|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
mili~*~ Mistrz
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 12296 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 16:47:52 23-12-09 Temat postu: |
|
|
Cap 6
7,5 miesiąca później
Gdyby ktoś rok wcześniej wspomniał jej że w maju będzie się szykować do ślubu z Jared’em Westwickiem zaśmiałaby mu się prosto w twarz po czym dodała, że do ślubu może i owszem, ale już na pewno nie z tym palantem. A teraz co? Siedzi w salonie jego rodziców z wielkim brzuchem, utrudniającym normalne funkcjonowanie i uśmiecha się do wszystkich życzliwie popijając herbatę i czekając na jakiegoś projektanta. Do tego matka jej przyszłego męża poinformowała ją, ze projektant ten od lat ubiera ich wszystkich na najważniejsze okazje i dlatego właśnie chce by to on uszył jej suknie ślubną i inne najpotrzebniejsze stroje.
Allyson było to w zasadzie obojętne kto uszyje jej sukienkę i jak będzie ona wyglądać bo i tak za sprawą brzucha była w swoim mniemaniu okropna. Nie, żeby nie cieszyła się na narodziny swojej córeczki, wręcz przeciwnie, ale wizja spędzenia reszty życia u boku kogoś takiego jak Jared wcale jej się nie uśmiechała. Była to wizja wręcz odpychająca. Na szczęście chłopak miał wiele formalności do załatwienia przed ślubem i jak na razie nie nękał jej swoja obecnością. Aż do teraz gdy do ślubu został zaledwie tydzień i wszyscy kotłowali się w domu na … by zdążyć wszystko przyszykować.
Co prawda Jared’owi nie pozostawało już nic innego jak zjawić się na przymiarce garnituru i wyglądać jak najlepiej, ale jego matka nie zamierzała go nigdzie wypuszczać. Broń boże, a spóźni się na cała ceremonię. Za co Ally byłaby mu niezmiernie wdzięczna. Gdyby tak udało mu się w ogóle nie zjawić…
Marzenia ściętej głowy. Chociażby niewiadomo co mówiła i tak było już przesądzone. Za tydzień wejdzie w białej czy jaka tam jej uszyją suknie do kościoła a przy ołtarzu będzie czekał jej największy wróg z uniwersytetu kalifornijskiego.
-Za chwilę będą- Martha Westwick uśmiechnęła się do niej uspokajająco wyrywając dziewczynę z zamyślenia. Dopiero po chwili dotarło do niej, że z tego wszystkiego zaczęła nerwowo skubać falbankę bluzki. Z przerażeniem zauważyła, ze zachowuje się jak niecierpliwa zakochana dziewczynka, co było dalekie od jakiejkolwiek prawdy –Marc powinien za chwilę przyjechać.-
Skinęła tylko głową i sięgnęła po książkę, którą zaczęła czytać przed wyjściem. Poradnik dla młodych mam, który poradził jej Marisa. Jeśli miała być szczera wcale go nie potrzebowała, raczej przydałoby jej się cos w stylu „Poradnik dla młodych żon Jared’a Westwick’a”. Jeśli jednak się nie pozabijają to całe przedsięwzięcie może okazać się ciekawym przeżyciem. Pomimo nawet takich szczegółów jak to, ze nie miała zielonego pojęcia jak być małżonką kogoś tak wyjątkowo trudnego.
-Witam moje panie.- skrzywiła się na dźwięk głosu Westwick’a. Irytowało ją, ze gdy znajdowali się w towarzystwie kogokolwiek prócz jego babki zachowywał się wobec niej tak kulturalnie jakby naprawdę chciał tego ślubu, a zarazem jego zachowanie tchnęło sztucznością na kilometr.
Chyba ta cecha charakteru narzeczonego tak przeszkadzała im w znalezieniu wspólnego języka. On był chodzącą oazą spokoju. Nigdy nie ponosiły go emocje, zawsze zachowywał się w ten sam opanowany sposób. Ona natomiast byłą wulkanem energii i intensywnych emocji. Dwa kompletne przeciwieństwa. I dlatego właśnie miała ochotę zetrzeć mu ten uśmieszek z twarzy gdy tylko pochyli się, żeby pocałować ja w policzek.
Musiała przyznać- odstawiali doskonałe przedstawienie, któremu nawet najbystrzejszy obserwator nie mógł nic zarzucić, ale co będzie jak zamieszkają pod jednym dachem. Tam gdzie przed nikim nie będą musieli już odstawiać szopki.
-Jest ze mną Marc-
Allyson zamrugała kilkakrotnie gdy w pokoju pojawił się projektant. Jakimś cudem znalazła się w pomieszczeniu z najprzystojniejszym mężczyzną jakiego kiedykolwiek widziała. Był dobrze zbudowany, ale szczupły. Dobrze dopasowana koszulka opinała idealnie płaski brzuch, a spod jej krótkich rękawków wyłaniały się doskonałe w każdym calu ramiona. Allyson dałaby wiele by Marc odwrócił się do niej tyłem demonstrując w ten sposób swój idealny tyłeczek. Nieświadomie oblizała wargi, powracając wzrokiem do jego twarzy. Mocno zarysowane kości policzkowe nadawały mu stanowczy wyraz, który łagodziły duże błękitne oczy. Do tego jeszcze długie podkręcone rzęsy ciemniejsze o parę odcieni niż włosy. Bóstwo nie facet.
-Miło mi Marc Anthony.- mężczyzna zwrócił się do niej i gdy podała mu dłoń ucałował z nabożeństwem. –Domyślam się, że mam przyjemność z Allyson- Skinęła tylko głową wpatrując się w Marc’a. Nie dosłyszała nawet chrząknięć Westwick’a starającego się zwrócić na siebie uwagę.
-Chyba powinniście zając się suknią-
-Tak Jared wyjdź!-
-Niby dlaczego Marc?-
-Bo nie możesz widzieć panny młodej w sukni przed ślubem!-
To zrozumiałe, że irytował go zachwyt w jaki wpadła jego przyszła żona na widok innego chłopaka. Wszyscy wiedzieli, ze Marc jest naprawdę urodziwy, ale to nie znaczyło, że kobieta z którą bierze ślub ma się ślinić na jego widok. Nie, nie był zazdrosny. Zazdrość była dla niego obcym uczuciem, ale mógł się zdenerwować. Skoro ich już wpakowali w to wszystko to obie strony powinny zachować sobie wierność, nie widział innego sensu w tej ceremonii.
W woli szczegółów to i bez ślubu mógł zająć się Allyson i dzieckiem, niestety najwyraźniej jego matka nie ufała mu do tego stopnia. Kobieta praktycznie popłakała się tłumacząc mu, że jego dziecko będzie się czuło okropnie bez obojga rodziców. Przecież on wcale nie miał zamiaru opuszczać swojej córki, a matka dziecka byłaby o wiele szczęśliwsza gdyby nie musiała wychodzić za mąż. Zresztą podobnie jak on. Ale skoro mieli złożyć świętą przysięgę małżeńską to Jared nie życzył sobie, żeby Ally śliniła się na widok innych facetów, a co dopiero takich, którzy uznają ją za piękną jak to było w przypadku Marc’a.
-Chciałbym z Toba o czymś porozmawiać synku…- zza ściany niczym duch wyłonił się Luke westwick.
-O co chodzi tato?- Jared nie wydawał się specjalnie zainteresowany tym co miał mu do przekazania ojciec jednak zwrócił się w jego stronę i czekał co powie.
-Myślę ze powinniśmy porozmawiać o twoim małżeństwie.-
Chłopak miał ochotę w tej chwili krzyknąć na cały głos „najwyższy czas”. Może wreszcie ktoś oprócz babci zdał sobie sprawę, ze ta farsa nie ma najmniejszego sensu.
-Dobry pomysł-
-Chodzi o to, że jak na razie oboje nie wydajecie się być zachwyceni tym wszystkim, całym zamieszaniem…-
Jared miał wrażenie, ze po raz pierwszy słyszy coś tak rozsądnego w tej sprawie. Nie było tajemnicą, ze rodzina chciała go już dawno zeswatać i gdy nadarzyła się sposobna okazja po prostu ja wykorzystali. Czy jest lepszy sposób na zmuszenie mężczyzny do opuszczenie wspaniałego stanu jakim jest kawalerstwo niż znalezienie dziewczyny, której zrobił dziecko i przemówienie do jego poczucia honoru? Już mniejsza o to ze chłopak sam przedstawił im swoja przyszłą żonę.
Allyson była najbardziej irytującą i znienawidzona przez niego dziewczyną dlatego też gdy pojawił się problem nawet nie przyszło mu do głowy, ze ktokolwiek może zechcieć ich połączyć. Dalej uparcie twierdził, ze mógłby zająć się dzieckiem bez czegoś równie bezsensownego jak małżeństwo.
-Kontynuuj tato.-
-Powinniście lepiej się poznać- Wszelkie nadzieje na jakiekolwiek rozwiązanie natychmiast prysły. Miał ochotę rzucić wszystko i uciec gdzieś chociażby na chwilę, ale zwyciężyła ciekawość.
-Co masz na myśli?-
-Powinniście mieć okazje się lepiej poznać.- znali się już wystarczająco dobrze i wcale nie odczuwał potrzeby, żeby zgłębiać tajemnice charakteru panny Stewart. I tak będzie miał ku temu wystarczająco dużo sposobności po ślubie, wiec po co zajmować się tym wcześniej.
-Tak sądzisz.-
-Uważamy, z mamą, że powinniście spędzić trochę czasu sam na sam. Może jakiś wyjazd…- Jared spojrzał na swego ojca z niekłamanym zdziwieniem. Nie spodziewał się po własnym rodzicielu takiej głupoty, a jednak…
-Ona jest w ciąży, jeśli nie zauważyłeś- złożył dłonie w błagalnym geście i kontynuował. –może zacząć rodzić w każdej chwili, a wtedy na tym „wyjeździe” może się okazać, że nie ma pod ręką lekarza. Wolę, żeby została na miejscu.-
Samego siebie zdziwił tym natłokiem uczuć jakie zaprezentował tego dnia. Jeszcze uczucie irracjonalnego poirytowania nie minęło, a już pojawił się niepokój o córkę. Kochał swoje dziecko mimo, ze jego matkę darzył całym wachlarzem uczuć z których żadne nie było nawet sympatią. Sympatie pozostawiał dla innych, lepszych w obyciu ludzi. Allyson Stewart zdecydowanie się do nich nie zaliczała.
-Całkiem rozsądne, jednak miło by było przyjść na ślub dwojga ludzi, którzy przynajmniej się lubią…- Czy nie zauważył, ze na to jest troszkę za późno. Jeśli chcieli ślubu z sympatii mogli przyjąć zaproszenia od córki Rogers’a, a nie wymagać takich wyczynów od swojego syna. Każdy kto znał trochę lepiej młoda parę dałby głowę, że szybciej stopnieją lody Antarktydy, a na Jamaice spadnie śnieg niż tych dwoje polubi się choć trochę. A i na śnieg na Jamaice wcale się nie zanosiło…
-Rozmawialiśmy o tym już kilka razy…-
-I za każdym razem odpowiadałeś to samo! Mógłbyś wreszcie wziąć odpowiedzialność za swoje czyny synu!-
-Przecież to właśnie robię!- żachnął się Jared posyłając ojcu wrogie spojrzenie. Nie zgadzał się z ojcem w wielu sprawach więc nie można się było spodziewać, że uzna jego racje w tym przypadku.
-Wcale nie. Zachowujesz się jak obrażone dziecko, któremu kazano się wykąpać, a nie jak dorosły facet, planujący ślub!-
Przez krótką chwilę stał w milczeniu, niby od niechcenia bawiąc się guzikiem marynarki powoli obracając go w szczupłych palcach. Wreszcie odwrócił wzrok od swojej zabawki i przeniósł go na rozmówce. Kąciki brwi opadły lekko nadając jego twarzy łagodniejszy wyraz.
-Może rzeczywiście przesadzam- powiedział wreszcie -ale przynajmniej się staram!-
-Wiem, ale to nie wystarczy.- Luke nadal był zdenerwowany, ale widać było, ze powoli dochodzi do siebie. Jak niezwykły był fakt, ze przez całą rozmowę jego syn wydawał się być oazą spokoju, gdy tak naprawdę targały nim wątpliwości dużo poważniejsze niż można by przypuszczać.
-Wybaczcie ze przeszkadzam, ale co takiego nie wystarczy?- Oczy obojga mężczyzn zwróciły się w stronę z której dobiegał głos. Nie spodziewali się zobaczyć tam… |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:01:19 23-12-09 Temat postu: |
|
|
"Poradnik dla młodych żon Jareda Westwick'a"
każda kobieta by chciała taki poradnik
widać, że młodzi nie pałają do siebie sympatią... nadal...
fajny tatuś, wykończyłabym się z takim
na mnie krzyczą, że opuściłam trzy tygodni, a ty 7,5 miesiąca... nieładnie...
czekam na new |
|
Powrót do góry |
|
|
mili~*~ Mistrz
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 12296 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 17:03:48 23-12-09 Temat postu: |
|
|
Bo przez ten czas niewiele sie wydarzyło Zacznie sie dopiero w tym momencie xD Wkrótce dziecko przychodzi na swiat |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:08:37 23-12-09 Temat postu: |
|
|
domyśliłam się
Czy Marc jest gejem?? tak się pytam... |
|
Powrót do góry |
|
|
mili~*~ Mistrz
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 12296 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 17:15:16 23-12-09 Temat postu: |
|
|
Nie MArc nie jest gejem. I tu pojawia sie problem Jared o tym wie xD |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:25:34 23-12-09 Temat postu: |
|
|
tak sie myślałam, ale przecież Marc widzi, że Ally jest w ciąży( w ósmym miesiącu trudno nie zauważyć), więc nie wiem czym on się martwi
przecież Ally też się na niego nie rzuci(byłoby jej ciężko ) sorry ale to sobie wyobraziłam i właśnie staram się nie spaść z łożka ze śmiechu
nie ogólnie to Jared w ogóle nie jest zazdrosny, nie... skąd... |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:25:57 23-12-09 Temat postu: |
|
|
właśnie spadłam z łóżka i się zbieram (jakbyś chciała wiedzieć)
Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 17:27:13 23-12-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
mili~*~ Mistrz
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 12296 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 17:33:19 23-12-09 Temat postu: |
|
|
Słuchaj niektórym nie rpzeszkadza, zę dziewczyna jest w ciazy. Zwąłszcza tkaim podrywaczom jak Marc. Zreszta on odegra dosyc ważna role w tej teli xD
Ojej to zbieraj sie |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:35:37 23-12-09 Temat postu: |
|
|
kogo mogę sobie wyobrazić w tej roli?
bo czuję ze go lubię, a nie mam wyglądu |
|
Powrót do góry |
|
|
mili~*~ Mistrz
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 12296 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 18:05:30 23-12-09 Temat postu: |
|
|
W sumie nie wiem pomyśle i kogoś dam |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:08:20 23-12-09 Temat postu: |
|
|
no to czekam |
|
Powrót do góry |
|
|
mili~*~ Mistrz
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 12296 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 19:04:08 23-12-09 Temat postu: |
|
|
Marc
Projektant. Uwielbia modę, ale nie jest gejem. Szyje dla rodziny Westwick'ów. Jak wiele zamieszanie wniesie w życie naszych "szczęsliwych" małżonków? |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:21:17 23-12-09 Temat postu: |
|
|
Może być...
nie, jest idealny...
teraz czekam na cinek |
|
Powrót do góry |
|
|
mili~*~ Mistrz
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 12296 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 20:29:03 04-01-10 Temat postu: |
|
|
Cap 7
Martin nie był aż tak głupi i zdawał sobie sprawę, że kłótnie i obrażanie się na Jared’a nie mogą po prostu wyjść nikomu na korzyść, a zwłaszcza komuś kto do tej pory uważał się za jego przyjaciela. Czasem trzeba było schować dumę do kieszenie i zakopać kość niezgody jaka wykwitła między nimi z powodu Allyson Stewart. Wystarczająco długo patrzyli na siebie wilkiem dlatego że Westwick przespał się z tą dziewczyną. Teraz Martin już nawet specjalnie nie pamiętał dlaczego tak się zdenerwował. Ally była jak każda inna chociaż tej wyjątkowo nie zdradzał. No i odpłaciła mu się tym, ze przespała się z jego najlepszym kumplem i złapała go na dziecko. Ale wcale nie obnosiła się z tym triumfalnie co go zdziwiło. Dziewczyna, która złapała taka partię jak brunet powinna być z siebie dumna a nie patrzeć na przyszłego męża z niechęcią. Zresztą to i tak nie była jego sprawa chciał pogodzić się z kumplem i to wszystko.
-Co tutaj robisz?- Red aż najeżył się mierząc go wściekłym spojrzeniem. Wyraźnie nie był tu mile widzianym gościem, ale cóż ryzykował trochę, wiedział o tym.
-Przyszedłem pogadać-
-Nie myślisz ze trochę za późno?-
-Nie wydaje mi się. Wiem wygłupiłem się- Przyznał z udawana skruchą.
-Wygłupiłeś się?- Jared spojrzał na niego z powątpiewaniem. Chyba jednak powrót na przyjacielska ścieżkę wcale nie był taki prosty jak wydawało się mężczyźnie –Wydaje mi się że całkiem na serio chciałeś poprzestawiać mi szczękę.-
-Wiesz przejąłem się, ze ty i Allyson… no wiesz…-
-Ze zrobiłem jej dziecko? Nie mów, ze chodziło ci o nią. W końcu miałbyś dość i tak jak ja marzył, żeby zamknąć ja w szafie. Ma nieznośny charakter.-
-Co poradzić, zawsze miała oryginalną osobowość- narzekanie na Ally wydawało się doskonałym sposobem na zwrócenie się w tą sama stronę, co oznaczało powrót do Łąsk. Nie mógł zmarnować tej okazji – Po prostu ja ignoruj-
-Jej nie da się ignorować! Robi wszystko bym, zwariował i zamiast do kościoła zawieźli mnie do szpitala psychiatrycznego. Wątpię, ze miałeś tego typu doświadczenia.-
-Nie miałem, ale zawsze po ślubie możesz sobie znaleźć jakąś uroczą blondyneczkę-
Już wcześniej zdał sobie sprawę, że pewnie rozwaliłby szczeka mężczyźnie który ośmieliłby się dotknąć jego żony. Nie miało to żadnego związku z tym, ze jego żona miała zostać Allyson a nie ktoś inny. Teraz jednak uderzyło go, że nie byłby w stanie jej zdradzić. To było chore! Przecież zwykłą dziewczynę potrafił zdradzić, wiele razy to już zrobił choć nie należało to do rutyny. Nawet na samym początku narzeczeństwa po kłótni z Ally, zresztą jednej z wielu, przespał się z jakąś ruda z klubu, ale teraz na chwile przed ślubem już by tego nie mógł. Skoro on by sobie na to pozwolił oznaczałoby to ze i dziewczyna ma do tego prawo. A nie miała. Nie mógł się zgodzić by jego własna kobieta go zdradziła. Dobrze był trochę apodyktyczny i przesadnie zaborczy zwłaszcza, że chodziło o kogoś kto wręcz doskonale grał mu na nerwach, ale już taki miał charakter.
-Nie jestem tobą, nie zdradziłbym jej.- powiedział mierząc wzrokiem Martina. Nie do końca mu ufał. Ale w końcu przyszedł przeprosić no i tylko on w całym kampusie miał doświadczenie z tą szaloną kobietą, której właśnie szyto suknie ślubną. Chyba warto było ułożyć sobie z nim stosunki chociaż zastanawiał się czy mu nie przywalić dla wyrównania rachunków.
-Nie zdradziłbyś jej? W końcu zmienisz zdanie. Przecież się nawet nie lubicie a facet potrzebuje czasem sobie ***- O tym nie pomyślał, jakoś nie spieszyło mu się do spełniania obowiązków małżeńskich z Ally, ale pewnie za jakiś czas zacznie ja do tego przekonywać i nie miał zamiaru zgodzić się na odmowę. Na upartego jego narzeczona nie była taka brzydka.
-Żona ma pewne obowiązki.-
-Jared!- krzyknęła Allyson spoglądając w kierunku drzwi z wyczekiwaniem. Właśnie Marc oświadczył jej, ze i tak nie ma prawo jazdy więc na niewiele mógł jej się przydać chociaż niewątpliwie był przystojny. Musiała czekać na narzeczonego, była wręcz na niego skazana zwłaszcza, że czuła, ze zaraz będzie rodzić. Oddychała tak jak uczyli ją na szkole rodzenia myśląc o zbliżającym się porodzie. Wcale nie chciało rodzinnego. Nie obchodziło ją co Westwick pomyśli o niej, ale nie chciał patrzyć na jego twarz pokonując kolejne skurcze. Nie szydziłby z niej, nie ośmieliłby się, ale i tak nie miała na to wszystko ochoty. Niestety tak się złożyło, że jego matka nie miała zamiaru odpuścić, jeśli by to było możliwe to pewnie babcia mężczyzny wepchnęłaby się na porodówkę.
-Co się stało?- wyglądał na przejętego, ale nie dałaby sobie uciąć głowy.
-Chyba rodzę!-
-Rodzisz?- spojrzał na nią podejrzliwie i dopiero wtedy zdała sobie sprawę, że alarm był fałszywy i ból zdążył przejść. Cale szczęście, ze nie pojechali do szpitala bo wtedy głupio byłoby jej tłumaczyć się przed lekarzami z całej sytuacji.
-E… rodziłam? Myślisz, ze tak po prostu bym cię tu wzywała!? Żebyś mi przeszkadzał?!-
-No nie wątpię, ze ci przeszkadzam „żono”- Mężczyzna rzucił spojrzenie w stronę projektanta zupełnie jakby cos sugerował. Ally nie rozumiała tego przecież nie spodobała by się takiemu mężczyźnie zwłaszcza teraz gdy wyglądała jak beczułka.
-Jeszcze nie jestem twoja żoną więc wsadź sobie gdzieś te hasełka!-
-Niedługo będziesz więc można już to traktować w ten sposób.-
-Zobaczysz zmienię ci życie w piekło!- Ta groźba zawisła w powietrzu. Złowrogą cisze przerwał dopiero projektant, który odezwał się podnosząc palec do góry zupełnie jak na zajęciach w podstawówce.
-Skoro Ally już nie rodzi to czy możemy dokończyć miarę?- |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:19:56 04-01-10 Temat postu: |
|
|
- Chyba rodzę? (zabawne)
on ją lubi, a przynajmniej jest zazdrosny i nie pozwoliłby sobie na to, żeby ja zdradzac... mówiłam ze on jest słodki
uwielbiam tę twoją telkę, jest cudna, swietnie piszesz
kiedy new? |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|