|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Jen Prokonsul
Dołączył: 10 Mar 2007 Posty: 3147 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 19:50:45 02-11-07 Temat postu: |
|
|
ODCINEK 64
Długo czekać nie musieli. W godzinę później do opuszczonego budynku wbiegli dwaj mężczyźni.
-O co tu chodzi? - zapytał zdezorientowany Nicolas patrząc na Luisa - Co on tu tobi?
-Zaraz wyjaśnię - odpowiedział spokojnie Julio - Co powiedzieliście mojej córce i żonie?
-Myślą, że jesteśmy razem z tobą u Veronici i przygotowujemy się do rozprawy.
Julio był najwyraźniej zadowolony tą odpowiedzią, gdyż od początku zaczął tłumaczyć swój plan. Był pewien, że się powiedzie. Zaczynało świtać, gdy kończył.
-Jesteś pewien, że się uda? Mariano nie jest głupi. Może się domyślić.
-Nawet jeśli, nic nie tracimy a możemy dowiedzieć się, gdzie ukrywa moją córkę i wnuczkę. Luis nam pomoże.
-On ma rację - przyznał Arturo - Dzwoniłeś do Mariano?
-Na chwilę przed waszym przyjazdem - spojrzał na zegarek - Za pół godziny powinien tu być. Musimy się przygotować. Zaparkujcie auta gdzie wam powiedziałem.
***
Mariano wysiadł z samochodu. Nerwowo chodził wokół niego. Dlaczego nie domyślił się, że Julio może być zdolny do czegoś takiego. Dlaczego nie pomyślał, że brat może posunąć się do porwania. Przywołał do siebie Pabla.
-Rozstawiłeś ludzi?
-Tak. Czekają na rozkazy. W każdej chwili mogą wkroczyć do akcji.
-Niedługo się zacznie - powiedział do siebie - Bądźcie gotowi.
Wsiadł do auta i podjechał do starej fabryki. Krytycznym okiem przyjrzał się swoje własności. Już dawno powinien kazać zburzyć ten budynek. Podszedł do zardzewiałych drzwi i lekko je uchylił. W środku panowała ciemność. Nagle zapaliło się światło.
-Witaj braciszku - usłyszał głos Julia - Przyjechałeś sam jak ci kazałem? - nie musiał pytać. Wiedział, że Mariano zaraz skłamie. On przecież nigdzie nie rusza się bez swoich goryli - pomyślał.
-Tak.
-Zapraszam bliżej. Wybacz za bałagan, ale miałem za mało czasy by posprzątać. Musisz zadowolić się krzesłem.
Mariano krytycznym okiem spojrzał na brudne krzesło. Skrzywił się.
-Dziękuję. Postoję - obrzucił brata nienawistym spojrzeniem - Gdzie jest mój syn?!
-Nie ma go tu. Zaraz go przyprowadzę, ale najpierw musimy porozmawiać.
-Czego ode mnie chcesz?!
-Znasz odpowiedź. Chcę wiedzieć gdzie jest moja córka i wnuczka.
-Mylisz się sądząc, że ci powiem.
-Nie masz wyboru. Jeśli mi tego nie zdradzisz nie zobaczysz już więcej syna.
Mariano uśmiechnął się drwiąco.
-Nie jesteś mordercą. Nic mu nie zrobisz. Znam cię i jestem pewien, że...
-Na pewno? W końcu spedziłem dwadzieścia lat w więzieniu, a ludzie tam się zmieniają. Przez ostatnie dwa lata dzieliłem celę z mordercą studentów z Meksyku. Na pewno słyszałeś o nim w prasie. Wiesz... całkiem dobry z niego przyjaciel. Nauczył mnie kilku sztuczek - mówił z zimnym głosem - Chyba nie chcesz bym wypróbował ich na Luisie?
-Nie miałbyś odwagi - powiedział kpiąco.
-Czyżby? Chcesz się przekonać?
Mariano wpatrywał się w brata ze zdziwieniem. On zawsze był tym lepszym - pomyślał. Nie mógłby się przecież aż tak zmienić.
-Jaką mam pewność, że nie zrobisz mu krzywdy?
-Nie masz. Tak jak ja nie wiem, czy ty nie zrobiłeś już krzywdy mojej córce. Swoją drogą jak dowiedziałeś się, że ona jednak żyje? Po co ci była potrzebna?
-Doskonale wiesz, że chcę odzyskać te taśmy. A to, że ją odnalazłem było zwykłym zbiegiem okoliczności. Zobaczyłem ją na ulicy. Uderzyło mnie podobieństwo całkiem obcej dziewczyny do twojej żony. Dowiedziałem się o niej wszystkiego. No prawie - skrzywił się na wspomnienie Arturo - Potem wszystko szłoby jak po maśle, gdyby ci idioci nie ścigali jej. Miała pecha i rozbiła się.
***
Luis z twarzą ściągniętą bólem wsłuchiwał się w to co padało z ust ojca. wystarczyło mu już to co usłyszał. Więc wuj miał rację - pomyślał. Mój ojciec jest mordercą. Zacisnął pięści. Z trudem powstrzymywał się przed wyjściem z ukrycia. Miał przemorzoną ochotę wyładować swoją złość, ból i rozgoryczenie na Mariano.
-Wystarczy - powiedział szeptem - Możemy wychodzić.
Arturo pokiwał głową. Rozpoczęła się gra. Każdy z nich miał odegrać swoją część roli. Musieli być przekonywujący. Otyworzył drzwi. Arturo pchnął Luisa w plecy bronią.
-Luis! - usłyszeli podniesciony głos Mariano.
-Tato pomóż mi.
-Nic ci nie zrobili? - zapytał patrząc na syna. Luis pokręcił przecząco głową.
-Grożą, że mnie zabiją jeśli im czegoś nie powiesz. O co tu chodzi?
Słowa syna uspokoiły go. Już zaczynał się martwić, że Luis o wszystkim wie. Przecież rodzony syn nie mógłby okłamywać własnego ojca. Mariano czuł jak spada mu kamień z serca.
-Dobrze - włożył rękę do kieszeni i włączył krótkofalówkę. Żaden z mężczyzn nawet tego nie zauważył - Powiem wam... Teraz.
Nagle pomieszczenie zostało ostrzelane. Kule latały chaotycznie. Mariano rzucił się w kierunku syna. Upadli na podłogę. |
|
Powrót do góry |
|
|
Kyrtap1993 Mocno wstawiony
Dołączył: 07 Lip 2007 Posty: 5336 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mikołów Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 19:57:39 02-11-07 Temat postu: |
|
|
Cały odcinek trzyma w napieciu, ale końcówka najbardziej... Mariano się wygadał i dobrze, że stracił u syna grunt |
|
Powrót do góry |
|
|
angie7 King kong
Dołączył: 02 Sie 2007 Posty: 2584 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 20:00:10 02-11-07 Temat postu: |
|
|
fajny odcinek |
|
Powrót do góry |
|
|
Karolllina Generał
Dołączył: 28 Gru 2006 Posty: 7848 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 9:45:46 03-11-07 Temat postu: |
|
|
Asiu! Ta końcówka! Dawaj szybko newa hehe no i nie każ nam długo czekać a swoją drogą ciekawa jestem co zrobi mariano kiedy się dowie... |
|
Powrót do góry |
|
|
monioula Prokonsul
Dołączył: 01 Cze 2007 Posty: 3628 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sevilla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:01:15 03-11-07 Temat postu: |
|
|
Ona zawsze tak kończy W ogóle wy wszyscy mnie katujecie
Super odcineczek, Mariano Dostanie za swoje? Ja mu dam! |
|
Powrót do góry |
|
|
Jen Prokonsul
Dołączył: 10 Mar 2007 Posty: 3147 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 14:35:02 03-11-07 Temat postu: |
|
|
Piszecie, że przerwałam w złym momencie? A co powiecie na tą końcówkę? Adrenalinka podskoczyła? Jesli tak to dobrze, o to mi chodziło
ODCINEK 65
Nagle strzały ustały na tyle by Arturo mógł bezpiecznie podczołgać się do Mariano. Wymierzył do niego z broni. Ponownie dało się słyszeć wystrzały.
-Odwołaj ludzi a tobie i Luisowi nic się nie stanie - zagroził.
-Mam jakąś pewność? - zapytał ze złością. wszystko się w nim gotowało. Jego plan nie wypalił.
-My w przeciwieństwie do ciebie dotrzymujemy słowa... Odwołaj ludzi!
Wszyscy patrzyli jak Mariano wyciaga krótkofalówkę i wydaje rozkaz.
-Dobrze zrobiłeś, a teraz wychodzimy. Wstawaj! - Julio związał bratu ręce.
-Co chcecie zrobić?
-Zaraz się przekonasz - odpowiedział mu Arturo popychając go do wyjścia.
-Gdzie zabieracie mojego syna?! - zapytał zauważywszy jak Nicolas zabiera Luisa w kierunku bocznych drzwi.
-Chyba nie myślałeś, że jesteś sprytniejszy ode mnie? - Julio zapytał z sarkazmem - Ty pojedziesz ze mną i Arturo. A twój syn z Nicolasem. Powiesz gdzie jest moja córka i wnuczka, pojedziemy po nie a wtedy Nicolas wypuści Luisa.
-Wychodzimy - ponaglił Arturo.
-Chyba nie myślicie, że się na to zgodzę.
-Nie masz wyboru.
-Zawsze jakiś jest - powiedział pod nosem Mariano.
Arturo nogą kopnął drzwi. Zachwiały się na zardzewiałych zawiasach i głośno skrzypnęły. Zauważył ukrytych w lesie uzbrojonych ludzi. Wiedział gdzie ich jeszcze szukać. Przez te lata doskonale poznał Mariano. To jak "pracował". Popatrzył na dach budynku obok. Uśmiechnął się. Tam też byli, ledwo widoczni, ale byli.
-Powiedz im, żeby rzucili broń... Powiedz!
-Nie strzelajcie! - krzyknął posłusznie - Opuśćcie broń!
-Dobrze. A teraz grzecznie wsiądziesz z nami do samochodu.
Arturo prowadził Mariano do auta. Julio wsiadł za kierownicę i z piskiem opon ruszyli.
-Będą za nami jechać - zagroził.
-Nic nie zrobią. Chyba nie chcą śmierci swojego szefa - usłyszał głos brata.
-A jednak chcą - powiedział gwałtownie skręcając. Jedna z kul rozbiła tylnią szybę. Julio musiał zwolnić.
-Nie pozwolą wam uciec. Taki będzie twój koniec braciszku.
-Jeszcze się przekonamy.
Arturo pewny, że Mariano nie będzie ryzykował wyskakujac z samochodu odwrócił się do tyłu. Zaczął strzelać do jadących za nimi dwóch samochodów. Dwóch? - zdziwił się. Przecież widział co najmniej trzy. Nie zwracał uwagi na mężczyznę siedzącego obok. Zapomniał o nim. Nie zauważył nawet kiedy na zakręcie Mariano otworzył drzwi i wyskoczył z samochodu.
-Cho***!
-Nic mu nie jest. Zatrzymują się - krzyknął Arturo odwracając się do teścia. Szansa na to by odzyskać żonę i córkę właśnie znikła. Czuł jak jego serce ściska się z bólu - Jedź dalej. Nie zwalniaj - powiedział głucho. Musi je uratować. Znaleźć. Musi - Za nami jechały tylko dwa auta. Przed fabryką widziałem ich trzy. Obawiam się, że część jego ludzi pojechało za Nicolasem.
***
Auto podskakiwało na wybojach. Powoli zbliżali się do głównej drogi. Nicolas zerknął w boczne lusterko. Ktoś ich gonił.
-Nie odpuszczą - powiedział do siebie - Jadą za nami... Trzymaj się!
Samochód gwałtownie przyspieszył. Luis kurczowo złapał się siedzenia. Nie mógł uwierzyć co go spotkało w przeciagu ostatnich dwudziestu czterech godzin. Jego ojciec był mordercą. Boże, dlaczego? Oglądnął się za siebie.
-Są coraz bliżej - powiedział.
Nicolas nie odpowiadał. Z dużą szybkością zbliżali się do zakrętu.
-Hamuj!
-Nie mogę! Hamulce wysiadły - powiedział z przerażeniem - Przepraszam - wyszeptał. Instynktownie zasłonili twarze, gdy samochód zaczął dachować.
Ostatnio zmieniony przez Jen dnia 15:09:07 03-11-07, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Karolllina Generał
Dołączył: 28 Gru 2006 Posty: 7848 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 14:46:29 03-11-07 Temat postu: |
|
|
AAAAAAAA! Asiu ty zawsze kończysz w takich momentach kiedy emocje sięgają zenitu! hehe ale jestem pewna że Nicuś i Luis przeżyją! napewno, bo wkońcu Luis to łówny bohater, a Nicuś jest męzęm Soni więc |
|
Powrót do góry |
|
|
angie7 King kong
Dołączył: 02 Sie 2007 Posty: 2584 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 16:03:43 03-11-07 Temat postu: |
|
|
super odcinek |
|
Powrót do góry |
|
|
Jen Prokonsul
Dołączył: 10 Mar 2007 Posty: 3147 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 20:01:46 03-11-07 Temat postu: |
|
|
Karolllina napisał: | jestem pewna że Nicuś i Luis przeżyją! napewno, bo wkońcu Luis to łówny bohater, a Nicuś jest męzęm Soni więc |
No przeżyją, ale po takim wypadku nieszczęście murowane. Coś im się stało. Ale co? Czy wyjdą z tego? Czy do końca wrócą do zdrowia? Ok ja już nie mieszam.
PS: A pamiętacie jak pisałam, ze Sonia wróci bo wydarzy się coś strasznego? Sonka już prawie siedzi w samolocie powrotnym, ale to w następnym odcinku :* |
|
Powrót do góry |
|
|
cris Prokonsul
Dołączył: 16 Cze 2007 Posty: 3684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 20:03:56 03-11-07 Temat postu: |
|
|
no to daj szybciutko ten nastepny odcinek:) |
|
Powrót do góry |
|
|
Jen Prokonsul
Dołączył: 10 Mar 2007 Posty: 3147 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 20:25:25 03-11-07 Temat postu: |
|
|
A co mi tam wstawiam
ODCINEK 66
Sonia nie mogła spać. Zbudziła się zaraz o świcie i nerwowo chodziła po sypialni. Teraz stojąc w oknie swojego mieszkania popijała poranną kawę. Miała jakieś dziwne przeczucie, że stało się coś złego. Przed oczami stanęła jej twarz Nicolasa. Zastanawiała się co u niego słychać. Czy tęskni? Od jej wyjazdu minęło zaledwie kilka dni a ona odliczała już dni do powrotu. Tak bardzo chciała znowu być w domu.
Nagle jej rozmyślania przerwał dźwięk telefonu. Rzuciła się by go odebrać. Jakże się zdziwiła, gdy w słuchawce usłyszała głos Veronici.
-Dzwonię bo uważam, że powinnaś wiedzieć - mówiła łamiącym głosem.
-Coś się stało? - zapytała z przejęciem.
-Chodzi o Nicolasa...
-Mów!
Więc jednak intuicja jej nie zawiodła. Wiedziała, że coś musiało się stać.
-Jechał razem z Luisem... Mieli wypadek. Leżą w szpitalu w ciężkim stanie... Sonia, jesteś tam? Sonia?!
Dłużej nie słuchała. Rzuciła słuchawkę i szybko pobiegła się spakować. Serce dalej waliło jej jak oszalałe, gdy zamykała walizkę. Szybko zadzwoniła zarezerwować bilet do Myksyku. Miała szczęście bo ktoś własnie odwołał swój lot. Miała zadzownić do Pedra, ale zapomniała. Jej myśli krążyły wokół dwóch bliskich jej mężczyzn. W duchu modliła się by nic im się nie stało.
***
Adriana nerwowo chodziła po szpitalnym korytarzu. Sebastian nie potrafił jej pocieszyć. Oczy miała już zapuchnięte od płaczu. Tak wiele by dał, żeby zabrać z jej barków ten ciężar. Monica położyła mu rękę na ramieniu dodając tym samym otuchy.
-Na Boga, gdzie jesteś Mariano? Gdzie jesteś, gdy nasz syn tak bardzo cię potrzebuje?
-Tata już jedzie. Zaraz powinien tu być.
W tym samym momencie do poczekalni wszedł Julio. Na widok zapłakanej Adriany ścisnęło mu się serce. Nie chciał by to wszystko tak się potoczyło. To moja wina - pomyślał. Zaraz za nim zjawił się Arturo w towarzystwie Tess, Christiny i Veronici.
-Co z Luisem? - zapytała Veronica podchodząc bliżej Adriany.
-Właśnie go operują... Kim jesteś?
-Siostrą Nicolasa.
-To twój brat prowadził. To wszystko jego wina! To przez niego mój syn jest w takim stanie! Jak dobrze, że Sonia go zostawiała. On nie zasługuje na nią!
-Mamo, proszę - Sebastian starał się ją uspokoić - Proszę, to nie jest jego wina.
-Przepraszam - wyszeptała - Ja tylko... Ja tylko nie chcę stracić syna. Tak bardzo go kocham - zachwiała się na nogach. Upadłaby gdyby Sebastian nie podtrzymał jej w ostatniej chwili.
-Nic ci nie jest? - zapytał z przejęciem pomagając usiąść matce.
-Zakręciło mi się tylko w głowie - odpowiedziała smutno się uśmiechając - Dziękuję synku.
-Znasz tych ludzi? - zapytał wymownie spoglądając na Julia i Christinę. Zdziwiło go pojawienie się Tess.
-Chyba mnie nie pamiętasz - usłyszał za sobą głos Julia - Jestem twoim wujem.
Sebastian patrzył z niedowierzaniem na stojącego przed nim mężczyznę. Poczerwieniał ze złości na twarzy.
-Kto wpuścił tu tego mordercę?! - nie zważał na uspokajające słowa matki.
-Nie waż się tak zwracać do mojego ojca - usłyszał krzyk Tess.
-Twojego ojca? - zapytał zbity z tropu. Powoli wszystko mu się rozjaśniało. Więc to jest powód dla którego Luis rozstał się z Tess. Boże, czy to możliwe, że zakochał się we własnej kuzynce? Pociemniało mu przed oczami.
-Tak, mojego ojca - wyszeptała.
-Nie chcę widzieć tu tego mężczyzny - ciągnął dalej.
-Nigdzie się stąd nie ruszymy. Poczekamy na wiadomości o stanie Nicolasa.
-To czekajcie, ale bez niego! Ten morderca nie powinien być tutaj...
-Przestań! Nie masz prawa... Nic nie rozumiesz - Tess stanęła w obronie ojca.
-Co tu jest do rozumienia? - ściszył głos - Twój ojciec zabił naszego dziadka. Jest mordercą.
-Synku nie mów tak.
-Ale przecież to prawda.
-Proszę, nie teraz - Adriana położyła mu uspokajająco rękę na ramieniu. Podniosła się gwałtownie widząc nadchodzącego lekarza.
-Doktorze, co z moim synem?
-Operacja przebiegła bez żadnych komplikacji. Zaraz przewieziemy Luisa na salę, ale... W czasie operacji wykorzystaliśmy cały zapas krwi. Pani syn ma bardzo rzadką grupę. Niestety w banku nie mają już...
-Co to znaczy? - zapytała łapiąc się za serce. Zaczęło jej wirować przed oczami.
-Jeśli nie dokonamy transfuzji w ciągu czterech godzin... on umrze.
-Jaką grupę krwi ma mój syn? - zapytała trzeźwo, jednak gdy usłyszała odpowiedź lekarza gwałtownie pobladła. Boże, muszę go uratować. Sergio musisz uratować swojego syna. Musisz - powtarzała szybko wybiegając z poczekalni. Nie słyszała wołań syna. Nie zatrzymała się nawet, gdy zderzyła się z pielęgniarką. Biegła przed siebie jak zahipnotyzowana. Gdy wreszcie znalazła się na parkingu oddychała ciężko. Wsiadła do auta i ruszyła z piskiem opon.
-Mój synek. Mój kochany Luis. Nie pozwolę ci umrzeć - powtarzała w transie. |
|
Powrót do góry |
|
|
angie7 King kong
Dołączył: 02 Sie 2007 Posty: 2584 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 20:32:43 03-11-07 Temat postu: |
|
|
super odcinek |
|
Powrót do góry |
|
|
cris Prokonsul
Dołączył: 16 Cze 2007 Posty: 3684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 20:35:17 03-11-07 Temat postu: |
|
|
Wow super i teraz pewnie Sergio pozna prawde, swietnie. Dasz sie naciagnac na kolejny odcinek?? Baaaardzo prosze!! |
|
Powrót do góry |
|
|
Jen Prokonsul
Dołączył: 10 Mar 2007 Posty: 3147 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 20:40:26 03-11-07 Temat postu: |
|
|
no nie bardzo bo nie mam go napisanego nowy dopiero jutro |
|
Powrót do góry |
|
|
cris Prokonsul
Dołączył: 16 Cze 2007 Posty: 3684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 20:42:36 03-11-07 Temat postu: |
|
|
szkoda, ale jakos spróbuje [link widoczny dla zalogowanych] |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|