|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:41:29 30-12-14 Temat postu: |
|
|
Uznajmy, że Meli swoim zachowaniem i spontanicznością wyrwała go z jego uporządkowanego świata, sprawiając, że robi teraz rzeczy do niego samego niepodobne choć i one musią kiedyś dojść do głosu w jego głowie zwłaszcza wtedy, gdy Dylan uzna, że Mel przekroczyła granice, których sam jeszcze świadom nie jest no, ale nie wybiegajmy zbytnio w przyszłość |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:45:55 30-12-14 Temat postu: |
|
|
Oj tam, granice phi! Po co komu granice, jak ma taki ogień w żyłach Będzie marudził bez sensu |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:51:55 30-12-14 Temat postu: |
|
|
Powtórzę mu to zwłaszcza, że pamiętajmy o tym, że Meli lubi wybierać się w nocy do kuchni po przekąski |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:07:26 31-12-14 Temat postu: |
|
|
Teraz, gdy już wiem do czego Dylan jest zdolny po pierwszym kroku, to aż nie mogę sobie wyobrazić co jeszcze wymyśli |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:26:47 31-12-14 Temat postu: |
|
|
Ty żebyś się nie zdziwiła Dylan to jednak nie Rick |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:33:38 31-12-14 Temat postu: |
|
|
No cóż, niestety, nie umniejszając Dylanowi, Rick ma w sobie takie pokłady zdecydowania i wiary w to, że podąża w dobrym kierunku jak jeszcze chyba żaden z moich bohaterów (Wszyscy są walnięci i raczej aroganccy, ale Rick to już okaz unikalny ). A niestety Dylan, cóż, nie sądzę, że mu się odwidzi, gdyby Meli coś zrobiła głupiego, ale patrząc na to, jak nie chciał drążyć sprawy Sofii i Lenny'ego trochę umniejsza jego poczucie wiary w siebie w moich oczach. |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:38:04 31-12-14 Temat postu: |
|
|
O zdecydowanie Rick idzie w jasno wyznaczonym kierunku
A Dylan cóż? Spotkanie takiej osoby jak Meli wywróciło jego życie do góry nogami, w sumie dla niego jak dla niej ta sytuacja jest nowa, tyle że on sobie tego nie wyrzuca, a płynie jak na razie z prądem zobaczymy co będzie potem |
|
Powrót do góry |
|
|
Gypsy Aktywista
Dołączył: 21 Lis 2010 Posty: 301 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:13:47 11-01-15 Temat postu: |
|
|
Skończyłam czytać i jestem pod wielkim wrażeniem. Ba! Nie jestem w stanie napisać nic konstruktywnego. Jedyne co mi się nie podoba to obsada, ale z tym sobie poradziłam i wyobraziłam sobie moją wymarzoną Mel i Dylana Jestem ciekawa co jeszcze wymyślisz, bo mam wrażenie, że problemy dopiero się zaczną dla tej dwójki. Mam nadzieje, ze zacznie się dziać. Uwielbiam takie scenki jak w ostatnich odcinkach, ale jeszcze bardziej wolę jak coś złego przerywa sielankę głównych bohaterów.
Mam nadzieje, ze rozumiesz coś z moich wywodów, bo pisałam co mi ślina na język przyniosła, a to wszystko przez ciebie!!!
I pytanie za 100 pkt. Kiedy następny odcinek? Domyslam się, że albo chodzisz do szkoły, albo na studia, a jak na studia to zapewne sesje cię czekają. Mam nadzieje, że znajdziesz chwilę aby nas zaskoczyć nowym odcinkiem |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:17:33 11-01-15 Temat postu: |
|
|
Ogromnie się cieszę, że komukolwiek chciało się nadrabiać a jak czytam, że Ci się jeszcze podobało to już w ogóle jestem wniebowzięta i zaczęłabym pisać pewnie od zaraz, gdyby nie to, że ten tydzień jawi mi się w samych koszmarach może jak się skończy to znajdę czas, by coś tu napisać |
|
Powrót do góry |
|
|
Gypsy Aktywista
Dołączył: 21 Lis 2010 Posty: 301 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:46:17 11-01-15 Temat postu: |
|
|
Nie martw się na odcinek do takiego opowiadania warto czekać nawet dłużej
Przepraszam, a jak miało mi sie nie podobać? To jest jedno z najlepszych opowiadań amatorskich jakie czytałam |
|
Powrót do góry |
|
|
Gypsy Aktywista
Dołączył: 21 Lis 2010 Posty: 301 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:50:33 18-01-15 Temat postu: |
|
|
Mam nadzieje, że wstawisz coś już niedługo |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:58:07 18-01-15 Temat postu: |
|
|
Mam już prawie połowę także ogarniam się dzisiaj i jutro, tak więc niedługo powinnam wstawić |
|
Powrót do góry |
|
|
Gypsy Aktywista
Dołączył: 21 Lis 2010 Posty: 301 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:31:17 18-01-15 Temat postu: |
|
|
Nie ukrywam, że bardzo mnie to cieszy |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:26:25 19-01-15 Temat postu: |
|
|
Dobra - jakoś mi się udało napisać ten rozdział miejmy nadzieję, że nikogo nim nie zawiodę
Zdecydowanie powinna przestać o tym myśleć. Z analizowania przez nią sytuacji nigdy tak naprawdę nie wychodziło nic dobrego, a jedynie najczęściej napytała sobie biedy. Jęknęła w duchu, chłonąc jednocześnie bliskość Dylana, który spał obok niej. Chociaż to raczej ona spała wtulona w jego ciało. I nie mogła wyrzucić z głowy tych wszystkich krzyczących do niej myśli, które niemal kazały, żeby się nad nimi choć odrobinę zadumała. I jak miałaby tego nie zrobić skoro sama uważała, że cała ta sprawa to jedna wielka pomyłka. Owszem Lenny był dla niej zawsze miły i odwzajemniała jego sympatię. Ale rozważając wszystkie przypadki i sytuację, pomysł, że to on miałby niby być facetem z którym Sofia zdradziła Dylana, był po prostu niedorzeczny. W końcu, nawet odsuwając na bok całą jej sympatię do niego, jeżeli owszem sypiałby z tą kobietą, to przecież wiedziałby, że ona powiedziała całą prawdę Dylanowi. Nie przyjeżdżałby tutaj z miną niewiniątka. Wykręciłby się pierwszym lepszym pretekstem. A, o ile dobrze zrozumiała, on tu przyjechał z własnej, nieprzymuszonej woli. Z kolei gdyby uznała, że zrobił to specjalnie, bo Dylan w jakiś sposób go wkurza, denerwuję, chciał mu coś udowodnić, to nie okazywałby względem niego współczucia. Zaznaczałby na każdym kroku, że zakpił sobie z niego pod jego własnym nosem. I właśnie dlatego nic w tej sprawie jej się nie kleiło, a sama czuła się jak podrzędny Sherlock Holmes w spódnicy. Teraz musi jedynie znaleźć swojego Watsona.
Podciągnęła na piersi prześcieradło, odseparowując się od przyjemnie ciepłego ciała Dylana. Paradoksalny był fakt, że jeszcze kiedy chciała zachowywać się logicznie, jej zdrowy rozsądek postanowił się wybrać na krótkie wakacje na Karaiby, co skończyło się tym, że wylądowała z Dylanem w łóżku. Teraz natomiast, gdy wolała nie rozmyślać nad konsekwencjami swoich czynów, a co ważniejsze nie wchodzić jeszcze mocniej z butami w jego życie, jej cudowny mózg postanowił zacząć analizować sytuację dogłębnie. Mogła jedynie liczyć na to, że wytrzyma jeszcze te kilka dni. W końcu z założenia jej bajka miała się kiedyś skończyć. A ona szczerze wolałaby, gdyby nie oznaczał on dla niej tragedii. Wsunęła się pod kojący wpływ wody, płynącej z prysznica, zdecydowana bardziej niż zwykle, by oszczędzić sobie kłopotu.
Żuła jajecznicę, czując się przy tym wielkim stole nad wyraz niekomfortowe. A rzucane jej co i rusz zawistne i konspiracyjne spojrzenia przez Grace, jedynie powodowały u niej chęć zrzucenia łyżki ze stołu, by się pod nim schować i niepostrzeżenie wydostać z pomieszczenia. Czuła namacalny brak Dylana u swojego boku i to zaczynało ją wprawiać w niemałą konsternację. W końcu chyba jeszcze może zjeść sama śniadanie?! Połknęła kolejną porcję smażonych jajek i popiła je świeżo wyciśniętym sokiem z pomarańczy. Czuła, że podczas krótkiego pobytu w ich domu, przybyło jej kilka kilogramów. A wszystko przez to, że zawsze w stresowych sytuacjach jadła. Wszystko co jej się nawinęło w ręce. A w tym domu była pod presją non stop, dodając do tego galimatias w relacjach z Dylanem i problem niechcianych kilogramów gotowy. Wstała cicho od stołu, czując na sobie wzrok wszystkich pań jedzących jeszcze śniadanie. Musiała odetchnąć. Świeżym, letnim powietrzem. Oczyścić głowę, dać sobie spokój z analizowaniem w kółko jednej i tej samej sytuacji, niczym pani detektyw z taniego kryminału. Szybciej by ją ktoś zabił - pewnie przypadkiem - niżby sama coś odkryła. Oparła się plecami o postawne drzewo, które stanowiło centrum ogrodu, nie bardzo wiedząc jak ono się nazywa, bo i tak nigdy jej to nie interesowało.
- Czyżbyś uciekała przed złymi mocami? - spytał się Lenny, w jednej sekundzie wychylający się z drugiej strony drzewa. Mel poskoczyła przestraszona, gdy go usłyszała, za co zarobił kwaśny uśmiech na sam początek dnia.
- A ty czasem nie powinieneś brać udziału w jakichś męskich czynnościach z innymi członkami waszej szanownej rodziny? - spytała kąśliwie, siadając miękko na trawie, palcami przeczesując opadające na twarz włosy
- Czyżbym słyszał w twoim głosie nutę żalu? - odpowiedział pytaniem na pytanie, uśmiechając się do niej szeroko i siadając obok niej
- Chyba całą gamę żali - odparła wyniośle, wyrywając kępkę trawy i przebierając ją w dłoniach. Pytanie ciągle kołaczące się w jej głowie, wysiało między nimi niewypowiedziane, choć Lenny nie zdawał sobie z tego sprawy. Bardzo chciała się go o to otwarcie spytać. Ale była nikim - czy to dla Dylana czy nawet dla Lennego, by pytać jednego czy drugiego o cokolwiek. Rzuciła wyrwaną garść trawy przed siebie, a Lenny patrzył się na nią z konsternacją.
- Chyba pójdę poszukać Dylana - wypowiedziała po chwili, chcąc się jakoś wykręcić. Nie mogła wręcz siedzieć koło niego, nie zastanawiając się nad tym jak kluczową rolę odegrał w zniszczeniu związku kuzyna. Wstała, otrzepała się i z mocno niezdecydowaną miną, z krzywym uśmiechem przyklejonym do twarzy, odeszła, żegnając się z nim jedynie skinieniem głowy.
Z założenia nie miała zamiaru w ogóle szukać Dylana. Nie mówiąc o tym, że miałaby go znaleźć. Wpadła jednak na niego z impetem, wchodząc do środka przez oszklone drzwi tarasowe, bardziej zajęta myślami w swojej głowie, niż tym gdzie się kieruję. Złapał ją w pasie, miękko opierając jej ciało na swoim torsie. Spojrzała na niego zaskoczona, unosząc wzrok spod na wpół przymkniętych powiek, czując jak w jednym ułamku sekundy jej serce zaczyna szaleńczy galop. Chciała - nie, miała najszczerszą nadzieję, że w jego obecności zacznie się w końcu zachowywać normalnie. A przynajmniej normalnie dla niej. Choć w tym najmniejszym stopniu. Zapowiadało się tymczasem na to, że jej "normalność", będzie się ulatniać za każdym razem jak tylko on znajdzie się w pobliżu. A nie mogła oszukać swojego serca, że będzie lepiej gdy wreszcie wyjedzie.
- Spieszyłaś się gdzieś? - spytał tym swoim ochrypłym, lekko prowokującym głosem, który jej łudząco przypominał ten, którym budził ją o poranku. Zawiesiła się na chwilę, wpatrując w jego oczy, które wbijał teraz w nią z jakby niemym pytaniem, którego nie chciał wypowiedzieć. Albo bał się dokładnie tak samo jak ona.
- Miałam właśnie ... - sama nie wiedziała, a żadna zgrabna wymówka nie przychodziła jej do głowy. Wykręciła się lekko spod jego dłoni, ale on miał zupełnie inny pomysł. Przyciągnął ją na powrót do siebie, złączając ich usta w pocałunku. Smakował jak zawsze - czuła lekki, unoszący się w powietrzu zapach jego wody kolońskiej, pomieszany z zapachem jego ubrań. Delikatnie piżmowy zapach, wchodził w jej skórę, mieszając w głowie, tak że nie wiedziała gdzie jest i co tak naprawdę wyprawia.
- Brakowało mi tego od rana - wyszeptał prosto w jej wargi, gdy ona jeszcze nie zdążyła dojść do siebie po pocałunku, a oddech nadal był urwany. Uśmiechnęła się do niego delikatnie, zakładając wolną rękę pasmo za ucho, byleby tylko czymś się na chwilę zająć. Bo chyba zdecydowanie bardziej niż on, zdawała sobie sprawę do czego to wszystko prowadzi. Czas mijał. A oni... oni zrobili coś co z perspektywy czasu było bardziej niż oczywiste, że się stanie. Przebywali ze sobą niemal 24 godziny na dobę, spali w jednym łóżku i udawali zakochanych.
- To co robimy? - spytała radosnym głosem, starając się odsunąć wszystkie troski i niepokoje na bok. W końcu od takich rozmyślań jej sytuacja (a może raczej ich) w żaden sposób się nie poprawi. A ona miała dość przygnębiania się na każdym kroku. Czyż to nie miał być jeden z tych bardziej szalonych, odjazdowych wypadów?! Pomijając oczywiście sztywną niczym kij w mrowisku rodzinkę Dylana ( z nim na czele).
- Mam pewien pomysł - odparł, kryjąc lekko chytry uśmiech, zaciągając ją do środka.
Zdecydowanie nie tego się spodziewała. Nie to, że nie była zadowolona - choć może powinna się zastanowić czemu zamiast zabrać ją do sypialni ( cóż za bezeceństwo, tak w środku dnia, gdy niemal każdy członek jego rodziny jest w domu), zabrał ją wprost do kuchni, otwierając przed nią otworem wszystkie smakołyki z niedawnej kolacji. Może powinnam zacząć się niepokoić - przemknęło jej przez myśl, gdy wrzucała do ust suszoną żurawinę, przełykając jednocześnie kawałek upieczonego idealnie indyka, gdy on wpatrywał się w nią uporczywie, a lekko zadziorny uśmiech lśnił na jego twarzy.
- Bo Ci przywalę - odparła, jawnie ostrzegając go przed swoim niecnym zamiarem, nadziewając następnie na widelec porządny kawałek marynowanych grzybków.
- Ale co ja robię? - spytał ze śmiechem, unosząc dłonie do góry, dokładnie w ten sam sposób co wszyscy sportowy, którzy po oczywistym faulu też udawali, że nic nie zrobili. Zmrużyła lekko oczy, wpatrując się w niego, chcąc pokazać, że i ona jest groźna. Chwyciła niemal w locie miseczkę z czekoladowym musem. Niech Bóg i wszystkie wyznawczynie religii czekoladowo-kakaowej jej wybaczą. Nabrała go na palec, po czym rozsmarowała po jego twarzy. Zaczynając od nosa, pięknie zaznaczając kształtną linię kości policzkowych i brody, kończąc z uwieńczeniem na czole.
- Masz za swoje, władco plemienia Indiańskich szczepów męskich naśmiewających się z więcej niż zwykle jedzących kobiet - odparła dumnie, odwracając się po chwili, chcąc z całym dostojeństwem odmaszerować do swojego kawałka kuchni i w spokoju zjeść - oczywiście - całą resztę pysznego, czekoladowego musu, która jej pozostała. Już niemal czuła na swoim języku tę niebiańską rozkosz, rozpływającą się lekko w ustach. Tę delikatną strukturę białek, połączoną z nieziemskim smakiem najlepszej pod słońcem czekolady. Nim jednak zdążyła w ogóle odejść na bezpieczną odległość, Dylan zgarnął ją do siebie, po czym przerzucając przez ramię niczym worek kartofli przemaszerował przez kuchnię, kierując się do swojego pokoju. Przed samym wejściem, przywitał jeszcze Grace wesołym pozdrowieniem, co spowodowało że Meli zrobiła się cała czerwona i to bynajmniej nie z tego, że cała krew spłynęła jej do twarzy. Cieszyła się jedynie z tego, że obecna pozycja nie pozwoliła jej na spojrzenie przyjaciółce prosto w oczy. A pomimo tego w rękach nadal mocno dzierżyła miseczkę z musem czekoladowym.
Leżała w łóżku, potargana jak nigdy, z całym ciałem lepkim od musu czekoladowego, który Dylan (nawet nie wiedziała, że potrafi być tak kreatywny) rozsmarował po niej całej, a następnie z ochoczą zlizał wszystko. Byłaby szczęśliwa jak nigdy, gdyby jeszcze dla niej zostało coś z tego niebiańskiego deseru. Słyszała szum prysznica, dobiegający z łazienki, której drzwi prowokacyjnie zostawił otwarte. Chyba bardziej niż przedtem zdawała sobie sprawę, że ich rozstanie zbliża się nieuchronnie. Bo jak długo można udawać związek? Może coś do siebie poczuli, może nawet to jest coś pięknego, ale oni po prostu do siebie nie pasują. On nie zniósłby jej wtrącania nosa w nieswoje sprawy, kompletnego braku pamięci do dat czy spotkań, jej ruchliwego życia. Potrząsnęła z wściekłości głową, wstając z łóżka i zakładając jego białą koszulę na swoje nagie ciało. Zawsze wracała do tego tematu, gdy jego nie było w pobliżu i nie miał kto jej skutecznie zamieszać w głowie. Niech się dzieje co chce - niemal krzyknęła w swoich myślach, wkraczając do otwartej łazienki, w progu zrzucając kusą koszulę. |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:27:25 19-01-15 Temat postu: |
|
|
dubel
Ostatnio zmieniony przez Stokrotka* dnia 21:30:14 19-01-15, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|