|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:18:58 05-11-14 Temat postu: |
|
|
Mówiąc szczerze to nawet tego nie rozważałam, ale wezmę wszystko pod uwagę |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 7 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:30:38 05-11-14 Temat postu: |
|
|
Nie żebym namawiała, ale... Namawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:40:39 05-11-14 Temat postu: |
|
|
Wzięłam to pod uwagę i ... postaram się coś wyskrobać |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 7 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:47:20 05-11-14 Temat postu: |
|
|
No to ja czekam |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:21:54 07-11-14 Temat postu: |
|
|
Miałam coś jeszcze dodać do tego odcinka, ale niech zostanie tak
Jest słodko, cukierkowo i .. szalenie - jak na Meli przystało mam nadzieję, że się jednak spodoba
Jedyną dobrą stroną całej tej sytuacji, a przynajmniej tą którą widziała Melanie, była wielka kuchnia w domu rodziny Dylana wypełniona wszystkim czego by tylko sobie życzyła. Zegar kuchenny wskazywał godzinę 4.30, miała więc jeszcze trochę czasu zanim służba się obudzi i zacznie przygotowywać śniadanie. Było teraz tak spokojnie, że tylko jej chrupanie i przełykanie, przerywało tą dzwoniącą w uszach ciszę. Siedziała na stołku barowym (co też oni w tym domu mają) przy blacie kuchennym, otoczona jedzeniem. Leżały koło niej papierki po czekoladkach, batonikach czy innych słodyczach, które znalazła cała rozpromieniona, gdy obudziła się jakiś czas temu, z przemożną chęcią zjedzenia czekolady. Jej prawy łokieć co i rusz trącał paczkę otwartych chipsów, które znalazła zupełnie niezamierzenie. Stał też talerz z połową kanapki, której nie zdołała zjeść w całości. W duchu smutno uznała, że tym razem jednak przesadziła z ilością dodatków, a połączenie chipsów o smaku cebulowym, z kawałkami oliwek i suszonej żurawiny nie jest zbyt pasującym połączeniem i nie powinna go nigdy powtarzać. Czuła się ociężała i bolał ją lekko brzuch. Bo jak to mówią co za dużo to nie zdrowo. Choć sama Melanie nigdy nie lubiła tego powiedzenia. Zawsze wolała "za dużo", choć później wielokrotnie żałowała i dochodziło też do przypadków, że przysięgała sobie, że już nigdy więcej czegoś takiego nie zrobi - zwłaszcza wtedy, gdy całą noc zamiast smacznie spać w łóżeczku pod ciepłą kołderką, spędzała pochylona nad sedesem na zimnych kafelkach, na zmianę drżąc z zimna i odczuwając uderzenia gorąca, gdy jej organizm postanowił zbojkotować jej swawole żywieniowe. Zawsze jednak wracała do starych nawyków i kończyło się to tak samo, jak miliony razy wcześniej.
Zsunęła się ze stołka, mając nadzieję, że może jakieś ziółka opanują jej rewolucję żołądkowe, która sama sobie zapewniła. Otworzyła szafkę, ze zdumieniem stwierdzając, że jest w niej masa dziwnych rodzai herbaty, które nawet nie miała pojęcia do czego służą. Wzięła pierwszą lepszą z brzegu i powąchała. Skrzywiła się z niesmakiem, jak najdalej od siebie odsuwając opakowanie. Oni chyba naprawdę nie mają zwykłe, zielonej herbaty - pomyślała zirytowana, gdy każde kolejne opakowanie, które wyjmowała okazywało się jakimś nowym rodzajem herbaty witalnej - jak zdołała zrozumieć z wielkich liter krzyczących do niej z opakowania. Westchnęła zrezygnowana. Chciała przecież jedynie kubek ciepłej herbaty, najlepiej nie sypanej tylko w torebkach. Mniej zachodu z całym tym zaparzaniem.
Niechcący zamknęła drzwiczki głośniej niżby chciała, jednak bardziej przestraszył ją widok półnagiego (w samych spodniach piżamowych dla jasności) Dylana stojącego w drzwiach kuchni i obserwującego ją z lekkim uśmiechem na ustach. Pisnęło cicho, niemal gubiąc stopy na podłodze i tylko dzięki temu, że się lekko podtrzymała, nie runęła jak długa na podłogę. A to byłby już drug raz w jego obecności. Przynajmniej nie w łóżku - pocieszała się w duchu, czekając aż wreszcie się do niej odezwie,
Czuła jego rękę sunącą po jej udzie. Jego język badał niespiesznie wnętrze jej ust, a usta co i rusz kąsały jej górną wargę. Czuła przez cienki materiał sukienki jego mocny tors, położyła na nim dłonie, chcąc odepchnąć go od siebie i zakończyć to szaleństwo. W końcu całowali się w przymierzalni. PRZYMIERZALNI. I mniej lub bardziej było to miejsce publiczne, a ona nienawidziła okazywania uczuć w miejscach publicznych. Nawet jeżeli byli odgrodzeni od reszty świata - choć była to jedynie cienka zasłona w kolorze muślinowym. Jednak gdy jej ręce znalazły się na jego klatce piersiowej i poczuła pod opuszkami palców grające pod koszulką mięśnie, zamiast odepchnąć go, przyciągnęła do siebie bliżej. Mruknął zachęcająco, gdy znalazł się dokładnie pomiędzy jej udami. Wsunęła dłonie lekko w jego włosy, czując jak z każdą chwilę ma ochotę na więcej. Odskoczyła od niego przestraszona, gdy dotarły do jej uszu dźwięki rozmowy innych pań z pobliskiej przymierzalni. Oparła się o ścianę, oddychając ciężko - tak samo jak on. Była przekonana, że jej policzki mają wdzięczny kolor obranego buraka, ale nie mogła nic na to poradzić. Serce tłukło się w piersi niespokojnie, a rozbudzone emocje podpowiadały jej, by zaciągnęła go do domu jak najszybciej i dokończyła to co właśnie przed chwilą zaczęli. I jedynie mózg wysyłał słabe sygnały, że powinna z tym skończyć. Nim to się na dobre zacznie. Dylan chrząknął znacząco, jakby sam nie wiedział co ma w tej sytuacji powiedzieć. Chwilę później wyszedł z przymierzalni, zostawiając ją samą z mętlikiem w głowie i z sukienką, którą nie wiedziała czy ma kupić.
- Szukasz czegoś? - spytał lekko schrypniętym głosem, co spowodowało przyspieszone bicie serca u Melanie, a może to jego widok na samym wstępie wprawił ją w taki stan?!
- Zielonej herbaty - bąknęła cicho, odwracając się w stronę szafki i po raz drugi otwierając ją z nadzieję, że tym razem znajdzie to co chciała.
- Tam jej nie znajdziesz - odpowiedział wesołym głosem, uśmiechając się do niej łobuzersko. Kucnął przy jednej z szafek, otworzył drzwiczki i prawie z samego jej końca wyciągnął to czego szukała. Zielonej herbaty w torebkach. Oczy roziskrzyły się jej na ten widok, a dłonie chciwie złapały opakowanie od niego, jakby zaraz miał zacząć ją tym szantażować. Herbata za ... seks. Nie, nie, NIE - krzyczała w myślach, gdy wyciągała kubek z półki. Nie pomagała ani świadomość tego co robili jeszcze tak niedawno w przymierzalni - a może raczej czego w niej nie robili, jak i jego strój, na noc ograniczony jedynie do spodni piżamowych. Jeżeli po tym wyjeździe nie skończy w wariatkowie, to będzie musiała zdecydowanie zapisać się na jakaś terapię.
Dylan spojrzał rozbawionym wzrokiem na blat kuchenny, na którym zostawiła ślady swoich swawoli. Szybko zebrała papierki, wyrzucając je jednym ruchem do kosza na śmieci. Nie wiedziała tylko co zrobić z kanapką. Wziął od niej talerzyk i z uśmiechem na ustach włożył go do lodówki, jakby to było ich mieszkanie i mogli robić w nim co chcieli.
- Boli Cię brzuch? - spytał zatroskanym głosem po chwili, gdy stał na przeciwko niej uważnie obserwując każdy jej najmniejszy ruch. Również i grymas malujący się lekko na twarzy.
- Mhmm - przytaknęła cicho, popijając gorącą jeszcze herbatę małymi łyczkami, mając szczerą nadzieję, że Dylan jednak nie zapragnie zgrywać przed nią księcia z bajki na białym rumaku, ratującego ją przed nocą spędzoną w toalecie. Wolała już rewolucję żołądkowe niż trzymanie na wodzy swoich uczuć, gdy znajdował się w pobliżu. On miał jednak na ten temat zupełnie inne zdanie. Splótł palce z jej palcami, ciągnąc lekko w stronę ich pokoju. Tam - z wielkim zaskoczeniem dla niej - podał jej ciepły kompres.
- Wypij jeszcze trochę - zasugerował cicho, gdy bez słowa wpatrywała się w niego swymi sarnimi oczami. Przecież powinien ją zwyzywać, za to że wyjada im jedzenie z lodówki, że chodzi sobie sama po domu, a teraz jeszcze boli ją brzuch, bo nie mogła się powstrzymać. Nie powinien być dla niej taki miły. A już przede wszystkim nie powinien się do niej tak słodko uśmiechać.Miała nogi jak z waty, choć i wcześniej ledwo co podtrzymywały ją w pionie.
Chwilę później odprowadził ją do łóżka, wsunął się obok niej, oplatając dłońmi jej brzuch i lekko dociskając do niego kompres. Choć co bardziej rozstrajało jej nerwy i zdecydowanie nie pozwalało usnąć, to jego usta muskające co rusz jej szyję czy płatek ucha. |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:23:01 07-11-14 Temat postu: |
|
|
dubel
Ostatnio zmieniony przez Stokrotka* dnia 23:53:58 07-11-14, w całości zmieniany 4 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 7 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:35:36 07-11-14 Temat postu: |
|
|
Tak zdecydowanie spodziewałam się dalszej części akcji z przymierzalni, ale żeby aż tak? Dylan się robi słodki jak cukierek, ciekawe czy jak był z Sofią to też taki był i jakim cudem, w takim razie ona zdecydowała się go zdradzić?! Głupia... A będąc na miejscu Meli chyba bym oszalała, bo niby tu tylko udają teges szmeges, a tu proszę, udawany narzeczony BEZ ŚWIADKÓW nagle zaczyna zachowywać się jak książę z bajki (plus to ciało wtulające się w nią co noc mhmmmm) No i bądź tu mądrym |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:19:31 08-11-14 Temat postu: |
|
|
A co mi tam niedługo może się popsuć to niech się trochę nacieszą
Może właśnie to Sofii przeszkadzało najbardziej, że nie miał prawie żadnej skazy - chodzący ideał
Może lepiej niech Meli nie zastanawia się o co też mogło Dylanowi chodzić, bo jak zacznie się nad tym rozwodzić ... to ja sama nie wiem co ona tam wymyśli |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 7 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:53:17 08-11-14 Temat postu: |
|
|
No ja już widzę te szalejące szare komórki Meli, ale w która stronę idą to już nie Albo Dylan powinien się ogarnąć, albo dojść ze sobą do ładu i wyjaśnić wszystko z Meli, bo później będzie klops. |
|
Powrót do góry |
|
|
Dudziak Mistrz
Dołączył: 31 Lip 2011 Posty: 18247 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: małopolska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:07:42 10-11-14 Temat postu: |
|
|
Zgłaszam, że nadrobiłam wszystkie rozdziały
Wszystkie sceny z udziałem Mel i Dylana (nawet te, w których się kłócą) czytam z otwartą buzią, pochłaniając każde najdrobniejsze słówko Niesamowicie chemiczna parka. Gdy tylko sobie pomyślę, że takowy duet miałabym oglądać na ekranie to.... ahhh Chyba musisz podesłać te rozdziały jakiemuś reżyserowi (latino czy też w USA) albo sama nakręć serial na podstawie tego opowiadania, byśmy mogły pozachwycać się tymi pięknymi scenkami A scena w przymierzalni? Jedna z lepszych, jakie kiedykolwiek miałam okazję przeczytać, więc gratulacje! |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:53:44 07-12-14 Temat postu: |
|
|
Oooo, bo zacznę się rumienić
Strasznie przepraszam, że czekanie na kolejny rozdział tak długo trwa, ale mam ostatnio tyle nauki, że jak już mam wolne to myślę tylko o tym, żeby odpocząć. Ale od jutra ostro biorę się za pisanie kolejnego rozdziału muszę tylko znowu wejść w szalony mózg Melanie |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:50:20 11-12-14 Temat postu: |
|
|
Wyszło pewnie jakoś koślawo no ale trudno
Przekręciła się na bok, odczuwając przyjemne ciepło przez co jeszcze bardziej wtuliła się w przyjemną w dotyku kołdrę. Chwilę później poczuła jednak oddech Dylana na swojej twarzy, a coś co przed chwilą uznała za jakiś dziwny przedmiot, który nie wiedziała co robił w jej łóżku, okazał się być jego ręką - przerzuconą przez jej talię warto dodać. Otworzyła senne powieki, nie bardzo mając ochotę na to by wstać. W końcu - choć jeszcze się do tego nie przyzwyczaiła, a mało już brakowało - było jej niezwykle przyjemnie. Po co więc psuć takie chwilę?! Zamknęła więc oczy z powrotem, wsłuchując się w jego wyrównany oddech, chłonąc całym ciałem jego bliskość.
- Wiem, że nie śpisz - usłyszała po chwili cichy szept płynący z jego ust. Nadal jednak nie odważyła się podnieść powiek.Tylko dlaczego?! Przecież jej nie zje - przemknęło jej przez myśl, choć jedyne o czym ostatnio myślała to właśnie o tym, żeby wreszcie skończyć z tym pragnieniem. Zaspokoić się wreszcie. Tylko co potem?! Otworzyła powoli oczy. Już wcześniej czuła jego spojrzenie na sobie, teraz jedynie potwierdziła to przypuszczenie.
- Czas wstawać? - spytała uśmiechając się delikatnie. Choć zdecydowanie powinna wylać na siebie kubeł zimnej wody i czym prędzej wyskakiwać z tego łóżka. I dopiero teraz dotarła do niej ta świadomość. Przecież to już dzisiaj. Oficjalna kolacja z najbliższą rodziną Dylana. Na samą myśl skręcało ją w żołądku. I już nawet nie chodziło o to jak ją odbierze świta Collinsów, ich kuzynek, kuzynów, ciotek, wujków, bo akurat doskonale zdawała sobie sprawę, że nie jest typem narzeczonej dla syna. Mogła się jedynie modlić, że nie zostanie tam zjedzona żywcem. Jęknęła udręczona, zwracając tym samym uwagę Dylana na siebie.
- Co jest? Nadal boli Cię brzuch? - spytał zatroskanym tonem, w jednej sekundzie podnosząc się z pozycji leżącej i klękając jak najbliżej niej na pościeli.
- Och nie, nie - wyjaśniła szybko, mając przemożną ochotę na to by zakopać się głęboko w tym łóżku - najlepiej z nim - i zapomnieć o uroczystych kolacjach, o jego rodzinie, jej pieniądzach, a przede wszystkim wyrzucić zdrowy rozsądek za okno. Tego jednak zrobić nie mogła - Po prostu ... dzisiaj jest ta pierwsza kolacja.
- I boisz się, że ...
- Że spowoduję jakaś katastrofę, która odbiję się na całym tym .. . spotkaniu towarzyskim - odwróciła się do niego i z poważną miną odparła - Jestem zdolna do takich rzeczy.
- Dlatego przez cały wieczór nie będę opuszczał Cię na krok - odparł również jak najpoważniej potrafił, a ona nawet nie była wstanie mu odpowiedzieć. Niemal topiła się w głębi jego oczu, gdy tak na nią patrzył. Tak jakby chciał chronić ją przed wszystkim i wszystkimi. Nawet przed własną rodzinę - Ale chyba powinnaś się zacząć niedługo szykować.
- Phhh - prychnęła kpiąco, wyciągając się w stronę szafki nocnej i zgarniając stojący na niej zegarek - Przecież jest dopiero ...11.26 - odparła patrząc na tarczę. Chwilę trwało zanim dotarła do niej godzina. A wtedy wyskoczyła z łóżka niczym łania, ukazując tym samym Dylanowi pośladki, a przynajmniej tą ich część, która nie była okryta białymi majtkami - Ominęło nas śniadanie - krzyknęła w locie, a Dylan niemal usłyszał jak burczy jej w brzuchu, po tych nocnych ekscesach. Wskoczyła do łazienki pędem, nie kłopocząc się z zamykaniem drzwi, a jego tubalny śmiech towarzyszył jej dopóki nie wystawiła głowy za framugę drzwi i nie zgromiła go zimnym spojrzeniem - a przynajmniej takim na jaki było ją stać w tej sytuacji.
Jak to mówią: kiedy wejdziesz między wrony musisz krakać jak i one. Gorzej, że ona naprawdę nie była dobra w naśladowaniu zwierząt. I może z psem by jej się udało, ale krakać na pewno nie umie. Teraz - na te kilka godzin przed tą kolacją - nerwy miała napięte, choć wiedziała, że i tak jakby robiła wszystko co mogła, nie jest typem narzeczonej dla jakiegokolwiek Collinsa. Nawet jeżeli ten byłby czarną owcą w rodzinie. A Dylan nią nie jest. Z drugiej jednak strony nie powinna się w tym wypadku niczym przejmować. Bo gdy zrobi to czy tamto i tak zostanie najpewniej skrytykowana. Już sobie wyobraża, będzie siedzieć w toalecie, a jakieś pannice, niezwykle życzliwie wejdą i ją obsmarują od góry do dołu na czym świat stoi, pudrując przy tym swoje zoperowane nosy, przez co będą wyglądały jedynie jeszcze bardziej sztucznie. Spojrzała na rozłożoną na łóżku prostą, białą sukienkę, którą wczoraj kupiła, upierając się mocno, że Dylan nie może płacić za jej wydatki, choć i tak stanęło na tym, że zapłaciła jedynie połowę ceny. A przynajmniej taką miała nadzieję, bo już niczego nie mogła być pewna po tych uśmieszkach i szeptach wymienianych przez Dylana w sklepie z asystentką. Wszystko miała przygotowane. Sukienka wyprasowana, złoty naszyjnik - choć miała szczerą nadzieję, że to nie prawdziwe złoto, a jedynie dobra podróbka, również złote kolczyki i obcasy - o które się modliła, by jej dzisiaj nie zawiodły. Spojrzała w swoje lustrzane odbicie. Turban zawinięty na włosach, przekrzywił się lekko w prawo. Miała założony szlafrok, żeby jeszcze wysuszyć się po kąpieli, ale wyglądała jak 100 nieszczęść. A już na pewno się tak czuła. Zsunęła ręcznik z włosów, przeczesując je lekko palcami. Nie wytrzyma tutaj. I nie zważając na mokre włosy czy to że ma na sobie jedynie szlafrok do połowy uda wyszła z pokoju, kierując się w tylko sobie znanym kierunku.
- Dylan zacznie się niepokoić - usłyszała za sobą i odwróciła się powoli w jego kierunku, choć doskonale znała jego głos.
- To możesz mu pójść i powiedzieć, gdzie jestem Lenny - odparła zdawkowo, na powrót odwracając się i spoglądając na krajobraz.
- Wtedy to się dopiero wkurzy - odpowiedział wesoło, siadając obok niej na trawie - Ale ty chyba powinnaś iść przygotować się do kolacji?
- To kwestia względna. Kiedyś czytałam, że na takie imprezy lepiej przychodzić spóźnionym.
- Wydaję mi się, że ciotka Victoria chyba udusiłaby Cię na miejscu.
- Możliwe - odparła enigmatycznie, w przypływie jakiejś dziwnej myśli zwracając twarz w jego kierunku - A kto Ciebie zaprosił?
- Słucham?!
- No jak to się stało, że tutaj przyjechałeś - odparła, mając nadzieję, że zrozumie o co go pyta. Choć ona do końca sama nie wiedziała co ta nieznośna myśl pojawiła się w jej głowie. Ale jak to przystawało na nią, nie analizowała jej, po prostu szła tym tropem, nie bardzo wiedząc dokąd miałby ją zaprowadzić.
- No cóż ... jestem członkiem rodziny ... tak jakby zawsze jestem tutaj ... bez specjalnego zaproszenia - odpowiedział jej, kompletnie nie rozumiejąc pytania. Cóż i ona go nie rozumiała, jakim cudem on miałby.
- Przyjeżdżałeś co roku?
- Mniej więcej - powiedział skonsternowany - A to co przesłuchanie?!
- Nie. Ciekawość - odpowiedziała spokojnym głosem, podnoszą się z trawy i otrzepując tył białego szlafroka - Chyba masz rację. Powinnam iść się ogarnąć. Do zobaczenia - dodała na koniec i uśmiechnęła się do niego, choć musiał zmrużyć lekko oczy by zobaczyć jej uśmiech. Chwilę później i on uśmiechnął się szeroko, widząc białe kapcie na jej bosych stopach, w których przemierzała teraz ogród.
- Gdzie ona jest?! - pytał sam siebie, nerwowo rozglądając się w około. Gdy zobaczył ciotkę Betty, już z pełnym talerzykiem przekąsek, czmychnął szybko chowając się za jednym z kwiatków, mając nadzieję, że bliskie spotkanie trzeciego stopnia z nią w roli głównej ominie go dzisiejszego wieczora. No, a przynajmniej ominie go teraz. Odetchnął z ulgą, gdy świergolący głos ciotki dotarł do jego uszu, a jeden szybki rzut oka na sytuację, powiedział mu, że znalazła swoją nową ofiarę. Cóż - kuzyna Tommiego było mu szkoda, ale jak to mówią w miłości i na wojnie wszystkie chwyty dozwolone.
- Czemu się ukrywasz? - spytała głośno Gracie, spoglądając na niego z konsternacją.
- Shhhh - uciszył ją, wciągając za nie bardzo kryjący ich kwiatek - ciotka Betty ruszyła na polowanie.
- Już tu jest?! - spytała szeptem zdziwiona
- Mhmm - potwierdził Dylan, przeciskając się wraz z nią przez salon pełen ludzi, do bardziej przestronnego holu, gdzie mogli rozmawiać swobodniej. Na razie nie narażeni na ataki żadnego z członków rodziny.
- A gdzie Mel? - spytała zainteresowana - Chyba nie zostawiłeś jej w tym tłumie?!
- No co ty. I sam nie wiem gdzie jest. Gdy po nią poszedłem do pokoju to jej nie było. Mam jedynie nadzieję, że nie pożałowała swojej decyzji akurat dzisiaj i się jednak pojawi.
- O wilku mowa - odparła jedynie, a Dylan podążył za jej wzrokiem, nie bardzo rozumiejąc sens słów. Melanie stała prawie na szczycie schodów, uśmiechając się do nich delikatnie. [link widoczny dla zalogowanych] kontrastowała z jej ciemnymi włosami i idealnie współgrała ze złotym łańcuszkiem. Podeszła do niego jak powoli, a on jak w transie obserwował każdy jej krok. Chrząknął znacząco, gdy zorientował się, że obydwie czekają na to co powie.
- Gotowa? - spytał Melanie, jakby Gracie nie przyglądała im się z konspiracyjnym błyskiem w oku.
- Gotowa - odparła ochoczo. Podał jej ramię i zaprowadził prosto w paszczę lwa. |
|
Powrót do góry |
|
|
dulce245 Aktywista
Dołączył: 15 Maj 2014 Posty: 363 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 23:45:04 11-12-14 Temat postu: |
|
|
No i jest odcinek,cieszę się bo dawno już nie było i mam nadzieję że następny pojawi sie szybciej bo już nie mogę się doczekać jak przebiegnie to rodzinne spotkanie. |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:31:21 14-12-14 Temat postu: |
|
|
Będzie zdecydowanie wcześniej przyrzekam cieszę się, że ktokolwiek jeszcze tu zagląda |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 7 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:45:07 24-12-14 Temat postu: |
|
|
Słodziaki Mel się stresuje i wcale jej się nie dziwię, ta rodzinka jest przerażająca Za to Dylan jest cudowny, z każdym odcinkiem się rozkręcał, a twarz to już w ogóle mogłabym go zjeść
PS Wyobraź sobie Ericka jako Samuela w TDR Byśmy w życiu nie odeszły od ekranu
PS2 Wszystkiego najlepszego z okazji Świąt Bożego Narodzenia |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|