najbardziej bolała go dusza. ten ból był najokropniejszy. Otworzył oczy. Wokół było ciemno, Rozejrzał się dokładnie. Hermana nie było z nim. Jak przez mgłę pamiętał, że go bili potem wywlekli gdzie indziej. Zerwał się na nogi i upadł. Związali go przeklęci.
-,, Herman?"-zawołał dla pewności. Nic cisza.Drzwi do jego celi się uchyliły. Widocznie oprawcy go usłyszeli.
-,, Obudził się nasz paniczyk"-kpi kapitan. Ten sam, który wciągnął ich tu. Ten, który masakrował na jego oczach Hermana.-,,No panie Wainwright proszę potwierdzić swoje nazwisko i będzie pan wolny. Jak ptak wolny"-dodaje z przekąsem
-,, Ja moje nazwisko już wiele razy potwierdzałem..Bellmont"-Jorge literuje.-,, B..e..ll..m..o..n..t. Zapisał pan, a może mam ja zapisać."-pyta. Nie da się zastraszyć. Mężczyzna uśmiecha się z przekąsem.
-,, Widzę, że humor panu dopisuje. Zobaczymy czy będzie ci paniczyku tak wesoło jak oberwiesz?"-pyta i wymierza mu kopniaka w brzuch. Potem kolejnego i jeszcze jednego.
-,, I co nadal jesteś taki dowcipny i nie pamiętasz jak się nazywasz?"
-,, B..e..l..l..m..o...n..t"-literuje Jorge. Traci siły i opada nieprzytomny na zimną ziemię.
Dom Smithów
Matilde siedzi sama w pokoju. Ciche stukanie w szybę wyrywa ją z zamyślenia. Niezdecydowanie podchodzi do okna. Kantor. Jej przyjaciel stoi za okiennica.
--,, Mogę wejść?"-pyta. zauważa jednak świeże ślady po łzach na jej twarzy.-,, Co się stało?''
-,,Nic. Nic ważnego"-odpowiada Matilde wymijająco. Odsuwa się od okna i Kantor wskakuje do środka.
-,, Mi możesz zawsze powiedzieć wiesz o tym prawda?-podchodzi do niej. Objął ją delikatnie, a ona oparła mu głowę na ramieniu.
-,, Wiem..wiem"-powiedziała.-,, dziękuje, że jesteś dla mnie taki dobry"
Mężczyzna popatrzył jej w oczy.
-,, Nie masz za co mi dziękować. Inaczej nie umiem"-rzekł. -,, Matilde ja.."-zaczyna coś mówić, ale słowa tak trudno przechodzą mu przez gardło. Pochylił się i ją pocałował, a potem wyskoczył przez otwarte okno. Kobieta spoglądała za nim jeszcze długa chwile. Potem uśmiechnięta. Odmieniona. Wyszła z pokoju na spotkanie przeznaczeniu.
Ostatnio zmieniony przez Maria Angel dnia 12:05:13 19-04-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|