|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:45:42 25-10-14 Temat postu: |
|
|
Mel rzeczywiście jest super crazy, no której kobiecie wypadłoby do głowy, że super idealnym miejscem na "kanapeczkę" (kanapeczka bardzo zdrowa by the way) jest ogród A Dylan się tak słodko martwił I jeszcze zasneli przytuleni |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:43:25 25-10-14 Temat postu: |
|
|
Mel żyję w swoim świecie co takiego złego jest w spaniu na dworze pod drzewem |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:54:18 25-10-14 Temat postu: |
|
|
Nie no skąd, absolutnie nic, ale spanie pod drzewem w ogrodzie bogaczy, których ma mieć za "teściów"... Szaleństwo, zwłaszcza, jeśli nakryłby ją ktoś inny np. szanowna teściowa |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:58:56 25-10-14 Temat postu: |
|
|
Bo Meli lubi ryzyko |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:02:56 25-10-14 Temat postu: |
|
|
I zazwyczaj obraca się to przeciwko niej z tego, co załapałam z jej uroczych słowotoków Jak to dobrze, że ma ze sobą Dylana, który ją w razie czego wyciągnie z opresji Albo w drugą stronę, ona uratuje go od tej rutyny, w którą popadł |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:34:04 01-11-14 Temat postu: |
|
|
To zapraszam na kolejny rozdział
Ocknęła się nadal zmęczona, jednak godzina jaką wskazywał zegarek na nocnym stoliku, mocno ją rozbudziła. Nie była rannym ptaszkiem, ale nie lubiła też spać długo, by potem wstać na obiad, omijając tak dobrą porę dnia jak śniadanie. Zresztą - co najważniejsze - nie jest u siebie, a co mogli sobie pomyśleć rodzice Dylana, że nie zeszli na śniadanie?! Gdy przez jej głowę przeszła ta najbardziej niecenzuralna myśl, przykryła twarz poduszką, licząc do dziesięciu. Miała obolałe plecy, a może i nawet wszystkie mięśnie - także i te o których nie miała pojęcia. Zwlekła się z łóżka, czując dyskomfort. Ma nauczkę na przyszłość: Nie ucinać sobie drzemek pod drzewem! Do jej uszu dotarł szum prysznica. Czyżby i Dylan po nocnych wrażeniach pospał sobie dłużej?! Muszę skończyć z tymi niefortunnymi określeniami - przyznała mocno w duchu, gdy jej wyobraźnia znowu zaczęła żyć swoim życiem, jak to miała wielokrotnie w zwyczaju. Podeszła na palcach do drzwi zaskakując samą siebie. Przecież nie jest jakaś okropną podglądaczką! Nawet to nie pomogło. Czerwone światła wysyłane przez jej mózg zupełnie nie docierały do jej rąk i nóg, które dalej niosły ją do środka. Uchyliła lekko drzwi, z cichym westchnieniem, obserwując sylwetkę Dylana pod prysznicem. Wystawił twarz do wody.Ta spływała mu najpierw po włosach i twarzy, wyrzeźbionym torsie, smukłych biodrach w kierunku ...Wycofała się w pośpiechu z łazienki, a na jej policzki wstąpił szkarłatny rumieniec. Ja naprawdę zamieniam się w erotomankę - jęknęła w duchu, opadając na łóżko. Może powinna zapisać się do jakiejś grupy wsparcia?! Na pewno coś takiego istnieje. Albo znaleźć jakąś książkę?! Najlepiej pod tytułem: " Co zrobić gdy podglądasz swojego chłopaka, który bierze prysznic i który tak naprawdę nie jest Twoim chłopakiem, a ty zgodziłaś się udawać jego dziewczynę, nie wpadając na pomysł, że będziecie musieli spać razem" - tak zdecydowanie powinna znaleźć coś takiego. Z rozmyślań wyrwał ją, wychodzący z łazienki Dylan. Który chyba za punkt honory przyjął, wyprowadzenie ją z równowagi, za każdym razem gdy opuszczał łazienkę. A środkiem, by do osiągnięcia wymierzonego celu, miał być frotowy, biały ręcznik ciasno okręcony w okół bioder. Mel bała się obrócić w jego stronę ponownie, bo już sama nie wiedziała do czego jest zdolna.
- Wolna łazienka?! - spytała, nienaturalnie wysokim głosem i nawet nie czekając na jego odpowiedź, wparowała do środka, opierając dłonie na umywalce i biorąc 3 głębokie wdechy.
Taaaaaaaaak - przeszło jej przez myśl, gdy lustrowała swoje odbicie. Chyba nadszedł dzień jej buntu. Nie miała ani ochoty ubrać się ładnie, ani się malować. Tak więc zamiast eleganckiej sukienki - których zbyt wiele nie posiadała w swojej ubogiej garderobie - nałożyła obszerną koszulkę w mocno nieodpowiednim kolorze - neonowym różu, dodając do tego zwykłe dżinsowe szorty. Ogólnie cały zamysł jej chwilowego buntu, polegał na tym, by nie pokazywać się żadnemu członku rodziny Dylana - no chyba, że Grace. I ewentualnie samemu Dylanowi - którego do swojej okrojonej listy osób, których uznała, że może dzisiaj zobaczyć, dodała po bardzo długich przemyśleniach, na końcu dochodząc do wniosku, że i tak mogą się spotkać w pokoju. Wychyliła się za barierkę balkonu, w duchu przyznając, że to chyba jeden z najgłupszych pomysłów jaki kiedykolwiek przyszedł jej do głowy. A trzeba przyznać, że było ich wiele. Nie mogła jednak ryzykować, że spotka czy to na korytarzu czy to na schodach kogoś z rodziny Collinsów i spłonie ze wstydu. To już chyba wolę spaść i nabić sobie masę siniaków czy połapać kości - przyznała twardo w duchu, w przypływie odwagi przerzucając nogę za balustradę. A wtedy nie było już odwrotu.
Szedł w okół domu, zastanawiając się co też mu przyszło do głowy - warto dodać, że to już po raz kolejny - gdy godził się na to, by Melanie udawała jego narzeczoną. Dziewczynę - zmitygował się kwaśno w myślach, jak to zawsze czyniła ona, gdy była w pobliżu. Dziwne odgłosy dotarły do jego uszu, a gdy spojrzał w górę, majaczył mu przed oczami neonowo-różowy punkt na wysokości jego pokoju. Gdy przyjrzał się uważniej, już nie miał wątpliwości, że ukochana Melanie wpadła na kolejny genialny pomysł. Nie wiedział co miał robić. Nawet gdyby mocno się postarał, nie byłby wstanie wejść i pomóc jej bezpiecznie dostać się na ziemie. A gdy popędzi do domu, by wciągnąć ją do pokoju, ona może zlecieć?! Szybko kalkulował w głowie, niemal decydując się na opcję z wbiegnięciem sprintem do pokoju na drugim piętrze. Wtedy jednak przypomniał sobie o stojącej niedaleko drabinie. Puścił się biegiem, słysząc jeszcze jej usilne starania, by wydostać się z tych tarapatów.
- Mam Cię - odparł, uśmiechając się do niej szelmowsko, przez co - o dziwo dla samego siebie - zarobił zimne spojrzenie i krzywy grymas na twarzy. Pozwolił jej zejść pierwszej, mając nadzieję, że po takich urządzeniach nowoczesnej techniki jak drabiny - skoro zapomniała jak się używa drzwi - schodzić jeszcze umie.
- Wybierałaś się dokądś? - spytał lekko, gdy Mel uparcie milczała, starając się zmrozić go wzrokiem i zakładając ręce na piersi - Czy to może jakichś nowy typ ćwiczeń jogi?! Pozycja rozchwianego liścia?! - rzucił, powstrzymując, jak mógł najlepiej, cisnący się na usta uśmiech
- Łahahaha - odparła gniewnie, omijając go i idąc w jedynie sobie znanym kierunku. Dogonił ją szybko, nie zamierzając pozwolić by mu uciekła. Zwłaszcza, jeżeli w tej jej ślicznej główce zrodził się pomysł, by autobusem, samochodem czy jeszcze innym środkiem transportu wrócić do domu.
- To jak powiesz mi, gdzie wyruszasz zwinna i gibka łanio? - spytał, łapiąc ją za ramię i odwracając w swoim kierunku. Nadając swojemu głosowi ton żartobliwy, by nie pomyślała, że zamienia się w kontrolującego ją narzeczonego. Chłopaka - poprawił się szybciutko w myślach, uśmiechając się do niej czule.
- Na spacer - odparła zdawkowo, doskonale wiedząc jakie będzie jego następne pytanie. Był tak przewidywalny i szarmancki, że na pewno nie zapyta się czemu ma na sobie wielką, różową, bijącą po oczach koszulkę.
- A można wiedzieć czemu wyszłaś przez balkon? - prawie podskoczyła z radości, słysząc jego słowa. Wiedziała, że tak będzie. Zacznie ją wypytywać co, gdzie i jak, a zanim się obejrzy będzie kontrolował całe jej życie. No, ale przecież nie może mu powiedzieć, że wyszła przez balkon, bo nie chciała spotkać jego i członków jego rodziny.
- Umm ... - wybąknęła, starając zyskać trochę czasu - bo lubię pozycję liścia rozchwianego na wietrze - dopowiedziała kwaśno, wywołując na jego twarzy szeroki uśmiech. I niemal sama się uśmiechnęła, widząc jego słodkie dołeczki na policzkach. Nie. Mel musisz być twarda - powtarzała sobie w myślach, choć czuła, że nogi odmawiają jej posłuszeństwa i są niczym wata cukrowa na cienkim patyku.
- Meli zaczekaj - krzyknął za nią, gdy po chwili ciszy wyminęła go i udała się w jedynie sobie znanym kierunku - Musimy coś uzgodnić - dodał, obracając ją w swoim kierunku. Jego dłoń nadal pozostawała na jej ramieniu, wprawiając ją w konsternację. Dlatego wyrwała mu się powoli, stając parę kroków wstecz i krzyżując ręce na piersiach.
- Słucham - odrzekła wojowniczym tonem, patrząc na niego jak najoschlejszym wzrokiem, na jaki ją tylko było stać.
- Jutro - odparł powoli, nie przejmując się jej postawą - przyjeżdża do nas najbliższa rodzina. Zostanie u nas zapewne do niedzieli, kiedy to odbędzie się uroczysty bankiet. Trzeba Ci więc sprawić odpowiednie kreacje.
- Że co proszę?! - rzuciła zdezorientowana, patrząc na niego jakby zabrakło mu piątej klepki
- Zabieram Cię na zakupy - rzucił wesoło, uśmiechając się do niej szelmowsko.
Nie mogła uwierzyć, że się na to zgodziła. Bo jedno to udawanie jego narzeczonej przed jego rodziną, a drugie to pozwalanie by kupował jej ubrania. Niedługo dojdzie do tego, że zacznie rządzić moim życiem - przeszło jej przez głowę, ale szybko tą myśl zdusiła. Siedziała tymczasem w jego sportowym aucie, kątem oka obserwując jak prowadzi. Wiedziała, że musi się jakoś prezentować. I choć nie uśmiechało się jej to, to Dylan miał jednak rację. Ale już zdecydowała, że nie pozwoli mu zapłacić. Nawet gdyby miała wydać całe swoje oszczędności na kilka nic nie wartych łachmanów, tylko dlatego że prezencja dla jego rodziny jest bardzo ważna. Tak zatopiła się w swoich myślach, że nawet nie zorientowała się , gdy wjechali na parking przed centrum handlowym. Chcąc pokazać mu, że nadal jest na niego zła - choć tak naprawdę nic jej złego nie zrobił, a nawet wprost przeciwnie, uratował ją przed brutalnymi konsekwencjami, jej kolejnego, genialnego pomysłu, wyszła nie czekając aż on pofatyguję się i jak na prawdziwego dżentelmena przystało, otworzy jej drzwi.
- Załatwmy to szybko - rzuciła, wyrywając mocno do przodu i zostawiając go lekko zdziwionego w tyle. W końcu każda kobieta lubi jak facet zabiera ją na zakupy i za nią płaci. A może nie każda?! - przeszło mu przez myśl, gdy popędził za nią mocno skonsternowany.
- Nie podoba mi się - odparła z mocno naburmuszoną miną, kwaśno wpatrując się w swoje odbicie lustrzane. Wyglądała jak jedna, wielka landrynka. Nie lubiła sukienek, a jeszcze na jej złość wszystkie wyglądały na niej tragicznie. Złapała w lustrze śmiejący się wzrok Dylana. Aż miała ochotę podejść do niego i zdzielić po głowie. Z furią zasunęła zasłonę, wyswobadzając się z okropnego stroju.
- Lepiej przynieś mi coś lepszego, bo inaczej będzie z Tobą źle - odrzekła, groźnym tonem, wkładając przez głowę koszulkę i wychodząc z przymierzalni. Przechadzała się po sklepie, szukając czegoś ... najodpowiedniejszego. Dostrzegła ją chwilę później. Mieniła się pięknie w blasku światła, padającego z żarówek, przyciągając nie tylko jej uwagę. Długa, dopasowana, wyszywana cekinami, srebrna z podszewką koloru lekko fioletowego, z mocno zaznaczonym dekoltem. Była piękna. Ale zdecydowanie nie dla niej. Nie potrafiłaby jej nosić, a do tego ta cena! Odeszła ze zbolałą miną dalej, nie chcąc wpatrywać się jak urzeczona w ten ósmy cud świata na wieszaku.
- Melanie, chyba coś mamy - odrzekł, zwracając tym samym na siebie uwagę. Spojrzała w jego kierunku, a ekspedientka trzymała w rękach rozkloszowaną u dołu, bardziej opiętą w biuście koktajlową sukienkę w kolorze indygo.
- Dziękuję - odparła uprzejmie, zabierając ją do przymierzalni.
- I jak? - spytał, już lekko zestresowany. Weszła do kabiny jakiś czas temu i od tamtej pory się do niego nie odezwała. Nie zamierzał dłużej czekać, odsunął oddzielający materiał, przeżywając niemały szok. Melanie w sukience przed kolano wyglądała przepięknie. A głębia koloru sukienki była magiczna. Chrząknął gdy z nadmiaru wrażeń zaschło mu w ustach
- I co sądzisz? - spytała cicho, wpatrując się w lustro skupiona.
- Myślę - zaczął powoli, zasuwając zasłonę i zakładając jej ręce na barkach - że wyglądasz wspaniale - dokończył, szeptem, przygryzając lekko płatek jej ucha. Zaskakując tym gestem samego siebie. Widziała w odbiciu siebie, z lekko zaróżowionymi policzkami, z błąkającym się po ustach uśmiechem i jego i to jak na nią patrzył.
Obróciła się w jego kierunku, nie chcąc dłużej patrzeć na ten idealny obrazek. Bo nie był prawdziwy.
- Chyba powinniśmy już wracać - zauważyła cicho, jak w transie wpatrując się w jego hipnotyczne oczy
- Chyba masz rację - odparł spokojnie, zakładając jakiś zbłąkany kosmyk włosów za ucho i zbliżając usta do jej ust. Nie chciał myśleć. Jedynie czuć. A to co teraz czuł, zaskakiwało i jego samego. Przez jedną, nieznośnie długą chwilę czekał na jej reakcję, a gdy nie zrobiła nic, żeby go powstrzymać, złączył w końcu ich usta. Z rozkosznym jękiem rozchyliła je, wpuszczając go do środka. Przyciągnął ją jeszcze bliżej siebie, przyciskając mocniej ich złączone ciała do ściany. Jego ręce wędrowały po jej plecach, wprawiając każdą komórkę jej ciała w przyjemnie drżenie. Chciała go czuć jeszcze bliżej siebie, jeszcze intensywniej. Drażnił językiem jej podniebienie, zatracając się w tym pocałunku. Tak samo jak ona. |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:45:35 01-11-14 Temat postu: |
|
|
dubelll ghrhrr
Ostatnio zmieniony przez Stokrotka* dnia 0:11:15 02-11-14, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:35:44 01-11-14 Temat postu: |
|
|
Poczułam się zaproszona
Czasem mam wrażenie, że już ogarniam Mel, a później ona mi udowadnia, że UPS! jednak nie ma szans Mel to kochana wariatka, ale mam z nią kłopot, przez te swoje wybryki dostanie kiedyś po głowie, przynajmniej takie mam przeczucie... Już dostaje, dobrze, że to tylko ból pleców i nigdy nic jej się złego nie stało, bo byłoby kiepściutko
A wracając do jej relacji z Dylanem to nu nu, nie wolno podglądać kąpiącego się udawanego narzeczonego przez szparę w drzwiach (lepiej zamontować kamerę i zniwelować ryzyko przyłapania ) Dwa wybieranie sukienki z kobietą, która nie uważa zakupów za ósmy cud świata, musiało być dla Dylana nowym przeżyciem
Scena w przymierzalni - cudo! Give me more! Tfu, give me love Or give them love |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:36:44 01-11-14 Temat postu: |
|
|
dubel
Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 23:48:34 01-11-14, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:51:19 01-11-14 Temat postu: |
|
|
Mel to jeszcze nieźle narozrabia a jej lekko niewyparzony język - ostatnio związany w supeł - w końcu puści i ... nie wiadomo jak to się dla niej skończy
Na razie w sumie jest słodko więc pewnie tak zostanie do czasu |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:00:29 02-11-14 Temat postu: |
|
|
No tak myślałam, że tu słodko, cukier się sypie, a Meli ma w zanadrzu jeszcze parę niedokończonych myśli |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:17:04 03-11-14 Temat postu: |
|
|
Meli - a co to będzie jak Dylan pójdzie po rozum do głowy - a może raczej odwrotnie po rozmowie z dobrą duszą |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:19:14 03-11-14 Temat postu: |
|
|
A co to będzie jak Dylan weźmie przykład z Meli? To będzie dopiero akcja, oni chyba sami by się nie połapali co z nimi i z otoczeniem |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:48:25 03-11-14 Temat postu: |
|
|
Dylan z Meli powiadasz? całkiem, całkiem możliwe to wtedy ona by go ratowała? choć na razie i tak sobie daję radę skoro nawet to jej przymierzalni wparował nieproszony |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:14:50 05-11-14 Temat postu: |
|
|
Meli ma na niego dobry wpływ, skoro robi się impulsywny, czyżby akcja w przymierzalni miała jakiś ciąg dalszy? |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|