Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Todas las trampas de amor
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12, 13  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
LovKristi
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 19 Maj 2007
Posty: 13092
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:23:01 14-08-08    Temat postu:

Ojej, ale przepiękna historia. Bardzo mnie wruszyła. Nie wiem co powiedzieć. I jakie ciekawe imię nadałaś głównej bohaterce- Merlina. Naprawdę śliczna historia. Merlina całkowicie zmieniła swoje zdanie o mężczyznach kiedy poznała Roberta. I biedna ta malutka Morwena, to co zrobiła Angelica było straszne. Aż mnie ciarki przeszły jak opisywałaś ten moment że zbliżała się z zapalniczką do córki. Ona jakaś nienormalna jest. Moim zdaniem lepiej że umarła A Merlina jak obroniła małą, gdyby nie ona, to nawet nie chce myśleć jak tragicznie mogłoby się to skończyć No i końcówka śliczna, fajnie, że Merlina uwierzyła w magię i w miłość. Przekonała się, że nie wszyscy mężczyźni są draniami którzy porzucają swoje ukochane w ciąży. Bo Roberto był inny. Prawdziwy, czuły i kochający ojciec, który zaopiekował się chorą córką. Gratuluję Marisol. Twoje opowieści są przepiękne. Każda niesie ze sobą inne wartości i jest taka piękna. Czytam jednym tchem. No i czekam na newik, oby był szybciej niż ostatnio chodź zdaję sobie sprawę, że jesteś zajęta
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:33:40 15-08-08    Temat postu:

Ja tez mam nadzieje, ze pojawia sie szybko dwa odcinki i caly czas pamietam o tym bonusowym .

A ten piekny, jak zwykle, dobrze, ze Merlina zmienila zdanie. Sama byla jak wrozka dla ojca i jego dziecka, przynoszaca swiatlo i milosc.

Mnie tez na poczatku Roberto wydal sie niezbyt mily, ale coz, nie dziwie sie, po takich przejsciach...

Ladne imiona dla bohaterow . Ale coz, pisala nasza artystka .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Araceli12
Idol
Idol


Dołączył: 21 Mar 2008
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Jerzmanowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:49:41 17-08-08    Temat postu:

Mnie tez dogłębnie poruszyła ta historia, na pozór tak twarda, nieufająca nikomu a zwłaszcza mężczyznom kobieta a jednak w środku dobra i o szlachetnym sercu.
Juz jak poznała Morwene to zapragnęła jakoś pomoc tej malej, a opowieść Roberto ja poruszyła i to wszystko sprawiło ze zbliżyła się do nich.
I pomyśleć ze powrót Angelici mógł zmienić te błogie chwile w pasmo udręk i bólu. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło ( dzięki determinacji i waleczności Merliny) i wszyscy we trojkę mogą stworzyć szczęśliwą rodzinę, a może wkrótce dołączy do nich nowy członek rodziny, kto wie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marisol
King kong
King kong


Dołączył: 26 Gru 2007
Posty: 2597
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Al Andalus ;)

PostWysłany: 13:15:43 17-08-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie tak entuzjastyczne komentarze!
Podlasie to rzeczywiście nie jest dziura, tylko tam gdzie byłam (pod Łomżą, właściwie to w takiej dolince na typowej starodawnej wsi z drewnianymi domkami i krowami łażącymi po ulicy ) nawet nie miałam zasięgu w komórce, a akurat miałam ważną sprawę do załatwienia na telefon. Ciężko kogoś do czegoś przekonać, jak słyszy się co ósme słowo. Ale w sumie to nawet fajnie było, lepiej niż nad morzem.

A dzisiaj ze specjalną dedykacją dla Arceli

Odcinek 8-Angel



Angel (Erik Elias)


Luciano Palacios-Rene Strickler


Vanessa-Natalia Oreiro


Donia Carlota-Helena Rojo

Piosenka odcinka: Luis Fonsi-Tu amor



Donia Carlota była wyjątkowo bogobojną matroną. Dlatego swemu pierworodnemu synowi dała na imię Angel. Bo był jej aniołkiem.
Swe zasady przekazała wszystkim dzieciom. Starsza córka wyszła za mąż i poświęciła się domowi i wychowaniu dzieci. Młodszy syn wstąpił do seminarium-pragnął zostać księdzem. Młodsza dziewczynka uczyła się w ekskluzywnym liceum katolickim, które ukończyła reszta rodzeństwa. Tylko Angel był w rodzinie czarną owcą.
Od wczesnego dzieciństwa przejawiał zamiłowanie do piękna. Czesał i ubierał wszystkie siostry-starszej nawet uszył i zaprojektował suknię ślubną. Była tak udana, że wszystkie jej koleżanki zaczęły do niego przychodzić po garsonki i suknie wieczorowe. W końcu by nadążyć z realizacją zamówień Angel założył własne atelier krawieckie i w niedługim czasie stał się popularnym stylistą i projektantem mody.
Matka początkowo sprzeciwiała się artystycznej karierze syna, lecz gdy jego interes zaczął przynosić całkiem spore dochody, zaczął zajmować ją inny problem-stan cywilny pierworodnego.
Podsuwała mu co ładniejsze sąsiadki, córki przyjaciółek z kółka różańcowego, dziewczęta z Akcji Katolickiej, chórzystki i inne bogobojne niewiasty, ale zawsze kończyło się na jednej randce, na której omawiali wszystkie zagadnienia kosmetyczne i dotyczące ubioru. Potem panna stawała się wierną klientką Angela, a matka załamywała ręce.
Gdy salon zaczął się coraz bardziej rozrastać, Angel został zmuszony do znalezienia wspólnika. Przeprowadził kilkanaście rozmów, ale nie spotkał osoby na tyle kompetentnej, by spełniała jego wymagania. W końcu zrezygnowany usiadł wieczorem w pustym atelier nad butelką wina. Nagle rozległ się dzwonek.
Angel otworzył. Stał przed nim młody, dystyngowany blondyn z teczką w ręce.
-Dobry wieczór, nazywam się Luciano Palacios-przedstawił się-Ja w sprawie pracy. Czy ogłoszenie jest nadal aktualne?
-Oczywiście-Angel był nieco zaskoczony-Zapraszam do środka.
Rozmowa przebiegłą nad wyraz pomyślnie. Od razu przeszli na ty. Luciano skończył prestiżową paryską uczelnię, jego projekty spodobały się Angelowi. W końcu padło pytanie o poprzednią pracę.
-La Intermoda.-brzmiała odpowiedź.
-Dlaczego stamtąd odszedłeś?-zapytał Angel.
Luciano spuścił głowę.
-Nie odszedłem-wymamrotał-Nowy prezes stwierdził, że polityka firmy przewiduje zakaz pedałowania.
Angel spojrzał na niego zdumiony.
-Nie będę ukrywał, że jestem gejem-przyznał Luciano-Jeśli to ci przeszkadza…
-Ależ skąd!-przerwał mu Angel-Nie obchodzi mnie, co robisz po godzinach. To nawet lepiej, nie będziesz mi rozpraszał modelek!-roześmiali się oboje.
Luciano został zatrudniony. Współpraca przebiegała wyjątkowo pomyślnie, rozumieli się bez słów. Firma zaczęła coraz lepiej prosperować, a ich projekty podbijały kolejne zagraniczne rynki.
Pewnego popołudnia Vanessa, asystentka Angela podeszła do szefa i szepnęła konspiracyjnie, pokazując na Luciano:
-Niezły, nie?
-Słucham?-zdziwił się Angel.
-Też mi się podoba-Vanessa puściła do niego oczko-Ale niestety ty masz większe szanse.-i odeszła.
Angel cały dzień chodził jak struty. O co mogło jej chodzić?! Przecież był dobrym, grzecznym, wychowanym po katolicku chłopcem. Miał iść do zakonu albo spłodzić pięcioro dzieci z miłą panną, której hobby byłoby zajmowanie się domem i pielęgnowanie ogródka. I zarobić na swoje utrzymanie ciężką fizyczną pracą, nie artystycznym drapowaniem tkanin w kiecki.
Wieczorem szwędał się bez celu po pracowni, myśląc, że jest sam. Nagle ni stąd ni z owąd przechodząc przez drzwi wpadł na Luciana.
-Przepraszam!-powiedzieli jednocześnie.
Popatrzeli sobie w oczy. Angel nagle poczuł coś niepokojącego.
-Przepraszam, spieszę się!-i wybiegł, trzaskając drzwiami.
Całą noc nie mógł spać. W końcu dotarło do niego coś, czego przez lata nie dopuszczał do świadomości. Piękne kobiety były dla niego obiektem czysto estetycznym. Naprawdę podniecali go… faceci!
-Jeeezzuuu…-jęknął-Ja jestem gejem!-pierwszy raz wypowiedział to na głos-A na dodatek zakochałem się we wspólniku!
Następnego dnia z samego rana, zanim wszyscy przyszli do pracy, spotkał w pracowni Luciana. Zaprosił go do gabinetu.
-Widzisz…-zaczął-Mam pewien… Hmmmm… Problem… I mam nadzieję, że pomożesz mi go rozwiązać.
-Zamieniam się w słuch.-Luciano wygodnie usiadł w fotelu.
-Bo… Widzisz… Ja cię kocham.-nie wiedział, jak te słowa przeszły mu przez gardło. Najważniejsze, że było już po bólu.
Luciano zaniemówił. Spanikowany Angel jęknął:
-Błagam, powiedz coś, bo…
-Ja też cię kocham.-wypalił Luciano.
I tak Angel i Luciano zostali parą.
Matka Angela na tę wieść o mało nie padła rażona apopleksją. Wykrzyczała synowi, że nie chce go więcej znać, wyklina go i wydziedzicza. Brat również się od niego odwrócił, twierdząc, że może to niekorzystnie wpłynąć na jego karierę duchownego. Za to siostry stanęły za nim murem-po części zapewne dlatego, że dzięki bratu stały się najlepiej ubranymi i wystylizowanymi kobietami w mieście, a poza tym bardzo polubiły Luciana.
Związek wspólników szybko wyszedł na jaw, ale poza ortodoksyjną rodziną Angela nikt nie był zaskoczony rozwojem wypadków i gratulowali zakochanym. Angel i Luciano zamieszkali razem i nie przejmując się gderaniem nawiedzonych żyli długo i szczęśliwie.

Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marisol
King kong
King kong


Dołączył: 26 Gru 2007
Posty: 2597
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Al Andalus ;)

PostWysłany: 13:16:43 17-08-08    Temat postu:

dubel

Ostatnio zmieniony przez Marisol dnia 13:24:11 17-08-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marisol
King kong
King kong


Dołączył: 26 Gru 2007
Posty: 2597
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Al Andalus ;)

PostWysłany: 13:17:43 17-08-08    Temat postu:

dubel

Ostatnio zmieniony przez Marisol dnia 13:24:47 17-08-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:06:20 17-08-08    Temat postu:

I bardzo dobrze, ze sie tak zakonczylo, bo laczyla ich prawdziwa milosc. Nie wiem, jak reszta Czytelnikow, ale dla mnie liczy sie milosc, a jesli polaczy dwoje ludzi tej samej plci...coz...to rowniez jest uczucie i nalezy to uszanowac. Piekna historia, jak zwykle.

Czemu to sie juz musi konczyc? ;/.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lizzie
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 25634
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:44:51 17-08-08    Temat postu:

Ciekawy odcinek jak tylko Luciano zjawił się u Angela to już wiedziałam, że będą razem
Dziwi mnie jedynie to, że tak szybko się w sobie zakochali, moim zdaniem prawdziwa miłość inaczej wygląda, najpierw trzeba się lepiej poznać...a tutaj po jakimś czasie wspólnej pracy po prostu wyznali sobie miłość...ale to w końcu telenowela i wszystko jest możliwe
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adusia
King kong
King kong


Dołączył: 07 Kwi 2008
Posty: 2815
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 21:23:25 17-08-08    Temat postu:

Dobry koniec. Jak to mowi moja pani od Historii Niewazna plec, wazne uczucie. Kurcze szkoda, ze niedlugo FIn ;( :(Ale na szczescie jeszcze dwie historie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilijka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 18 Lip 2007
Posty: 14259
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:39:50 17-08-08    Temat postu:

o, ale to fajne
wyznanie miłości boskie
ostatnio ciągle czytam coś `gejowego` ;DD ale polubiłam to
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Araceli12
Idol
Idol


Dołączył: 21 Mar 2008
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Jerzmanowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:13:01 17-08-08    Temat postu:

Na wstępie dziękuje za dedykacje do tak nietypowego ale jakże ludzkiego odcinka.
I zgadzam się z pozostałymi nie zawsze liczy się tylko utrzymanie właściwej opinii publicznej i zadowolenie innych np. w tym wypadku matki ale prawdziwe uczucie, a skoro Angel zrozumiał ze tym jedynym, z którym może się związać i będzie szczęśliwy jest Luciano to trzeba to uszanować...

Kolejna pułapka miłości okazała się możliwa i może gdyby nie pojawił się Luciano, Angel pozostałby na zawsze sam, a tak jest przynajmniej szczęśliwy u boku człowieka, którego kocha.

P.S. Podzielam smutek wszystkich czytelników ale pozostały chociaż jeszcze dwa odcinki
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marisol
King kong
King kong


Dołączył: 26 Gru 2007
Posty: 2597
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Al Andalus ;)

PostWysłany: 23:15:26 17-08-08    Temat postu:

Owszem, zostały jeszcze dwa odcinki, ale już mam zrobione promo do kolejnej telki, jeśli tylko jest ktoś zainteresowany.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marisol
King kong
King kong


Dołączył: 26 Gru 2007
Posty: 2597
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Al Andalus ;)

PostWysłany: 18:40:10 19-08-08    Temat postu:

Zbliżamy się powoli do końca, więc z dedykacją dla Anetki alias cris mam zaszczyt przedstawić państwu

Odcinek 9-Marcel


Marcel (Mauricio Ochmann)


Orchidea-Ilean Almaguer


stara Indianka-Patricia Castaneda


Emilia la Fayette-Karla Monroig

Piosenka odcinka: Lorena Rojas-Noche de amantes


Marcel de Villefort nie był człowiekiem. To były chodzące miliony.
Wszystko, co miało na okładce jego nazwisko, rozchodziło się w ekspresowym tempie. Jego pierwszą powieść tuż po premierze trzeba było dodrukować. Drugą dodrukowywano trzy razy. Trzecią tylko raz, bo pierwszy nakład przekroczył pół miliona egzemplarzy. Ten skromny absolwent historii na Sorbonie miał w swoim piórze coś, co nie pozwalało się oderwać. Jego powieści były absolutnymi hitami, bo nie tylko wiedział, co pisać, o czym pisać, ale również JAK.
Dziennikarze twierdzili, że gdyby kiedyś dostał zamówienie na biografię kardynała de Richelieu, uczyniłby z niej numer jeden. Po prostu już tak miał.
Wydawnictwa zabijały się o niego. Ale on był związany z La Fayette Edicion podwójnym kontraktem. Pierwszym papierowym. Drugi miał na imię Emilia i był córką właściciela.
Właściwie jej ojciec zdobył prawo wyłączności do książek pisarza podstępem. Pewnego wieczora do drzwi Marcela zadzwoniła piękna dziewczyna. Miała na sobie drogie futro z norek, a pod spodem jedwabną, skąpą bieliznę. I nic poza tym.
W sumie Marcel mógł oskarżyć ją o gwałt. Ale że gwałt był całkiem przyjemny, przestępczyni pojawiła się znów. Potem jeszcze raz. Skończyło się na tym, że w jego łazience leżały jej perfumy, szczoteczka do zębów i pigułki antykoncepcyjne, a w biurze ojca piękności-kontrakt na wyłączność. Emilia la Fayette zawsze dostawała to, czego chciała.
Gdy Marcel pojechał do umierającego ojca, zdziwił się, że w końcu nikt go nie szpieguje i nie każe się odliczać z każdej minuty spędzonej poza domem. Zaczął się zastanawiać, jakim cudem wytrzymuje z Emilią, skoro ta zabiera mu każdą resztkę wolności? Po chwili sam sobie odpowiedział.
Dla seksu. Seks z Emilią to było naprawdę COŚ. Ale i to zaczynało go męczyć. Gdy bywał zmęczony i śpiący, Emilia nie dawała mu spokoju i wymyślała coraz to śmielsze zabawy erotyczne.
-W końcu się wyśpię!-odetchnął z ulgą, padając na hotelowe łóżko.
Meksyk bardzo mu się spodobał. Tak bardzo, że postanowił napisać o nim nową powieść. Nie bacząc na protesty Emilii i jej histeryczne telefony w środku nocy (Emilia nigdy nie była mocna z geografii i strefy czasowe były jej obce. Ogólnie to było jej obce było jej wszystko, o czym nie pisano w najnowszym „Vouge’u”. A o Marcelu pisano.), przedłużył swój pobyt w Ameryce.
Gdy w końcu znudziło mu się wielkie miasto, postanowił zakosztować klimatu prowincji. Wsiadł w pierwszy lepszy pociąg i pojechał w kraj. Wylądował w malutkim miasteczku, które zwiedził w ciągu godziny. Nie było to nic ciekawego, więc postanowił szukać wrażeń gdzie indziej. Ale że zbliżała się noc, odłożył eskapadę na następny dzień i udał się na poszukiwanie noclegu.
W miasteczku akurat odbywał się festiwal kultury indiańskiej, więc wszystkie pensjonaty były zajęte. W końcu udało mu się znaleźć nocleg u pewnej starej Indianki. Warunki nie były luksusowe. Nie były nawet spartańskie. Po prostu ich nie było.
Gdy przyłożył głowę do pseudopoduszki, usłyszał pukanie.
-Przepraszam-usłyszał-Ciocia przysłała mnie z zapytaniem, czy czegoś panu nie trzeba.
Jacuzzi, prądu, jedwabnej pościeli, miał powiedzieć Marcel. Ale spojrzał w oczy dziewczyny i zaniemówił.
-Orchidea, pospiesz się!-zawołała z dołu ciotka.
-Nic… Naprawdę nic…-odpowiedział Marcel. Dziewczyna wyszła.
Orchidea, pomyślał. To imię tłukło mu się po głowie przez całą noc i wkradało podstępnie do snów. Nawet tych o Emilii.
Gdy się obudził, stwierdził, że czuje się świetnie. Nie dokuczał mu nawet tradycyjny poranny ból karku, na który żaden paryski lekarz nie potrafił nic poradzić.
Zszedł na śniadanie, jednak w jadalni nie zastał gospodyni. Do stołu podawała Orchidea.
-Nie ma twojej ciotki?-zapytał.
-Wyszła.-odpowiedziała dziewczyna i szybko wyszła z kuchni posprzątać pokoje.
Chyba jeszcze tu zostanę, stwierdził Marcel.
I rzeczywiście. Został. Ale zrobił jeden poważny błąd: zdradził Emilii, gdzie jest.
Po wielu staraniach udało mu się zbliżyć do Orchidei. Dowiedział się, że dziewczyna jest sierotą, ciotka pomiata nią jak może i wypomina każdą kromką chleba. Orchidea już nie miała marzeń ani celów-po prostu miała nadzieję, że pewnego dnia zaśnie i się nie obudzi.
Marcel po trzech tygodni musiał przyznać się przed sobą samym, że zakochał się w pięknej Indiance. Gdy jej to wyznał w lesie, nad strumieniem, nie uwierzyła.
-Wszyscy mężczyźni tak mówią-powiedziała-A potem odchodzą na zawsze, zostawiając nas ze złamanym sercem.
-Spójrz mi w oczy-delikatnie podniósł jej głowę-Czy mógłbym cię zdradzić?
Nie odpowiedziała, tylko pocałowała go czule. Osunęli się na trawnik… W cieniu drzew, przy szumie strumienia stała się jego kobietą.
Następnego dnia przy śniadaniu powiedziała:
-Wiesz… Dzisiaj położyłam się spać, ale naprawdę chciałam się obudzić…
Wieczorem w miasteczku organizowano ogromny festyn. By nie budzić podejrzeń ciotki, poszli na niego osobno. Gdy już miał podejść i poprosić ją do tańca, usłyszał za sobą:
-Bonsoir, petite!-i Emilia porwała go do walca. Orchidea stała z boku, z trudem powstrzymując łzy.
Następnego dnia siedział w samolocie, chcąc krzyczeć z rozpaczy, a Orchidea łkała nad potokiem.
Niestety, dzień nad strumieniem zostawił jej więcej niż słodkie wspomnienia. Marcel oprócz swej miłości dał jej dziecko.
Gdy w końcu pewnego burzowego wieczoru postanowiła powiedzieć o wszystkim ciotce, stara Indianka wpadła w szał.
-Jesteś głupia!-wrzeszczała-Dałaś sobie zrobić bachora jak pierwsza lepsza! Ale ja nauczę się rozumu!-i zamachnęła się na dziewczynę ciężkim, rzemiennym pasem.
-Nie waż się jej dotknąć!-ręka ciotki zawisła nad głową Orchidei. Dziewczyna już więcej nie pamiętała z tej nocy. Zemdlała.
Obudziła się rankiem w pensjonacie w miasteczku. Bała się otworzyć oczy. Wyszeptała tylko:
-Nie bij, ciociu!
-Nikt cię więcej nie uderzy-usłyszała nad sobą. Otworzyła oczy.
-Marcel! To… Ty?
-Tak. Przyjechałem, bo już nie mogłem bez ciebie żyć. I zdążyłem w ostatniej chwili.-odpowiedział ze łzami w oczach.
-Nie płacz-poprosiła-Łamiesz mi serce!
-To ja ci je złamałem, wyjeżdżając z Emilią-odparł-Gdyby coś stało się tobie albo naszemu dziecku…
-Wiesz?-zapytała zdziwiona Orchidea.
-Tak. Był tu w nocy lekarz. Miałaś dużo szczęścia! Gdybym nie zdążył, zanim… To…-słowa ugrzęzły mu w gardle. Przytulił ją mocno-Nigdy się ze mną nie rozstawaj!
Kilka dni później wzięli cichy ślub mimo przekleństw i sprzeciwów ciotki Orchidei. Emilia początkowo była wściekła, ale gdy Marcel zaczął wydawać powieści po hiszpańsku i „Vouge” przestał o nim pisać, wdała się w kolejny głośny romans, tym razem ze znanym projektantem butów.
Rok później Marcel i Orchidea ochrzcili w małym kościółku w miasteczku swojego najstarszego synka. Dali mu na imię Ricardo Calixto.


Ostatnio zmieniony przez Marisol dnia 19:03:49 19-08-08, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adusia
King kong
King kong


Dołączył: 07 Kwi 2008
Posty: 2815
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 19:31:52 19-08-08    Temat postu:

Moji ulubieni aktorzy Ochmann i Ilean >>>>>>>>>>>>33333333
Marcel dobrze zrobił, że zostawił Emillie, ona to tylko dla kasy robiła i dla seksu o fu ;( . Ta ciotka to jakaś walnięta jest. Tak bić Orchidee? I to za co? Za to, że Marcel ją zranił? Ta się jej wyżala, a ta pach trachi po robocie ;(
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adusia
King kong
King kong


Dołączył: 07 Kwi 2008
Posty: 2815
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 19:32:46 19-08-08    Temat postu:

Moji ulubieni aktorzy Ochmann i Ilean >>>>>>>>>>>>33333333
Marcel dobrze zrobił, że zostawił Emillie, ona to tylko dla kasy robiła i dla seksu o fu ;( . Ta ciotka to jakaś walnięta jest. Tak bić Orchidee? I to za co? Za to, że Marcel ją zranił? Ta się jej wyżala, a ta pach trachi po robocie ;(
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12, 13  Następny
Strona 11 z 13

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin