|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
awangarda Motywator
Dołączył: 24 Sty 2012 Posty: 260 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z odległej galaktyki Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:22:48 03-12-12 Temat postu: |
|
|
Ten odcinek był całkiem niezły! |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:34:11 08-12-12 Temat postu: |
|
|
________Ktoś tyrpnął go mocno w łopatkę. Gdy otworzył oczy, nie miał na sobie już kaptura, ale za to oślepiało go intensywne żółte światło reflektora, stojącego nie dalej niż półtora metra od niego. Nie wiedział ile czasu minęło odkąd został wciągnięty do vana ani ile siedział na chwiejącym się krześle w tym miejscu, ponieważ już dawno głowa opadła mu ze zmęczenia.
________– Witaj, Specter – powitał go męski głos ze wschodnioeuropejskim akcentem.
________Graves zmrużył oczy, powoli przyzwyczajając się do blasku. W końcu zaczął widzieć wyraźnie, więc utkwił wzrok w jasnych oczach mężczyzny, który stał przed nim z założonymi na piersiach rękami. Miał poważną i nieprzeniknioną twarz, która nie przejawiała żadnych emocji. Pierwszym pytaniem, jakie Matt zadał sobie w myślach było, czy Curtis jest do niego podobny. Nie. Za wyjątkiem błękitnych tęczówek, które ochładzały jego już dostatecznie poważny i groźny wizerunek.
________– Nie wiem, po co zasłoniłeś mi oczy kapturem – mruknął, а mężczyzna uniósł brwi z zaskoczeniem, zdziwiony tak niedorzecznym pytaniem. Graves westchnął i poskarżył się, nie obawiając się swojego wyzywającego tonu: – Kierowca vana nie jechał zbyt ostrożnie. Z głównej drogi bardzo gwałtownie skręcił w lewo, а następnie w prawo przy Katedrze Magdaleny. Charakterystyczne dzwony. – Spojrzał w bok, przywołując sobie to z pamięci, а na jego twarzy malowała się lekka kpina. – Przez chwilę straciłem orientację, ale później wjechaliśmy na autostradę. Twój kierowca bardzo nieładnie wymusił pierwszeństwo, ale skończyło się na przeraźliwym klaksonie. Nie mogliśmy jechać dłużej niż dziesięć minut, bo minęliśmy lotnisko. Nawet chyba jakiś samolot startował. W każdym razie wasze CB Radio przestało działać. Swoją drogą, chyba nie wolno wam odbierać takich częstotliwości – wtrącił z przekąsem, przenosząc wzrok na podłogę.
________– I co jeszcze, Sherlocku? – zakpił facet z bródką, który stał tuż za nim i po raz kolejny szturchnął go w ramię.
________Alexey uniósł dłoń, nakazując mu tym przestać i dalej z uwagą wpatrywał się w Matta.
________– Nie wiem, w którym miejscu zjechaliśmy, ale ten hangar zbudowany jest ocynkowanej falistej blachy, zupełnie jak na lotniskach. Albo tunelach… – Obrócił głowę w bok i uśmiechnął się kwaśno. – Nie, niemożliwe – mruknął, wpatrując się w drewniane skrzynie, opatrzone czerwonymi napisami. W końcu zmarszczył brwi i spojrzał na mężczyznę, który niewzruszony mu się przysłuchiwał i spytał: – Wywieźliście mnie do Poplar Grove?
________Alexey uśmiechnął się i rzucił:
________– Jakieś wnioski?
________Matt zacisnął szczękę i zamilkł, nie chcąc mówić nic więcej. Znajdował się w pobliżu stacji kolejowej, spory kawałek od domu, а drewniane skrzynie najprawdopodobniej czekały na załadunek lub rozładunek. Cokolwiek znajdowało się w środku, oprócz oficjalnie zatytułowanych butelek z winem, skutecznie otrzeźwiło Gravesa.
________Alexey Mikhaylov przypatrywał mu się bez słowa, a jego zimne spojrzenie zdawało się przewiercać jego ciało na wylot. Matt przez chwilę czuł się tak, jakby patrzył śmierci prosto w oczy, a nieprzyjemnego wrażenia dopełniało sapanie goryli za jego plecami i kwaśny zapach ich spoconych ciał zmieszany z odorem alkoholu.
________– Jack Specter – zaczął Rosjanin po chwili, uważnie wpatrując się w napiętą twarz Gravesa. – Niegdyś prawa ręka samego Nazario Moreno Gonzaleza, jeden z nielicznych, którym udało się umknąć podczas wielkiej akcji o wdzięcznym kryptonimie „Coronado”, obecnie wolny strzelec. Wszyscy o tobie słyszeli, ale tylko nieliczni mieli zaszczyt spotkać się z słynnym „Cieniem” osobiście.
________– Widzę, że przygotowałeś się do spotkania – odparł Matt, uśmiechając się kpiąco.
________– Ale nadal nie wiem czym zasłużyłem sobie na twoje zainteresowanie.
________– Stary nie żyje, ktoś powinien przejąć po nim schedę – zaczął Matt bez ogródek. – Obaj wiemy, że do tego potrzebna nam jego urocza, niewinna córeczka… – Graves zawiesił na chwilę głos, obserwując reakcję Alexeya. Jednak jego twarz, jak przystało na asa sowieckiego wywiadu, nie zdradzała najmniejszych emocji. – Gdzie jest Sara? – spytał ostro, rzucając Rosjaninowi poważne spojrzenie.
________– Sara…? – Alexey zamyślił się, sprawiając wrażenie, jakby nie wiedział, o co mu chodzi. Graves jednak doskonale zdawał sobie sprawę, że to tylko jedna z jego wystudiowanych póz.
________– Nie udawaj – powiedział Matt znacznie spokojniej. Nie było potrzeby zgrywać twardziela. Jego sytuacja była beznadziejna, choć dokładnie o to mu chodziło. Miał jednak nadzieję zaintrygować Mikhaylova na tyle, by ten nie chciał tak od razu pozbawiać go życia, a z czasem być może zaczął myśleć o nawiązaniu z nim współpracy. – Wróble ćwierkają, że szukałeś jej i wypytywałeś o nią Donovana, a wkrótce potem dziewczyna zniknęła – dodał, uśmiechając się z kpiną. – Swoją drogą Mickey nieźle to sobie wymyślił, nie sądzisz? Najpierw zdobył zaufanie starego, a potem wsypał go i uciekł z jego córką, Sarą Stevens.
________– Stevens – mruknął Alexey w nieskrywanej zadumie z subtelnym uśmiechem. Przez chwilę wpatrywał się w swojego rozmówcę wymownie, jakby chciał mu coś przekazać telepatycznie. – Ta sprawa nie powinna cię obchodzić.
________– А jednak.
________– Niech dotrze do ciebie, że ta dziewczyna nie istnieje już dla świata, który znasz. Nie będę grywał z tobą w jakieś gierki, więc albo zapomnisz o tym – spojrzał na niego wymownie, а następnie na facetów, którzy stali za nim z palcami zaciśniętymi na broni – albo porozmawiamy z użyciem bardziej przekonywujących argumentów.
________– Żadne twoje argumenty nie są dla mnie wystarczająco przekonywujące – odpowiedział hardo, zadzierając głowę. – Nie boję się twoich gróźb. Chociaż w pozbywaniu się kłopotliwych krewnych i uciekaniu od odpowiedzialności jesteś doskonały.
________Rosjanin zdziwił się jeszcze bardziej.
________– Słucham?
________– Zastanawiam się, jak bardzo trzeba kogoś nienawidzić, żeby całkowicie wymazać go z pamięci – brnął dalej Matt, а twarz mu stężała. Alexey zawahał się, ale nic nie powiedział, tylko słuchał dalej. – Tobie się to udawało przez trzydzieści lat.
________O ile wcześniej Rosjanin patrzył na niego z zaciekawieniem – z pewnością chciał wiedzieć, co Matt chciał osiągnąć swoim zachowaniem – o tyle teraz przyglądał mu się nagląco, jakby za wszelką cenę chciał wydusić z niego to, co ma do powiedzenia, jakby miał przeczucie odnośnie tego. Wyprostował się i spojrzał na swoich ludzi, którzy w pełnej gotowości stali za siedzącym na krześle Gravesem i rozkazał im:
________– Zostawcie nas. – Gdy powoli oddalili się, nachylił się do Matta, posłał mu sarkastyczny uśmiech i spytał cierpkim głosem: – Czego chcesz? Pieniędzy? Pracy? – Znów stanął prosto i włożył ręce do kieszeni. – Niczego nie dostaniesz.
________– Niczego od ciebie nie chcę – odpowiedział hardo Graves, podnosząc głowę, tak, by bez cienia wahania spojrzeć mu w oczy. – Musiałem się z tobą spotkać, żeby zrozumieć, że nie było czego żałować – dodał, wyprzedzając pytanie Mikhaylova. Alexey przez chwilę wpatrywał się w niego z niezrozumieniem, aż w końcu roześmiał się chrapliwym głosem. Podrapał się po brodzie i spytał:
________– Myślisz, że jestem aż tak głupi? Niezła próba.
________Matt przeniósł wzrok na podłogę i nic nie odpowiedział. Z całych sił starał się znienawidzić Alexeya, myśląc o nim jak o najgorszym wrogu. Uśmiechnął się zdawkowo, choć wcale nie było mu do śmiechu. Siedział przecież na krześle przed facetem, który robił w życiu różne rzeczy i nie zawahałby się zabić kogoś, kto w jego mniemaniu był całkowicie zbędny. Nie zamierzał Alexeya do niczego przekonywać, bo wiedział, że takie działania nie mają żadnej przyszłości.
________– To byli wspaniali ludzie – rzucił nagle, poprawiając się na krześle. Nie był skrępowany, ale nie zamierzał przecież uciekać. Oparł się łokciami na udach i zaczął bawić nerwowo palcami. Rosjanin nie odzywał się, więc Matt podniósł głowę i spojrzał na niego łagodnie, jakby było mu już wszystko jedno. – Teraz możesz zrobić ze mną co chcesz. Możesz mnie zabić. Już wszystko wiem.
________Alexey przez dłuższą chwilę stał profilem do niego i patrzył w tylko jemu znany punkt. Wyglądał jakby gorączkowo nad czymś myślał, rozważając, czy taka sytuacja w ogóle jest prawdopodobna. Nigdy by się nie spodziewał, że będzie go szukał. Jak miałby się tego dowiedzieć, skoro tę cenną informację posiadało tylko CIA, które go złapało.
________Zerknął przelotnie na Matta jakby rozważał jego szczerość i dobrą wolę, а następnie zwinnym ruchem wyciągnął przed siebie rękę i wycelował swój pistolet prosto między jego oczy. Ten, chociaż serce momentalnie podskoczyło mu do gardła, zachował zimną krew i nie poruszył się ani nie zmienił swojego wyrazu twarzy.
________– Skąd wiesz? – spytał Alexey, powoli zmniejszając dzielącą ich odległość.
________– Matka mi powiedziała. Dowiedzenie się prawdy o biologicznych rodzicach było znacznie łatwiejsze niż dotarcie do ciebie. Nie wiem, gdzie kupujesz bułki – uśmiechnął się do siebie pod nosem i spuścił wzrok na podłogę – bo skontaktowanie się z tobą było prawdziwym wyzwaniem.
________– Więc postanowiłeś uciec się do prowokacji?
________– Wiesz co mówią. Cel uświęca środki. – Zerknął na mężczyznę spod byka i wziął wdech widząc w jego oczach tajemniczy błysk.
________Alexey milczał, przyglądając mu się uważnie. Analizował każdy skrawek jego ciała, jakby próbował przyrównać go do siebie, albo matki swojego syna, szukając potwierdzenia jego słów. W końcu zacisnął szczękę, а jego krzaczaste brwi praktycznie złączyły się nad mostkiem nosa. Próbował chłodno podchodzić do tej sprawy i dokładnie ją przemyśleć, ale jego konsternacja malowała się na twarzy jak świeżo nałożone farby na płótno.
________Widząc to Matt westchnął z nieskrywanym rozczarowaniem i wstał, przyciągając tym wzrok Rosjanina.
________– Byłem ciekaw jaki jesteś. – Posłał mu spojrzenie pełne wyrzutów i zacisnął wargi, próbując opanować się przed powiedzeniem jakiegoś głupstwa. – Teraz już nie jestem. – Odwrócił się na pięcie, jakby chciał odejść, ale Alexey zatrzymał go groźnym i stanowczym głosem:
________– Zrobiłem to, co musiałem.
________– Założę się, że tak – odpowiedział mu z sarkastycznym uśmiechem i spojrzał w bok, by uwolnić się od przykrego uczucia, które go nawiedziło.
________Rosjanin przez chwilę stał w całkowitym bezruchu, coraz silniej karcąc się w duchu za swoją naiwność. W końcu obrócił się i powiedział przez ramię:
________– Pójdziesz ze mną. Mam coś do załatwienia i chcę cię mieć na oku.
___________________________________________* * *
________Zasunął skórzaną kurtkę, gdy deszcz zaczął zacinać mu w twarz, naciągnął na głowę kaptur sportowej bluzy i wsunął dłonie w kieszenie. Alexandra Stone oprócz tego, że była piękna i wścibska, była też bardzo spostrzegawcza i szybko wiązała ze sobą fakty. W mig skojarzyła go z „burakiem”, który okradł „biednego” Matta na tyłach restauracji i odznaką, jaką znalazła na brzegu rzeki. Szybko też znalazła wspólny mianownik wszystkich ostatnich wydarzeń, którym było DEA z Mattem na czele, a kiedy usłyszała charakterystyczny dzwonek telefonu Brada, jej oczy zrobiły się wielkie jak księżyc w pełni. Curt uśmiechnął się głupio i uznając, że to idealny pretekst, by opuścić mieszkanie Gravesa, wyszedł bez słowa, zostawiając Liama sam na sam z irytującym i niezwykle dociekliwym „szczeniakiem”. Nie mógł przecież mówić wprost przy tej natrętnej, ciekawskiej dziewczynie, a nawet gdyby udało mu się jakoś przekazać Quinnowi informację o tym, że Mikhaylov ma pojawić się w Depot, to i tak ktoś musiał zostać i pilnować, by panna Stone nie wściubiała nosa w nie swoje sprawy.
________Kiedy wszedł na parking, od razu rzucił mu się w oczy samochód Liama – czarny Jeep Grand Cherokee z przyciemnionymi szybami. Podszedł do niego pewnym krokiem i uśmiechając się cwano chwycił za klamkę. Samochód był otwarty, co niezmiernie go rozbawiło. Jeśli poczciwy QueenBee był na tyle naiwny, by sadzić, że zostawianie samochodu na strzeżonym, płatnym parkingu jest w stanie uchronić go przed kradzieżą, będzie musiał wyprowadzić go z błędu. Bez zastanowienia wsiadł do środka i zajrzał do schowka w poszukiwaniu kluczyków, które tak naprawdę nie były mu do niczego potrzebne. W odpalaniu samochodu bez ich użycia nie było przecież żadnej większej filozofii. Zerknął przelotnie we wsteczne lusterko, po czym odnalazł pod deską rozdzielczą przewody, a gdy po chwili silnik przyjemnie zamruczał, uśmiechnął się do siebie z satysfakcją.
________– Jesteś mistrzem, Curt – powiedział do siebie, kładąc jedną dłoń na kierownicy, a drugą wrzucając wsteczny bieg. Wycofał zręcznie, skręcił w lewo i skierował się do wyjazdu. Mijając bramkę, podał podstarzałemu strażnikowi kwit, a gdy ten po chwili wręczył mu rachunek, westchnął ciężko i wyciągnąwszy z kieszeni portfel, uregulował należność. Mógłby bez trudu wyjechać, mignąwszy staruszkowi odznaką przed nosem, ale wolał nie zwracać na siebie uwagi. Gdy mężczyzna pożyczył mu miłego dnia, wysilił się na uśmiech i ruszył powoli, obmyślając strategię na spotkanie z Alexeyem w Depot. Tak naprawdę nie miał pojęcia jak to rozegrać – czy podejść do niego, przystawić pistolet do głowy i zagrozić śmiercią, czy raczej dyskretnie obserwować wszystko z boku. Zrobiłby wszystko, żeby dowiedzieć się gdzie jest Sara i wyciągnąć ją z tego, ale opcja numer dwa na ten moment wydała mu się zdecydowanie bardziej rozsądna, choć w gruncie rzeczy bardzo rzadko kierował się w życiu rozsądkiem. Prawie nigdy. Zazwyczaj najpierw działał, a dopiero potem myślał. I może właśnie dlatego jego życie wyglądało teraz tak a nie inaczej?
________Zatrzymał samochód na światłach koło Pioneer Park i zniecierpliwiony zaczął postukiwać palcami w kierownicę. Zdecydowanie wolał mniejsze, sportowe i szybkie auta. O ile jego służbowy Mercedes był do zniesienia, o tyle w samochodzie Liama czuł się co najmniej jak w wozie pancernym, żeby nie powiedzieć, jak w czołgu. Najchętniej wsiadłby teraz na swoją Yamahę, na której bez trudu ominąłby wszystkie korki i w dosłownie kilka minut dotarł na miejsce. Kiedy w jego kieszeni znów zabrzęczała komórka Brada, jęknął zirytowany. W tym samym momencie usłyszał za sobą klakson. Spojrzał we wsteczne lusterko, a potem na sygnalizację i wywracając oczami skręcił w prawo. Ulica była pusta, więc docisnął nieco pedał gazu nie chcąc spóźnić się na spotkanie z Mikhaylovem, który miał być kluczem do rozwiązania jego problemów. Ciągle myślał o ich ostatnim spotkaniu i o propozycji współpracy złożonej przez Rosjanina. Przecież jeśli Slick miał wtyczkę w DEA, to kolejny, obojętnie czy były, czy obecny, agent nie był mu potrzebny absolutnie do niczego. Jednak Slick był wrogiem Stevensa i to było jedyne wytłumaczenie zachowania Alexeya, jakie na chwilę obecną przychodziło Curtowi do głowy. Mikhaylov musiał liczyć, że dzięki niemu pozna jakieś tajemnice starego Stevensa. Problem w tym, że on o żadnych nie miał pojęcia.
________Pokręcił lekko głową, starając się rozluźnić mięśnie karku. A gdy w końcu minął Planetarium Clark, skręcając w South Temple, gdzie miał nadzieję znaleźć jakieś miejsce parkingowe, kątem oka zerknął przez lewe ramię w stronę powstałego na początku dwudziestego stulecia budynku Union Pacific, który przez wielu uważany był za jedno z najwybitniejszych dzieł architektury w całym Stanie Utah. Przymknął powieki, przypominając sobie wnętrze głównego hallu, jego klasyczną architekturę francuskiego renesansu i oryginalne działa sztuki, które nawet na nim – totalnym ignorancie i laiku, jeśli chodzi o sztukę – zrobiło niemałe wrażenie. Odrestaurowany budynek z piaskowca, niegdyś stanowiący centrum transportu kolejowego w Salt Lake City, obecnie nie był już jednak użytkowany zgodnie ze swoim pierwotnym przeznaczeniem. Po gruntownym remoncie trzy piętra starej Union Pacific ponownie otwarto jako restaurację i klub muzyczny Depot, w którym Curt czuł się jak ryba w wodzie.
________Westchnął ciężko, uświadomiwszy sobie, że to właśnie tu po raz ostatni spotkał się z Hailey, zanim została uprowadzona przez ludzi Stevensa. Powiedziała mu wtedy, że jeśli kiedyś w końcu Graves się jej oświadczy, to Wielki Hall Union Pacific będzie idealnym miejscem na ich wesele. Zaraz jednak spochmurniała i opowiedziała o kłótni z Mattem i jego podejrzeniach jakoby miał ich łączyć romans. Nie wiedział jak mógłby ją pocieszyć, ani co powiedzieć, żeby nie zabrzmiało banalnie i głupio, więc tylko nonszalancko objął ją ramieniem i po bratersku przygarnął do siebie. Wierzył wtedy, podobnie jak ona, że kiedy to wszystko się skończy, usiądą we trójkę i porozmawiają szczerze. Niestety, los chciał inaczej i nawet jeśli Matt pozna w końcu prawdę, to już do końca życia będzie miał do niego żal. |
|
Powrót do góry |
|
|
Sobrev Prokonsul
Dołączył: 04 Kwi 2010 Posty: 3493 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:08:39 11-12-12 Temat postu: |
|
|
ale tu cicho.
przepraszam że dopiero teraz komentuje ale jakoś wcześniej nie miałam na to czasu, chyba odezwał się we mnie mój leń. Nie mogę się wręcz doczekać odnalezienia Sary, ciekawe kiedy to nastąpi. Co do Matta jest synem Ruska!? czy znowu mój mózg coś pokręcił?
Czekam na nowiutki cieplutki rozdział bo po nadrobieniu rozdziałów zawsze trzeba czekać na następny a ja wręcz nie mogę się go doczekać |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:24:45 11-12-12 Temat postu: |
|
|
No właśnie. Cichutko. I już mnie czasem zaczynają nachodzić czarne myśli, że się znudziło, przestało podobać i takie tam... więc tymbardziej dzięki, że zajrzałaś i zaznaczyłaś swoją obecność :*
Sara kiedyś tam się odnajdzie, ale to za jakiś czas, a co do Matta, to... cóż - na pewno chce żeby Alex tak myślał |
|
Powrót do góry |
|
|
Sobrev Prokonsul
Dołączył: 04 Kwi 2010 Posty: 3493 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:26:40 11-12-12 Temat postu: |
|
|
Piszcie , piszcie mi się nie znudziło i nie znudzi
Co za ulga! spryciarz z niego (tak przy okazji) |
|
Powrót do góry |
|
|
Dull Generał
Dołączył: 14 Wrz 2010 Posty: 8468 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:28:28 11-12-12 Temat postu: |
|
|
Nikt nie zapomniał Przepraszam, że nie komentuję na bieżąco, ale cierpię na brak czasu.
Matt jest synem Alexeya, czy to tylko podpucha?
W ogóle Matt wysuwa się na pierwszy plan Myślałam, ze będzie w cieniu Curta, ale nie
Najbardziej podobał mi się koniec. Wspomnienia Curtisa o Hailey. Widać, że była dla niego ważna... I chyba ma rację, że Matt będzie czuł się rozczarowany. Kiedy wreszcie prawda wyjdzie na jaw? |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:35:35 11-12-12 Temat postu: |
|
|
Piszemy, piszemy... choć trochę opornie nam to idzie ostanio
Co do Alexeya - pamiętacie jak Matt kiedyś w biurku Liama znalazł teczkę Curtisa? Wyczytał tam coś, a nawet zrobił zdjęcia telefonem, potem okazało się, że to były informacje dotyczące Rosjanina
A Matt prawdę o Hailey już zna - słyszał przecież rozmowę Curta i Liama, więc pytanie brzmi, kiedy przyzna się do tego Curtowi.
No i to chyba tyle tytułem wyjaśniania wątpliwości ;D
Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 21:37:54 11-12-12, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Sobrev Prokonsul
Dołączył: 04 Kwi 2010 Posty: 3493 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:38:31 11-12-12 Temat postu: |
|
|
Mieszasz mi w głowie To Curt jest jego synem? bo niby jak informacja o nim miała znaleźć się w teczce. Czekam na dalsze wyjaśnienia bo wiem że nic nie wiem ;p |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:41:03 11-12-12 Temat postu: |
|
|
Właśnie się staram rozjaśniać, bo fakt jest taki, że najlepiej byłoby to czytać ciągiem, wtedy mniej rzeczy umyka Ale nic już więcej nie powiem ^^
Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 21:41:27 11-12-12, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Dull Generał
Dołączył: 14 Wrz 2010 Posty: 8468 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:44:27 12-12-12 Temat postu: |
|
|
O kurcze, umknęło mi to! W tym opowiadaniu jest tyle faktów, że czasami łatwo się pogubić |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:17:53 12-12-12 Temat postu: |
|
|
Dlatego mówię, że najlepiej byłoby to przeczytać w całości, wtedy te szczegóły na pewno by tak nie umykały, a tak wyszło, że trochę tu ich jest do ogarnięcia.
Ale spoko, będę czuwać, wyjaśniać i naprowadzać na bieżąco w razie konieczności Najważniejsze, żebyście się nie znięchęcili ^^ |
|
Powrót do góry |
|
|
awangarda Motywator
Dołączył: 24 Sty 2012 Posty: 260 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z odległej galaktyki Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:56:54 12-12-12 Temat postu: |
|
|
Dziewczyny, 23 rozdział: ;p
Cytat: |
________Męczyła go jeszcze jedna sprawa. Teczka, którą znalazł u Liama w gabinecie, opatrzona czerwonym napisem: tajne.
________Gdy Curtis wrócił wspomnieniami do rozmowy ze Stevensem zdrętwiał na moment, zdając sobie sprawę, że on w rzeczywistości nie wie nic o swojej rodzinie. Ukłuło go to, ale nie dlatego, że było mu przykro z tego powodu. Czuł, że zataja przed nim coś, o czym chciałby wiedzieć na jego miejscu. Pamiętał, gdy na dachu jednego z budynków w bazie Quantico, opowiedział mu swoją historię. Wspomniał wtedy o wypadku i śmierci rodziców. Prawda była jednak znacznie bardziej skomplikowana, ponieważ oni w rzeczywistości żyli gdzieś i mieli się całkiem dobrze. Hugo nie blefował, twierdząc, że ludzie, których Curtis uważał za swoich najbliższych nie są jego biologicznymi rodzicami, а do tego bardzo trafnie określił jego życie – było od początku zaplanowane przez kogoś innego. А tym kimś był jego prawdziwy ojciec, który uciekł od odpowiedzialności po to, by chronić swojego jedynego syna, oddając go w bezpieczne ręce, jak się okazało, ręce agentów CIA, z nową tożsamością, tak by jego najgorsi wrogowie nie mogli go dopaść i zemścić się za jego błędy. Tym człowiekiem był rosyjski agent wywiadu, Alexey Mikhaylov.
________Musiał mu powiedzieć prawdę.
________Otworzył drzwi do kamienicy i zacisnął szczękę, obserwując jak ciężkie krople deszczu z brzdękiem uderzają o powiększające się z każdą chwilą kałuże na asfalcie. Grzmiało coraz głośniej, а błyski jaśniały coraz częściej.
________Zawrócił do mieszkania po kurtkę i kluczyki samochodu. Spacer nie wchodził w grę. Nie istniało dla niego żadne katharsis poprzez deszcz, chociaż gdyby tak było, ułatwiłoby to znacznie sprawę.
________Chwycił delikatnie za klamkę. Niepewnie i powoli ruszył drzwi, ale zawahał się. Nie miał ochoty ściągać na siebie współczującego wzroku Curtisa, nawet jeśli byłoby go na takowy stać. Ta sytuacja czyniła go jeszcze słabszym. |
Matt wie, bo słyszał, a to znaczy, że ma z Curtisem ostro do pogadania... Albo i nie pogadania haha. No a ponieważ wiem, co czuł Matt(tak się skłąda) to podzielę się z wami tą wiedzą. Matt chciał powiedzieć Curtowi prawdę. Uważał, że jest mut o winien, cokolwiek ich poróżniło. A później okazało się, że Curt wcale nie jest z nim szczery. Więc co był mu winien>? Nic. Co więcej, jest na niego wściekły o ile to najmocniejsze słowo jakie można do tej sytuacji dobrać.
Ostatnio zmieniony przez awangarda dnia 23:05:11 12-12-12, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Dull Generał
Dołączył: 14 Wrz 2010 Posty: 8468 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:09:04 13-12-12 Temat postu: |
|
|
Teraz mi to sporo wyjaśnia... |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:00:55 14-12-12 Temat postu: |
|
|
Jestem i ja Przeczytałam już wcześniej, ale zbrakło mi czasu na wstawienie koma, więc jestem dzisiaj. Mam nadzieję, że mi jednak wybaczycie ten przestój.
Zamieszałyście nieźle i ja mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że nic już kompletnie chyba nie kumam. Poza tym, odkąd Matt znalazł teczkę Curta wydawało mi się, że to właśnie Evans okaże się synem Rosjanina. Teraz sam namieszał, że to niby on. Coś mi chodzi po głowie, że to niezła podpucha ze strony Matta, po to tylko, żeby grać na czas. Nie wiem czy dobrze kombinuję, ale nie mam innego pomysłu
Co do końcówki to widać, że Curt bardzo przeżył śmierć Hailey i co więcej był z nią bardzo związany, ale tak jak to zaznaczyłyście w rozdziale, bardziej chyba jak brat. Mam nadzieję, że nawet jeśli Matt pozna prawdę, to jakoś sobie to wszystko wyjaśnią razem z Curtem. Poza tym takich dwóch jak oni to się nigdzie nie znajdzie, więc oni osobno, to raczej nie jest możliwe
W każdym razie czekam na kolejny odcinek |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:08:20 14-12-12 Temat postu: |
|
|
Oczywiście, że wybaczamy - jakbyśmy mogły tego nie zrobić? ;D
Nie wiem tylko czy się cieszyć, czy raczej martwić tym, że nic nie kumasz... Chociaż z drugiej strony... muszę Ci powiedzeć, że z Twojego koma wynika, że kumasz całkiem nieźle, więc chyba jednak powinnam się cieszyć
Haha... a co do Matta, Curta i tego jak to sobie wyjaśnią... cóż, po kolejnym epizodzie być może wcale już nie będziesz taka pewna, że opcja "osobno" w ich przypadku nie jest możliwa |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|