|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:15:16 28-05-11 Temat postu: |
|
|
"Vampires from Hell"
cz.2- Sylvia:
[link widoczny dla zalogowanych]
Prolog:
"Her black shadow at the foot of your bed
Her pure white dress you can feel her on your breast
You can't stop her in the coils of her sweet spell
You can feel her she's so close to your heart
Every night after tolling of last bell
Silent coming languid, graceful into a trance
You can't stop her, no, you can't talk, can't escape
No more whispers. no more sorrow no more pain
Carmilla, comes to me
Mircalla, I want you
Carmilla, she comes to you
Mircalla, I want your screams
Now I see you at thefoot of my bed
Your pure white dress is a one great scarlet stain
I can't stop you in the coils of your sweet spell
I can feel you, you're so close to my heart
She comes to bring the sorrow
She is like a cold embrace
She murmurs words of madness
She comes to bring the death
“You are mine, you shall be mine “ she says…”love will have its sacrifices..”
There’s a coldness beyond her years,
In her smiling endless melancholy,
The refusal to afford you the least ray of light
You see her under the moon shadow,
Standing near the feet of your bed,
In her lacy white dress
Bathed, from her chin to her feet,
In one great scarlet stain.
She says again… “there’s no sacrifice without blood”
Theatres des Vampires - Carmilla
Wybrałam tę piosenkę, bo chyba najlepiej opisuje mnie. Jestem jak tytułowa Carmilla- przynoszę smutek, cierpienie, śmierć... Krew jest dla mnie najważniejsza, aby ją zdobyć jestem gotowa na wszystko. Nie pamiętam swego życia sprzed przemiany, więc trudno mi zachowywać się jak człowiek. Z resztą nie chcę być człowiekiem. Dawno temu poddałam się tej bestii, którą się stałam.
Nazwisko Cold nadałam sobie sarkastycznie- w końcu jestem zimna jak ów lód, nad którym panuję. Ludzie przechodzący obok mnie na ulicy czują przeraźliwy chłód bijący ode mnie, więc omijają mnie jak najdalej. I bardzo dobrze, iż mnie omijają. Jestem Waszym najgorszym koszmarem, wampirem bez litości i skrupułów, który na dodatek ma sadystyczne zapędy. Uwielbiam bawić się swoimi ofiarami. Widzę ich strach i napawam się nim. Sprawia mi to niewysłowioną przyjemność. Z pewnością jesteście przerażeni czytając to, ale cóż... Nie bardzo mnie to obchodzi. Nie mam zamiaru okazywać delikatności.
Chcę opowiedzieć Wam swoją historię, i zaznaczam, iż będzie ona brutalna, pełna makabrycznych scen. Zastanówcie się, czy naprawdę chcecie ją poznać."
Ostatnio zmieniony przez namida1991 dnia 1:19:30 28-05-11, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:15:45 14-06-11 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Gerard Butler jako Josua- wampir, który przemienia Sylvię. Jest Łapaczem Ciał.
Odcinek 1- Początek
Moja historia nie zacznie się od narodzin, bo nie pamiętam swego życia sprzed przemiany. Moim początkiem jest dzień, w którym urodziłam się dla ciemności.
Wg współczesnego kalendarza był to 15 września, roku Pańskiego 1052. Wiem, że miałam wtedy jakieś 22 lata, więc urodziłam się zapewne gdzieś około 1030 roku.
Tego dnia jechałam powozem. Byłam we Francji. Chyba uciekałam przed kimś, lub czymś, bo konie pędziły bardzo szybko. Pamiętam, że odczuwałam strach przed kimś. Śpieszno mi było dokądś, może miałam się z kimś spotkać? Nie wiem. Mogę się tego tylko domyślać. Ubrana byłam w drogą suknię, umiałam czytać, pisać, grać na lutni i harfie, więc musiałam pochodzić z bogatej rodziny. Ale wracając do historii.
Nagle powóz mocno szarpnął i zatrzymał się, a ja wylądowałam na podłodze. Konie stały się niespokojne, słyszałam jak się szarpały. Potem dobiegł do mnie przeraźliwy krzyk woźnicy, który jednak szybko ucichł. Wtuliłam się w kąt powozu, przyciskając do piersi kieszeń kożucha. Znajdowało się w niej chyba coś dla mnie cennego.
Przerażenie, jakie wtedy czułam, zapadło mi w pamięć. Na piętnaście minut zapadła cisza. Wstałam powoli i wyszłam na zewnątrz. Wtedy zaatakował mnie jakiś mężczyzna. Miał około 25 lat, czarne włosy, był wysoki, postany, i musiałam przyznać, że również przystojny, co lekko mnie zdezorientowało. Na dodatek siadł na mnie okrakiem, blokując nogi. Elegancki frak, jaki miał na sobie, był umazany krwią.
- Jakiż śliczny deser... I to zapewne krew szlachecka...- odezwał się, uśmiechając szelmowsko.
- Czegóż chcesz ode mnie, zbójniku? Złoto i inne kosztowności masz w kufrach... Bierz wszystko!- krzyknęłam spanikowana.
- Na cóż mi złoto? Ty masz coś, czego pragnę...- odrzekł, pochylając się nademną, po czym musnął ustami moją szyję. Momentalnie zrobiło mi się gorąco. Po głowie chodziła mi tylko jedna myśl- że zaraz zostanę zgwałcona.
- Nie, błagam, zostaw mnie!- zaczęłam się szamotać. Niestety jego uścisk był żelazny.
Mężczyzna przesunął rękę wzdłuż mej talii, a drugą odgarnął moje włosy, przytrzymując je. Potem poczułam ogromny ból w szyi. Kiedy wbijał mi swoje kły, zaczęłam wrzeszczeć jak opętana, ale wkrótce zabrakło mi na to sił.
Oderwał się w końcu ode mnie. Byłam zamroczona. Myślałam, że zaraz umrę. I wtedy on zranił kłami swój nadgarstek, po czym przyłożył mi do ust.
- Pij!- rozkazał.
Poddałam się, bo wiedziałam, iż nie dam rady mu się przeciwstawić. Jego krew, spływając do mojego gardła, pozostawiała słodki smak w ustach. Wróciły mi siły, ale pojawił się także ogromny ból.
- Spokojnie, Sylvio. Umierasz, ale niedługo narodzisz się na nowo.- powiedział mężczyzna, podtrzymując mnie, wijącą się w agonii. Jak tylko ból minął, podał mi krew woźnicy, by przemiana całkiem się dokonała.
Przedstawił mi się jako Josua i wyjaśnił, że uczynił ze mnie wampira. Potem opowiedział o "naszej" historii, pokazał, jak się poluje i wiele innych, ważnych rzeczy. Jeśli chodzi o dar, mój stwórca był Łapaczem Ciał, co znaczy że posiadał gamę darów związanych z ciałami. Z resztą pewnie Eirene Wam już o tym wspomniała, więc nie będę się dłużej na ten temat rozwodzić.
Po przemianie nie mogłam sobie przypomnieć mojego ludzkiego życia. Z czasem zaczęło mnie to irytować, bo mimo wszelkich starań miałam w głowie pustkę.
Pewnego dnia, kiedy polowałam wraz z Josuą, przypomniało mi się, że nazywał mnie Sylvia, więc chyba wiedział coś o mojej przeszłości.
- Skąd wiesz, jak mam na imię?- spytałam wprost.
- Cóż, w kieszeni płaszcza miałaś to.- odrzekł, podając mi arkusik papieru, na którym naszkicowany był portret jakiegoś młodego mężczyzny o blond włosach, granatowych oczach i przepięknym uśmiechu. Na odwrocie tejże karteczki widniał napis:
"Najdroższej memu sercu damie, Sylvii, na wieczną pamiątkę darowuję mój portret- zawsze wierny i oddany, Louis."
Pomyślałam, że zapewne była to pamiątka od ukochanego, i to do niego tak pośpiesznie jechałam! Zdałam sobie sprawę, że gdyby nie Josua, pewnie byłabym teraz w ramionach Louisa. Rozgorzał we mnie ogromny gniew.
- Sylvio, cóż się stało?- spytał Josua z niepokojem.
- Zniszczyłeś mi życie. Przez Ciebie nie pamiętam nic z ludzkiego życia!- warknęłam. Temperatura mojego ciała obniżyła się tak, że Josua, stojąc blisko, pokrył się szronem.
- Twój dar to tworzenie lodu!- wykrzyknął, spoglądając z podziwem, po czym ujął moją dłoń.
- Nie dotykaj mnie...- burknęłam. Jego ręka natychmiast pokryła się grubą warstwą lodu.
- Sylvio, lód jest nietrwały. Zaraz stopnieje.- zaśmiał się.
- Nie stopnieje, póki mu na to nie pozwolę.- odrzekłam. Potem zapadła cisza. Pogoda była na tyle gorąca, że lód powinien stopić się całkiem po jakichś piętnastu minutach. Jakież było zdziwienie Josuy, kiedy minęło pół godziny, a jego rękę nadal pokrywała taka sama warstwa lodu.
- Niemożliwe, żebyś miała nad tym aż taką władzę...- powiedział lekko przestraszony. Pochylił się nad rozpalonym przez nas ogniskiem, z nadzieją, że ogień roztopi lód. Tak się jednak nie stało.
- Mówiłam, iż lód nie roztopi się, póki mu na to nie pozwolę.- odrzekłam, spoglądając na niego z tryumfalnym uśmiechem.
- Sylvio, przestań się ze mną bawić i uwolnij moją dłoń.- odezwał się on rozkazującym tonem.
Zaśmiałam się tylko, pogrubiając warstwę lodu na jego prawym ramieniu.
Josua za pomocą telekinezy wyjął z ogniska jedno z palących się drew i cisnął z całej siły w moją stronę. Szybko utworzyłam w dłoni kulę wody i rzuciłam w kawałek drewna, gasząc ogień, a potem zatrzymałam w powietrzu podmuchem mroźnego powietrza. Drewno szybko pokryło się grubą warstwą lodu, zwiększając swój ciężar, przez co spadło od razu na ziemię, tuż przede mną. Uśmiechnęłam się, widząc przerażenie w twarzy mego stwórcy.
- Josua... Myślę, że poradzę sobie bez Ciebie.- pochyliłam się nad nim, kolejną kulą ognia gasząc ognisko. Potem unieruchomiłam Josuę, pokrywając lodem niemal całe jego ciało, prócz głowy.
- Pożałujesz tego, Sylvio.- warknął.
- Czegóż oczekiwałeś? Wdzięczności? Uczyniłeś ze mnie potwora, potępieńca, wiecznie ściganego przez łowców.- powiedziałam z pretensją, spoglądając mu w oczy.- Przez Ciebie nic nie pamiętam. Mam tylko czyjeś zdjęcie. Być może ten mężczyzna na portrecie to mój ukochany.- wyjęłam zza stanika złożony starannie arkusik, na którym naszkicowany był ów tajemniczy panicz.- Nie pomyślałeś, iż prawdopodobnie jadę na spotkanie z nim? Może on nadal na mnie czeka?- pytałam, czując jak łzy cisną mi się do oczu.- Kimkolwiek byłam, cokolwiek miałam uczynić, to nie ma znaczenia. Zniszczyłeś me życie. I dlatego Twa potępiona dusza trafi dziś do Piekła.- dodałam.
- Stworzyłem potwora.- wyszeptał Josua, spoglądając na mnie z przerażeniem.- Jesteś gorsza niż ja. Nie ma w Tobie ludzkich uczuć.- spojrzał mi w oczy z wyrzutem.
Wezbrał we mnie ogromny gniew. Użyłam całej swej mocy. Czułam, jak wytwarzany przeze mnie lód wnika w głąb jego ciała, zamrażając krew. Nie mógł nawet użyć swoich darów, bo lód dotarł do mózgu.
Na koniec jednym kopnięciem oddzieliłam jego tułów od głowy. Potem zgniatałam jego ręce, nogi i resztę ciała z taką łatwością, jak szklane figurki. Zostawiłam jedynie jego głowę, wrzucając ją wraz z pokruszonymi resztkami ciała do pobliskiego rowu.
Poczułam zew wolności. Puściłam się biegiem przez las, rozkoszując tym wspaniałym uczuciem. |
|
Powrót do góry |
|
|
Tajemnicza Debiutant
Dołączył: 01 Kwi 2011 Posty: 70 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|