|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Maria Angel Komandos
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 738 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krosno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:08:37 17-01-10 Temat postu: |
|
|
Hmm..no fakt zakończenie będzie niespodziewane nawet jak dla mnie;P A nowa historia będzie zupełnie inna. Osadzona w teraźniejszości, z życia wzięta. Tylko nie wiem jeszcze czy pisać ją w formie pamiętnika czy raczej tak jak ,,Testament", ale to już mały szczegół. Zaraz po ostatnim odcinku ,,Testamentu" wskoczy ,,Zakochany uparciuch" bo chyba taki będzie tytuł, choć pewna nie jestem. |
|
Powrót do góry |
|
|
Ślimak King kong
Dołączył: 06 Paź 2007 Posty: 2263 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nysa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 16:39:34 18-01-10 Temat postu: |
|
|
Uff.. Szkoda, że koniec, ale grunt, że potem nie uciekasz. A TYLKO SPRÓBUJ MI TU NIE WOLNO!! hehe
Może uchylisz rąbka tajemnicy i wyjawisz staremu Ślimakowi jaki gatunek mają następne dziełka .
Pozdrawiam! |
|
Powrót do góry |
|
|
Maria Angel Komandos
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 738 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krosno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:30:58 20-01-10 Temat postu: |
|
|
Następne dziełko już jest między telkami. ,,Zakochany uparciuch" to opowieść z frg. pamiętnika. Na razie będzie krótki 1 odcinek, a rozkręcę gdy skończę ,,Testament" |
|
Powrót do góry |
|
|
Maria Angel Komandos
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 738 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krosno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:18:52 21-01-10 Temat postu: |
|
|
Odcinek 54
Dom Wainwright
Kondukt żałobny na pogrzebie Adriana składał się zaledwie z kilku osób. Joan z Cantorem, Matilde ze swoim ukochanym oraz Jorge, Emma, Herman i Sandra. Ta ostatnia szła na samym końcu tego, krótkiego pochodu. Patrzyła morderczym wzrokiem na Emmę. Wiedziała co ma począć, aby jej się pozbyć, ale bała się. Nie nie tego co miała zrobić, lecz tego, że jej plan się nie powiedzie i że będzie musiała wracać z podkulonym ogonem. Przegrana, a ona nigdy nie przegrywała. Nigdy. zauważyła, ze Jorge rozglądał się nerwowo. Rzeczywiście Wainwright wypatrywał kolejnych żałobników. Kogokolwiek. Nikt jednak nie jawił się na horyzoncie, aby towarzyszyć w ostatniej drodze młodszego z braci. Zdał sobie sprawę, ze już nikt nie przyjdzie. Emma zauważyła jego strapienie i szybko domyśliła się powodu. Ujęła go po rękę i uśmiechnęła się ciepło. Wiedziała jaka to dla niego ciężka chwila. Właśnie żegnał brata, a juz a parę dni trzeba będzie pochować jego macochę. Wiedziała co prawda, że nie łączyły go z nimi jakieś silniejsze uczucia, ale w końcu byli jego rodziną. Złą czy dobrą, ale rodziną, a rodziny się nie wybiera. Msza w kościele nie trwała długo. Nawet kapłan niewiele dobrego potrafił powiedzieć o Adrianie, a trzeba mu było przyznać, że się starał. Nabożeństwo na cmentarzu rodzinnym było jednak bardzo smutne. Pochowano Adriana obok ojca i matki, a tuż obok jego grobu gotowe miejsce czekało na Lilly. Emma zauważyła łzy w oczach Joan i Jorge gdy trumna z ciałem Adriana została spuszczona do ziemi. Sama też się wzruszyła. Przecież omal nie została jego żoną. Dziękowała Bogu, że tak się nie stało i że obdarzył ją starszym z braci. Tym którego kochała. Sandra podeszła do niej korzystając z okazji. Jorge rozmawiał właśnie z resztą żałobników.
-,,Emmo chciałam cię przeprosić za wszystko"-rzekła nieszczerze. Kobieta popatrzyła zaskoczona na nią. Nie spodziewała się tego. Nie tutaj.
-,, Nie za bardzo cię rozumiem"-odpowiedziała Emma. Nie ufała Sandrze, ale jej słowa zastanowiły ją.
-,,Przykro mi, że tak to wyszło. Może w innych okolicznościach zaprzyjaźniłybyśmy się. Jest mi naprawdę przykro, że zachowywałam się jak opętana i próbowałam zniszczyć twój związek z Jorge"
Emma nie wiedziała co ma powiedzieć. Słowa Sandry całkiem ją ogłupiły. Nigdy by się nie spodziewała usłyszeć tego z jej ust.
-,,Nigdy nie jest za późno. zawsze możemy się zaprzyjaźnić, jeśli tylko zechcesz..-powiedziała niepewnie.
-,,Naprawdę? Bo widzisz zrobiłam tyle złego, a dziś zdałam sobie sprawę, że miejsce Adriana mogę zając ja. Nie chce odejść w ten sposób. Proszę przebacz mi."
-,,Twoja zmiana jest dla mnie zaskoczeniem, ale masz rację. Nigdy nie wiadomo na kogo przyjdzie kolej i trzeba, żyć tak, aby być z życia zadowolonym."-odrzekła.
-,,Chciałabym z tobą Emmo porozmawiać. Nie tutaj. Nie chce żeby ktoś nas podsłuchał. To są osobiste i bolesne sprawy. Jutro muszę wyjechać, ale zanim to uczynię chciałabym abyś naprawdę zrozumiała moje postępowanie"-rzekła przebiegle. Obejrzała się na resztę. Nikt nie zwracał na nich uwagi.
-,, Chodźmy więc"-zaproponowała ufnie. Bardzo ja cieszyły słowa Sandry. Jej zmiana. Rozmawiając o wszystkim i o niczym oddaliły się od cmentarza znacznie. Nagle Emma poczuła mocny cios w głowę. Świat zawirował przed jej oczami. Ciemność...ostatnie co zobaczyła to roześmiana twarz Obiaty.
***
-,,Gdzie Emma?"-Matilde rozejrzała się wokół siebie, ale nigdzie nie dostrzegła siostry.
-,,Emma?"-zapytał Jorge jakby wyrwany z transu-,,Nie ma jej tu?"-otrząsnął się szybko i teraz to on z kolei rozglądał się nerwowo po polach.
-,,Nie ma. Ani jej ,ani Sandry"-odpowiedziała spanikowanym głosem Matilde.
-,,Herman też zniknął"-dodał Kantor.
-,,Gdzie oni się podziali?"-nerwy zaczynały brać górę nad Jorge.-,,Chyba Emma nie poszła z Sandrą"
-,,Ona jest taka naiwna. Musimy ich poszukać"-do rozmowy dołączył się Delajer. -,,I to jak najszybciej, mam niejasne odczucia"
-,,W takim razie Kantor bierzesz nasze drogie panie i idziesz z nimi do domu, a ja i Delajer zaczynamy szukać."-zadecydował Jorge
-,,Nie pójdę do domu i nie będę siedział jak tchórzliwa kwoka. Tu się też przydam"-zaoponował mężczyzna
-,,Tak, ale wtedy nikt nie zajmie się Matilde i Joan, a pamiętaj, że twoja narzeczona jest w ciąży, a moja siostra nie może sama chodzić. Poza tym zorganizujesz ludzi. Każesz im rozpocząć poszukiwania."-odparł Jorge-,,No ruszajcie się. Nie możemy tracić ani chwili."
***
Herman spostrzegł, że pani Emma idzie z Sandrą w kierunku jeziora. Nie podobało mu się to. Nie zwracając na siebie uwagi ruszył za nimi. Chował się za drzewami i zostawał w bezpiecznej odległości tak aby nikt go nie spostrzegł. Obie kobiety szły ramie w ramię i rozmawiały z ożywieniem. Nagle ni z tego ni z owego panią Emmę uderzył Obiata, który zjawił się znikąd. Tuż za nim z pomiędzy drzew wyłoniła się Anna. Cała szajka spiskowców w jednym miejscu. Mężczyzna wiedział,że nie poradzi sobie sam. Biegiem ruszył wiec z powrotem. Miał nadzieję, że szybko znajdzie Jorge. Zanim będzie za późno...
Ostatnio zmieniony przez Maria Angel dnia 19:48:28 21-01-10, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Ślimak King kong
Dołączył: 06 Paź 2007 Posty: 2263 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nysa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 23:48:00 23-01-10 Temat postu: |
|
|
Niestety na razie nawał pracy, więc zaległości nadrobię po niedzieli . |
|
Powrót do góry |
|
|
Maria Angel Komandos
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 738 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krosno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:55:15 26-01-10 Temat postu: |
|
|
A spokojnie, spokojnie ja na razie choruje i tak mi to pisanie jakoś nie idzie mimo, że czasu mam aż za dużo Ale myślę, ze jutro będzie lepiej:D |
|
Powrót do góry |
|
|
Ślimak King kong
Dołączył: 06 Paź 2007 Posty: 2263 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nysa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 15:57:34 29-01-10 Temat postu: |
|
|
No to wiesz co, w takim razie choruj dalej, bo choroba dziwnym trafem i służy i odcinek uważam za jeden z najlepszych. Wspaniale opisałaś ceremonię pogrzebową Adriana. A potem ta rzekoma skrucha Sandry. Emma jest pod poewnym względem bardzo naiwna. Kto by uwierzył Sandrze takie bajki? A tu proszę nie tylko ona jedna miała w tym interes. Nasze trio rusza do boju. Co z tego wyniknie. Jeśli choroba dalej cię trzyma to pisz pók imożesz .
Pozdrawiam!
P.S. Ale na serio, zdrowiej szybko! |
|
Powrót do góry |
|
|
Maria Angel Komandos
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 738 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krosno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:54:30 29-01-10 Temat postu: |
|
|
Hehe. dziękuje za pochlebną opinię o odcinku. No chorować jeszcze będę z tydzień także... A oto kolejny odcinek. Mam nadzieję, że zaskoczy
Odcinek 55
Emma widziała setki kropek przed oczami. Świat wirował niebezpiecznie w jej głowie. Ostrożnie otworzyła jedno oko. Potem powoli dołączyła drugie. Słońce oślepiło ja. Przecież jeszcze przed chwilą podczas pogrzebu było pochmurno, a teraz się rozpogodziło. Niedorzeczności przychodziły jej do głowy. Spróbowała poruszyć głową,ale straszny ból omal nie rozsadził jej czaszki. Odrobinę przechyliła głowę i...
Krzyk jaki wydobył się jej z gardła obudził by zmarłego. Ale nie tego obok niej. Nie tych. Ricardo leżał oparty o to samo drzewo co ona, a z piersi wystawał mu nóż. Krew zalewała jasna koszulę i kamizelkę mężczyzny, znaczyła ślad na jej ciemnej sukni i czerwieniła się na trawie. Emma spróbowała się poderwać,ale to na nic. Była przywiązana do drzewa liną. Z rozpaczą spojrzała na drugiego trupa. Anna. Boże Anna leżała dokładnie naprzeciw niej. Ona miała kulkę w głowie. Rozrzucone włosy ociekały krwią. Wokół pełno było krwi, a ona była następna. Znów się szarpnęła.
-,,Pomocy!"-zaryzykowała. Może ktoś ją usłyszy. Nie odeszły w końcu z Sandrą daleko. Nagle zdała sobie sprawę, że Sandry tu nie ma. Może ona pobiegła po pomoc. Ale kto w takim razie zabił tych dwoje. Kto ją przywiązał i dlaczego do licha była sama.
-,,Pomocy!"-spróbowała jeszcze raz. Usłyszała czyjeś kroki i nadzieja w niej ożyła. Może to Jorge ją znalazł, albo Cantor. Ktokolwiek.
-,,Czego się głupia wydzierasz?"-Sandra stanęła tuż obok i solidnie ją uderzyła w twarz. Policzek wymierzony z taką siłą otrzeźwił Emmę. Była taka łatwowierna
-,,Co ty tu robisz? Pomóż mi"-powiedziała.-,,Oni się pozabijali. Idź po pomoc. Uwolnij mnie"-mówiła szybko. Potok słów wydobywał się z jej gardła. Nerwowo składała bezsensowne zdania
-,,Pozabijali? Głupia jesteś. To ja ich zabiłam, a teraz ty zginiesz"-rzekła Sandra. Przecięła więzy Emmy i szarpnęła ją za włosy do góry. Broń którą miała przystawiła do pleców kobiety.
-,,Dlaczego?"-zapytała Emma. Chciała wiedzieć i próbowała grać na zwłokę.
-,,Oni za dużo żądali. Chcieli pieniędzy i władzy. Czego jeszcze?-prychnęła złowieszczo. -,,Nic nie dostaną. A ty...Ty zabrałaś mi wszystko. Kochałam Jorge. Miałam zostać księżną. Opływać w dostatkach i luksusie. Brylować na balach i przyjęciach. Nagle zjawiłaś się ty. On był mój. Zabrała mi go taka...taka wieśniaczka."
Emma patrzyła zaskoczona na Sandrę. Szła posłusznie przed siebie zdając sobie sprawę, że lada moment dotrą nad jezioro.
-,,Co zamierzasz?"-zapytała.
-,,Dowiesz się w swoim czasie."-odparła kobieta i popchnęła Emmę mocniej-,,Pospiesz się nie mamy dużo czasu". Stanęły nad jeziorem.
-,,No, a teraz do wody!"-zażądała Sandra.
-,,Przecież się utopie"-panika ogarnęła Emmę. Nie umiała pływać. Bała się wody. To jezioro było głębokie. Wielu doświadczonych pływaków w nim utonęło, a co dopiero ona.
-,,I o to mi chodzi ty idiotko."-krzyknęła złowieszczo się śmiejąc.
Emma krok po kroku wchodziła do wody.
***
-,,Szybko Jorge"-Herman biegł w jego stronę rozpaczliwie machając rękami.-,, Emma. Sandra ja zaciągała. Anna i Ricardo tam są. To pułapka"-wyrzucił z siebie stary mężczyzna. Ledwo łapał powietrze po tak długim biegu.
-,,Gdzie poszły?"-Jorge chwycił w ramiona zdyszanego przyjaciela
-,,Poszły...poszły.."-Herman nie mógł mówić. Jego serce biło w szaleńczym tempie. Osunął się na ziemię. Najpierw na kolana. potem Jorge go chwycił i oparł o siebie.
-,,Herman przyjacielu...gdzie poszła Emma z Sandrą. Powiedz mi gdzie są. Musze je ratować."-poprosił. Stary mężczyzna ręką wskazał Jorge gdzie ma biec.
-,,Jezioro Jorge...Ratuj ja"-rzekł z trudnością. Jego głowa bezwładzie opadła. Jorge położył go na ziemi i zamknął mu oczy. Właśnie stracił najlepszego przyjaciela. Więcej. Stracił nie tylko przyjaciela, Herman był mu ojcem i matką. Był mu jedyną rodziną przez wiele lat. Jedynym wsparciem.
-,,Odpłacą mi za to"-rzekł. W jego oczach błyszczały łzy. Był wściekły.-,,Przysięgam przyjacielu. Odpłacą mi za wszystko"-dodał i ruszył biegiem. Modlił się, aby nie było za późno.
Ostatnio zmieniony przez Maria Angel dnia 17:30:23 29-01-10, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Ślimak King kong
Dołączył: 06 Paź 2007 Posty: 2263 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nysa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 18:18:11 29-01-10 Temat postu: |
|
|
No, a jak? Musi być pochlebna. Widać, że choroba jednak w twoim przypadku ci służy, bo nei dość, że odcinek długi to jeszcze emocjonujący. Anna i Ricardo nie żyją? Zaskoczenie, tak łatwo dali sie oszukać Sandrze? Hmm... albo uczeń oprzerósł mistrza, albo... Albo, albo...? Ale i Herman nie żyje. Najlepsi i najgorsi odchodzą. Kto nam pozostanie? Oby nei Sandra. Jej miejsce jest w tej rzece.
Pozdrawiam! |
|
Powrót do góry |
|
|
Maria Angel Komandos
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 738 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krosno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:58:09 01-02-10 Temat postu: |
|
|
No może i jest,ale nasza droga Sandra uważa zupełnie inaczej. A co z Ricardem i Anną? To wyjaśnia się poniżej;)
Odcinek 56
Woda była taka zimna i mętna. Emma drżała z chłodu gdy fale jeziora uderzały w nią. Stała już w wodzie po kolana i wiedziała,że za moment dno uskoczy spod jej nóg, a ona wpadnie w ciemną otchłań. Nierówne dno było zguba wielu, będzie i jej. Suknia już teraz namokła tak bardzo, tak bardzo jej ciążył materiał. Zdawała sobie sprawę,że gdy się zanurzy nie będzie miała odwrotu, ani ratunku. Grała na zwłokę, ale niewiele mogła zdziałać. Robiła malutkie kroczki,ale jednak wciąż szła naprzód. Sandra trzymała ją na muszce.
-,,Powiedz mi chociaż jak masz zamiar im to wyjaśnić? Co powiesz Jorge gdy zapyta o zwłoki trzech osób?"-zapytała. Nie było to istotne,ale liczyła, że odwróci uwagę Sandry.
-,, Ogłuszyli nas obie, potem gdy się ocknęłam ciebie nie było. Oni się zażarcie kłócili. Anna w szale wbiła mu nóż w brzuch,a on wystrzelił. Zdołałam uciec,ale dla ciebie było już za późno"-powiedziała bez zastanowienia
-,,Piękna historia,ale czy ktoś ci w nią uwierzy? Wątpię"
-,,Będę w takim szoku. Popłacze,po histeryzuje i uda mi się. Przekonam ich."
-,,A tak naprawdę co stało się z Ricardem i Anną?"-zapytała. Brnęła coraz dalej. Obcasy butów ślizgały się i traciła równowagę.
-,,Pozbyłam się ich"-rzuciła bez cienia skruchy-,,A teraz zrobię to samo z tobą. Rusz się nie mam całego dnia"-rzekła i strzeliła. Kula śmignęła tuż obok Emmy. Dziewczyna zachwiała się i upadła. Poszła w wodę jak kamień. Sandra stała na chwilę wpatrując się w toń jeziora. Nic nie zostało po Emmie Smith.
***
Jorge usłyszał strzał, sędzia również znajdował się niedaleko. Spotkali się w drodze. Obaj biegli na złamanie karku. Nagle zderzyli się z Sandrą. Jej suknia była zakrwawiona, a ona miała łzy w oczach. Wyglądała jak duch.
-,,Gdzie Emma, co z nią zrobiłaś?-Jorge chwycił ją za ramiona i potrząsnął.
-,,Emma? Nie...nie ja. Anna i Ricardo...zabili."-jąkała się Sandra. Mocno wtuliła się w Jorge i drżała.
-,,Kto kogo zabił Sandro? Opamiętaj się."-Ton jego głosu był rozkazujący. Nie prosił jej o spokój,chciał informacji o żonie.
-,,Anna,Ricardo..Emma..wszyscy martwi. Tam"-powiedziała i wskazała dłonią kierunek. Cantor chwycił jej dłoń.
-,,Proch Jorge. Ona ma na dłoni proch."-powiedział i przytknął jej rękę przed oczy przyjaciela.
-,,Co ty zrobiłaś?"-zapytał Cantor
-,,Ja nic...to oni...oni"-paplała bez sensu.
-,,Jorge zostaw ją i biegnij nad jezioro. Ja ją przywiąże i dołączę do ciebie"
Jorge odtrącił kobietę i znów ruszył biegiem. Dotarł nad jezioro. Ciała Ricarda i Anny leżały bezwładnie pokrwawione. Emmy nie było. Podszedł do brzegu i zamarł. Na powierzchni unosił się fragment sukni Emmy. Poznał z daleka żółty muślin. Gorączkowo zaczął zrzucać z siebie ubranie.
Dom Wainwright
Matilde chodziła tu i z powrotem. Kantor przed momentem zabrał wszystkich ludzi z domu i poszli szukać Emmy. Jeśli coś jej się stanie ona tego nie przeżyje. Joan obserwowała przyjaciółkę nerwowo człapiącą w kółko.
-,,Przestań tak chodzić"-rzekła ze złością
-,,Nie mogę Joan. Boję się o Emmę i o Kantora. Boję się o nich wszystkich"-odpowiedziała Matilde spokojnie
-,,Ty możesz przestać chodzić. To ja nie mogę się ruszyć."-z determinacją odpowiedziała Joan. Tak bardzo się bała,że straci Jorge i swojego ukochanego, że stała się złośliwa.
-,,Nie możesz bo ci tak wmówili. Próbowałaś kiedyś? Kiedy p oraz ostatni. Może się boisz? Możne to strach cię paraliżuje, a nie choroba"-Matilde zaczęła krzyczeć.-,,Nie użalaj się nad sobą"
-,,Nie chce niczyjej litości Matilde. Nie potrafię chodzić"
-,,Litości Joan. Nikt się nad tobą nie lituje. Potrafisz tylko uwierz w siebie. Chodź pokażę ci"-Matilde szarpnęła pled okrywający kolana Joan i podciągnęła ja do góry.
-,,Ja stoję"-rzekła zaskoczona dziewczyna.
-,,I równie dobrze możesz chodzić, biegać i tańczyć. Zrób krok. Trzymaj się mnie i zrób ten cholerny krok"-Matilde już nie krzyczała, teraz wrzeszczała jak opętana.
Joan ostrożnie postąpiła do przodu. Obie zalewały się łzami szczęścia, strachu i złości.
Ostatnio zmieniony przez Maria Angel dnia 14:32:50 01-02-10, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Ślimak King kong
Dołączył: 06 Paź 2007 Posty: 2263 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nysa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 19:19:31 02-02-10 Temat postu: |
|
|
No masz! Jeden wątek szczęśliwy, a drugi... nieszczęśliwy! Nie wiem czy to określenie jest na tyle "delikatne" aby nie krzyczeć. No, ale... kula nie trafiła Emmy. Choć dizewczyna pewnie została ogłuszona przez wystrzał i wylądowała na dnie rzeki. Miejmy nadzieje, że jednak Jorge we właściwym momencie wyciągnie ukochana z tarapatów, no bo chyba musi!! Nie sądzisz?!
A Snadra i tak jest podejrzana. Nie wszystko poszło po jej myśli... jednak... no a poza tym co z rzekomymi ofiarami? Coś cuzje, że ktoś tu jeszcze nie zakończył swojej gry.
Za to szczęście zacyzna się usmiechać do Joan, bo chyba to cud, chociaż z drugiej strony wcale nie. Wiele rzecyz można psychologicznie wmówić, nawet kalectwo.
Pisz szybko onowy odcinek bo sie doczekać nie mogę .
Pozdrawiam! |
|
Powrót do góry |
|
|
Maria Angel Komandos
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 738 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krosno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:53:02 03-02-10 Temat postu: |
|
|
Hehe widzę,że ci się spodobał odcinek. Nie no wszystko z Anną i Ricardem już skończone. Powoli dobijamy do końca ,,Testamentu" wiec nie mataczę już. A Joan tak, to rzeczywiście sprawa psychiki i Lilly. Do końca jeszcze 3-4 odcinki także wszystko się może zdarzyć...Kolejny odcinek pewnie wieczorkiem,albo jutro;) |
|
Powrót do góry |
|
|
Maria Angel Komandos
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 738 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krosno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:11:04 04-02-10 Temat postu: |
|
|
No dziś jednak:)
Odcinek 57
Cantor wahał się co zrobić z Sandrą. Przywiązać ją do drzewa i zostawić,czy wziąć ze sobą i iść w stronę jeziora. Oba rozwiązania były ryzykowne. On chyba jako jedyny rozszyfrował ją. Nie wierzył w jej bajkę i udawany płacz. Wszystko to zaplanowała. Była cwana i niebezpieczna. Z kłopotu wybawił go narzeczony Matilde, który wraz z ludźmi przybył właśnie.
-,,Gdzie Jorge i Emma?"-zapytał. Zdziwiło go, że Cantor jest sam z Sandrą, a ona wygląda jak upiór.
-,,Sandra zabiła Ricarda i Annę. Nie wiem co zrobiła z Emmą. Jorge jej szuka"-Cantor wyjaśnił sytuację.
-,,Ona ich zabiła. To nie możliwe. Popatrz jak wygląda. Na pewno nie.."-Kantor spojrzał na Sandrę z góry na dół. Siedem nieszczęść.
-,,Nie daj się jej zwieść. Słodki wygląd nie świadczy o niewinności."-rzekł sędzia.-,,Dość tej pogawędki.Niech ludzie ją zabiorą do Smithów i dobrze pilnują. Tam nikogo nie ma wiec nikomu nic nie zrobi.Ty chodź ze mną. trzeba znaleźć tamtych"
Cantor skinął głową na znak zgody. Sędzia Kazał związać dobrze Sandrę.
-,,Nie wypuszczajcie jej z rąk,ani nie spuszczajcie z oka. Nawet na moment"-zarządził już w biegu.
***
Jorge wskoczył do wody. Deszcz ją mocno ochłodził i zmącił. Niewiele widział. mimo iż był bardzo dobrym pływakiem taka głębia i mętność wody utrudniała mu szukanie ukochanej. Uniósł głowę nad wodę. Nic nie widział. Emma musiała już być na dnie. mokra suknia wciągała ją zapewne. Zanurkował z powrotem. Szybko. Szybciej. Sam się poganiał. Płynął ile sił. Wynurzał się tylko p oto aby schwycić oddech i z powrotem pod wodę. Jest. Zauważył ją. Podpłynął do niej i chwycił jedna ręka. Nie za ciężka. nie da rady. Nie uratuje jej. Musi. Szarpnął materiał sukienki. Tkanina opadła. Emma została w samych halkach,ale nie czas na wstyd. Spróbował teraz. Uniósł ją i zaczął płynąc do brzegu. Wynurzył się wraz z nią. Starał się trzymać ją nad wodą,ale nie było to takie łatwe. Jej bezwładne ciało ciążyło mu. Już nie daleko. Ostatkiem sił dopłynął do brzegu. Jego przyjaciele dobiegli i znaleźli się przy nich w jednej chwili. Sędzia chwycił Emmę i wyciągnął ją na brzeg. Kantor pomógł wyjść Jorge. Mężczyzna słaniał się na nogach.
Cantor ułożył Emmę na boku. Nie oddychała. Nic nie można było już zrobić.
-,,Co z nią?"-Zapytał Jorge. Szukał ratunku w oczach przyjaciela,ale nie otrzymał go. Padł na kolana obok żony.
-,,Ona musi żyć. Musi"-krzyknął rozpaczliwie-,,Emmo otwórz oczy. Słyszysz obudź się do cholery"-Rozpaczliwie odwrócił ja twarzą do góry i uderzył w klatkę piersiową.Nic. Nie reagowała.
-,,Jorge tak mi przykro. Nie można już nic zrobić"-Kantor nie mógł patrzeć na cierpienie mężczyzny. Jego też bolała ta strata.
-,,Nie to nie prawda. Zawsze można coś zrobić"-Jorge nie pozwolił się odciągnąć od niej. Wyrwał się mężczyzną i jeszcze raz uderzył w klatkę piersiową ukochanej.
-,To bez..."-sędzia próbował coś powiedzieć,ale przerwał słysząc gwałtowne krztuszenie się i świst wciąganego powietrza. Emma wypluła wodę z buzi i otworzyła oczy. Szybko łapała oddech.
-,,Najdroższa"-Jorge ponownie ukląkł obok niej i oparł ją o siebie.
-,,To cud"-zawyrokował Kantor
-,,Tak cud miłości"-dodał sędzia ukradkiem ocierając napływające łzy.
***
Matilde opadła na sofę, a Joan tuż obok niej. Były zmęczone tym całym chodzeniem. Zmartwienia na moment opuściły dziewczyny i obie siedziały lekko uśmiechnięte.
-,,Wszystko się ułoży Matilde"-Joan oparła głowę o ramie przyjaciółki. -,,Mój brat nie pozwoli skrzywdzić Emmy. Za bardzo ja kocha"-rzekła.
-,,Boje się,że to nie wystarczy. Jeśli ona wpadła w łapy Sandry to..."
-,,To ją z nich wyrwie. Za wszelką cenę. Twój Kantor zrobiłby to samo dla ciebie"
-,,A Delajer dla ciebie"-odpowiedziała Matilde.
Joan uśmiechnęła się niepewnie. Miłość Cantora była dla niej największą niespodzianką w życiu. Najpiękniejszą.
-,,Co jest?"-zapytała Matilde patrząc na zmartwioną minę Joan.
-,,Nie wiem sama"-Joan nie była pewna co ją trapi-,,On mnie nie może kochać. Jestem taka..."-rzekła i rozłożyła kręcę.
-,,No jaka Joan? Nijaka? Lilly nagadała ci głupot prawda? Nie jesteś nijaka. Nie jesteś kaleką Ona specjalnie cię szykanowała i gnębiła. Wiedziała jaki wpływ masz na ojca."
-,,Ale miała racje. Może nie jestem kaleka. Może mogę chodzić,ale to nie zmienia faktu, że nie jestem piękna. Jak Cantor może mnie kochać?"
Matilde skoczyła na równe nogi i niemal wybiegła z pokoju. Chwilę potem wróciła niosąc grzebienie, kosmetyki i suknię.
-,,Zamykaj oczy"-zdecydowała. Joan niepewnie jej usłuchała.
Matilde rozpuściła związane w supeł włosy przyjaciółki. Rozczesała je i skróciła. Potem lekko umalowała ją.
-,, Teraz suknia"-powiedziała i pomogła jej się przebrać,a potem dojść do lustra. Joan niepewnie stawiała malutkie kroczki,ale szła.
-,,Patrz!!"-Kazała Matilde. Joan spojrzała i oniemiała. Była ładna...
Ostatnio zmieniony przez Maria Angel dnia 13:16:52 04-02-10, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Ślimak King kong
Dołączył: 06 Paź 2007 Posty: 2263 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nysa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 14:44:40 08-02-10 Temat postu: |
|
|
Jednak dziś, szkoda, że ja jednak "zdychałem" w wyrku w czwartkowy wieczór, a piątek wracałem do formy. Z kolei sobotę i niedzielę spędzałem na zaocznych studiach, więc kaszanka. Ale nadrobione w końcu . Ufff.... szczęściem jak to bywa w pięknych historiach miłosnych, wszystko ułoży się dobrze i Emma jednak wraca do żywych. Chociaż... niewiele brakowało! Oj tak! Niewiele brakowało.
Sandra powącha więzienne kraty, kto wie, czy nie grozi jej stryczek.
Z kolei Lilly, która już nikomu nie przeszkodzi, może sobie pluć w brodę, nie dostała nic, za to Joan dużo więcej niż oczekiwała. Wraz ze śmiercią Lilly - dostałą nowe życie, życie które jej odebrano wmawiając brednie. TO TERAZ NIC WSZYSTKO SIĘ UŁOŻY!
POZDRAWIAM! |
|
Powrót do góry |
|
|
Maria Angel Komandos
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 738 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krosno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:53:57 08-02-10 Temat postu: |
|
|
Widzisz Ślimaczku zaraziłam cię A co do Emmy nie krzycz hop jeszcze 3 odcinki, Sandra nie skończy za kratkami spotka ja ciekawszy los...No tak kwestia Joan już jest jasna ale jeszcze jedna niespodzianka czeka. Nic nie zdradzę. Następny odcinek myślę jutro będzie |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|