|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Który z villanów powinien odegrać znaczącą rolę w finale serialu? |
Manuel Rodriguez |
|
12% |
[ 1 ] |
Esperanza Guzman |
|
12% |
[ 1 ] |
Lucrecia De La Fuente |
|
12% |
[ 1 ] |
Rodrigo Santanez |
|
0% |
[ 0 ] |
Carmen Gordillo |
|
0% |
[ 0 ] |
Oskar Gutierrez |
|
0% |
[ 0 ] |
Tobias Castillo |
|
0% |
[ 0 ] |
Manuel, Esperanza i Santanez |
|
12% |
[ 1 ] |
Manuel i Esperanza |
|
37% |
[ 3 ] |
Ostatni odcinek powinien być bez villanów |
|
12% |
[ 1 ] |
|
Wszystkich Głosów : 8 |
|
Autor |
Wiadomość |
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 21:50:09 15-07-08 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za wszystkie komentarze
Pozdrowienia dla takich osób jak: ~~Basia~~ oraz a_moniak
10 ODCINEK
Hacjenda rodziny De La Fuente.
- Jak chcesz Lucrecio, ale obawiam się, że sytuacja cię przerośnie – stwierdziła Esperanza.
- Nic mnie już nie zdziwi i nie przerośnie. Wiesz jak nie trawię tej żałosnej rodzinki i mogę nawet współpracować z tobą i z kimkolwiek innym aby odebrać im ich własności – odparła Lucrecia.
- W porządku. Wszystkim steruje Ricardo Sandoval i jego żona. Nie cierpię jej, ale musimy współpracować. Właśnie się do nich wybieram. Możesz iść ze mną. Może cię nie wyrzucą. Nie wygaduj tam głupot...
- Będę czujną obserwatorką. Na pewno się tam przydam...
- Spotkamy innych wspólników. Zobaczysz jak wiele osób, łącznie z nami oczywiście jest przeciwko twojemu wujkowi i kuzynkom. Przestraszysz się co kombinują...
- Dobrze im tak. Niech stracą wszystko. Głupie pannice oraz ten gbur Javier przestaną uważać się za panów świata. Od dawna czekałam na ten moment...
Stolica.
Mieszkanie Caroliny.
- Widzisz skarbie co się stało? Nawet blisko domu czyha na ciebie niebezpieczeństwo! A ty chciałaś wybrać się w podróż do Coralos! A zapewniam cię, że tamte miejsce jest jeszcze sto razy gorsze – powiedział zdenerwowany Adrian...
- Nie rób mi teraz wyrzutów. Nie moja wina, że zaatakowano mnie w środku dnia – żaliła się Carolina.
- Następnym razem możesz nie mieć tyle szczęścia...
- Wiem i dlatego dziękuję ci, że mnie uratowałeś. Co ja bym bez ciebie zrobiła...
- Nie wiem córciu, nie wiem – przytulił córkę Adrian... Musimy uważać, bo nie wiemy gdzie czai się zło i przemoc...
- Będę uważała, ale nie wiem czy to mi pomoże...
- Zrobię wszystko aby już nigdy nikt cię nie skrzywdził. Przysięgam. Może i jestem stanowczy i czasami nieznośny, ale twoje bezpieczeństwo jest dla mnie najważniejsze – przyznał Adrian.
- I za to cię kocham tato – odparła Carolina uśmiechając się szeroko.
Hacjenda rodziny Sandovalów.
Ricardo, Isabela, Simon, Manuel, Tobias właśnie przywitali się z pierwszymi gośćmi. Zjawili się sędzia Jose Luis Barrios oraz Bruno Rebollar. Jeden zjawił się dobrowolnie, drugi zmuszony porwaniem własnej żony. Czekano jeszcze tylko na Esperanzę.
- Miło mi pana gościć w moich skromnych progach. Nie pożałuje pan tej decyzji – powiedział Ricardo. Zyska pan na tym finansowo i być może będzie pan nawet szefem policji w tym miasteczku...
- Jedyne co chcę zyskać to powrót mojej żony – odparł nie kryjąc zażenowania Bruno.
- Odzyska pan żonę. Bez obaw. To kwestia dni. Musimy sprawdzić czy będzie pan wobec nas lojalny. Jeśli tak, pana żona wróci szybciej niż się pan spodziewa. To interes z korzyścią dla nas obu, ale bardziej dla pana. Wiem, że to wygląda dość dziwacznie, ale pański przełożony nie traktuje pana zbyt dobrze. Dzięki mnie pana życie się zmieni i to na lepsze. Później wrócimy do naszej rozmowy...
- Co za palant... Nie mam jednak innego wyjścia, bo może zabić
Danielę - pomyślał Bruno...
Po chwili zjawiła się Esperanza i Lucrecia. Ilość wspólników była dla nich zaskoczeniem, ale największym obecność Manuela.
- Co on tu robi? To chyba niemożliwe – zdziwiła się Esperanza.
- Manuel z Sandovalem? To dobry żart – pomyślała Lucrecia.
- Wiedziałem, że Esperanza to hiena, ale co robi tu ta uwodzicielka parobków? – zdziwił się Manuel.
- Wybacz Ricardo, ale musiałam wtajemniczyć Lucrecię w nasze plany. Ona na pewno nam się przyda. Podobnie jak ja, nienawidzi ona swojego wujka i kuzynek – powiedziała Esperanza.
- Miło mi Lucrecio. Cieszę się, że jesteś z nami – odparł Ricardo.
- Ta mała wygląda mi na córkę Esperanzy. Pewnie jest taką samą dziwką jak ona – westchnęła Isabela.
Nadszedł czas aby Ricardo przedstawił wspólniczkom resztę zebranych.
- Moją żonę Isabelę już znacie. To mój pracownik Tobias. To on pomógł Marii Emilii przenieść się na tamten świat – powiedział Ricardo.
- Miło mi – stwierdziła z uznaniem Lucrecia.
- Doskonała robota – dodała Esperanza.
- Robię to co karze mi mój szef – przyznał bez ogródek Tobias.
- Tego pana również już znacie – kontynuował Ricardo mając na myśli Simona Toredo.
- Ty również – śmiała się Lucrecia.
- Owszem. Zaskoczyło was to, że chłopak Mariny współpracuje z państwem Sandoval? Lepiej żebyście nie wiedzieli czym się zajmuję – uśmiechnął się Simon.
- Domyślam się, ale im więcej wrogów w ich rodzinie tym lepiej – cieszyła się Esperanza.
- A to sędzia Jose Luis Barrios. On pomoże nam skazać Alejandra, a potem przejąć hacjendę.
- Miło nam – uśmiechnęła się Esperanza spoglądając na sędziego.
- My znamy już werdykt, a biedny wujek nie – powiedziała z drwiącą miną Lucrecia.
- Współpraca z tak pięknymi paniami to dla mnie przyjemność – stwierdził sędzia.
- I największe zapewne dla was niespodzianka. Mój najważniejszy wspólnik – Manuel Rodriguez – powiedział Ricardo z ciekawością spoglądając na reakcję kobiet...
- Niesłychane. Nie spodziewałam się tego po tobie. Wbiłeś nóż w plecy Alejandrowi – śmiała się Esperanza.
- Kochanie... Myślałam, że ty nigdy mnie nie zaskoczysz... Za tą kamienną twarzą kryła się maska pokerzysty. Świetnie to rozegrałeś – dodała Lucrecia.
- Nikt nie wie jak wielu zdrajców jest w rodzinie De La Fuente. Ja byłem tylko doradcą i prawą ręką Alejandra. Ten stary kretyn za bardzo mi zaufał, a teraz to ja będę się cieszył wszystkim co jeszcze do wczoraj posiadał – kpił Manuel...
- Powiedz co uzyskałeś Manuelu? – zapytał go Ricardo.
- Spójrz tylko... Manuel rzucił na stół papiery które podpisał mu Alejandro...
Były tam podpisy Alejandra dzięki którym Manuel stał się najważniejszym człowiekiem w banku i w innych firmach rodziny De La Fuente.
- Doskonale. Jak ci się to udało? – zapytała zdumiona Lucrecia.
- Ten idiota sam chciał podpisać mi pełnomocnictwa. To był jego gwóźdź do trumny – odparł Manuel.
- On jest groźniejszy niż myślałam – zaniepokoiła się Esperanza.
- Ma dużą władzę. Całe szczęście, że stary De La Fuente nie przekazał mu hacjendy – westchnął Ricardo. Może być groźny, a ja nie zamierzam się z nim wszystkim dzielić...
- Myślałeś Sandoval, że pokazałbym ci wszystkie papiery? Nawet nie wiesz, że to ja rozdaję karty w tej grze... Nie ty ani nie Esperanza. Tylko ja wiem co komu przypadnie – pomyślał Manuel...
- Wypijmy za nasz sukces. Gdy osądzimy Alejandra De La Fuente hacjenda i jego interesy wpadną w nasze ręce. Za pieniądze i władzę – wzniósł toast Ricardo...
Stolica.
Uczelnia.
- Witaj Marino – ucieszył się na widok dziewczyny Sergio.
- Cześć Sergio. Co u ciebie? – spytała Marina.
- U mnie w porządku. Cieszę się, że znów jesteś... kilka dni cię nie było... Rozumiem jednak dlaczego... Tak mi przykro z powodu twojej mamy...
- Dziękuję ci. To miłe z twojej strony, że tak interesujesz się moimi sprawami...
- Bardzo cię lubię. Tutaj masz notatki z ostatnich zajęć. Na pewno ci się przydadzą...
- Właśnie miałam o niej prosić Andreę, ale skoro ty oferujesz mi pomoc, to czemu nie – uśmiechnęła się Marina.
- Zawsze możemy porozmawiać jeżeli coś cię dręczy. Chętnie wysłucham. Może kiedyś pogadamy na spokojnie przy kawie?
- Może kiedyś... Dziękuję za wszystko Sergio. Kolejne zajęcia przed nami. Nie mogę więcej ich stracić – powiedziała Marina...
- Ale ona jest piękna – westchnął tylko rozpromieniony Sergio...
Mieszkanie Arturo Peralty.
- Uratuj przyjaciela! – wrzeszczała cały czas ukochana papuga komendanta.
- Wiem o tym Rica, wiem... Aż takim idiotą nie jestem. Jednak to nie będzie łatwe. To sąd zadecyduje o jego winie, przecież nie mogę pomóc mu uciec...
- Sąd to niesprawiedliwość!
- Co?
- Rusz głową! Rusz głową!
- A myślisz, że co robię od lat? Ech Rica... Te twoje złote myśli...
Po chwili ktoś zadzwonił do drzwi. Arturo otworzył i ujrzał ojca Salvadora...
- Co ksiądz tu robi? Przyszedł mnie ksiądz wyspowiadać i dać namaszczenie? Jeszcze nie umieram – powiedział Arturo.
- Nie kpij Arturo. Musimy poważnie porozmawiać – odparł ksiądz...
- Wiem, że nie jestem za pobożny, ale nic na siłę. Kiedy znajdę drogę do Boga, to pojawię się w świątyni. Zapewniam księdza...
- Nie błaznuj Arturo. Nie o tym chcę rozmawiać...
- Wyspowiadam się, ale nie wiem od czego zacząć. Ostatni raz byłem
u spowiedzi z 8 lat temu, więc sam ksiądz wie...
- To fatalnie, ale to teraz nieważne...
- Jak to nieważne?
- Musimy porozmawiać o tym co dzieje się u naszych wspólnych przyjaciół...
- A my takich mamy? Ja nie znam innych księży...
- Mówię o rodzinie De La Fuente. Trzeba im pomóc...
- Zawsze myślałem, że Bóg wszystkim pomoże... Tak ksiądz mówił... Po co więc moja pomoc?
- Możesz być choć raz poważny?
- Mogę...
- No więc pomożemy Alejandrowi, bo inaczej może źle skończyć. Wspólnymi siłami uda nam się rozwiązać jego problem...
Tymczasem...
- Jacyś parszywi ludzie kręcą się w hacjendzie tego gwałciciela i mordercy... Mam tego dość. I tak nie mam nic więcej do roboty. Pojadę na konną przejażdżkę – pomyślał Gustavo.
Po chwili wsiadł na konia i pojechał ku terenom rodziny De La Funte. Nagle zauważył, że naprzeciwko jedzie jakaś kobieta. Z daleka jej nie poznał, ale gdy była już bliżej, zorientował się, że jest to Soledad De La Fuente. Zdziwił się, ale jednocześnie ucieszył, bo dziewczyna wpadła mu już w oku na pogrzebie jej matki.
- Dokąd tak panienka jedzie? – zapytał Gustavo.
- A co to pana obchodzi? Znamy się? – odparła Soledad...
- Owszem... Poznaliśmy się na pogrzebie pani matki. Jestem Gustavo Munos, zarządca na hacjendzie państwa Sandovalów i brat Sergia, przyjaciela i kolegi ze studiów pani siostry Mariny...
- A poznaję pana. Przepraszam... Ale czemu pracuje pan u tych okropnych ludzi?
- Słucham?
- A nic, nieważne. Jadę przed siebie, bo chcę zebrać spokojnie myśli. A pan?
- Jadę w tym samym celu... Może pojedziemy więc razem?
- Czemu nie – powiedziała po chwili wahania Soledad...
Komisariat policji.
- To dziwne, że cię do mnie wpuszczono skoro nie ma Arturo – zdziwił się Alejandro.
- Nie cieszysz się z mojej wizyty? – zdziwił się Javier.
- Naturalnie, że się cieszę...
- Przepraszam za wczoraj... Byłem nieufny, ale teraz wierzę, że mimo wszystko jesteś niewinny. Obyś mógł to dowieść przed sądem...
- Dowiodę. Póki co muszę też zadbać o firmę...
- To znaczy?
- Dałem pełnomocnictwa Manuelowi. Teraz on jest szefem banku i innych moich firm. Będzie mnie zastępował dopóki stąd nie wyjdę. Macie słuchać jego poleceń – powiedział Alejandro.
- Co takiego? – nie krył oburzenia Javier.
- Uspokój się. Dobrze wiesz, że jest lepszy od ciebie w zarządzaniu moimi interesami...
- Obyś tego nie żałował – machnął ręką chłopak...
Mieszkanie Manuela.
- Wiedziałem, że przyjdziesz – śmiał się Manuel na widok swojego gościa.
- Znasz mnie... Musiałam to zrobić – odparła Lucrecia.
- Czego chcesz? Tego co zawsze?
- Może i tego co zawsze, ale najpierw chce wiedzieć wszystko. Skąd masz taką władzę Manuelu?
- I myślisz, że ci wszystko opowiem. Nie ufam takim kobietom jak ty. Przykro mi...
- To się jeszcze okaże. Nie wiem czy wiesz, ale jesteśmy już wspólnikami, a oni nie mają przed sobą tajemnic. Wyśpiewasz mi więc wszystko co wiesz i co planujesz kotku. I to teraz – powiedziała pewna siebie Lucrecia... |
|
Powrót do góry |
|
|
Gabriella Mocno wstawiony
Dołączył: 01 Maj 2008 Posty: 5502 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:56:32 15-07-08 Temat postu: |
|
|
Jak zwykle mam do nadrobienia odcinki:(
wiem, że warto, więc jutro postaram się nadrobić:*
Buziaki:*
PS w wolnej chwili zapraszam do mnie na Vampire knight oraz Ocalenie...
Jeśli lubisz się bać, te historie są dla Ciebie |
|
Powrót do góry |
|
|
a_moniak Mistrz
Dołączył: 21 Lut 2007 Posty: 12531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 13:11:02 16-07-08 Temat postu: |
|
|
hehe Lucre będzie w spółce razem z Esperanzą y Sandovalami
ciekawe czy Caro po tej przygodzie z bandytami, będzie chciała sama wyruszyć do Coralos..
hehe i wszyscy ci źLI się zebrali w jednym miejscu, hehe sporo ich, jedyny który nie przyszedł tam z własnej woli jest Bruno...ale on robi to tylko dla bezpeiczeństwa swojej żony...
sliczna scenka z Mariną y Sergiem, już zaproił ją na kawę, zaproponował pomoc, jest zachwycony dziewczyną
hehe Arturo ma fajne teksty, i jeszcze ta papuga przyszedł do niego ksiądz, rzem muszą pomóc Alejandrowi...
i ponowne spotkanie Sole y Gustava, i wspólna przejażka konna )
Javier przyszedł do ohca, ufa mu, ale Manuelowi chyba nie, i nie myli się...
czekam na kolejne odcinki, świetny zestawik masz w podpisie |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 14:36:16 16-07-08 Temat postu: |
|
|
Zachęcam również do głosowania w nowo powstałej ankiecie |
|
Powrót do góry |
|
|
Willa King kong
Dołączył: 26 Sty 2008 Posty: 2313 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:41:02 16-07-08 Temat postu: |
|
|
Super odcinek
Do Sandovalów dołaczyła Lucresia. Coraz więcej osób jest w tej szajce. Ale każdy chce mieć wszystko dla siebie. Będzie gorąco.
Ojciec Salvador przyszedł do Artura, a ten myślał że do spowiedzi. Dobre to było jak zacząl sobie przypominac kiedy ostatnio był u spowiedzi powiedział, że jeszcze nie umiera. Ale ksiądz przyszedł w innej sprawie, aby pomóc Alejandrowi.
Javier odwiedził ojca. Oburzył się na wieść, że teraz Manuel będzie wszystkim rządził.
Sergio podtrzymuje Marinę na duchu. Powiedział, że mu przykro z powodu śmierci jej matki. Zaczyna onu mu się bardziej podobać.
Gustawo spotkał na przejażdzce Soledad i zaproponował wspólne spędzenie czasu na przejażdzce. Ciekawe co z tego wyniknie.
Lucresi chce się dowiedzić od Manuela jak zdobyl taką władzę poprzez uwiedzenie go. Ale ona na pewno nie będzie taki głupi i nie wyjawi jej tego.
Pozdrawiam i czekam na new |
|
Powrót do góry |
|
|
Liddy Mistrz
Dołączył: 10 Lip 2007 Posty: 13299 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:21:39 16-07-08 Temat postu: |
|
|
W ankiecie głos na Esperanze
Jak zwykle bardzo ciekawe odcinki Widzę,że banda się powiększa Lucrecia dołączyła No ciekawe Carolina już chyba nie wyjedzie..
Widać,że ksiądz chce pomóc Alejandro.Sergio już kompletnie stracił głowę dla Mariny Dobrze,ze jej pomaga i podtrzymuje na duchu
Soledad i Gustavo też się spotykają Chyba Soledad wreszcie znalazła swego księcia z bajki
Lucrecia poszła na zwiady.Ciekawe czy Manuel jej coś powie Rozkręć to trochę Greg (ten wątek)
Buziaki :* Czekam na nowy odcinek |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 19:38:21 17-07-08 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za wszystkie komentarze
Pozdrowienia dla takich osób jak: ~~Basia~~, a_moniak, *~Lidka*~ oraz Zero Kiryu
11 ODCINEK
Mieszkanie Manuela.
Manuel zareagował na słowa Lucrecii gromkim śmiechem. Dobrze wiedział z kim ma do czynienia i nie zamierzał tak łatwo dać się podpuścić...
- A co ja mogę planować? – zapytał ze zdziwieniem Manuel.
- Nie udawaj. Jesteś wspólnikiem Ricarda i działasz przeciwko mojej rodzinie – odparła Lucrecia.
- Przeciwko twojej rodzinie? Nie żartuj. A od kiedy tak przejmujesz się losami twoich kuzynek i twojego wuja? Ty i Esperanza również chcecie wbić im nóż w plecy...
- Nie odwracaj kota ogonem. Ja przynajmniej nigdy nie ukrywałam, że nie cierpię wujka, ale ty go po prostu oszukałeś. On cały czas ma cię za ideał i zapewne będzie chciał przekazać ci firmę...
- Nie mylisz się. Może tak będzie, ale ja nic więcej ci nie powiem...
- Dlaczego?
- Bo ci nie ufam. Dobrze cię znam. Tylko bym sobie zaszkodził gdybym ci powiedział cokolwiek...
- Nie daj się prosić kotku...
Lucrecia znów zaczęła swój popisowy numer uwodzenia, ale Manuel po raz kolejny nie wpadł w jej sidła.
- Nie ze mną te numery Lucrecio. Idź uwodzić parobków. Może im się spodoba ta zabawa...
- Nie masz w sobie żadnych uczuć. Nie mów, że ci się nie podobam. Co powiesz na mały striptiz?
- Nic nie powiem, bo go nie zrobisz. Wracaj do siebie...
- Uważaj Manuel, bo jak będziesz mnie tak dalej traktować, to mogę stanąć po stronie kuzynek i wuja. Ciekawe co wtedy powiesz gdy cię przed nim zdemaskuję.
- Jeżeli to zrobisz, zginiesz godzinę później. Nawet nie wiesz w co wdepnęłaś. Nie masz pojęcia jakie powiązania mają wszyscy wspólnicy. To cię przerasta. Lepiej bądź z nami jeżeli życie ci miłe. A teraz żegnam – Manuel wskazał dziewczynie drzwi.
- Jak chcesz, ale to nie koniec. Mam prawo znać szczegóły twojego planu – oburzyła się Lucrecia.
Mieszkanie Arturo Peralty.
- A co ja mogę? Ma dobre warunki w areszcie gdzie przebywa, ale nie ja go będę sądzić. Niestety dowody świadczą przeciwko niemu – westchnął Arturo.
- Chyba mi nie powiesz, że wierzysz w jego winę? – zapytał ksiądz.
- Skądże znowu, ale...
- Musisz coś zrobić. Trzeba pomóc jego dzieciom. Są już dorosłe, ale zagubione. Nie wiedzą ile niebezpieczeństw na nich czeka. Są bez matki, a jeszcze ojciec w więzieniu... Źli ludzie tylko czyhają aby przejąć to co w życiu osiągnął Alejandro De La Fuente...
- Wiem o tym. Nie mamy jednak żadnych dowodów na udział jego wrogów w zabójstwie Marii Emilii...
- Jesteś najlepszym policjantem jakiego znam. Możesz ponownie wszcząć śledztwo. Znajdź prawdziwych winnych i uwolnij Alejandra. Bóg ci w tym pomoże.
- Bóg? Niby jak? Weźmie pistolet i pójdzie za mnie na nieprzyjaciół? Niech ksiądz daruje sobie takie teksty? Wie ksiądz, że jestem raczej niewierzący chociaż raz na rok zjawiam się w kościele...
- Twoją wiarą zajmiemy się później... Teraz zrób to co powinieneś zrobić...
- Zrobię proszę księdza. Dziękuję za rady...
- I pamiętaj o spowiedzi...
- Ale nie starczy czasu...
- Bóg zawsze znajdzie czas żeby wysłuchać takich grzeszników jak ty. Więc wiary przyjacielu – zakończył ojciec Salvador...
- Jak znajdzie dla mnie cały dzień to zgoda – pomyślał Arturo...
Komisariat policji.
Alejandro był przygnębiony po wizycie Javiera. Ufał Manuelowi, ale czuł, że krzywdzi syna pozbawiając go pełnych praw do zarządzania bankiem. Ta ostrożność w przyznawaniu ważnych stanowisk rodzinie miała swoje podłoże. Przed laty w firmie wybuchła wielka afera. Alejandro właśnie miał ją przed oczami. Esperanza oskarżyła jego brata Martina o defraudację pieniędzy i kradzież w firmie. Martin zamiast do więzienia dostał propozycję wyjazdu z kraju. W tej dziwnej sprawie dużą rolę odegrała Esperanza, która oskarżyła o wszystko Martina. Alejandro wspominał ostatnią rozmowę z bratem. Miała ona miejsce 5 lat wcześniej...
- Wrobiono mnie, a ty mi nie wierzysz – powiedział Martin. Zawsze byliśmy jednością, a ty chcesz mnie wyrzucić z firmy i z kraju?
- Ciesz się, że nie trafisz do więzienia choć powinieneś – odparł Alejandro.
- Jak możesz wierzyć Esperanzie i innych zamiast mnie? Nie wierzę jak tobą manipulują... To niesłychane...
- Daj już spokój i nie utrudnij mi tej decyzji. Zawiodłem się na tobie...
- Nawet nie wiesz jak jesteś ślepy oskarżając mnie. Niszczysz rodzinny interes Alejandro. A to wszystko przez Esperanzę i Lucrecię... Spójrz co one robią z firmy. To nie ja jestem winny!
- Lucrecia może nie jest idealnym pracownikiem, ale dopiero się uczy. Natomiast ufam Esperanzie, a tym bardziej Manuelowi. Potwierdzili mi twoją winę. Przykro mi Martin... To koniec. Musisz wyjechać...
- W porządku. Ja jednak zawsze będę z tobą myślami i jeszcze kiedyś ci pomogę wyjść z tego błędu w którym tkwisz. Oby wtedy nie było za późno – powiedział na zakończenie Martin...
Alejandro rozmyślał o tamtej rozmowie. Nie mógł o niej zapomnieć, czuł jakiś dziwny niepokój.
- A może on rzeczywiście był niewinny? A teraz nic o nim nie wiem... Może to kara dla mnie za brak wiary we własnego brata? – pomyślał Alejandro...
Tymczasem...
Soledad i Gustavo bardzo dobrze czuli się w swoim towarzystwie. Odpoczywali po przejażdżce siedzą na jakimś pagórku. Otaczał ich piękny teren. Mogli lepiej się w końcu poznać i porozmawiać.
- Nic o sobie nie wiemy, ale miło mi, że dotrzymał mi pan towarzystwa – powiedziała uśmiechając się Soledad, a jej oczy tajemniczo wpatrywały się w rozmówcę.
- Cała przyjemność po mojej stronie panienko. Sądzę jednak, że nie powinna panienka przebywać zbyt wiele czasu w towarzystwie zarządcy, zwykłego robola – odparł Gustavo. Pani jest z wyższych sfer i nie powinna...
- O czym pan mówi? Każdy człowiek jest równy. Nie ma żadnej segregacji. Od razu poznałam, że jest pan dobrym i uczciwym człowiekiem...
- Owszem, ale pracuję dla prawdziwych kanalii... Ci ludzie mają krew na rękach... Przepraszam, nie powinienem o tym mówić, ale czuję się z tym źle...
- Może pan mi powiedzieć wszystko. Chętnie wysłucham tym bardziej, że sama mam teraz problemy. Mama nie żyje, ojciec w więzieniu... chyba pan rozumie?
- Owszem... To straszna tragedia i niesprawiedliwość... Chodzi o to, że mam swój cel w pracy dla Ricardo Sandovala.
- Jaki? Nie rozumiem...
- Ja i Sergio mieliśmy siostrę – piękną dziewczynę. Miała na imię Claudia. Jej młode życie przerwał wypadek... Została zgwałcona i zabita...
- O mój Boże... Współczuję panu...
- Do tej pory nie złapano sprawców tego napadu i morderstwa. Claudia miała romans ze starszym mężczyzną. Jestem na 99% przekonany, że tym mężczyzną był Ricardo Sandoval! I to on mógł zlecić pozbycie się mojej siostry! – powiedział Gustavo.
- Niesłychane... Na pewno kiedyś za to zapłaci. Może być pan tego pewny. Bóg jest sprawiedliwy i kiedyś ten człowiek zapłaci za swoje zbrodnie – powiedziała Soledad przytulając się nagle do mężczyzny...
- Oby tak było...
- Przepraszam... Muszę już wracać... – powiedziała zdezorientowana dziewczyna wsiadając na konia. Po chwili odjechała, a na jej twarzy malowało się szczęście...
- Po co ja się zwierzam obcym? Przecież tego nie lubię... Co się ze mną dzieje? – kiwał głową Gustavo. Widać jednak było, że dziewczyna zrobiła na nim ogromne wrażenie...
Jakiś czas później.
Hacjenda rodziny De La Fuente.
- Dlaczego nigdy nie chcesz mi pokazać gdzie pracujesz? – spytała swojego chłopaka Marina.
- Oj tyle razy ci mówiłem, że to zwykłe interesy. Jestem ciągle poza swoim biurem. Nic ciekawego. Wszystko legalnie skarbie. I wszystko z myślą o tobie i o naszej świetlanej przyszłości – odparł Simon próbując pocałować dziewczynę, ale Marina delikatnie odepchnęła chłopaka.
- Nie mogę, wybacz...
- Co ty mówisz? Przecież jesteśmy razem... Powinniśmy pomyśleć o ślubie, a ty nie chcesz się nawet pocałować? Co z tobą?
- Nic, po prostu jestem zmęczona, a na dodatek nasza rodzinna sytuacja wciąż jest napięta... Jutro porozmawiamy na spokojnie. A dziś chcę zostać sama, dobrze?
- Jak chcesz kochanie...
Marina pocałowała Simona w policzek i poszła do siebie.
- Jak ona mnie traktuje? Albo będzie moją żoną albo wyrzucę ją na zbity pysk jak tylko przejmiemy hacjendę. Mam dość jej lekceważenia
mnie – burknął Simon...
Tymczasem dziewczyna miała w pamięci Sergia, a nie Simona. Spodobało jej się jego zaangażowanie i nie tylko. Czuła, że przystojny chłopak coraz więcej dla niej znaczy.
- Może kiedyś mnie odwiedzi? A może wypijemy niedługo tę obiecaną kawę? – zastanawiała się Marina. O czym ja w ogóle myślę? Ale za mnie romantyczka... Przecież mam chłopaka, a ten Sergio to tylko sympatyczny kolega, który na pewno ma jakąś dziewczynę...
Mieszkanie braci Munos.
- Gdzie tak długo byłeś? – spytał Sergio brata.
- W pracy, a później na przejażdżce po okolicy – odparł Gustavo.
- Powiedz lepiej jak ta przejażdżka ma na imię? Natalia? Rosita? Magdalena? Paola?
- Daj spokój. To nie jest śmieszne...
- Z ciebie to taka cicha woda... Dobrze wiem, że panienki za tobą latają...
- Ty też nie możesz narzekać braciszku. Jesteś kobieciarzem i żadna nie zechce być z tobą na stałe...
- Nie jestem kobieciarzem. Dla takiej jednej jestem gotów się zmienić...
- Nawet podejrzewam dla której... Siostry De La Fuente potrafią zawrócić w głowie...
- Co takiego? Siostry? Czy ja o czymś nie wiem?
- Daj mi spokój. Tak tylko powiedziałem. Miałem na myśli tą twoją Marinę czy jak jej tak – uciął dyskusję Gustavo...
- Czyżby Soledad była tym lekarstwem dzięki któremu mój brat zaczyna się znowu uśmiechać? – zastanawiał się Sergio...
Stolica.
Mieszkanie Caroliny.
- Co robisz? – zapytał Adrian córkę grzebiącą w jakichś starych papierach.
- Szukam swojego aktu urodzenia – odparł z uśmiechem Carolina.
- Co?
- To co słyszysz. Potrzebny mi. Nigdy ani mama ani ty nie byliście zbyt rozmowni... Czyżbyście nie pamiętali moich pierwszych dni na tym świecie?
- Co ty mówisz... Oczywiście, że pamiętamy... Ale to długa historia...
- Opowiedz więc ją...
- Teraz?
- A kiedy? Znajdę tylko ten akt urodzenia.
- Tu go nie ma.
- Jak to?
- Niestety zaginął. Sam go kiedyś szukałem, ale wyparował... po prostu wyparował – powiedział Adrian.
- Ale pech...
- Jak długo będę musiał brnąć w te kłamstwa? – pytał sam siebie Adrian...
Hacjenda rodziny Sandovalów.
- Rozprawa za trzy dni. Już niedługo będziemy się cieszyć ze zwycięstwa – powiedział Ricardo.
- Doskonale. Skazanie Alejandra załamie jego dzieci – stwierdziła Esperanza.
- Wyjątkowo się z tobą zgadzam. Załamie te dwie gąski, ale Javier to co innego. Jest twardy jak jego ojciec – dodała Isabela...
- I wuj... Nawet nie wiesz ile miałam problemów z bratem Alejandra. Na szczęście dzięki skutecznej intrydze ten idiota jest od pięciu lat zagranicą...
- To również nasza wspólna zasługa. Manuel miał i tam swoją rolę...
- Nie podejrzewałam, że on z tobą współpracuje. Zawsze wydawał mi się taki idealny i oddamy szefowi...
- On jest oddamy pieniądzom – dowcipkował Ricardo.
- Wróćmy jednak do Javiera. Co będzie jeżeli będzie się stawiał? – spytała Isabela.
- Zabijemy go – powiedziała Esperanza.
- O Javierze wiem wszystko. Zranimy go w inny sposób. Zabijemy nie jego...
- A kogo?
- Jego dziewczynę Ofelię. To uderzy w niego bardziej niż własna śmierć...
- Masz rację Ricardo. To będzie nasz plan w razie gdyby Javier się stawiał – cieszyła się Esperanza.
- Na razie trzeba skazać Alejandra. Po wyroku zajmiemy się hacjendą
i interesami. Stopniowo zdobędziemy to na czym nam najbardziej zależy – powiedziała Isabela.
- Przejmiemy hacjendę razem z tobą Esperanzo. Manuel jest niebezpieczny i on będzie przewodził firmie. Z czasem strącimy go ze stołka – zauważył Ricardo.
- A co z innymi wspólnikami? Co z Simonem? Co z Lucrecią?
- Ty się mnie o to pytasz? Ty Esperanzo? Eliminowałaś wspólników w firmie De La Fuente gdy tylko kiwnęłaś palcem... Tort jest nie tak wielki żeby mogło zjeść go aż tylu wspólników. Na samym końcu zostanie tylko nasza trójka – powiedział Ricardo. Ostateczny koniec Alejandra De La Fuente i jego dzieci jest blisko... Będziemy nowymi władcami wszystkich ziem w Coralos... Prędzej niż ci się wydaje... |
|
Powrót do góry |
|
|
Willa King kong
Dołączył: 26 Sty 2008 Posty: 2313 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:57:41 17-07-08 Temat postu: |
|
|
Super odcinek
W ankiecie zagłosowałam na Esperanzę.
Manuel nie dał się uwieść Lucresii i nie powiedział o swoich planach. Nie jest głupi.
Alejandro w więzieniu wspomina o bracie, który zosatł oskarżony o defraudacje pieniędzy. A to była intryga Esperanzy i Manuela.
Gustawo powiedział Soledad o swojej siostrze. Iskry lecą.
Marina zaczyna myśleć coraz częściej o Sergiu. Widać, że nie kocha Simona skoro nie dała mu się pocałować.
Ricardo, Isabela i Esperanze spiskują. Chcą ugodzić Javiera w najgorszy sposób, jakby się stawiał. Zabić Ofelię. Mam nadzieje ze ich plany sie nie powiodą.
Adrian nadal okłamuję Carolinę. Ciekawe kiedy prawda się wyda i jak Carolina na nią zareaguje.
Pozdrawiam i czekam na newik |
|
Powrót do góry |
|
|
Liddy Mistrz
Dołączył: 10 Lip 2007 Posty: 13299 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:25:53 17-07-08 Temat postu: |
|
|
Kurcze a już myślałam,że Manuel ulegnie wdziękom Lucrecii Ale nie.On nie jest głupi,nic jej nie powiedział.Szkoda
Alejandro kojarzy fakty..Wtedy to też była intryga Esperanzy..
Marina nie interesuje się Simonem,coraz częściej myśli o Sergio.
Banda znów spiskuje.Mam nadzieję,że plan im nie wypali.Za dużo tego ,,dobrego,,
Carolina nadal nie podejrzewa jak okłamuje ją Adrian...
Pozdrawiam i czekam na kolejne odcinki |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 23:27:23 17-07-08 Temat postu: |
|
|
Co planują czarne charaktery dowiemy się w kolejnych odcinkach
Ricardo
Isabela
Esperanza
Manuel
Simon
Lucrecia
|
|
Powrót do góry |
|
|
a_moniak Mistrz
Dołączył: 21 Lut 2007 Posty: 12531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 18:34:35 18-07-08 Temat postu: |
|
|
hehe Lucrecia już wie ze manuel też jest przeciwko de la Fuente, i dalej go uwodzi, on odporny na jej wdzięki
świetna rozmowa księdza z Arturo, i to o spowiedzi
wow już wiemy dlaczego Martin wyjechał, szkoda ze w takiej atmosferze, ale to wszystko wina Esperanzy, która potrafi manipulować..
Gustavo powiedział Sole o zamordowanej siostrze, jejku więc Claudia została zgwałcona i zabita przez Ricarda...i teraz ten jeszzce u nieo pracuje...
ech nienawidzę Simona, zeby tak marina szybko dowiedziała sie jaki on jest, za to coraz częściej myśli o Segiu
i świetna rozmowa braci, obie siostrzyczki de la Funete zawróciły mu w głowie
ciekawe kiedy Caro dowie się ze nie jest córką Adriana..
a tamci knują, już chcą po kolei wszystkich wyeliminować..
czekam na kolejny odcinek
a foty rewelacyjne |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg20 Mistrz
Dołączył: 07 Paź 2007 Posty: 10278 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 22:06:46 19-07-08 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za wszystkie komentarze
Pozdrowienia dla takich osób jak: ~~Basia~~, a_moniak oraz *~Lidka*~
12 ODCINEK
Trzy dni później. Dzień rozprawy Alejandra De La Funte. Na sali sądowej w Coralos zjawiły się dzieci oskarżonego Marina, Soledad i Javier w niezbyt dobrych nastrojach. Pojawili się także Simon i Ofelia. Mimo niepewności wciąż istniała w nich jednak nadzieja, że adwokat którym był Manuel obroni ich ojca. Nawet nie wiedzieli w jak wielkim są błędzie. Esperanza i Lucrecia również im towarzyszyły. Wiedziały w przeciwieństwie do nich, że zwycięstwo jest pewne. Nie tylko Manuel był po ich stronie, ale i sędzia Barrios prowadzący sprawę. To wszystko oraz dowody przeciwko Alejandrowi umacniały ich w przekonaniu o szybkim sukcesie. Ricardo i żona pozostali w swojej hacjendzie nie chcąc budzić podejrzeń. Tam wyczekiwali na wcześniej już ustalony „werdykt”. Sandoval ustalił jednak przebieg wydarzeń i rozprawa miała okazać się zwykłą farsą. Jego ludzie wciąż przetrzymywali Danielę Rebollar i Bruno musiał zostać świadkiem. Bracia Munos byli jakby obok tych wydarzeń, ale los ojca sióstr De La Fuente nie był jednak dla nich obcy. Martwili się o dziewczyny, które coraz więcej dla nich znaczyły. W stolicy Carolina nie mogła pojąć czemu ojciec nie chce rozmawiać na temat jej przeszłości. Zaczęło ją to poważnie niepokoić...
Sala sądowa.
- Sprawa przeciwko Alejandrowi De La Fuente, oskarżonemu o zabójstwo swojej żony Marii Emilii De La Fuente – oznajmił sędzia Barrios.
Po przedstawieniu prokuratora i obrońcy sędzia rozpoczął rozprawę. Na sam początek zadał banalne i oczywiste pytanie czy oskarżony przyznaje się do winy.
- Nie przyznaję się do zarzucanych mi czynów. Nie zabiłem swojej
żony – powiedział Alejandro.
- Dowody świadczą przeciwko panu. Lepiej niech się pan przyzna. Wtedy oszczędzimy sobie zbędnego czasu, a pan będzie miał szansę na nieco niższy wyrok – stwierdził prokurator.
- Mój klient wyraźnie powiedział, że jest niewinny i do niczego się nie przyzna – wtrącił Manuel starając się stwarzać pozory obrońcy Alejandra...
- Rozmawiam nie z panem, lecz z nim...
- Proszę panów o spokój! To sala sądowa, a nie piaskownica! Pracują panowie już długo w swoim zawodzie i nie muszę chyba przypominać o szacunku dla sądu! Głos ma oskarżyciel, a na pytanie odpowiada oskarżony. Proszę bardzo...
- Dziękuję wysoki sądzie. A więc dobrze... Twierdzi pan, że jest niewinny. Jak więc pan wytłumaczy niezbity dowód jakie posiadamy, to jest: pański pistolet z pańskimi odciskami palców znaleziony na miejscu zbrodni... To z tej broni oddano do denatki trzy strzały. Poza tym był pan wtedy pijany i wielokrotnie wcześniej kłócił się z żoną...
- Sprzeczaliśmy się, ale nie ja ją zabiłem. Wrobiono mnie!
- Doprawdy ciekawa teoria. Wrobiono pana... Podobno miał pan romans z jakąś inną kobietą, a żona dowiedziała się o tym. Aby zapobiec skandalowi, bo jest pan przecież znaną postacią w okolicy postanowił pan raz na zawsze uciszyć żonę. To, że wypił pan alkohol po kolejnej kłótni z żoną wcale pana nie usprawiedliwia. Był pan na tyle przytomny, że trafił pan niemal jak zawodowiec... Z zimną krwią pozbawił pan życia własną żonę, a trójce swoich dzieci odebrał ich matkę...
- Sprzeciw! Pan prokurator wygłasza tutaj sądy, które nie są potwierdzone! – wtrącił Manuel.
- Oddalam! – odparł sędzia. Czy ma pan jeszcze jakieś pytania do świadka?
- Nie mam. Proszę jednak o wezwanie pierwszego ze świadków – pana Bruno Rebollara.
- Sąd wyraża zgodę...
- Kto to jest Bruno Rebollar? Nie znam faceta – szepnął na ucho Manuelowi Alejandro...
- Mówiłem, że to będzie nieuczciwy proces. Również nie mam pojęcia kto to jest – kłamał go Manuel...
- Proszę się przedstawić zanim rozpoczniemy przesłuchanie...
- Bruno Rebollar. Jestem policjantem...
- Najpierw ja zadam panu pytanie zanim zrobią to prokurator i obrońca... Co pan wie na temat tego nieszczęśliwego zdarzenia?
- Słyszałem strzały pełniąc patrol blisko miejsca zdarzenia. Kilka sekund po wystrzałach zorientowałem się co jest grane. Alejandro De La Fuente strzelił do swojej żony. Gdy zjawili się moi ludzie, oskarżony leżał na ziemi, a obok niego leżał pistolet. Kobieta już nie żyła...
- Spójrz co on opowiada! Jego w ogóle tam nie było! – mówił do swojego obrońcy Alejandro...
- Uspokój się. Tak sobie nie pomożesz... Zostaw wszystko mnie – odparł Manuel...
- Niesłychane. Kupili mojego człowieka – pomyślał siedzący w końcu sali komendant Arturo Peralta...
Hacjenda rodziny Sandovalów.
- Dzisiaj wielki dzień kochanie. Wreszcie zamkną tego idiotę Alejandra... Skończą się nasze problemy z rodziną De La Funte. Już niedługo wszystko będzie nasze – powiedział zadowolony Ricardo...
- Nasze? Chyba wspólne z Esperanzą – złościła się Isabela.
- Daj spokój. Dobrze wiesz, że teraz muszę z nią postępować delikatnie. W swoim czasie pozbędziemy się jej. Zaczekajmy do finalizacji sprawy Alejandra...
- Jak chcesz, ale ona jest niebezpieczna. Uważaj na nią...
- Esperanza nic nie zrobi. To ja mam przy sobie ludzi i ja tu rządzę. Choćby stawała na głowie, nie zdobędzie tego o czym marzy, bo nie zamierzam się z nią niczym dzielić...
- A z Manuelem?
- Z nim będzie trudniej, bo ma w posiadaniu jakieś papiery. Sądzę, że ma asa w rękawie. Nie można go lekceważyć. Stanie się moim jedynym wspólnikiem, a co będzie potem to się jeszcze okaże...
- Bądź czujny, bo nasi wspólnicy mogą niedługo być naszymi wrogami...
- Umiejętnie pozbędziemy się wszystkich. Zobaczysz. Nie bądź nastawiana tak pesymistycznie. Wszystko się uda – powiedział Ricardo.
- Oby tak było... A z Esperanzą sama się kiedyś policzę – pomyślała Isabela...
Mieszkanie braci Munos.
- Carlos... Co za niespodzianka – ucieszył się na widok przyjaciela Gustavo.
- Miło mi, że wpadłeś – dodał Sergio, który choć na chwilę mógł zapomnieć o Marinie i jej trudnej sytuacji.
- O przyjaciołach się nie zapomina – odparł z uśmiechem Carlos...
- A my już myśleliśmy, że ty potrafisz tylko żyć w tej swojej stolicy – śmiał się Gustavo...
- Lepiej opowiedz co tam u ciebie? Dalej flirtujesz z tą piękną Caroliną? – spytał go Sergio...
- Ile pytań na raz... Może i flirtuję, ale wątpię czy coś z tego będzie – zasmucił się rozmówca braci Munos.
- Jak to? Co ty opowiadasz?
- Czuję, że ją kocham i nie mogę bez niej żyć, ale ona ostatnio bardzo się zmieniła. Z szalonej dziewczyny stała się rozważna...
- Ona rozważna? Przecież opowiadałeś, że lubi nocne życie i kontakty
z mężczyznami? Chcielibyśmy taką kiedyś poznać wraz z Gustavem... Mówiłeś, że cię kocha...
- To było dawno. Sporo czasu minęło od naszej ostatniej rozmowy... Ona chce ustabilizować swoje życie, wszystko przemyśleć. Chyba
nie ma tam miejsca dla mnie – westchnął Carlos...
- Niedobrze to wygląda. Chyba będziemy musieli się napić – wyciągnął butelką Gustavo.
- Niezły pomysł. Wszystkim nam poprawi to nastrój i ukoi skołatane nerwy – dodał Sergio...
- Raz się żyje. Jak za dawnych lat panowie...
Stolica.
Mieszkanie Caroliny.
- Już obiad córciu. Czemu nie jesz? – zapytał Adrian.
- Jakoś nie mam apetytu – odparła Carolina.
- Co z tobą? Chora jesteś? Czy może masz jakiś problem?
- Owszem, mam problem i tylko ty możesz mi w tym pomóc...
- Zawsze skarbie. Powiedz tylko o co chodzi...
- O mnie i o moją przeszłość. Uważam, że skrywasz przede mną jakąś tajemnicę. Muszę się dowiedzieć jaką i ty mi to teraz powiesz...
Adrian nie mógł wydusić z siebie ani słowa po tym co usłyszał...
Tymczasem...
Kiedy Bruno musiał wyrzec się swoich zasad kłamiąc w sądzie jego żona wciąż była w rękach bandytów.
- Ile będę tu jeszcze przetrzymywana? – dopytywała się Daniela.
- Już niedługo. Jeżeli twój mąż ładnie się dziś spisze to może nawet jutro do niego wrócisz. Szczęśliwa, co? – zapytał jeden z bandytów.
- Jasne... Marzę tylko o tym aby ten koszmar już się skończył...
- Koszmar? A my myśleliśmy, że to dla ciebie wakacyjna przygoda. Jeżeli twój mąż postąpi jak należy, nic ci się nie stanie i wrócisz do niego. Musisz mu zaufać. On wie co robi...
- Nie wiem w co on się wplątał, ale niech mnie uratuje z tego piekła – pomyślała Daniela siedząc związana w zimnej piwnicy...
Sala sądowa...
Po zeznaniach Bruna sytuacja Alejandra znacznie się pogorszyła. Potem zeznawał Arturo, ale jako przyjaciel oskarżonego nie wydawał się wiarygodny. Po słowach Esperanzy która ostania widziała Alejandra przed rzekomym popełnieniem zbrodni wszystko stało się jasne. Ataki prokuratora, wstawiennictwo sędziego i bierna postawa Manuela załatwiły sprawę. Położenie oskarżonego stało się tragiczne. Wiedzieli to Marina, Soledad i Javier. Spoglądali na siebie i rozumieli się bez słow. Zrozumieli, że rozprawa stała się farsą, ale było już za późno. W mowach końcowych prokurator żądał 25 lat więzienia dla Alejandra. Manuel bronił się teorią spiską, bo dobrze wiedział, że nikt w takie bajki nie wierzył oraz nieposzlakowaną opinią swojego klienta. Taka obrona z góry była skazana na klęskę. Pół godziny później miał nastąpić werdykt.
- Załatwili go – westchnął Javier.
- Jak Esperanza mogła nam to zrobić? Jej zeznania tylko zaszkodziły, a nie pomogły ojcu – powiedziała Soledad.
- Masz rację. Ale dlaczego Manuel był tak mało aktywny? Czyżby też pogodził się z porażką? – zastanawiała się Marina.
- Załatwiłaś go. Te twoje tłumaczenia jeszcze bardziej uświadomiły sędziemu jego winę – szepnęła do Esperanzy Lucrecia.
- Sędzia wiedział to już wcześniej – odparła zadowolona Esperanza...
Pół godziny później.
Sędzia po krótkiej mowie odczytał werdykt...
- Alejandro De La Fuente decyzją niezawisłego sądu zostaje uznanym za winnego wszystkich zarzucanych mu czynów. Sąd nie miał wątpliwości, że to oskarżony dopuścił się zbrodni z zimną krwią na swojej żonie i skazuje go na 25 lat pozbawienia wolności. Oskarżony uniknął dożywocie tylko dlatego, że wcześniej nie był karany, a zbrodni dopuścił się pod wpływem alkoholu. Będzie on umieszczony w jednym z więzień w stolicy. To wszystko na dziś. Dziękuję stronom i zamykam rozprawę...
Marina, Soledad i Javier byli w szoku chociaż spodziewali się takiej decyzji. Arturo nie krył złości.
- To jeszcze nie koniec. Wydam wojnę wszystkim sprzedawczykom i złoczyńcom. Wydostanę cię z kłopotów Alejandro. Twoi wrogowie nie wygrają tej wojny...
Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 22:10:35 19-07-08, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Liddy Mistrz
Dołączył: 10 Lip 2007 Posty: 13299 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:27:35 19-07-08 Temat postu: |
|
|
Fajny odcinek
Manuel wcale sie nie przykładał do obrony Alejandro,miał to gdzieś.Zresztą Alejandro spędzi wiele lat w więzieniu.Jeszcze pogrązyły go zeznania Esperanzy i innych.. Szkoda mi go
- Sędzia wiedział to już wcześniej – odparła zadowolona Esperanza...
Ten jej tekst mnie wkurzył,jest taka pewna siebie..Ale i tak ją lubię
Szkoda mi też bardzo Mariny,Soledad i Javiera.Nie dość,że stracili matkę to teraz ojca..
I jeszcze ten wyrok 25 lat,tyle czasu.Mam nadzieję,ze to jeszcze nie koniec i Alejandro nie podda się tak łatwo.
Czekam na kolejne odcinki |
|
Powrót do góry |
|
|
Willa King kong
Dołączył: 26 Sty 2008 Posty: 2313 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:03:29 19-07-08 Temat postu: |
|
|
Super odcinek
Alejandro został skazany na 25 lat więzienia. Manuel nie przykładał się do obrony. Jeszcze zeznania Esperanzy ją pogrążyły. Nienawidzę jej podła żmija. Arturo domyślił się, że Bruno jest skorumpowany, który nie zrobił tego z własnej woli tylko ze strachu o żonę. Żal mi Javiera, Soledad i Mariny.
Carolina chce wiedzieć o swojej przeszłości od ojca. Ciekawe jak on z tego wybrnie.
Pozdrawiam i czekam na newik |
|
Powrót do góry |
|
|
NiuNia Big Brat
Dołączył: 20 Sty 2008 Posty: 867 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ......z mojego nieba.....
|
Wysłany: 9:15:19 20-07-08 Temat postu: |
|
|
OMG jak ja dawno tu nie zaglądałam . Bardzo fajne foty czarnych charakterów . Co do odcinka to był ciekawy ( jak zawsze ). Wkurzył mnie Manuel, który nie obronił Alejandra . Szkoda mi Alejandra i to bardzo. Wszystcy go pogrążyli . A jeszce bardziej mi szkoda Mariny, Soledad i Javiera. Pozdrawiam i czekam na nowiutki odcinek |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|