|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy Rebecce będzie się podobać w nowej szkole? |
Tak |
|
70% |
[ 7 ] |
Nie |
|
30% |
[ 3 ] |
|
Wszystkich Głosów : 10 |
|
Autor |
Wiadomość |
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:20:07 30-10-09 Temat postu: |
|
|
Odcinek V- Pierwsze płomienie.
Podczas przerwy do Rebecci podeszla Margareth, Veronica i Cynthia.
- Cześć...- przywitała się Margareth.
Rebecca była zdenerwowana poprzednimi wydarzeniami.
- Czego chcecie odemnie barbie? Wybaczcie, ale już nie bawię się lalkami...- odrzeła ponuro.- A ty, to chyba spuchnięta barbie.- zwróciła się z sarkazmem do Cynthii.
- Nie no... Tego już dość.- powiedziała Veronica, chwyciła koleżanki i zabrała stamtąd.
------------------------------------------------------------------------
Kiedy skończyły się wszystkie lekcje, Rebecca wyszła na spacer do parku. Musiała gdzieś się wyciszyć, ukoić nerwy.
- Hej, Rebecca.- usłyszała za sobą jakiś głos. Kiedy się odwróciła, zobaczyła Davida.
- A ty czego chcesz?- odrzekła.
- Znowu będziesz we mnie wbijać te swoje "swiecące oczy"? Zakochałaś się czy co?- spytał rozbawiony.
- Chciałbyś...- odpowiedziała Rebecca coraz bardziej zła.
- To ty byś chciała, żeby taki chłopak jak ja zwrócił uwagę na takiego rudzielca.- uśmiechnął się do niej beszczelnie.
- Nie, tego już za wiele.- wytcedziła przez zęby i za chwilę w jej ręce wytworzyła się kula ognia. Już chciała nią cisnąć w przerażonego Davida, kiedy pojawiła się pani Natasha.
- Stop, Rebecco. Nie wolno nam stosować mocy przeciwko sobie...- zwróciła się do niej.- A ty David mógłbyś sobie darować głupie zarty. Denerwujesz koleżankę, a powinienieś byś dla niej miły.- ochrzaniła go.
- Dobra, przepraszam.- odrzekł David.
- Rebecco, idź do pana Sparksa na zajęcia, gdzie nauczysz się panować nad swoją mocą.- zwróciła się ponownie do niej.
- Dobrze, panno Kurankowa.- zgodziła się Rebecca i odeszła.
Pani Natasha spojrzała karcąco na Davida.
- No co znowu?- spytał.
- Po pierwsze, nie takim tonem Williams. Po drugie, dojrzej wreszscie... Masz już 18 lat, a nadal zachowujesz się jak dzieciak. Dobrze Ci radzę. Chętnie bym zrobiła to samo co ona chciała zrobić, gdyby nie regulamin, bo wiem że potrafisz wkurzyć, więc uważaj.- odpowiedziała i poszła.
------------------------------------------------------------------------
W tym czasie Margareth, Veronica i Cynthia były w pokoju i rozmawiały o Rebecce.
- Moim zdaniem to niewychowana dziewucha.- odrzekła Veronica.
- Zgadzam się, i do tego beszczelna.- zgodziła się z nią Cynthia.
- A ja myslę, że była po prostu zdenerwowana. Wyczułam, że jest dobra.- powiedziała Margareth.
- Bronisz jej? Obraziła Cynthię!- krzyknęła oburzona Veronica.
- Chyba jednak macie rację.- uległa w końcu.
------------------------------------------------------------------------
Rebecca na zajęciach z dyrektorem radziła sobie całkiem dobrze.
Najpierw dużo rozmawiała z panem Sparksem o tym, jak podoba się jej w nowej szkole, o jej strachu i wątpliwościach. Pan Sparks wyraźnie ją rozumiał i potrafił pocieszyć. Był dla niej jak ojciec, za którym tak tęskniła.
- Pan jest w porządku.- powiedziała na koniec, uśmiechając się.
- Dziekuję.- odparł on.
Potem Rebecca pożegnała się i poszła do pokoju.
------------------------------------------------------------------------
David i Martin rozmawiali z Juanem o Rebecce.
- Ty wiesz jak ona nas potraktowała na początku?- spytał Martin.
- No właśnie. Jest niewychowana i beszczelna.- dodał David.
- O was też można tak powiedzieć, a szczególnie o tobie, Martin. Zgadzam się z Rebeccą, bo was znam. Na pewno beszczelnie ją zaczepiliście, i dobrze zrobiła, że wam dała do zrozumienia, że nie da się tak traktować.- odrzekł Juan.
Nie mogli uwierzyć w to co usłyszeli.
- Nie do wiary. Czyim ty jesteś kumplem?- spytał Martin.
- To, ze jesteście moimi kumplami, to nie znaczy, ze mam chwalić każdy wasz postępek.- odrzekł Juan i wyszedł z pokoju.
- Wiesz co Martin? Zastanawiam się, czy Juan czasem nie ma racji.- powiedział David.
- No co ty? Nic jej przecież takiego nie zrobiliśmy... Żartowaliśmy sobie, a to że ona się nie zna to jej problem,- odrzekł on.
- Chyba masz rację.- zgodził się z nim David.
------------------------------------------------------------------------
Thomas rozmawiał w bibliotece z Monique również o Rebecce.
- Bardzo miła z niej dziewczyna.- stwierdził.
- Zgadzam się, jest kochana.- odpowiedziała Monique.
- Tak.- powiedział Thomas.
- A co z Joanne? Kiedy wreszcie z nią pogadasz o tym, co do niej czujesz?- spytała go.
- Ach, nie wiem... Nie mogę. Nie mam odwagi.- odpowiedział.
Rozmowę przerwało wejście Joanne.
- Chodź Monique.- zabrała koleżankę, całkowicie ignorując Thomasa.
- "I znowu nawet nie zwróciła na mnie uwagi".- pomyślał.
------------------------------------------------------------------------
Kiedy Rebecca rozyślała o Davidzie, leżąc na swoim łóżku, do pokoju weszły Joanne i Monique.
- O czym tak myślisz?- spytała ją Joanne.
- Powiem wam w tajemnicy.- odpowiedziała Rebecca.- Spodobał mi się pewien chłopak ze szkoły.- dodała.
- Który?- spytała Joanne zaciekawiona,
- Tego wam nie mogę powiedzieć, wybaczcie.- odrzekła.
- No trudno. A jak Ci się podoba w szkole?- spytała Monique.
- Jak narazie jest spoko. Pani Kurankowa jest w porządku, pan Sparks też.- odrzekła Rebecca.- No i wy, Juan, Thomas...- dodała.
- To fajnie, że Ci się tu podoba.- powiedziała z uśmiechem Joanne.
Potem, kiedy Rebecca poszła spać, Monique rozmawiała jeszcze z Joanne.
- Ciekawe kto się jej spodobał?- zastanawiała się Joanne,
- Może Juan albo Thomas? Powiedziała, ze ich lubi.- odpowiedziala Monique.
- Może. Raczej na pewno nie Martin ani David. Nie lubi ich.- dodała Joanne.
Po rozmowie również i one poszły spać. |
|
Powrót do góry |
|
|
Elle Mocno wstawiony
Dołączył: 09 Lut 2008 Posty: 5383 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:12:58 30-10-09 Temat postu: |
|
|
nie wiedzialam gdzie cie znalesc ale znalazlam twoja telke
mam pytanie
Czemu masz moja animke w podpisie ??? |
|
Powrót do góry |
|
|
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:38:16 30-10-09 Temat postu: |
|
|
Znalazłam ją na jakiejś stronce, spodobała mi się więc sobie wstawiłam... A co? |
|
Powrót do góry |
|
|
Vondynizer Generał
Dołączył: 03 Sie 2009 Posty: 8424 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:17:12 30-10-09 Temat postu: |
|
|
uf, nadrobiłam odcinki.milusio. |
|
Powrót do góry |
|
|
Elle Mocno wstawiony
Dołączył: 09 Lut 2008 Posty: 5383 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:31:10 30-10-09 Temat postu: |
|
|
namida1991 napisał: | Znalazłam ją na jakiejś stronce, spodobała mi się więc sobie wstawiłam... A co? |
a to ze ona byla robiona na zamowienie a niechcialabym by byla u dwoch osob |
|
Powrót do góry |
|
|
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:02:17 30-10-09 Temat postu: |
|
|
No to usunę... |
|
Powrót do góry |
|
|
Elle Mocno wstawiony
Dołączył: 09 Lut 2008 Posty: 5383 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:08:49 30-10-09 Temat postu: |
|
|
dziekuje i sory po prostu nie lubie jak ktos ma takie samo cos |
|
Powrót do góry |
|
|
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:18:50 30-10-09 Temat postu: |
|
|
Spoooko...
I sorrki... |
|
Powrót do góry |
|
|
DjBebe Aktywista
Dołączył: 30 Sie 2009 Posty: 384 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław :D Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:07:24 31-10-09 Temat postu: |
|
|
nadrobiłam... i jestem z siebie dumna xDD
Odcinki świetne. Rebbeca na szczęście została dobrze przyjęta i od razu polubiła swe współlokatorki.
Ah ten David... Kretyn jeden.
Ale wydaje mi się, że to on spodobał się `Rudej`.
No ciekawe... zobaczy się.
Czekam na new. |
|
Powrót do góry |
|
|
Natalii_xD Idol
Dołączył: 29 Sie 2009 Posty: 1133 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sc Płeć: Kobieta
|
|
Powrót do góry |
|
|
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:13:03 31-10-09 Temat postu: |
|
|
Odcinek VI- Niespodziewana wiadomość.
Następnego dnia Rebecca i jej koleżanki wstały, ubrały się i poszły na lekcję.
Dziś pierwszy był W-F. Prowadził go pan Johnathan Johnson, jeden z pierwszych uczniów profesora Sparksa. Miał on moc telekinezy.
Miał 24 lata, był przystojnym facetem, ale z tego co zauważyła Rebecca, był nazbyt pewny siebie i nieco ekscentryczny.
Mimo to lekcja przebiegła calkiem przyjemnie.
Po skończeniu lekcji dziewczyny przebierały się w szatni.
Żadna z nich nie była jednak świadoma, że ktoś je podgląda. Za koszem siedzieli Martin i David, przyglądając się dziewczynom.
Nagle w szatni rozległ się huk. Kosz na śmieci wywrócił się, a zza niego wypadło dwóch chłopaków.
- Martin, David!! Co wy tu robicie??- krzyknęła przerażona Veronica.
Margareth, Cynthia i Monique zakryły się ciuchami i zaczęły krzyczeć w niebogłosy.
- Co wy sobie myślicie??- podeszła do nich Joanne i każdemu z osobna wymierzyła policzek.- Chamy... Podglądacze....- oddychała z trudem.
Rebecca postraszyła obu kulą ognia. Wybiegli z szatni pędem.
- Coś ty zrobił, idioto??- zwrócił się David do Martina.
- No co??- odpowiedział Martin.
- Na następny raz się tak nie wierć...- poradził mu David i poszedł.
------------------------------------------------------------------------
Kiedy skończyły się lekcje, Rebecca weszła do pokoju. Niespodziewanie zastała tam swoją mamę.
- Witaj, kochanie. Przyszłam, żeby Ci powiedzieć, że właśnie kupiłam sobie ładne mieszskanie niedaleko stąd. Kosztowało tyle, że akurat mi wystarczyły moje oszczędności. I oprócz tego wczoraj znalazłam pracę w biurze.- zawiadomiła ją pani McKinley.
- To cudownie, mamo..- przytuliła ją Rebecca.
------------------------------------------------------------------------
W tym samym czasie Cynthia wraz z Veronicą siedziały w bufecie.
Kiedy weszli Martin i David, Cynthia zwróciła się do Veronici.
- Jejku... Martin jest taki przystojny...- powiedziała wpatrzona w niego.
- Powiedz mi, od kiedy się w nim kochasz?- spytała ją przyjaciółka.
- Od kiedy tu przyszłam, czyli od jakichś 2 lat.- odpowiedziała.
- To czemu do niego nie zagadzasz?- spytała ponownie.
- Żartujesz? Wyśmiałby mnie...- odrzekła.
Wtem obaj chłopcy przysiadli się do stolika Veronici i Cynthii.
- Witaj Veronica.- zwrócił się do niej Martin z czarującym uśmiechem, kompletnie ignorując Cynthię.
- Wiesz co Veronica? Muszę już iść... Mam zadanie do zrobienia.- powiedziała Cynthia wstawając od stołu.
- No co ty, Cynthia? Siadaj...- powiedział David.
Ona nie zwróciła uwagi na jego słowa i poszła do pokoju.
- Jestem beznadziejna.... Martin nigdy nie zwróci na mnie uwagi..- powiedziała sama do siebie, położyła się na łóżku i zaczęła płakać w poduszkę.
------------------------------------------------------------------------
Margareth szła po schodach kiedy wpadła na Juana. Spojrzała na niego i coś się w niej ruszyło. Nigdy nie zwracała uwagi na tego chłopaka, ale teraz jedno spojrzenie w jego oczy sprawiło, że serce zabiło jej mocniej.
- Cześć Margareth...- przywitał się Juan uśmiechnięty.
- Cześć... I przepraszam, ale muszę już iść... Śpieszę się...- powiedziała Margareth i pobiegła schodami na górę.
Poszła do bufetu, gdzie usiadła przy stoliku obok Veronici.
Rozmawiali trochę, ale Margareth była nieobecna. Ciągle myślała o Juanie.
- Hej, co się z Tobą dzieje?- wyrwała ją z zamyślenia Veronica, lekko trącając w ramię.
- Nic, nic... Jestem zmęczona. Pójdę się położyć.- odpowiedziała i poszła do pokoju.
Znalazła tam płaczącą Cynthię.
- Co się stało?- spytała ją, tuląc do siebie.
- Martin mnie ignoruje... A ja go tak kocham.- powiedziała Cynthia płacząc.
Margareth przytuliła ją mocniej i wyczuła jej uczucia, dzięki darowi empatii. Manipulując jej emocjami, sprawiła, że Cynthii zrobiło jej się lżej.
------------------------------------------------------------------------
W tym czasie Rebecca była na kolejnym spotkaniu z profesorem Sparksem. Panowanie nad mocą szło jej coraz lepiej, a dyrektor nie mógł się jej nachwalić. Także ona sama była z siebie strasznie dumna.
------------------------------------------------------------------------
David wszedłwszy do pokoju położył się na łóżku i jego myśli skierowały się na Rebeccę. Mimo to były one jeszcze bardzo płytkie.
Postanowił udowodnić jej, że nawet taka dziewczyna jak ona mu się nie oprze. |
|
Powrót do góry |
|
|
Natalii_xD Idol
Dołączył: 29 Sie 2009 Posty: 1133 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sc Płeć: Kobieta
|
|
Powrót do góry |
|
|
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:11:44 01-11-09 Temat postu: |
|
|
Odcinek VII- Miłość czy iluzja?
Następnego dnia, na przerwie, w bibliotece siedział Thomas
i rozmawiał z Monique.
- Czemu nie podejdziesz do Joanne i nie zagadasz?- spytała go.
- Ech, Monique, przecież wiesz... Ona mnie zupełnie ignoruje.
Wyśmiałaby mnie...- odpowiedział.
- Na pewno nie, znam ją. Zbierz się na odwagę i spróbuj,- zachęcała
go.
- No nie wiem.- odparł Thomas.
Wtem do biblioteki weszła Joanne, przerywając ich rozmowę.
- Hej, Monique. Chodź, zaraz będą lekcje.- zwróciła się do niej,
ignorując obecność Thomasa. Monique pożegnala się z kolegą
i poszła razem z Joanne.
------------------------------------------------------------------------
W tym samym czasie Margareth odwiedził ojciec- Andrem Bosson.
- Tato...- rzuciła mu się na szyję córka.
- Jak tam w szkole, skarbeńku?- przytulił ją ojciec.
- Świetnie. Nauka idzie mi lepiej, z przyjaciółkami też super.
A jak tam w twojej firmie?- spytała, chociaż tak naprawdę ją to
niespecjalnie interesowało.
- W porządku. Dziekuję, że pytasz. Mamy teraz lepszy okres.
Naprawdę kroi nam się niezła inwestycja. Myślę, że w tym roku
na wakacje pojedziemy do Paryża, tak jak chciałaś.- odrzekł.
- Naprawdę? To świetnie.- uścisnęła go córka.
------------------------------------------------------------------------
Rebecca siedziała w pokoju z Joanne.
- No i jak ci się u nas podoba?- spytała Joanne.
- Jak na razie jest świetnie. Mili nauczyciele, fajni uczniowie, oczywiście z wyjątkami,ale ogólnie jest fajnie... A dyrektora macie
super.- odrzekła Rebecca.
- Cieszę się, że Ci się tu podoba...- powiedziała Joanne.- Mam jedno pytanko... Powiesz, który chłopak ci się spodobał?- dodała.
- Joanne, przecież mówiłam, że wam nie powiem.- odpowiedziała.
- Ale dlaczego?- spytała znowu.
- Bo nie mogę. Po prostu. Wybacz.- odparła Rebecca i poszła do
łazienki.
------------------------------------------------------------------------
Tymczasem Andrew Bosson rozmawiał ze swoim przyjacielem, dyrektorem Sparksem.
- Wiesz, Andrew, spotkałem niedawno moją ukochaną z dawnych
lat. Jest matką jednej z uczennic, nazywa się Dominica McKinley.
Rozmawiałem z nią i muszę przyznać, że nie mogę o niej
zapomnieć.- zwierzył się jemu Sparks.
No to wspaniale. Wiesz co? Zaproś ją na kolację i zbliż się do niej
nieco. Zobaczysz, że będzie warto.- poradził mu Andrew.
------------------------------------------------------------------------
Po skończeniu lekcji Rebecca jak zawsze poszła na spacer do parku.
Kiedy chodziła po alejkach spotkała Davida.
- Co ty tu robisz idioto?- spytała zdenerwowana.
- Chodzę za Tobą.- odrzekł z uśmiechem.
- Dlaczego? Przeszkadzasz mi tylko...- powiedziała Rebecca.
- Dlaczego? Bo mi się podobasz..- odrzekł David i zbliżył się do niej.
- Wiesz co? Daruj sobie ten cyrk, bo tym razem walnę w Ciebie tą
kulą ognia.- odpowiedziała, odwróciła się i poszła.
David dogonił ją i złapał za ręce. Dzięki swemu darowi wytworzył
dookoła iluzję, która tak urzekła Rebeccę, że ta stanęła i wpatrywała
się w niego.
Również on patrzył jej w oczy i nachylił się lekko. Ich usta zaczęły
się do siebie zbliżać, i kiedy już prawie się pocałowali, coś w rodzaju
"instynktu obronnego" Rebecci spowodowało, że jej dłonie i oczy
zapłonęły, parząc Davida. Jego iluzja natychmiast się rozsypała, a on
sam odskoczył od niej.
- Myślisz, że jestem na tyle głupia, żeby dać się nabrać na Twoje
sztuczki? Co ty sobie wyobrażasz?- powiedziała, kiedy już się
ocknęła z amoku.
- O czym ty mówisz?- spytał David.- Przyznaj się, że nie potrafisz
mi się oprzeć i tyle.- dodał.
Rebecca skrzywiła się i z całej siły walnęła go w twarz. Potem
odwróciła się i poszła szybkim krokiem w stronę szkoły.
- Niezła scenka.- odezwał się nagle Martin wychodząc z krzaków.
- Co ty tu robisz?- spytał zdziwiony David.
- Śledziłem Cię...- odrzekł Martin.
- Zgłupiałeś?- krzyknął David zły, że ktoś oglądał jego porażkę.
- No co? Nieźle się wygłupiłeś z tą iluzją...- śmiał się Martin.
- Spadaj, klaunie.- odrzekł David i poszedł.
- Co znowu?- powiedział sam do siebie Martin i poszedł za nim.
------------------------------------------------------------------------
Rebecca wbiegła do pokoju, i z płaczem rzuciła się na łóżko.
Wkrótce potem Monique weszła i zastała ją tak.
- Becci, co się stało?- powiedziała do niej zdrobniale, tuląc ją do
siebie.
- To przez tego chłopaka, który mi się podoba... Powiem Ci kto to,
ale obiecaj, że nikomu nie powiesz...- odpowiedziała Rebecca.
- Obiecuję.- powiedziała szczerze, gładząc koelżankę po włosach.
- Podoba mi się David Williams.- odrzekła Rebecca cicho łkając.
- O mój Boże... Nie dziwię się, że przez niego płaczesz. To drań,
straszny drań.- przytuliła ją mocniej.
Kiedy Rebecca położyła się spać, Joanne spytała się o czym Monique z nią rozmawiała.
- O tym chłopaku, który jej się podoba. Powiedziała mi kto to.-
zdradziła jej Monique.
- Naprawdę? Powiedz, kto to?- spytała z ciekawością.
- Nie mogę Ci powiedzieć, wybacz.- odmówiła Monique.
- Ale dlaczego? Przecież jesteś moją przyjaciółką...- powiedziała
Joanne.
- Obiecałam Rebecce, że nikomu nie powiem i dotrzymam obietniecy.- powiedziała Monique.- Poza tym nie ma się czym
chwalić, ani z czego cieszyć...- dodała.
------------------------------------------------------------------------
David leżał na łożku, w pokoju bardzo smutny. Zastanawiał się,
czy nie za bardzo przejął się odrzuceniem Rebecci.
Wszedł Juan, wyrywając go z zamyślenia.
- Hej David.- przywitał się.- Nawet nie wiesz, jaki jestem szczęśliwy.
Margareth wreszcie mnie zauważyła.- zwrócił zię do niego.
- To świetnie.- odpowiedział David.
- Coś się stało, David?- spytał Juan, zaniepokojony jego
nieobecnością.
- Nic, a co miało się stać?- spojrzal na niego ze zdziwieniem.
- Czy to aby nie chodzi o Rebeccę?- odgadł Juan.
- Rebecca to moja kolejna zdobycz. Udowodnię jej, że nawet taka
uparta dziewczyna mi ulegnie prędzej czy później.- odrzekł na to
David.
- Coś mi się nie chce w to wierzyć, że jest dla ciebie tylko zdobyczą.
Wiesz, kto się czubi, ten się lubi.- powiedział Juan.
- Spadaj.- David rzucił w niego poduszką.
------------------------------------------------------------------------
Monique spotkała się z mamą, Aną Marią Velarde, sekretarką pana
Sparksa.
- Moja koleżanka ma problem. Spodobał jej się chłopak, który jest
draniem. Co ma zrobić?- spytała ją o radę.
- No cóż... Powinna poczekać, jeżeli go kocha. Może on się
zmieni? Przede wszystkim nie może tracić nadziei.- odpowiedziała
pani Velarde.
- Dziękuję mamo.- przytuliła ją Monique i pobiegła do pokoju.
------------------------------------------------------------------------
- Rebecco, spytałam mamę o radę. Oczywiście nie zdradziłam ani
Twojego imienia, ani imienia Davida.- zawiadomiła ją Monique,
wpadając do pokoju.
- No i co powiedziała?- spytała Rebecca.
- Że jeśli go kochasz, powinnaś poczekać, bo może się zmieni.
Przede wszystkim nie możesz tracić nadziei.- zacytowała matkę
Monique.
- Dziękuję Ci.- odpowiedziała Rebecca i przytuliła koleżnakę. |
|
Powrót do góry |
|
|
Natalii_xD Idol
Dołączył: 29 Sie 2009 Posty: 1133 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sc Płeć: Kobieta
|
|
Powrót do góry |
|
|
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:24:56 02-11-09 Temat postu: |
|
|
Odcinek VIII- W obronie tolerancji.
(Tego samego dnia)
Michael Sparks siedział w swoim gabinecie i wypełniał papiery.
Kiedy skończył tę mozolną pracę, podniósł słuchawkę telefonu i
wykręcił numer Dominici McKinley.
- Słucham?- odezwał się subtelny głos w słuchawce.
- Dominico, to ja Michael. Zastanawiałem się, czy nie wybrałabyś
się ze mną na kolację dzisiaj?- spytał.
- Chętnie.- zgodziła się Dominica.
- W takim razie przyjadę po Ciebie o godzinie 18.00.- powiedział
pan Sparks.
- Dobrze, będę czekać.- potwierdziła.
- Do zobaczenia wieczorem.- odrzekł.
- Do zobaczenia.- pożegnała się pani McKinley i odłożyła
słuchawkę.
-----------------------------------------------------------------------
Rebecca około godziny 17.30 połozyła się do łózka. Jej myśli
po raz kolejny zapełnił obraz Davida.
- "Ech, żeby pani Velarde miała rację. Ale czy David się zmieni?
Czy to wogóle mozliwe?"- zastanawiała się.
-----------------------------------------------------------------------
W tym samym czasie również David powoli kładł się spać. Leżąc
tak na łóżku cały czas myślał o Rebecce, i o tym co się dziś
wydarzyło. Nadal zastanawiał się, czy niezbyt go ona obchodzi.
W końcu dla niego każda dziewczyna była kolejną zdobyczą,
on był łowcą. Czuł jednak, że z Rebeccą jest jakoś innaczej.
------------------------------------------------------------------------
Ana Maria Velarde kończyła właśnie pracę. Biuro pogrążone już
było w mroku. Kiedy już miała wyjść, zobaczyła jak dyrektor
wręcz wymyka się z biura.
- A pan to gdzie się tak wymyka w tajemnicy?- spytała go nagle.
- Co ty tu robisz Ana? Myślałem, że Ciebie już nie ma.- odrzekł
pan Sparks bardzo zdziwiony.
- Miałam jeszcze coś do zrobienia. Nie odpowiedział pan na moje
pytanie, panie dyrektorze.- przypomniała mu pani Velarde.
- Powiem ci, ale nikomu nie wygadaj, obiecaj mi to.- powiedział
pan Sparks.
- Dobrze, obiecuję.- odrzekła.
- A więc idę na kolację z panią McKinley.- odpowiedział.
- No to życzę powodzenia.- pogratulowała mu Ana z uśmiechem.
Pan Sparks pożegnał się z sekretarką i wyszedł z biura.
------------------------------------------------------------------------
Parę minut później Michael Sparks był już pod domem pani
McKinley. Zabrał ją do przepięknej restauracji, i kiedy zjedli już
kolację, pan Sparks spojrzał jej w oczy i zwrócił się do niej.
- Dominico, chciałbym abyśmy spróbowali jeszcze raz.- powiedział
trzymając ją za ręce.
- Ach, Michael, nie wiem co powiedzieć. Musisz mi dać czas...-
odparła, pożegnała się, wstała od stołu i wyszła.
Pan Sparks zapłacił za kolację i wybiegł za nią.
- Może chociaż Cię podwiozę do domu?- zaproponował.
- Dobrze. Zrobiło się zimno.- zgodziła się Dominica.
Wsiedli do samochodu i po zaledwie piętnastu minutach byli
na miejscu. Michael pocałował Dominicę, ona potem wysiadła,
usmiechając się na pożegnanie. On odjechał szczęśliwy jak nigdy
dotąd.
------------------------------------------------------------------------
Następnego dnia kiedy trwała lekcja historii, pani Natasha
Kurankowa zadała całej klasie projekt w parach, które sama
dobrała. Także więc Margareth miała go robić z Juanem, bo nie
rozmawiali ze sobą, Rebecca z Davidem, bo wyraźnie się nie
lubili, Joanne z Thomasem, bo również ze sobą nie rozmawiali,
Cynthia z Martinem, bo Martin nie lubił Cynthii, a Veronice została
Monique.
Rebecca była wściekła, Margareth nawet nie miała wiele przeciwko.
Od kiedy wpadła na Juana na schodach, wpatrywała się w niego
na każdej przerwie. Joanne natomiast było wszystko jedno, choć
w duchu cieszyła się z tego, że robi projekt właśnie z Thomasem.
Cynthia była w siódmym niebie, natomiast Martin był widocznie
niezadowolony.
- Dlaczego ja mam robić projekt z tą słonicą? Za jakie grzechy?-
pytał.
Rebecca słysząc te słowa, wstała i rzuciła się ku niemu.
- Dlaczego ją obrażasz? Co ci takiego zrobiła?- spytała.
Martin nie odpowiedział.
- I taką wy tu macie tolerancję? Żal mi Ciebie, Martin.- powiedziała
Rebecca i wymierzyła mu policzek.
Potem podeszła do Cynthii i przytuliła ją.
- Nie przejmuj się słowami tego idioty.- pocieszała ją.
Veronica i Margareth zaskoczone zachowaniem Rebecci uznały, że
źle ją oceniły na początku.
Rebecca podeszła do nich i przeprosiła za swoje wcześniejsze zachowanie. Cała klasa zaczęła bić Rebecce brawo.
- Widzisz co ona mi zrobiła?- żalił się Martin Davidowi.
- Dobrze zrobiła. Przesadziłeś.- odpowiedział mu David.
- I ty też po jej stronie?- obraził się Martin.
Pani Kurankowa zwróciła się do Rebecci.
- Gratuluję Ci wspaniałej postawy, Rebecco. Dajesz innym bardzo
dobry przykład.- powiedziała.- Dlatego więc zrobisz projekt z
Cynthią, a Martin zrobi go z Davidem, i na dodatek dostanie uwagę
do dziennika.- ogłosiła.
David wkurzony zwrócił się do kolegi.
- No i coś ty zrobił? Przez Ciebie nie zbliżę się do Rebecci.- odrzekł.
- A co ci tak na tym zależy? Zakochałeś się w niej czy co?- oburzył
się Martin.
- No chyba żartujesz. Muszę jej udowodnić, że mi się nie oprze, bo
żadna mi się nie oprze.- zaprzeczył David.
- Ach, no chyba że tak. W takim razie sorki.- przeprosił go.-
Ale w zamian za to postaram ci się pomóc.- dodał. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|