|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lizzie Arcymistrz
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 25634 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:56:25 03-07-08 Temat postu: |
|
|
I znowu się powtórzę: piękny odcinek
Ale taka historia to chyba tylko w telenoweli mogła się zdarzyć
W każdym razie bardzo ciekawa skąd Ty bierzesz tyle fajnych pomysłów? |
|
Powrót do góry |
|
|
Adusia King kong
Dołączył: 07 Kwi 2008 Posty: 2815 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 13:55:12 03-07-08 Temat postu: |
|
|
Kiedy newik? |
|
Powrót do góry |
|
|
Notecreo Arcymistrz
Dołączył: 13 Lip 2007 Posty: 24252 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:09:14 03-07-08 Temat postu: |
|
|
ale fajny byl ten moj odcinek, piodobal mis ie anjbardziej ze wszsytkich
tylko jak moglas tak rozebrac moją biedną angie |
|
Powrót do góry |
|
|
Adusia King kong
Dołączył: 07 Kwi 2008 Posty: 2815 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 21:01:19 11-07-08 Temat postu: |
|
|
Kiedy jakiś newik? |
|
Powrót do góry |
|
|
Marisol King kong
Dołączył: 26 Gru 2007 Posty: 2597 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Al Andalus ;)
|
Wysłany: 21:17:30 11-07-08 Temat postu: |
|
|
Postaram się w niedzielę. Już połowa napisana, tylko nagle zabrakło mi weny. |
|
Powrót do góry |
|
|
BlackFalcon Arcymistrz
Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:09:23 12-07-08 Temat postu: |
|
|
Wroci, wroci, ja tez mialam taki okres, a teraz juz jest dobrze. |
|
Powrót do góry |
|
|
Justynaa King kong
Dołączył: 24 Lut 2008 Posty: 2645 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Lublin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:56:54 08-08-08 Temat postu: |
|
|
Będzie new? |
|
Powrót do góry |
|
|
Araceli12 Idol
Dołączył: 21 Mar 2008 Posty: 1385 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Jerzmanowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:15:25 08-08-08 Temat postu: |
|
|
Myślałam ze będę mieć zaległości przez ta moja nieobecność ale widzę ze nie dzięki ze na mnie poczekałaś <art> |
|
Powrót do góry |
|
|
Lizzie Arcymistrz
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 25634 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:19:40 08-08-08 Temat postu: |
|
|
Już dawno odcinków nie było, a mówiłaś, że teraz będziesz pisać i pisać
Marisol gdzie Ty się podziewasz...? |
|
Powrót do góry |
|
|
Marisol King kong
Dołączył: 26 Gru 2007 Posty: 2597 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Al Andalus ;)
|
Wysłany: 16:40:43 13-08-08 Temat postu: |
|
|
Czyżby ktoś tu chciał newiku? Bardzo mi miło!
Przepraszam za przerwę-wyjechałam na głębokie Podlasie co skutkowało odcięciem od cywilizacji.
Z tej okazji z dedykacją dla Mariny:
Odcinek 7-Merlina
Merlina (Litzy)
Morwena-Mariana Beyer
Roberto-Facundo Arana
Angelica-Vanessa Villela
Piosenka: Litzy-Vaya donde vaya
Merlin był wielkim czarodziejem legend arturiańskim. Nawet Dumbledore w „Harrym Potterze” zwykł mawiać: „Na brodę Merlina!”. Ale panna Merlina była zupełnym przeciwieństwem swojego imienia.
Zaczęło się na obozie w szkole podstawowej. Chciała się przejść i wyciągnęła przyjaciółki na cmentarz. One szczękały zębami ze strachu, a Merlina szła jak po ścieżce parkowej. No bo czego tu się bać? Nagle dziewczęta usłyszały straszny huk i tajemnicze głosy. Merlina odwróciła się na chwilę, a gdy chciała coś powiedzieć przyjaciółkom, zauważyła, że… Już ich nie było! Wściekła wrzasnęła:
-Co za debil siedzi na drzewie i ryczy?!
Wtedy z wielkiego dębu zeszło trzech chłopaków z minami winowajców. Od tego dnia Merlina prędzej niż w magię byłaby w stanie uwierzyć, że Elvis żyje.
Skończyła szkołę, studia, znalazła piekielnie nudną pracę w banku i tak mijało jej życie. Nie liczyła, ze pewnego dnia spotka mężczyznę, który zawróci jej w głowie. Tego z kolei oduczyła ją mama. Gdy dziewczyna miała piętnaście lat, rodzicielka opowiedziała jej ze szczegółami, w jakich okolicznościach zjawiła się na tym świecie. I co było dalej. A Merlina nie chciała zostać samotną matką, ciułająca każdy grosz na buty dla dziecka. No bo po co? Żeby jakiś idiota mógł sobie poprawić bilans płynów ustrojowych? Dlatego mężczyzn lubiła. Na zdjęciach.
Gdy pewnego dna wracała z banku, pod swoim domem zobaczyła małą, mniej więcej czteroletnią dziewczynkę. Dziecko zrywało płatki z kwiatka i coś zapamiętale liczyło.
-Co robisz z moimi roślinami?!-zapytała groźnie.
-No… Bo ja zobaczyłam tego kwiatuszka, i tak pomyślałam, ze on mi powie, czy tatuś mnie kocha…-odparła.
-Tatuś nie.-stwierdziła Merlina-Mama tak.
-Mama też nie.-żachnęła się dziewczynka-Poszła sobie, jak byłam baaaardzo malutka. Sąsiad mówi, że zapiła się na śmierć. I jak mnie miała urodzić, to też piła i dlatego jestem taka mała.
-To ile ty masz lat?-zapytała zdziwiona kobieta.
-Sześć.
Merlina stała jak wryta. Sześć?! Dałaby jej najwyżej pięć, ale takie ledwo skończone! I co to za matka, która chleje i zostawia swoje dziecko na pastwę faceta? Czyli w sumie na pastwę losu?!
-Jak masz na imię?-spytała.
-Molwena.
-Że… Jak?!-Merlina osłupiała.
-No… Molwłena. Jak taka wróżka.-dziewczynka wykonała niezbyt zgrabny obrót, o mało się nie przewracając.
Kobieta przysiadła na murku. Wróżka? Z tego bełkotu trudno było odgadnąć, o kogo chodzi.
-Jak chcesz, mogę ci pokazać-dziecko pociągnęło ją w głąb jednego z pudełkowych domków i zatrzymało przy niewielkim regale, z którego wyciągnęło opasłą księgę pt. „Legendy arturiańskie”. Następnie odnalazło jedną z kolorowych stron i wskazało na baśniową postać.
-Morwena!-krzyknęła Merlina.
-No… Tak właśnie mówiłam!-oburzyła się mała-A właściwie to jak ty masz na imię?
-Merlina-rozmówczyni wciąż nie mogła otrząsnąć się z szoku. Więc nie tylko ją matka skrzywdziła idiotycznym, bajkowym imieniem.
-Co tu się dzieje?!-usłyszały za sobą pełen wściekłości głos. W drzwiach stał mężczyzna w spranym garniturze, oskarżycielsko wpatrujący się w Merlinę-Kim pani jest?!
Morwena podbiegła do niego.
-Tatusiu, tatusiu!-krzyknęła-To jest Merlina i jest wróżką tak jak ja!
-Wynocha!-wrzasnął ojciec-A z panią sobie porozmawiam!
Złapał Merlinę za ramię i wywlókł za drzwi.
-Nie dotykaj mnie, brutalu!-kobieta wyrwała się z żelaznego uścisku-Ale czego ja oczekuję od bałwana, który nawet własną córkę traktuje jak śmiecia i zostawia na pastwę ulicy?!
-Łatwo ci mówić!-odkrzyknął-Wychowaj sobie dziecko wymagające ciągłej rehabilitacji i płać eks-żonie alkoholiczce, żeby nie zbliżała się do dziecka, wtedy porozmawiamy!
Merlina stanęła w miejscu i poczuła się głupio jak nigdy.
-Ja… Przepraszam… Nie wiedziałam…-wyjąkała.
-Nieważne.-usłyszała w odpowiedzi-A teraz proszę już iść, muszę zrobić dziecku kolację.-odwrócił się i odszedł.
Następnego dnia Merlina nie mogła się skupić na pracy. Gdy w końcu wyszła z banku, na wystawie jednego ze sklepów zobaczyła prześliczny strój wróżki. Niewiele myśląc, kupiła go, przebrała się i zapukała do pudełkowego domku.
-Czy mieszka tu sławna czarownica Morwena?-zapytała, gdy dziewczynka otworzyła jej drzwi.
-A co to jest sławna?-odparła mała.
Popołudnie upłynęło im na beztroskiej zabawie. W ferworze gry w chińczyka nie zauważyły, jak w drzwiach pojawił się ojciec Morweny.
-Widzę, że dobrze się bawicie.-powiedział w końcu.
-Ja… Już… Już sobie idę…-bąknęła Merlina i dotknęła klamki.
-Zaczekaj-zatrzymał ją mężczyzna, po czym zwrócił się do córki-Kwiatuszku, zobacz, czy miś ma uszka i oczka na swoim miejscu, a potem narysuj coś ładnego dla pani.
Dziewczynka pobiegła do sąsiedniego pokoju, a jej ojciec zaprosił Merlinę na kawę.
Miał na imię Roberto. W liceum zakochał się w najładniejszej dziewczynie w szkole, ale czy szkolny kujon może oczekiwać, że taka „partia” zwróci na niego uwagę? Poszedł więc na uniwersytet i poświęcił się nauce, ale pod koniec studiów jego szkolna miłość pojawiła się pod drzwiami jego domu. Nie oparł się jej, choć wiedział, że Angelica od jakiegoś czasu ma poważny problem z alkoholem. Ożenił się z nią i myślał, że wyprowadzi z nałogu, ale nie udało mu się. Nawet gdy Angelica była w ciąży, nie przestała pić, dlatego ich córeczka była wcześniakiem z niewydolnością układu oddechowego i wymagała specjalnej opieki. W końcu wniósł pozew o rozwód. Angelica za ogromne alimenty zgodziła się wyprowadzić i nie widywać dziecka, więc Roberto harował dniami i nocami, by na nie zarobić. W przeciwnym razie groziła mu odebraniem córki.
Merlinę bardzo poruszyła jego historia. Zaproponowała mu pomoc w opiece nad dziewczynką.
Od tej pory widywali się codziennie. Merlina zajmowała się Morweną, a Roberto po powrocie z pracy odwdzięczał się pysznymi kolacjami.
Nieuchronnie nadchodził czas, w którym Morwenę należało posłać do szkoły. Niestety jedyną szkołą, która zgodziła się przyjąć tak chore dziecko, była prywatna szkoła katolicka, której czesne wynosiło niewiele mniej niż comiesięczny haracz dla Angelici. Roberto stanął przed trudnym wyborem.
O jego decyzji przesądziło stwierdzenie Merliny:
-Co jest dla ciebie ważniejsze: edukacja córki czy wódka twojej byłej?
Tak więc Morwena poszła do prywatnej szkoły, a Angelica została odcięta od comiesięcznego dopływu sporej gotówki. Roberto modlił się, by nie wyniknęły z tego żadne problemy, ale rzeczywistość przerosła jego najgorsze koszmary.
Wracał właśnie uradowany z rozmowy z lekarzem, który zaproponował mu nową metodę terapii córki. Dzięki temu Morwena mogłaby zacząć normalnie żyć. Przyszedł po dziecko do szkoły, ale ku jego zgrozie nauczycielka oznajmiła mu, że dziewczynkę zabrała matka. Jak szalony pojechał do domu.
Zastał tam Angelicę rozwaloną w fotelu i popijającą denaturat. Morwena siedziała przywiązana do kuchennego krzesła, nie mogąc nawet płakać. Śmierdziało od niej alkoholem, którym polała ją matka.
-Co ty u diabła robisz?!-jęknął zrozpaczony Roberto.
-Czekałyśmy na ciebie!-ucieszyła się Angelica i teatralnym gestem wyciągnęła z kieszeni zapalniczkę-Nie zapłaciłeś. A wiesz jaka była umowa. Więc zapraszam na mały pokaz sztucznych ogni.
Pstryknęła zapalniczką i powoli zbliżała płomień do ubrania córki. Morwena jęknęła rozpaczliwie.
Nagle ku zdziwieniu Roberta Angelica cofnęła rękę i runęła do tyłu.
-Ty szmato!-usłyszał głos Merliny-Nie podniesiesz ręki na moje dziecko!
Angelica padła z łoskotem na podłogę, przeraźliwie charcząc. Merlina jak w amoku wyrwała jej zapalniczkę z ręki, po czym zadzwoniła po policję i karetkę, a zszokowany Roberto tulił płaczącą córkę.
Pogotowie zabrało Angelicę do szpitala, ale nie udało się jej uratować. Zmarła w karetce z powodu zatrucia alkoholowego.
Gdy w końcu Roberto położył roztrzęsioną Morwenę spać, usiadł obok drżącej Merliny i objął ją ramieniem. Dopiero teraz docierało do niej, co naprawdę się wydarzyło.
-Słuchaj-zapytał w końcu-Co miałaś na myśli mówiąc, że nie pozwolisz, by Angelica podniosła rękę na twoje dziecko?
Merlina rozpłakała się.
-Bo widzisz-wyszeptała-Ona jest dla mnie jak córka, której nie mam i nie będę mieć.
-Dlaczego tak mówisz?-pogłaskał ją czule Roberto.
-Bo wszyscy mężczyźni odchodzą od swoich dzieci, a ja nie chcę być samotną matką.-łkała.
Roberto spojrzał jej głęboko w oczy.
-A gdyby... No wiesz… Trafił ci się na przykład jakiś samotny ojciec, który się w tobie szaleńczo zakochał… I chciałby się z tobą ożenić… I postarać się o jakieś rodzeństwo dla córki, bo dostał awans i będzie pracował w domu…
-Słucham?-zapytała z niedowierzaniem Merlina-Czy ty mi się… Oświadczasz?!
-Na to wygląda, w końcu jestem wdowcem!-zaśmiał się Roberto.
-I z tym rodzeństwem dla córki to też na serio?
-A udowodnić ci, jak bardzo?-przewrócił ją pocałunkiem na kanapę.
Intymną chwilę przerwał dziecięcy głosik:
-Wróżko Merlino-poprosiła Morwena-A wyczarujesz mi kubek gorącej czekolady?
Wtedy Merlina w końcu uwierzyła w magię.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lilijka Mistrz
Dołączył: 18 Lip 2007 Posty: 14259 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3 Skąd: Neverland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:59:15 13-08-08 Temat postu: |
|
|
byłaś na Podlasiu i nawet mnie nie odwiedziłaś, no wiesz co !
odcinek boski ; **
a czy wróżka Merlina mogłaby wyczarować dla mnie troche więcej wakacji? |
|
Powrót do góry |
|
|
Adusia King kong
Dołączył: 07 Kwi 2008 Posty: 2815 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 19:01:12 13-08-08 Temat postu: |
|
|
Podlasie to nie taka dziura I mnie tez mogłaś odwiedzić. Dzieki za dedykacje Merlina jest wróżką? Super kolejna historia. Roberto z początku wydawał mi się opryskliwy i nie kulturalny. Na szczęście wszystko miało dobry koniec nie licząc Angelici, ale ona sobie na to zasłużyła. Mam nadzieje, ze Morwena wyzdrowieje A ja proszę Merline, zęby Rosja wycofała się z Gruzji i o porządek w Polskim sejmie |
|
Powrót do góry |
|
|
Lilijka Mistrz
Dołączył: 18 Lip 2007 Posty: 14259 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3 Skąd: Neverland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:20:16 13-08-08 Temat postu: |
|
|
Podlasie to Zielone Płuca Polski, cudne widoki hehe, coś o tym wiem, już 13 lat tu mieszkam
Mari, kiedy new? |
|
Powrót do góry |
|
|
Adusia King kong
Dołączył: 07 Kwi 2008 Posty: 2815 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 19:32:14 13-08-08 Temat postu: |
|
|
Ja tez 13 lat |
|
Powrót do góry |
|
|
Lizzie Arcymistrz
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 25634 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:41:01 13-08-08 Temat postu: |
|
|
Swoją nieobecność zrekompensowałaś nam wspaniałym odcinkiem.
Chociaż wolałabym brak odcinków, a Twoją obecność. :*
W każdym razie odcinek pięknie napisany, nie mogę się nadziwić skąd bierzesz tyle ciekawych pomysłów.
Fajny pomysł z tymi imionami, przyznam, że mnie tak samo jak Merlinę zdziwiło imię Morweny. Ale fajnie, że w tej roli jest Dulce z AA, która uwielbiam.
Angelica była okropna, żeby chcieć spalić własne dziecko lepiej dla wszystkich, że zginęła.
Merlina całe życie była uczona, że nie warto się wiązać z mężczyzną, a jednak gdy znalazła Roberto zmieniła zdanie.
Sam Roberto z początku wydał mi się niesympatyczny, ale przekonałam się też do niego.
Teraz razem będą tworzyć szczęśliwą rodzinę. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|