|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:43:57 05-07-12 Temat postu: |
|
|
Bardzo, ale to bardzo się cieszymy, że historia przypadła Wam do gustu!
Szczerze powiem, że nie spodziewałam się takiego odzewu, niemniej moje serducho ogromnie się raduje czytając te wszystkie pozytywne opinie
Jeszcze raz dzięki wielkie!
Aaa... i jeszcze jedna rzecz z cyklu tzw. ogłoszeń parafialnych ustaliłyśmy z Martą, że odcinki będą pojawiać się regularnie w każy piątek i wtorek. Mam nadzieję, że wytrzymacie taką dawkę |
|
Powrót do góry |
|
|
Sobrev Prokonsul
Dołączył: 04 Kwi 2010 Posty: 3492 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:00:26 05-07-12 Temat postu: |
|
|
Im więcej tym lepiej
Trudno jest nie chwalić skoro pomysł jest genialny |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:30:46 05-07-12 Temat postu: |
|
|
Historia wymaga od Czytelnika skupienia i długie przerwy między odcinkami są zdecydowanie niewskazane, a odcinki wyszły nam dość długie Ale jeśli uznacie, że są za długie, to nie ma problemu, będziemy dzielić na mniejsze i ewentualnie wtawiać trzy razy w tygodniu Wszystko jest do dogadania ^^ |
|
Powrót do góry |
|
|
Analuz Idol
Dołączył: 10 Lip 2011 Posty: 1338 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 8:14:23 06-07-12 Temat postu: |
|
|
Czekam z niecierpliwością . |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:57:02 06-07-12 Temat postu: |
|
|
________Było ciemno, ale jego oczy przywykły już do tego, więc bez problemu dostrzegł go idącego w stronę mostu. Unikał światła latarni i co chwilę odwracał się za siebie, jakby przeczuwał, że ktoś go obserwuje. Istotnie, tak było. Gdy zniknął mu z oczu, podniósł się i postawił kołnierzyk swojej skórzanej kurtki. Włożył ręce do kieszeni i szybkim krokiem ruszył za nim, przeczesując wzrokiem najbliższe otoczenie. Nie był pewien czy mężczyzna, którego śledzi jest sam. Nie był tak czujny, jak powinien. Nie był tak czujny, jak zwykle. Skupiał się tylko na nim, bezmyślnie ignorując wszystkie znaki, które miały go ostrzec przed wpadnięciem w zasadzkę. Stanął na moście i ostrożnie rozejrzał się dookoła. Wypatrzył go, znikającego w oświetlonym zaułku. Nerwowo zacisnął palce na broni, którą chował w kieszeni. Spokojniejszym już krokiem poszedł w tamtym kierunku, mając wzrok stale utkwiony w jednym punkcie.
________Był środek nocy. Nie dziwiło go to, że na ulicach były totalne pustki. Światła latarni migotały złowieszczo, a wzdłuż kamienic biegały wystraszone szczury, poszukując ciepłego schronienia. Zwolnił i przełknął ślinę. Powinien być ostrożniejszy, ale zawładnęła nim ogromna chęć dotarcia do celu. To było zupełnie niepodobne do niego. Zawsze ostrożny, spostrzegawczy i pewny siebie, teraz stąpał po wilgotnym od deszczu bruku, czując stale czyjś oddech na ramieniu, a jednak nie przejmował się tym.
________Minął róg, a światło migocącej żarówki lekko go oślepiło. Zmrużył oczy i przyspieszył, widząc, że jego cel znika za jakimiś drzwiami. Depcząc mu po piętach, wszedł do budynku. W środku unosił się zapach papierosów i wina, ale było nadzwyczaj cicho. To zupełnie nieprawdopodobne - nigdy nie jest tak przeraźliwie cicho. Nie słyszał kroków ani głosów, choć wszystko wskazywało na to, że kilka sekund przed nim ktoś opuścił to pomieszczenie. Powietrze było rozgrzane i ciężkie.
________Wyciągnął z kieszeni broń i przeszedł przez przedpokój. Przy futrynie oparł się plecami o ścianę i wziął głęboki wdech, a następnie szybko odwrócił się frontem do salonu, w dłoniach zaciskając niewielki pistolet.
________– Matt? – zadźwięczał głos z prawej strony.
________Ciarki przebiegły mu po plecach, a kropelki potu spłynęły po skroni. Otworzył szerzej oczy i jęknął cicho, spoglądając niepewnie w tamtą stronę. Znajomy głos dobiegał z kuchni. Małymi kroczkami podszedł do przejścia i ostrożnie, z wciąż wycelowaną przed siebie bronią, wszedł do środka. Przy kuchence, tyłem do niego, stała kobieta.
________– Matt, to ty? – spytała ciepło, wycierając prawą rękę o spodnie. Nie odwróciła się jednak.
________Serce mu zakołatało, oddech przyspieszył, a adrenalina uwolniła się do krwi z zawrotną szybkością. Opuścił ręce luźno, wzdłuż tułowia i zwolnił uścisk na broni.
________– Co ty tu robisz? – Patrzył w jej stronę z szeroko rozwartymi oczami. – Nie możesz tu być.
________– Matt? – powtórzyła już niepewnie i zastygła w bezruchu, odwracając twarz lekko w bok i nasłuchując.
________Kiwnął głową z niedowierzaniem i jęknął cicho. Nagle usłyszał za sobą ruch. Błyskawicznie odwrócił się za siebie i znów wycelował prosto. Mięśnie naprężyły się i znów był zwarty i gotowy. Wszedł z powrotem do salonu i rozejrzał się.
________– Matt? – usłyszał znów za sobą.
________– Wiem, że tu jesteś – powiedział głośno, rozglądając się po pokoju. Próbował zignorować wołanie, które zupełnie go rozpraszało. Bardzo chciał odłożyć broń i wrócić do kuchni, ale nie mógł.
________Po drugiej stronie, obok komody, znajdowały się inne drzwi, które powoli i bezdźwięcznie zamykały się. Podbiegł do nich szybko, chwycił za brzeg i otworzył je zamaszyście, po czym wbiegł w korytarz, w którym głośnym echem odbijał się tupot. Przyspieszył i zeskoczył z kilku stopni, pędząc przed siebie. Widział przed sobą swój cel. Skręcił w lewo i wybiegł z powrotem na ulicę. Barkiem wyważył przymykające się drzwi i wypadł na zewnątrz, potykając się o coś na schodach. Upadł na ziemię. Splunął ponieważ piach dostał mu się do ust i podniósł głowę, ale poczuł jak zimna lufa dotyka jego skroni. Przymknął powoli oczy i rozchylił usta.
________– Znowu ci nie wyszło.
________To nie był jego cel. Ten głos był melodyjny, lecz zimny, przypominający mu coś, czego wcale nie chciał pamiętać. Już bez obawy, usiadł prosto, podniósł głowę na swojego oprawcę i zobaczył jego gęste, zmarszczone brwi i błękitne oczy, wypełnione satysfakcją i triumfem. Znajomy wciąż stał z wyciągniętą przed siebie bronią, uśmiechając się cwano i celując mu prosto między oczy.
________– Raz, dwa trzy i jesteś martwy.
________Nacisnął spust.
________Poderwał się, wciągając gwałtownie powietrze w płuca, jakby się dusił. Zamrugał kilkukrotnie i rozejrzał się niepewnie dookoła. Nic się nie wydarzyło. Znajdował się w swoim pokoju zupełnie sam. Żywy. Przetarł twarz dłonią, ścierając z niej drobniutkie kropelki potu i klapnął bezwładnie z powrotem na poduszkę.
________Zadzwonił telefon. Jego przerażający sygnał przypomniał mu moment strzału, moment, w którym się obudził. Musiał dzwonić już jakąś chwilę, choć dopiero teraz go rozpoznał, uwolniwszy się z sennego otępienia. Leżąc na wznak, przewrócił głowę w bok i sięgnął ręką po aparat leżący na nocnej szafce. Zerknął na wyświetlacz. Była czwarta nad ranem. Przez chwilę jeszcze patrzył na ekran, próbując odgadnąć do kogo może należeć nieznany numer, budzący go w środku nocy. W końcu odebrał.
________Zwolnił nieco i przetarł zmęczone powieki palcami. Od kilku dni byli w drodze, a on nie zmrużył oka od kilkudziesięciu godzin. Kobieta, którą miał chronić, okazała się cholerną ignorantką i diabelnie działała mu nerwy, a ludzie, z którymi jeszcze niedawno pracował, a po pracy często pił piwo i mocniejsze trunki, z rozkoszą oddając się przy tym różnym innym uciechom, teraz deptali mu po piętach. I chcieli jego głowy. Wiedział, że jeśli będzie trzeba, zabiją go bez mrugnięcia okiem i nie będą miały dla nich żadnego znaczenia te wszystkie wieczory spędzane wspólnie przy kieliszku, ani nawet to, ile razy komu ocalił tyłek. Byli przecież zawodowcami. Tak jak on, a w tym fachu nie było miejsca na sympatie, antypatie, sentymenty, czy jakiekolwiek inne uczucia.
________Zjechał w jakąś boczną drogę, zatrzymał samochód i wyłączył silnik i światła. Tylko adrenalina trzymała go chyba jeszcze na nogach, podczas gdy kobieta którą miał chronić, a która swoim infantylnym zachowaniem irytowała go z minuty na minutę coraz bardziej, spała sobie w najlepsze wtulona w oparcie fotela. Zerknął na nią kątem oka i uśmiechnął się lekko, wracając w myślach do wydarzeń sprzed kilku godzin.
________– Gdzie kluczyki? – warknął poirytowany, wkładając za pasek z tyłu spodni, wysłużonego glocka, który nie raz już ocalił mu tyłek. – Gdzie są kluczyki?! – powtórzył głośniej, stając na wprost drobnej blondynki, która zupełnie niewzruszona, przeglądała jakieś babskie pisemko. – Cholera! – wrzasnął niemal na całe gardło i wyrwawszy jej gazetę z rąk, cisnął nią z całej siły w przeciwległą ścianę. – Czy ty naprawdę nie boisz się śmierci? – spytał, pochylając się nad nią. Jego wzrok skupiony był wprawdzie na jej lekko rozchylonych, kuszących ustach, ale mimo to i tak przez chwilę dostrzegł w jej oczach cień strachu.
________– Masz jakąś obsesję – stwierdziła chłodnym, opanowanym tonem, unikając jego spojrzenia. Chwyciła leżący obok niej na kanapie pilot od telewizora i bez wahania wcisnęła dziesiątkę, pod którą ukrywała się MTV.
________– Co proszę? Obsesję? – Uśmiechnął się cynicznie.
________– Nie słyszę cię! – wydarła się z satysfakcją, zwiększając poziom decybeli do granic możliwości.
________– Mówiłaś coś o obsesji? – spytał, bez najmniejszych problemów odbierając jej pilota i wyłączając telewizor. – W twoim przypadku to chyba raczej niepoczytalność – ironizował. – Gdybym odstawił cię do psychiatryka, przyjęliby cię bez mrugnięcia okiem i to na oddział zamknięty, a ja miałbym wreszcie święty spokój.
________– Nie prosiłam się o twoje towarzystwo.
________– Twój staruszek nieźle mi zapłacił.
________– Więc robisz to tylko dla kasy?
________– Chyba nie myślałaś, że ze względu na ciebie? – Znów posłał jej jeden z bogatej serii swoich wystudiowanych, cynicznych uśmieszków i spojrzał jej w oczy. Zauważył, że rozczarowała ją jego odpowiedź. – Nawiasem mówiąc, to właśnie twój stary miał jakąś cholerną obsesję.
________– Jak się okazało w pełni uzasadnioną, bo teraz nie żyje – powiedziała nadzwyczaj spokojnie, jakby to w ogóle jej nie dotyczyło. Dobrze znał swój fach i wiedział, że to tylko poza obronna, ale nie mógł przecież wyjawić jej prawdy. Musiał ją chronić, a prawda była dla niej zbyt wielkim zagrożeniem.
________– Wiesz, co to jest samospełniająca się przepowiednia?
________– Nie wyskakuj mi tu z pseudopsychologiczną terminologią, bo nie masz o tym najmniejszego pojęcia! – warknęła, siłując się z nim na spojrzenia.
________– Za to ty wiesz wszystko najlepiej – mruknął, nalewając sobie whisky – i według ciebie nadal jesteśmy tu bezpieczni. – Nie odpowiedziała. Przechylił szklankę i wypił całą jej zawartość jednym duszkiem. – Ubieraj się – rzucił po chwili, odstawiając pustą szklankę.
________– Nigdzie się stąd nie ruszam – stwierdziła, krzyżując ręce na piersiach.
________– Mała… – spojrzał na nią, jakby chciał jej powiedzieć, że dalsza dyskusja nie ma sensu, bo on i tak postawi na swoim. – Nie prowokuj mnie.
________– Bo co? Dasz mi klapsa w tyłek? Nie jesteś moim ojcem.
________– I bardzo się cieszę, bo gdybyś była moją córką, to na jego miejscu przewracałbym się teraz w grobie… więc gdzie są te cholerne kluczyki? – Wzruszyła ramionami. – Nadal nie zamierzasz współpracować?
________– A od kiedy to liczysz się z moim zdaniem? – spojrzała na niego, mrużąc gniewnie oczy. Nie dziwił się jej zachowaniu, w końcu nie pojechała z nim w tę podróż z własnej woli.
________– Chcesz się licytować akurat teraz, gdy te bezmózgie bałwany depczą nam po piętach? –spytał, mając nadzieję, że grzecznie ustąpi i nie będzie musiał znów siłą ciągnąć jej do samochodu.
________– Daj spokój – prychnęła ironicznie ponownie uruchamiając telewizor. – Na pewno się z nim dogadasz, w końcu to przedstawiciele twojej rasy.
________Wywrócił teatralnie oczami. W życiu nie spotkał nikogo, kto nie nadawał się do współpracy tak bardzo jak Sara.
________– Wojownicza księżniczka – szepnął, jeszcze raz spoglądając na nią, by upewnić się, że śpi. Nie miał ochoty słuchać jej jazgotu, marudzenia i pretensji pod swoim adresem. Znał to już na pamięć. Na szczęście spała mocno. On też chętnie położyłby się na chwilę, ale nie mógł sobie na to pozwolić. Gra toczyła się o zbyt dużą stawkę.
________Westchnął ciężko i wysiadł z auta. Musiał rozprostować kości, zaczerpnąć świeżego powietrza i pomyśleć. Nie mogli przecież ciągle jeździć od miasta do miasta i liczyć na to, że ci, którzy ich ścigają w końcu odpuszczą. Oparł się biodrami o maskę samochodu i spojrzał w granatowe, bezchmurne niebo usiane gwiazdami, które tu, na jakimś totalnym zadupiu, wydawały się świecić o wiele jaśniej niż w centrum wielkiej metropolii, którą niedawno opuścili. Przymknąwszy na kilka sekund zmęczone powieki, zrobił parę głębokich wdechów. Tego właśnie potrzebował. Kiedy rześkie, wilgotne powietrze owionęło jego twarz, poczuł się prawie jak nowo narodzony, a w jego głowie zakołatała niemądra myśl.
________Sięgnął do kieszeni kurtki po papierosy i zapałki. Nie mógł tego, jego zdaniem, desperackiego kroku wykonać ot tak. Koniecznie chciał wymyślić jakieś inne wyjście, ale jak na złość, nic poza tym nie przyszło mu do głowy.
________– Cholera, ostatni… – mruknął niezadowolony, mnąc w palcach pusty kartonik, po czym odpalił papierosa. W ich obecnej sytuacji, niezbyt rozsądnie było kontaktować się z kimkolwiek, ale nie mógł działać sam. Niechętnie przyznał sam przed sobą, że potrzebuje wsparcia i to wsparcia kogoś z całej tej watahy, która zdążyła już postawić na nim krzyżyk. I nie dlatego, że chciał ocalić własny tyłek i wybielić się w ich oczach. Gdyby chodziło tylko o niego, miałby to wszystko w d***e. Jak zwykle zresztą. Ale tym razem nie chodziło tylko o niego. Najważniejsza w tej rozgrywce była śpiąca w jego samochodzie blondwłosa księżniczka. – Chyba się starzeję – powiedział sam do siebie i sięgnął do kieszeni spodni po telefon komórkowy. Załadował kartę SIM i wybrał właściwy numer. – Będę tego żałował… – bąknął jeszcze pod nosem, nim nacisnął zieloną słuchawkę. – Graves, do cholery, odbierz ten pieprzony telefon… – jęknął zniecierpliwiony, gdy zamiast znienawidzonego przez niego głosu, słyszał tylko kolejny sygnał.
________– Słucham?
________– Spałeś? – zapytał głupio, zaciągając się papierosem, kiedy jego uszu, zamiast irytującego dźwięku, dobiegł w końcu głos rozmówcy. – Wiem, że tacy grzeczni chłopcy jak ty, chodzą spać wcześnie, ale nie sądziłem, że razem z kurami – dodał, nie mogąc się powstrzymać przed dokręceniem swojemu rozmówcy przysłowiowej śrubki.
________– Curtis? Miło, że dzwonisz, właśnie o tobie myślałem… – powiedział bez przekonania, mając przed oczami koszmarną scenę śmierci ze swojego snu.
________– To się dobrze składa, bo ja o tobie też. Stęskniłem się, wiesz? I wyobraź sobie, że dzwonię zupełnie bezinteresownie – ironizował.
________– Czego chcesz?
________– Jak zwykle miło się z tobą gada – stwierdził zaciągając się nikotynowym dymem. Powoli zaczynał żałować, że zdecydował się na ten telefon, ale nie zwykł zrażać się jakimiś drobnymi niepowodzeniami, więc niechęć Matta do konwersowania z nim na jakikolwiek temat, jakoś specjalnie nie przeszkodziła mu, by powiedzieć to, co zamierzał. Jego plan był prosty, a rozmawiając z Gravesem nie miał już praktycznie nic do stracenia. Gorzej już przecież być nie mogło. – Słuchaj uważnie, bo nie będę powtarzał dwa razy – zakomunikował, zmieniając ton na rozkazujący. Spodziewał się jakiejś riposty, ale kiedy usłyszał w słuchawce własny oddech, postanowił kontynuować. – Wiesz, że nasi koledzy chcą mnie dorwać – bardziej stwierdził niż zapytał. – Sam pewnie rozwaliłbyś mi łeb, gdybyś tylko miał okazję – zakpił – ale to musi poczekać, a ty musisz mi pomóc – dodał, a kąciki jego ust uniosły się w lekkim uśmiechu, na samą myśl o tym, jaką minę musiał mieć w tej chwili Matt. Dla nikogo przecież nie było tajemnicą, że nie pałali do siebie sympatią.
________– Curtis, nie interesują mnie twoje gierki.
________– To nie są żadne gierki, Matty. To rzeczywistość, w której ktoś naprawdę może rozwalić ci łeb za niewinność.
________– Czego oczekujesz? Bo przecież nie faceta z bronią, kowboju.
________– Ktoś sypie i z całą pewnością nie jestem to ja. Liczę, że ty też nie, bo jeśli tak, to mogę już teraz sam zakopać się dwa metry pod ziemią. Sam nie rozwiążę tej zagadki. Potrzebny mi do tego ktoś kto ciągle siedzi w samym środku tego gówna. Przykro mi, ale padło na ciebie.
________Po drugiej stronie zapadła grobowa cisza.
________– Wchodzisz w to? – zagadnął po chwili Curtis, nieco zirytowany milczeniem Matta. – Jeśli nie, to powinieneś rzucić w diabły tę robotę i zająć się sprzedażą warzyw na bazarze.
________– Błagasz mnie o to, żebym nadstawiał dla ciebie karku, a co oprócz niezapomnianych przygód i twojego bezcennego towarzystwa będę z tego miał?
________– Po pierwsze to o nic cię nie błagam, a po drugie przeuroczą blondynkę, która teraz słodko śpi w moim samochodzie. Wydaje mi się całkiem w twoim typie.
________Matt zawahał się, błądząc wzrokiem po pokoju, jakby na szybko analizował ofertę. Rozchylił usta, by powiedzieć, że blondynkę może sobie darować, ale nie zdążył, bo dawny przyjaciel go uprzedził:
________– Bądź pod telefonem. Odezwę się jutro. |
|
Powrót do góry |
|
|
Analuz Idol
Dołączył: 10 Lip 2011 Posty: 1338 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:12:55 06-07-12 Temat postu: |
|
|
Dziewczyny wasz pomysł jest świetny.Bardzo dobrze się czyta i nie uważam ,że jest za długie lub krótkie jest sam raz.Czekam na kolejną część . |
|
Powrót do góry |
|
|
JustSem Obserwator
Dołączył: 06 Lip 2012 Posty: 7 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: MMz Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:34:46 06-07-12 Temat postu: |
|
|
I PACZ, jest wbijam na gadu i ku memu zaskoczeniu w końcu mogę przeczytać coś, co nie zniechęci mnie błędami. Drogie gejsy, ogółem zaczyna się ciekawie, very ciekawie, chętnie będę śledzić dalsze losy tych dwóch uroczych panów i nie do końca sympatycznej panny Plastyczne opisy, dla mnie momentami zbyt plastyczne (czasem za dużo tych wszystkich szczegółów), bo ja jestem zwolenniczką "prosto jak w mordę strzelił", ale to tylko ja reasumując - jest git majonez. Czekam na dalszy rozwój wypadków i oczywiście uniżenie błagam o powiadamianie
Peace |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:40:59 06-07-12 Temat postu: |
|
|
Haha... nie musisz kopiować postów Wystarczy, jak będziesz na jednym forum komentować Ale dzięki wielkie, że Ci się chciało ;* |
|
Powrót do góry |
|
|
Santiago Idol
Dołączył: 08 Wrz 2010 Posty: 1895 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 21:42:29 06-07-12 Temat postu: |
|
|
Oczekiwałem, że stworzycie coś dobrego, ale to jest fantastyczne - i - nie piszę tego ze zwykłego przypodobania się, czego nie znoszę
Najpierw ten dziwny sen, który budzi dreszcze w ciele. Nie czułem jakbym czytał książkę, wyjętą z pierwszej lepszej półki z biblioteki, tylko jakbym oglądał jakiś film, a to jest sztuka niezwykła do osiągnięcia.
Zazwyczaj po pierwszych odcinkach można co nieco powiedzieć o bohaterach, więc też napiszę o nich...
Pierwsza scena dotyczyła Matta, co potwierdziło się w drugiej scenie. Ten koszmar nie mógł być związany z wydarzeniami z przeszłości, bo Matt by nie żył, ale czasami można miewać sny prorocze Oby tak się nie stało
Zaś drugi bohater jest niezwykle odważny, ale też dużo ryzykuje. Skłania swego konkurenta, czy nie wiem kim oni dla siebie są, do udzielenia mu pomocy Będzie to pewnie miało dużo skutków w przyszłości
Zaś blondynka w pełni zasługuje na miano księżniczki
Pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:08:24 06-07-12 Temat postu: |
|
|
Miłoszu, dziękuję w imieniu swoim i Marty za to miłe słowo! Naprawdę sporo czasu poświęciłyśmy tej historii, więc już sama świadomość, że komuś się podoba to dla nas wspaniała nagroda.
I masz absolutną rację - w przyszłości całkiem sporo będzie się działo
Pozdrawiam i zapraszam we wtorek na kolejny "odcinek"
Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 22:11:45 06-07-12, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Aberracja Big Brat
Dołączył: 15 Lut 2010 Posty: 811 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:28:57 06-07-12 Temat postu: |
|
|
Kopiuj + wklej =
Mój mózg jeszcze łączy wszystkie fakty z pierwszego rozdziału, ale nie jest tak źle, jak przypuszczałam, że będzie ze mną. Pewnie jeszcze nie raz zrobicie mi tu z mózgu sieczkę. Ale się na to przygotowałam i nie myślcie sobie, że odpuszczę bo rozdziały długie, albo coś. NIE MA MOWY!
Wbiłam sobie do główki swej pięknej, że dotrwam do końca.
Jestem niepocieszona troszkę, bo liczyłam na jakieś specjalne względziki i rozdziały na osobistycznym gg ;D hue hue, a tu widzę, że muszę obejść się smakiem i nie mam co liczyć, że dostanę całość teraz. Chociaż tak lepiej mi się czyta.
Przeczytałam pierwszy rozdział i to nawet szybciej niż się spodziewałam, że to zrobię ;D a co!
Jesteście moimi MISZCZAMI♥ misiaczki ;P Tak ładnie to opisujecie, wszystko jest takie dopieszczone. Nie za dobrze Wam to wychodzi?! To jest genialne, a Wy jesteście zbyt zdolne ;(
Pozdrawiam i czekam na resztę;D
BAJ BAJ MISIE PYSIE!
Magdalenka.
Ostatnio zmieniony przez Aberracja dnia 22:30:16 06-07-12, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:34:00 06-07-12 Temat postu: |
|
|
Haha... no co Ty wyprawiasz?? Ja tu się poświęcam, loguję się tam, żeby Ci odpisać a Ty mi tu z "kopiuj wklej" wyskakujesz? Naprawdę nie musisz ;D |
|
Powrót do góry |
|
|
Aberracja Big Brat
Dołączył: 15 Lut 2010 Posty: 811 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:38:58 06-07-12 Temat postu: |
|
|
No to tak, żebyś ZAUWAŻYŁA! ;D
Albo, żebyś nie musiała się ciągle logować gdzie indziej, czy coś;D
TO Z DOBROCI ♥ |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:43:54 06-07-12 Temat postu: |
|
|
Wiem, wiem, dziękuję :* Bóg Ci w dzieciach wygnagrodzi Twą wspaniałomyślność i dobroć |
|
Powrót do góry |
|
|
Aberracja Big Brat
Dołączył: 15 Lut 2010 Posty: 811 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:44:53 06-07-12 Temat postu: |
|
|
Obym nie miała ich zbyt wiele;D |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|