|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ślimak King kong
Dołączył: 06 Paź 2007 Posty: 2263 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nysa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 14:55:13 19-04-09 Temat postu: |
|
|
Właśnie przeczytałem wszystkie 10 odcinków pod rząd łącznie z prologiem i wypada mi tylko powiedzieć, że nie zmarnowałem najmnijeszej sekundy na lekturę. Warto było, oj warto. Szczególnie, że rzeczywiście jak powiedziałaś, opowiadanko się dopiero rozkręca. Z początku troszkę się gubiłem, ale kiedy zobaczyłem 10 epizod upadłem na kolana z podziwu.
"Oto mi właśnie chodziło!" - zawołałem. Bo w pierwszych odcinkach trudno mi było wczuć się w sceny, była krótkie, zbyt szybko między soba przeskakiwały, tymczasem odcinki 9 i 10 stworzyły podstawę do klimatycznej kostiumowej opowieści, więc jestem naprawdę zadowolony, że mogłem tutaj zaglądnąć. Bo czego my tutaj nie mamy - klimat łotrzykowski - Jorge na statku i jego pojmanie, lewe interesy, przekupstwo, romanse dla wpływów, a w tle zapewne rozwinie się jakiś miłosny wątek. Czekam dalej, jak historia się rozwinie, bo rumienców mogę zapewnić nabrała już teraz! |
|
Powrót do góry |
|
|
Maria Angel Komandos
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 738 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krosno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:32:49 19-04-09 Temat postu: |
|
|
Ojejku...ale się spisałeś..dzięki za tak pochlebną opinię Kolejny odcinek jutro chyba... |
|
Powrót do góry |
|
|
Maria Angel Komandos
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 738 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krosno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:35:08 20-04-09 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych] - nie wiem czy dodawałam jeśli nie to robię to teraz to piosenka tytułowa. Śliczna |
|
Powrót do góry |
|
|
Ślimak King kong
Dołączył: 06 Paź 2007 Posty: 2263 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nysa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 18:46:26 20-04-09 Temat postu: |
|
|
Raczej nie dodawałaś. Może nie znam za wiele piosenek Thalii - to ta wydaje się bardzo wyróżniać |
|
Powrót do góry |
|
|
Maria Angel Komandos
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 738 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krosno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 9:40:58 21-04-09 Temat postu: |
|
|
,,Miłość, niby kwiaty polne,
wyrasta czasem w miejscach niespodzianych
i podobnie jak one tchnie słodka wonią"
Odcinek 11
Dom Smithów
Matilde przeszła obok pokoju Emmy. Cich szloch siostry spowodował, ze zawróciła i zapukała.
-,, Zostaw mnie"-dobiegł ją żałosny głos siostry. Nie usłuchała i weszła do jej pokoju-,, Mówiłam żebys dała mi spokuj"-powiedziała Emma patrząc na nią zapłakanymi oczyma.
-,, Emmo jesteś moją siostrą."-Matilde podeszła do niej i usiadła obok na łóżku. -,, Co ci jest?"-zapytała
-,, najpierw dowiedziałam się, że Jorge nie wyjechał lecz został wygnany przez don Leoncia, a teraz pozwoliłam żeby Ricardo mnie pocałował"-przyznała się siostrze.
-,, Widziałam wasz pocałunek"-rzekła Matilde-,, Jorge wygnany..nic mi o tym nie mówiła Joan"
-,, Widujesz się z nią?"-zapytała zdziwiona Emma ocierając łzy
-,, Tak od niedawna odwiedzam ja regularnie. Obie wierzymy, ze Jorge wróci choć..."
-,, Choć co? Mów!"-Emma zarządała od siostry
-,, Oprócz tego, że go wygnano i wydziedziczono Lilly i Adrian mają go za bękarta"-powiedziała zrezygnowanym głosem
-,, Wygnany bękart"-Emma spuściła głowę-,, Teraz już nie ma nadziei"
Wraz z jej słowami rozległo się pukanie do drzwi. Obie poderwały się równocześnie, ale to Emma je otworzyła. Jej zdziwienie na widok Adriana sprawiło,że nie była wstanie nic powiedzieć, ani zrobić. Dopiero Matilde zaingerowała.
-,, Wejdź prosze"-powiedziała odsuwając siostrę od drzwi i wpuszczając mężczyznę do srodka.
Dom Anny Bosil
Kobieta niecierpliwie oczekiwała na Mauricia. Dziś miał przyplynąć i przekazać jej dowody śmierci Jorge. Gdy tylko usłyszała kroki przed domem wybiegła na zewnątrz. Rzeczywiście mauricio przyszedł, ale nie wyglądał na zadowolonego. Nie wszedł nawet do jej domu. Pokierowała go więc do ogrodu.
-,, O co chodzi?"-zapytała Anna widząc jego niezadowolenie
-,, masz Anno jakieś zdjęcie, jakiś dokument potwierdzający tożsamośc Jorge Wainwrighta?"-zapytał bez wstepów
-,,Nie..nie mam. Nadal go nie złapałeś?"-zaatakowała.
-,, Złapałem, wszystko się zgadza..wiek..wygląd...statek, ale on twierdzi że nigdy nie znał żadnego Wainwrighta"
-,, Kłamie. Przycisnij go to się przyzna, albo nie zabij go i juz, po co ci innych dowodów"-kobieta przeciągła się na ławce i wystawiła twarz do slońca. Żadnych wyrzuów sumienia. Nic.
-,,Anno jestem mordercą, złodziejem, szubrawcem,ale nie zabijam niewinnych ludzi"-rzekł wstając -,, Przycisnąłem go wystarczająco. Pobiłem, nie dawałem jeśc i pić, upokorzyłem, na jego oczach wychłostałem jego przyjaciela"
-,, A on?"
-,, On nadal twierdzi to samo. Mianuje się hrabią Richmondem Bellmont"-powiedział zrezygnowany stojąc naprzeciw niej
-,, Bellmont?"-kobieta osłupiała-,, jeśli to naprawde hrabia bellmont to mamy tarapaty. On jest zausznikiem króla"-kobieta zmartwiła się-,, Musisz go zabić tak czy tak..Inaczej już poo nas"-powiedziała. Dala Maurciciowi jeszcze jedną sakwę pieniędzy.
-,, To za dodatkowy tród"-powiedziała rzucając mu pieniądze.
Portugalia
Hermana obudziło mdłe światło wpadające z małych zakratowanych okienek. Obolały poniósł się z ziemi i porozciągał. Te kilka batów nie zrobiło na nim większego wrażenia. Bardziej udawał niż cierpiał, ale przynajmniej oszczędzili Jorge. Chodził wokół celi nerwowo. Nagle potknął się o nierówną powierzchnie i poleciał do przodu. Pochylił się aby zobaczyć co spowodowalo jego upadek i odkrył obluzowaną płytkę na ziemi.
-,, Jeśli by tu pokopać too.."-jego twarz wykrzywiła się w radosnym uśmiechu. Bez ceregieli odsunąl ciężką kamienna płytę. Jego dłonie nerwowo rozgrzebywały ziemię. Gdy usłyszał zbliżających się ludzi zakrył powstałą dziutę płytą, a ziemię rozkopał noga po całej celi. Drzwi jednak się nie otworzyły. Tylko spód ich podniósł się i wstawiono mu miskę z jedzeniem. Mógł wrócić do kopania.
Ostatnio zmieniony przez Maria Angel dnia 20:00:29 21-04-09, w całości zmieniany 3 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Maria Angel Komandos
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 738 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krosno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:03:37 22-04-09 Temat postu: |
|
|
Odcinek 12
Dom Smithów
Adrian czul się jak ostatni idiota przychodząc do Emmy. Nigdy się nie lubili, nie odwiedzali. Rzadko zamieniali ze sobą nawet grzecznościowe formułki, a teraz...Teraz mieli się pobrać. Wzdrygnął się na sama myśl o tym. Mieli sprzeczne charaktery i poglądy. Delikatnie mówiąc nie przepadali za sobą. To Lilly mu uświadomiła, że czas mija i że musi iść się oświadczyć. Poszedł i już żałował. Obie patrzyły na niego zszokowane.
-,, Usiądź."-pierwsza oprzytomniała Matilde. -,, Może zaoferować ci coś do picia..koniak..whisky?"-zapytała grzecznie. Ona od dawna podkochiwała się w nim teraz jednak nie robił na niej wrażenia. Jej preferencje zmieniły się i mając do wyboru wybrałaby kantora lub Ricarda. dzięki Bogu to nie ona musiała wychodzić za mąż.
-,, Nie dziękuje."-odmówił i usiadł.-,, Obie dobrze wiecie jaki jest cel mojej wizyty."-rzekł obojętnie-,, Nie kochamy się i nie mam zamiaru udawać że jest inaczej. Przyszedłem bo innego wyjścia nie mam"-rzekł prosto z mostu. -,, Emmo wyjdź za mnie"-powiedział. Dziewczyna poderwała się z fotela i obeszła pokój dookoła.
-,, Nie kochamy się tak jak powiedziałeś. Nasi ojcowie postawili nas w niezręcznej sytuacji prawda?'-zapytała, ale nikt jej nie odpowiedział. wszyscy znali odpowiedź na to pytanie. Była oczywista.-,, Tak jak ty nie miałeś innego wyjścia tak i ja go nie mam"-dodała ze smutkiem. Nie takich oświadczyn chciała, nie takiego losu. Losu niekochanej żony. -,, Zgadzam się na ślub"-powiedziała widząc jego nerwowe oczekiwanie.
-,, W takim razie jedyne co nam zostało to uzgodnić termin i ogłosić zaręczyny"-dopowiedział. Matilde siedziała spięta i cicha. Widziała, ze jej siostra cierpi.
-,, Tak prosto nie będzie"-Emma zaprzeczyła i stanęła przed nim. ich oczy starły się ze sobą. -,, Musisz mi przyrzec kilka rzeczy. Inaczej nici ze ślubu"-dodała
-,, Co mam ci przyrzec?"-był gotowy obiecać jej wszystko. To małżeństwo było tylko interesem dla niego. Opłacalnym do tego.
-,, Ja zajmę się wsiami. Chłopi zostaną pod moją pieczą. Nie pozwolę ci ich dalej gnębić i poniewierać. "-zastrzegła sobie.
-,, Zgoda. Coś jeszcze?'"
-,, Tak. Nie tkniesz mnie nigdy"-powiedziała i z ciekawością oczekiwała jego reakcji...
Dom Wainwrightów
Joan znów obszukiwała dom. ten przeklęty kluczyk nigdzie nie pasował. Do żadnej szkatułki, żądnej szafki ani półki. Nigdzie. Dojechała pod drzwi do pokoju Lilly. Jeszcze raz go sprawdzi puki jej nie ma w domu. Wjechała bez problemu do ogromnej sypialni i zaczęła sprawdzać każdy kąt po kolei. Niespodziewanie do pokoju weszła Lilly.
-,, Co ty tu robisz?"-krzyknęła-,, Czego szukasz? "-Kobieta podchodziła coraz bliżej. Była rozsierdzona. To był jej teren i go naruszono. Joan odruchowo cofnęła wózek.
-,,Ja tylko...Nic. Niczego"-przerażona furią macochy nie potrafiła wydobyć z siebie składnego zdania.
-,,Ile razy ci mam mówić, że nie możesz się już tu panoszyć?'-zapytała nadal wściekła. Joan nadal cofała wózek.
-,, Nie panoszę się.To mój dom"-odpowiedziała. Lęk opuścił ja i postawiła się Lilly.
-,, Mylisz się to dom Adriana. On jest właścicielem, a nie ty. Uciekaj stąd"-przegoniła ją. Joan nie zareagowała. Patrzyła kpiąco na nią.
-,, Adrian..? Nie to Jorge jest pierwszym synem taty i to on jest tu panem. To ty stąd wylecisz. Tylko niech on wróci"-powiedziała dobitnie Odjechała nie oglądając się za siebie.
Okolice domu Anny Bosil
Sędzia Cantor Delajer spiesznie szedł do klienta. Pogoda sprzyjała spacerom, a drogi były zakorkowane powozami i dorożkami więc postanowił przejść się pieszo. Ciągle nie dawało mu spokoju roszczenie Adriana do spadku po ojcu, ale bez Jorge nie mógł nic zrobić, a ten chłopak przepadł jak kamień w wodę. Zbliżył się do domu jednej z bogatszych kobiet w mieście i omal nie wpadł na wychodzącego stamtąd mężczyznę. Obejrzał się za nim i rozpoznał w nim znanego wśród sędziów i adwokatów przestępce. Zaciekawiło go co u szanującej się kobiety robi taki zbir. Ruszył za nim zachowując jednak ostrożność. Mężczyzna niczego nie podejrzewał i szedł spokojnie. Skręcił za róg, a Cantor za nim. Niestety nigdzie go nie było. Rozpłynął się. Cantor obrócił się na pięcie zrezygnowany. Poczuł pistolet wbijający się mu w plecy. Mężczyzna stal za nim. Wyłonił się jak szatan z zaułku.
-,,Śledzisz mnie. Dlaczego?'-zapytał cicho. Tak żeby nikt go nie usłyszał.
-,, Nie śledzę pana. To pan mnie atakuje"-odrzekł spokojnie. mężczyzna zniknął równie szybko jak się pojawił. Cantor stał zdziwiony pośrodku ruchliwej ulicy. O mało go nie zabito i nikt tego nie zauważył. W środku dnia...[/list]
Ostatnio zmieniony przez Maria Angel dnia 18:46:54 22-04-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Ślimak King kong
Dołączył: 06 Paź 2007 Posty: 2263 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nysa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 15:37:10 25-04-09 Temat postu: |
|
|
Dziękuję, za te dwa odcinki! Adrian mimo wszystko zgadza sie na wolę ojca i jest gotowy poślubić Emmę. Jej za to wydaje się wszystko jedno. W końcu Jorge nigdy nei wróci, tak się przyanjmniej wszystkim wydaje.
Trzymam kciuki za jego ucieczkę. Bo musi myśleć szybko Anna wolałaby zatrzeć ślady.
Małżeństwo Adriana i Emmy jeśli dojdzie do skutku, to przypuszczam, że może być nawet udane... nawet bardzo udane.
Joan chce za wszelką cenę pomóc Jorge, jednak bezskutecznie... przynajmniej na razie.
Pozdrawiam! |
|
Powrót do góry |
|
|
Maria Angel Komandos
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 738 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krosno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:19:38 25-04-09 Temat postu: |
|
|
Odcinek 13
Portugalia
Herman poznał plan dnia porywaczy dokładnie i dzięki temu niemal już dokopał się do Jorge. Był pewien, że od przyjaciela dzieli go tylko ściana,cela innego więźnia i ściana..Ziemie pakował po trochu do wiader na odpadki. Nie wchodzono do jego celi więc miał swobodę działania. Kopał całymi dniami, aż padał zmęczony na twardą i wąską pryczę. Teraz było inaczej. Przekopał już tyle, iż był pewien, że wystarczy iść do góry, a na pewno ujrzy Jorge. Tak się stało. Gruzy ziemi opadły i tumany kurzu się wzbiły gdy Herman wychylił uśmiechnięta twarz spod ziemi. Jorge spostrzegł ruchy podłoża i przerażony odsunął się pod przeciwną ścianę. Przerażony obserwował piętrzącą się ziemię wypychaną od spodu, a potem wyłaniające się z niej coś..
-,,Herman"-niemal krzyknął. Opamiętał się w ostatniej chwili. Doskoczył do przyjaciela i pomógł mu wyjść z dziury -,,Jak ci się to udało?"-zapytał ściskając go mocno.
-,,Kopałem i kopałem, aż się dokopałem"-odpowiedział spokojnie.-,,Musimy wiać"-dodał gdy Jorge już go wypuścił.
-,,Masz jakiś plan?"
-,,Podkopiemy się. Nie jest daleko. Musimy się śpieszyć. podsłuchałem rozmowę strażników. Chcą cię zgładzić"
-,,Jasna cholera"-zaklął i obszedł celę dookoła-,, Przecież mówiłem, że nazywam się Bellmont. Nadal mi nie wierzą?"
-,,Z tego co usłyszałem to wierzą. I dla tego chcą cię zabić. Jako Jorge, czy jako Bellmont jesteś równie groźny i ..zbędny"-dokończył
-,,Kopmy więc. Nie ma na co tracić czasu"-zarządził Juan i wysłuchawszy rad przyjaciela zabrał się do roboty.
Dom Smithów
-,,Zgoda"-odparł Adrian. Zero uczucia. Jego głos był jałowy i pusty. Fakt tego, że nie chciała go w łożu nie poruszył go w żadnym stopniu. Matilde osłupiała słysząc żądanie siostry, lecz jeszcze bardziej zdziwiła ją odpowiedź Wainwrighta.
-,,Co? Co powiedziałeś?"-Emma również nie mogła uwierzyć. Taka obelga powinna go zniechęcić. Chciała go oburzyć i zmusić do cofnięcia oświadczyn, a on..
-,,Zgadzam się na wszystkie twoje warunki"- powtórzył.-,,Teraz ogłoszenie zaręczyn i ustalenie daty ślubu."-powiedział. -,,Kiedy?"
-,,Co kiedy?"-Emma była w szoku. Tak szybko działał. Nie nadążała za nim.
-,,Ślub? Kiedy ślub?"-zapytał zły na jej ciężkość pojmowania rzeczy oczywistych.
-,,Mamy jeszcze czas..."-zaczęła lecz jej przerwał kategorycznie
-,,Nie nie mamy. Myślę, że miesiąc powinien nam wystarczyć, żeby wszystko przygotować" -rzucił. Spojrzał na kalendarzyk w kieszeni. Mijał 12 dzień kwietnia. -,, Maj..12 maj"-zarządził . Nie zaczekał na jej reakcję. Nawet nie chciał jej znać. Wyszedł obcesowo zatrzaskując za sobą drzwi.
-,,Maj....12 maj.."-Matilde z przerażeniem spojrzała na oniemiałą siostrę.-,,Emmo miesiąc. Tylko miesiąc"-powiedziała i wybiegła zostawiając ja samą. Joan była jej ostatnią nadzieją. Jej i Emmy.
Dom Wainwrightów
Lill dogoniła Joan gdy dziewczyna omijała schody.
-,,Stój"-krzyknęła-,,Natychmiast stój i powtórz to co powiedziałaś"
Joan zwolniła i zatrzymała wózek.
-,, To Jorge jest panem tego domu"-rzekła. Powiedziała to jak wyuczoną regułę. Lilly wpadła w szał i uderzyła ją w twarz.
-,,Ty...ty.."-brakło jej słów.
-,,Nazwij mnie bękartem tak jak jego. Powiedz to..Tylko wiesz on nim nie jest,,,a ja ja ci to udowodnię"-krzyknęła dziewczyna i chciała odjechać. Jednak Lilly była szybsza. Bez namysłu pchnęła wózek, a Joan straciła równowagę i runęła ze schodów. Jej ciało staczało się w dól. Raz po raz uderzał w nie wózek. Adrian wbiegł do domu. Krzyki słyszał jeszcze przed domem. Wbiegł i stanął. Jego siostra leżała cała we krwi. Przygnieciona była wózkiem...a Lilly stała u szczytu schodów z niewyraźna miną.
Ostatnio zmieniony przez Maria Angel dnia 20:52:14 25-04-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Ślimak King kong
Dołączył: 06 Paź 2007 Posty: 2263 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nysa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 12:28:37 26-04-09 Temat postu: |
|
|
Dziękuję, za następny odcinek. Uff... Jorge i Herman zwiewają przed prawcami, oby udało im się w porę.
Adrian to praktyczny człowiek, warunki, warunkami, ale skoro i warunki, to teraz tzreba ustalić datę. Emma jak napisałaś w jej charakterytyce to osba uległa i wielka tradycjonalistka, więc przełknęła postanowienia w ciszy.
Krwiożercza Lill zepchnęła Joan ze schodów. Teraz pozostaje tylko pytanie: czy śmiertelnie, czy szczęśliwie, na tyle że nie uszkodziła ważniejszych organów. Och... aż sie boję myśleć. Kiedy będzie newik, aby rozwiać moje wątpliwości?
Pozdrawiam! |
|
Powrót do góry |
|
|
Maria Angel Komandos
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 738 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krosno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:32:50 27-04-09 Temat postu: |
|
|
Dziś popołudniu....OBIECUJE! |
|
Powrót do góry |
|
|
Maria Angel Komandos
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 738 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krosno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:42:58 27-04-09 Temat postu: |
|
|
Odcinek 14
Posiadłości Wainwrightów
Matilde już miała wejść do domu Joan. Zawsze wchodziła tylnym wyjściem i niezauważona mknęła do pokoju przyjaciółki.
-,,Matilde ...Matilde!"-zatrzymało ją wołanie Kantora. Chłopak biegł w jej stronę i gorączkowo macha rękami. Zatrzymała się i czekała na niego
-,, O co chodzi?" -zapytała go
-,,Nie możesz tam iść. Młoda dziedziczka spadła ze schodów i jest z nią źle"-wyrzucił z siebie na jednym oddechu.
-,,Joan..? Mówisz o Joan?"-zapytała nie do końca pojmując sens jego słów
-,, No tak..."
-,,Skąd wiesz?'-zapytała. Ruszyła za nim. Wiedziała, że teraz nic nie zrobi. Nie może tam wejść i zapytać o Joan bo wszystko by się wydało.
-,, Adrian wezwał stajennego i wysłał go po lekarza, a ten mi po drodze opowiedział co i jak.."
-,,Mam nadzieję, że jej nic nie jest. To dobra dziewczyna"
-,, Przyjaźnicie się.? ..Jaka jest?"
-,, Takk przyjaźnimy. Jest podobna do Jorge...Wspaniała i prosta. "-powiedziała Matilde. Doskonale wiedziała, że Kantor nienawidzi Adriana. Rozumiała jego ból po bezsensownej stracie rodziców i malutkiej siostry. Była wtedy nastolatką, a Adrian bawił się we właściciela ziemskiego. Nie wypłacono czynszu. Kazał palić wsie. Tyle ludzi wtedy zginęło.
-,,To dobrze, że do niego. Ten idiota Adrian nie zasługuje na taką siostrę."-powiedział i objął Matilde. Oparła się o niego i pozostali tak na dłuższy czas. Objęci i złączeni zrozumieniem.
Kościół-tydzień później
Emma wyszykowała się na msze. szły obie z Matilde, a Adrian miał po nie przyjść. Tej niedzieli miały wyjść ich zaręczyny. Adrian stanął w drzwiach elegancki jak nigdy. Śnieżnobiały fular idealnie pasował do czarnej kamizelki i spodni. Bez ceregieli wszedł i usiadł. czuł się jak u siebie.
-,, Gotowe?"-zapytał widząc ich zdziwione miny
-,, Tak"-odrzekła Matilde. Tylko czekała, aż o to zapyta, a potem zniknęła z domu. Emma zbierała się jeszcze.
-,,Pośpiesz się Emmo"-pogonił ją.
-,,Nie rozkazuj mi"-kobieta naskoczyła na niego-,,Nie jesteśmy jeszcze małżeństwem"
-,,Będziemy...Już niedługo"-powiedział wstając z fotela aby podać jej ramie. Przeszła obok obojętnie.
-,,A jeśli się rozmyślę...?"-zakpiła. Całym sercem pragnęła, żeby to on się rozmyślił. Ten warunek z nietykalnością miał go odstręczyć. Nie udało się. wszystko przepadło
-,,Uważaj na drodze czai się wielu zbójów" -rzekł gdy zrównał z nią krok.
-,,Grozisz mi?"
-,,Nie ...Ostrzegam"-odrzekł. Matilde tymczasem wbrew wszelkim regułom i zasadą pędziła do Joan. Nie było Adriana ani Lilly,a ona nie widziała jej od tego wypadku. Wpadła biegiem do jej pokoju i przystanęła zdziwiona brakiem zainteresowania ze strony przyjaciółki.
-,, Joan!"-rzuciła się ku niej. Chciała ją uściskać objąć lecz tamta nie zareagowała.
-,,Kim jesteś?"-zapytała. Matilde zrozumiała. Wszystko przepadło. Skoro Joan straciła pamięć to jej tajemnica na zawsze pozostanie tajemnicą.
-,,Nie pamiętasz mnie.?"
-,, Nie. Kim jesteś?
Dom Anny Bosil.
Anna i Ricardo siedzieli razem w salonie.
-,,Dokąd zmierzasz Anno?"-zapytał nagle Obiata
-,, Jak to dokąd. ? Nigdzie się nie wybieram"-odparła-,, O co ci chodzi?"
-,, Wiem o tym porwaniu Bellmonta vel Wainwrighta"-rzekł po prostu
-,, Skąd?"-nie wypierała się tego co zrobiła. Jego nie okłamywała. Nigdy.
-,, Wiem i już."-odrzekł zagadkowo-,,Anno jeśli on żyje w co wątpię pojawi się tutaj lada moment. Wtedy go unieszkodliwimy."
-,, Po co miałby się pojawiać teraz. Nie było go tyle lat. Bałam się na początku zaraz po odczycie tej szmiry. Teraz to już bez znaczenia Emma wyjdzie za Adriana i wszystko przepadnie"-rzuciła wściekle
-,, Teraz ma powód ważniejszy niż cały spadek razem wzięty"-powiedział
-,, Jaki?"-zapytała zdziwiona
-,,Nie wiesz. jego ukochana siostrzyczka spadła ze schodów. Ludzie mówią, ze postradała zmysły"
-,, Mamy go"-rzuciła Anna radośnie. -,, Ricardo mamy go. Jeśli jest tak jak mówisz on wróci nawet z zaświatów. Ta mała jest dla niego wszystkim"
-,, A my mu to wszystko odbierzemy"-odparł Obiata przebiegle się uśmiechając
-,, Co masz na myśli?"
-,, Zajmę się skarbem Wainwrighta. O to się nie martw".
Ostatnio zmieniony przez Maria Angel dnia 20:28:09 27-04-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Ślimak King kong
Dołączył: 06 Paź 2007 Posty: 2263 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nysa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 12:26:34 29-04-09 Temat postu: |
|
|
Joan straciła pamięć. Może to dla niej lepiej. Przynajmniej nie będzie pamiętała przyczyny, a to mogłoby okaząc się bolesne. Ponadto nie będzi się krzątała po domu... hmm.. dla swojego własnego bezpieczeństwa.
Mówiłem, że Adrina nie będzie traktował tego małżeństwa nader oficjalnie? Juz ja adoruje... no w jakiś tam sposób.
Poznaliśmy przy okazji przyczynę, dla której Kantor nie przepada a wręcz pluje jaden na Wainwrighta. Powód? Bezlitosna wszechmoc wielkich właścicieli ziemskich - całkiem uzasadniona.
Coś czuję, że Jorge wróci... tyle, że wróci, by zmierzyć z o wiele większym złem. Ludzkim cwaniactwem.
Pozdrawiam! |
|
Powrót do góry |
|
|
Maria Angel Komandos
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 738 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krosno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:24:43 01-05-09 Temat postu: |
|
|
Ostatnio zmieniony przez Maria Angel dnia 20:34:42 01-05-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Ślimak King kong
Dołączył: 06 Paź 2007 Posty: 2263 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Nysa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 13:05:19 02-05-09 Temat postu: |
|
|
Kiedy będzie newik? |
|
Powrót do góry |
|
|
Maria Angel Komandos
Dołączył: 02 Sty 2009 Posty: 738 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Krosno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:40:25 02-05-09 Temat postu: |
|
|
Odcinek 15
Portugalia-5 maj
Jorge i Herman już kończyli. Tak niewiele im brakowało, żeby uciec. Dziś kopali dłużej niż zwykle. Weszli do celi Jorge dokładnie w tym momencie co strażnicy. Dwaj młodzi mężczyźni nie zdążyli wezwać pomocy. Jorge skoczył ku jednemu, Herman ku drugiemu. Obaj padli na ziemię nieprzytomni. Herman i Jorge przebrali się w ich rzeczy i wyszli przed dom. Nikogo więcej nie było. Żadnej straży. Zbiegli plażą ku statkowi zacumowanemu nieopodal.
-,,Herman jesteśmy wolni!. Przyjacielu wolni"-Jorge szalał z radości na pokładzie.
-,,Tak. Już tak"-Herman mniej wylewny niż przyjaciel nie okazywał swoich uczuć tak gwałtownie.
-,, Wracamy do domu. Do domu!"-dom zabrzmiał jak magiczne zaklęcie. Odbili od brzegu i odpłynęli.
-,, Kotwica w górę..."
Dom Wainwrightów
Matilde przebywała u Joan gdy tylko miała ku temu okazję. Lilly i Adrian szykowali ogromne wesele z pompą i przepychem. Joan zostawała sama na długie godziny. Matilde zburzyła obraz idealnej macochy i kochanego braciszka jaki nakreślili Joan Adrian i Lilly.-,, Mój drugi brat Jorge..czemu go nie ma z nami?"-zapytała dziewczyna.-,, Lilly mówi, ze on nie żyje..Adrian, że wyjechał w co ja mam wierzyć?"
-,,W nic. On po prostu został wygnany. Nie opuścił cię z własnej woli i gdyby mógł wróciłby do ciebie"-zakomunikowała Matilde. Tyle głupot nagadali Joan. tyle wymysłów, że biedna już sama się gubiła.
-,, To czemu nie wraca.?"-Joan drążyła temat. Z opowiadań macochy i brata wynikało, że Jorge był zbójem, buntownikiem nie szanującym nikogo ani niczego. Ze słów Matilde wyłaniał się obraz kochającego i oddanego brata.
-,,Sama nie wiem. Nie może ..nie ma po co..Nie wiem."-Matilde zamyśliła się. To wszystko było bez sensu. Jorge na pewno dostał ich list, a jednak go nie było. Joan miała jej opowiedzieć o tajemniczym dowodzie na jego pochodzenie, a tymczasem sama straciła pamięć.
-,, Adrian się żeni z twoją siostrą tak?"-Zapytała znów.
-,,Niestety tak."
-,,Nie kocha jej prawda...?
-,,Nie, a ona go nienawidzi.
Dom Smith
Emma coraz bardziej utrwalała się w twierdzeniu, że to małżeństwo będzie jej porażką życiową. Nie kochała Adriana z każdym dniem jej niechęć do niego rosła. Był despotą i ignorantem. Całkowicie jej nie szanował. On i jego macocha byli idealną parką. Decydowali o wszystkim sami. Nawet suknie Lilly jej wybrała. Matilde znikała na całe dnie zostawiając zrozpaczoną Emmę samą sobie. No nie zawsze teraz był u niej Ricardo.
-,,Za tydzień będziesz panią Wainwright"-zakomunikował od niechcenia jakby ona sama o tym nie wiedziała. Musiał się dowiedzieć jak najwięcej o Jorge.
-,,Tak..Wyjdę za Adriana i koniec. Wszystko się skończy"-rzuciła niemal ze łzami w oczach.
-,,A Jorge? Nie ma od niego wiadomości. Nie wróci?"
-,,Nie. Nic o nim nie wiadomo. Teraz już za późno. Na wszystko już za późno."
-,, Myślałem, że przyjedzie na ślub brata..."
-,,Skoro nie wrócił na wiadomość o chorobie siostry to już nie wróci. Taki sam ignorant z niego jak i z Adriana"
-,, Coś słyszałem, że ona choruje, ale myślałem, że to bujdy, Ludzie tak lubią plotkować"
-,,To prawda. Biedna dziewczyna straciła pamięć". Obiata uśmiechnął się szeroko. Okazja sprzyjała działaniu. Wstał z fotela.
-,,Musze już iść"-powiedział gdy Emma spojrzała nań pytająco.
-,,Rozumiem"-odprowadziła go do drzwi. Została sama.
Ostatnio zmieniony przez Maria Angel dnia 18:13:59 02-05-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|