Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zmutowani
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy Rebecce będzie się podobać w nowej szkole?
Tak
70%
 70%  [ 7 ]
Nie
30%
 30%  [ 3 ]
Wszystkich Głosów : 10

Autor Wiadomość
DjBebe
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 30 Sie 2009
Posty: 384
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:38:51 02-11-09    Temat postu:

Ufff nadrobiłam!
Ah...
Odcinki świetne.
Rebecce podoba się David.
To było jasne jak słońce i ciemne jak murzyn...
Ok, ok... Dziwna jestem, wiem.
Ah Davidowi też zaczyna zależeć na `Rudej`
Juuupi!
Szkoda mi Cynthi... Biedna...
Ah i ciekawi mnie związek dyra z matką Rebbeci.

Czekam na new.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalii_xD
Idol
Idol


Dołączył: 29 Sie 2009
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sc
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:50:09 02-11-09    Temat postu:

Super odcinek.
Tele czyta mi się strasznie lekko.
Ah, dyrektor i mama Rebecci na kolacji...
Rebecca jak obroniła Cythię...
A David, jak się tłumaczył przed kolegą...
Czekam na new...

________________________________
http://www.telenowele.fora.pl/telenowele-mlodziezowe,99/dar-od-losu,16273.html Zapraszam ;*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:30:05 03-11-09    Temat postu:

Odcinek IX- Pierwsze zagrożenie.

(mija pół roku nauki):
Michael Sparks siedział w swoim gabinecie, kiedy
zadzwonił telefon.
- Słucham?- spytał podnosząc słuchawkę.
- Panie Sparks, dzwonię, bo mamy problem.
Steven Marks zaczął napdać na ludzi razem ze
swoimi pomocnikami.- odezwał się głos jakiejś kobiety.
- Co? To okropne. Przecież on ściągnie na nas
wszystkich Smitha. On zwali winę na wszystkie
mutanty.- zdenerwował się Sparks.
- Kristopher Smith już urządził nagonkę
m.in. na szkoły mutantów w Ameryce. Razem z wojskiem
napada na nie i zamyka wszystkie mutanty, bez względu
na wiek.- odrzekła kobieta w słuchawce.
- Rozumiem. Zajmę się nim.- obiecał Sparks
i odłożył słuchawkę.
----------------------------------------------------------------------
Parę godzin później pan Sparks z panią Natashą Kurankową
i panem Johnathanem Johnsonem wyruszyli wraz
z nauczycielami z innych szkół, by powstrzymać Marksa.
Pozostali nauczyciele zostali w szkołach z uczniami.Juan, jako
najstarszy z klasy miał opiekować się resztą młodszych
kolegów i koleżanek. Tak w napięciu czekali wszyscy
na to co się stanie.
-----------------------------------------------------------------------
W samym środku nocy na szkołę pana Sparksa
napadli żołnierze. Juan przydzielił każdemu z klasy
poszczególne zadania, sam natomiast teleportował się
razem z Cynthią do Zoo. Miał bowiem pomysł,
by wykorzystać jej dar panowania nad zwierzętami,
by pomóc w walce.
Margareth manipulując uczuciami przyjaciół,
dodawała im odwagi. Veronica miała przeniknąć przez ściany,
do ukrytego labolatorium pana Sparksa, gdzie przez jego
komputer miała zawołać inne mutanty na pomoc.
Thomas miał za zadanie zmylić żołnierzy, czyniąc się niewidzialnym, Martin miał utrudniać samolotom
lądowanie wywołując ogromną burzę. Joanne walczyła wręcz
i była tarczą dla bezbronnej Margareth, bo jej rany się goiły. Monique walczyła mocą Wody, a Rebecca Ognia, David natomiast wprowadzał żołnierzy w świat iluzji, osłabiając ich skuteczność
w walce. Niestety to wszystko nie dawało dobrego efektu.
Uczniowie i nauczyciele zaczęli wyraźnie przegrywać. Na szczęście w porę przybyła Cynthia z Juanem i zwierzętami. Lwy, wilki, tygrysy, niedźwiedzie i inne groźne zwierzęta pod rozkazem Cynthii broniły wszystkich walcząc z żołnierzami.
Szala wygranej zaczęła przechylać się na stronę mutantów.
W pewnej chwili jeden z napastników zaatakował
Margareth. Juan chwycił ją i teleportował się
na drugi koniec korytarza.
- Dziękuję Ci, Juan.- powiedziała nieśmiało Margareth.
- Nie ma za co. Nie pozwoliłbym, żeby coś ci się stało.-
odrzekł Juan.
Ich usta właśnie zbliżały się do siebie, kiedy rozległo się
wołanie o pomoc. To Monique i Rebecca były niemiłosiernie atakowane. Thomas rzucił się w stronę Monique, a w stronę Rebecci rzucił się David. Thomas stał się niewidzialny
i pokonał napastnika, a David wprowadził atakującego
Rebeccę żołnierza w świat iluzji. Ona cisnęła w napastnika
kulą ognia.
- Sama bym sobie poradziła.- odparła, gdy David chciał jej
coś powiedzieć.
Jednak nie minęło dużo czasu, kiedy szala zwycięstwa znowu przechyliła się na stronę napastników. Wtedy też
wróciła Veronica, zawiadamiając, że pomoc nadejdzie dopiero
koło południa.
- Przecież nie ma jeszcze ranka... Boże drogi, oni nas pokonają zanim nadejdzie pomoc...- powiedział smutno Juan.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalii_xD
Idol
Idol


Dołączył: 29 Sie 2009
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sc
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:32:08 03-11-09    Temat postu:

Super odcineeek
świetny motyw z tymi napastnikami.
Mutanty nieźle sobie radzą.
Czekam na new ;*

___________________________________________
http://www.telenowele.fora.pl/telenowele-mlodziezowe,99/dar-od-losu,16273.html Zapraszam ;*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:47:56 04-11-09    Temat postu:

Nowy bohater!!!



Jake Thomson(20l)- mutant, ma moc władania nad 4
żywiołami, m.in. Ognia, przez co świetnie dogaduje się
z Rebeccą, która mu się spodoba. Jest dojrzały, szanuje
kobiety, jest szarmancki i elegancki(przeciwieństwo
Davida). Będzie chodził z Rebeccą przez jakiś czas,
ku niezadowoleniu Davida.

Odcinek X- Kiedy przychodzi ocalenie.

Niestety Juan miał rację, mówiąc że mutanci przegrają.
Żołnierze całkiem ich pokonali, tylko Margareth,
Monique, David i Rebecca zostali teleportowani razem
z Juanem w bezpieczne miejsce. Reszta została zamknięta
w jednej z sal lekcyjnych przez żołnierzy.
--------------------------------------------------------------
W tym czasie pan Michael Sparks, Natasha i Johnathan
wraz z innymi nauczycielami pokonali Stevena Marksa.
Dostał się on potem w ręce policji.
- Panie Sparks.- podeszła do niego jedna z nauczycielek.
- Słucham.- odpowiedział.
- Właśnie dzwonili do mnie. Smith wysłał wojsko do
mojej szkoły i do paru innych, między innymi do
Twojej.- zawiadomiła go kobieta.
Nagle podbiegli do niego Juan, Margareth, Monique, David
i Rebecca.
- Napadli na nas panie profesorze.- powiedziała
przerażona Margareth.
- Wiem,- odparł on.
- Musimy się pośpieszyć, bo nasi przegrywają.- dodał Juan.
Michael Sparks popędził więc do swojej szkoły, na ratunek
uczniom.
--------------------------------------------------------------
Koło południa do szkoły pana Sparksa dotarło wsparcie,
które wezwała Veronica. Najpierw wszyscy uwolnili
uczniów i nauczycieli, a potem pokonali żołnierzy.
Parę minut później do szkoły przybyli pozostali uczniowie
razem z panem Sparksem i pozostałymi nauczycielami.
Wszyscy razem wygrali.
Pan Sparks podziękował za pomoc przywódcy przybyłych
Jake'owi Thomsonowi. Był to wysoki, przystojny chłopak,
miał 20 lat i miał czarujący uśmiech.
Witał się po kolei z każdym uczniem, kiedy zobaczył
Rebeccę, pocałował ją w rękę i patrzył bardzo długo.
Także i ona była pod dużym jego wrażeniem.
Był całkiem inny niż David- taki szarmancki,dojrzały,
męski... Do kobiet odnosił się z niezwykłym szacunkiem.
David zauważył, że Rebecca i Jake mają się ku sobie
i poczuł nagłe ukłucie zazdrości. Zdziwiło go to, bo
nigdy czegoś takiego nie czuł. Miał ochotę rzucić się
na swojego rywala.
Niestety nie mógł tego zrobić, bo by się ośmieszył.
Rebecca wygrałaby i mogła triumfować. Poza tym
facet był kompletnym ideałem, zupełnie innym od
niego.
--------------------------------------------------------------
Pan Michael Sparks udał się na rozmowę z Krisopherem
Smithem.
politykiem który zlecił napady na szkoły mutantów.
- Jak mniemam pan Sparks.- odrzekł pan Smith na jego
widok.
- Zgadza się. Jestem właścicielem jednej ze szkół, na
którą pan napadł wraz z wojskiem i narobił szkód.-
odpowiedział Michael.
- Przecież zrobiłem dobrze... Napadaliście na niewinnych
ludzi.- tłumaczył Kristopher.
- Nie my, nie uczniowie, tylko jeden mutant... Steven
Marks... A pan za jego błędy ukarał niewinne dzieci
i młodzież.- odrzekł pan Sparks zły.
- No i co?- spytał Smith.
- Prezydent założył na pana obowiązek zapłacenia za
szkody wyrządzone w szkołach, na które pan kazał
napaść.- odpowiedział Michael Sparks kładąc na stół
dokument.
Smith wkurzony spojrzał na papier. Przedstawiał to,
o czym mówił pan Sparks.
Michael pożegnał się z nim i wyszedł.
Pan Kristopher Smith walnął ręką w stół z bezsilności.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DjBebe
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 30 Sie 2009
Posty: 384
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:33:00 04-11-09    Temat postu:

łaaa!
Jupi! Nasi wygrali!
Ah no ciekawe, ciekawe jak się losy Rebecci i Jake'a potoczą.
Jake będzie chodził z Rebeccą ku niezadowoleniu Davida i moim

Czekam na new ;*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
paulinek
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 4890
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: tam gdzie spełniają sie marzenia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:56:04 05-11-09    Temat postu:

przeczytałam 2 odcinki czeku sa one takie którkie ?
czekam na ewsa
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalii_xD
Idol
Idol


Dołączył: 29 Sie 2009
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sc
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:30:14 05-11-09    Temat postu:

Super odcineek.
Bardzo szybko i przyjemnie się czyta. ;]
Mutanci wygraliii
Polubiłam tego Jake'a... ;d
A Smithowi się dostało...
I DOBRZE.
Czekam na newaa.

___________________________________________
http://www.telenowele.fora.pl/telenowele-mlodziezowe,99/dar-od-losu,16273.html Zapraszam ;*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:00:58 06-11-09    Temat postu:

Odcinek XI- Niech żyje miłość!

Następnego dnia po walce Joanne siedziała w
bibliotece, kiedy przyszedł do niej Thomas.
- Cześć Joanne.- przywitał się.
Ona nie odezwała się i odwróciła obrażona.
- O co Ci chodzi? Obraziłaś się?- spytał Thomas.
- Idź sobie do Monique...- odrzekła do niego.
- Dlaczego niby miałbym do niej iść?- spytał znowu.
- Bo ją tak broniłeś zacięcie wczoraj...- powiedziała
Joanne, wstała i już chciała iść, kiedy Thomas ją
zatrzymał.
- Aha... O to ci chodzi...- uśmiechnął się, bo wyraźnie
czuł, że Joanne jest zazdrosna, a to znaczyło tylko
jedno.
- Przepuść mnie....- chciała przejść.
- Poczekaj, bo muszę Ci coś powiedzieć... Monique
to moja przyjaciółka, nikt więcej. Za to ty... Joanne,
ja kocham cię od dawna, najbardziej na świecie.-
wyznał jej Thomas.
- Naprawdę? Szczerze mówiąc ja Ciebie też...- dodała
Joanne i pocałowali się.
--------------------------------------------------------
Martin po raz kolejny flirtował z Veronią.
- Wiesz Martin, jestem pod wrażeniem Twojego
wczorajszego zachowania. Ta twoja moc... Pomogłeś
nam bardzo.- powiedziała Veronica.
- No cóż... Taki już jestem.- odrzekł.- Wiesz,
od zawsze mi się podobałaś. Co byś powiedziała
na mały wypad do kina?- spytał.
- Chętnie.- zgodziła się Veronica.
Cynthia z daleka przyglądała się tej scenie, i było jej
bardzo smutno. Martin wolał Veronicę.
Łzy zaczęły szklić się w jej oczach. Czuła, że jest
beznadziejna i żaden chłopak nigdy na nią nie zwróci
uwagi. Ogromny żal i smutek wypełnił jej serce, tak
że nie wytrzymała, pobiegła na korytarz i zaczęła
płakać.
Po pół godziny, kiedy się już uspokoiła, podeszła do
niej Veronica i pochwaliła się, że ma nowego chłopaka.
- Nie mogę uwierzyć, że chodzę z Martinem..-
mówiła podekscytowana.
- Cieszę się, że jesteś szczęśliwa.- powiedziała Cynthia
ukrywając swój smutek z tego powodu.
---------------------------------------------------------
Margareth spotkała się z Juanem.
- Musimy pogadać o tym co się stało wczoraj, podczas
walki...- zagadała do niego.
- To znaczy o czym konkretnym?- spytał Juan.
- No o tym... no wiesz przecież... O tym co się
miało stać, kiedy mnie uratowałeś...- mówiła zacinając
się Margareth.
- Ach, chodzi o nasz niedokończony pocałunek?-
dopytywał on.
Margareth pokiwała głową na tak.
- No to mam propozycję.... Może go dokończymy?-
powiedział Juan z uśmiechem i już nachylał się nad
nią. Margareth miała ogromną chęć, by go pocałować,
ale zamiast to zrobić, spanikowała i uciekła.
Juan został sam na korytarzu nic nie rozumiejąc.
---------------------------------------------------------
Rebecca spotkała się z Jake'm. Siedzieli sobie w
bufecie i rozmawiali.
Wszedł tam również David i usiadł niedaleko ich.
Z zazdrością patrzył na tę parę, wyglądał tak jakby
miał się zaraz rzucić na Jake'a.
Nagle Rebecca przysunęła się do swojego chłopaka
i pocałowali się.
Na ten widok David wprost podskoczył na krześle.
- "Co mi się dzieje do cholery? Nie powinienem
się tak zachowywać, bo przecież nie zależy mi na
Rebecce.... Ale jeśli tak jest to czemu się tak czuję?"-
zastanawiał się. Potem porównał siebie do Jake'a.
-"Nie no, nie mam z facetem żadnych szans... On jest
ideałem, księciem... A ja? Zwyczajnym kobieciarzem.
Nie mam z nim szans...."- doszedł w końcu do
wniosku i wyszedł z bufetu nie mogąc ścierpieć
widoku Rebecci z Jake'm.
---------------------------------------------------------
Profesor Michael Sparks ponownie spotkał się z
matką Rebecci, Dominicą McKinley w swoim gabinecie.
- Chciałbym, abyś odpowiedziała mi na pytanie,
które zadałem Ci jakiś miesiąć temu- czy dasz
mi drugą szansę?- spytał ją.
- Tak, Michael, dam Ci drugą szansę...- odrzekła
Dominica.
Pan Sparks szczęśliwy wstał zza biurka, objął ją i
pocałował.
Nagle do gabinetu wparowała pani Velarde z masą
papierów.
- Ups, przepraszam....- powiedziała widząc swego
szefa i panią McKinley.
- Ja już pójdę....- odrzekła Dominica zmieszana i
wyszła.
- Niech się pan nie martwi, będę milczeć jak grób.-
przyrzekła pani Velarde i zaczęła się śmiać.
Pan Sparks wsadził nos w papiery przyniesione przez nią i się nie odezwał.
---------------------------------------------------------
Kiedy Margareth siedziała w pokoju, odwiedził ją
ojciec. Przywitali się i zaczęli rozmowę.
- Tatku, muszę ci o czymś powiedzieć... Zakochałam
się w Juanie z mojej klasy.- wyznała z trudem
Margareth.
- To cudownie córeczko... Miłość to wspaniałe
uczucie.- odrzekł pan Andrew Bosson.
- Tylko że on o tym nie wie.,.. Bo ja się boję zaanga-
żować....- dodała.
- To zrób to jak najszybciej. Z takimi rzeczami nie
warto czekać.- poradził jej ojciec.
- Dziękuję Ci tato...- przytuliła się do niego
Margareth.
---------------------------------------------------------
Monique siedziała w pokoju, kiedy Joanne wpadla
do niego jak burza.
- Nie uwierzysz co się stało... Chodzę z Thomasem!-
ogłosiła rozanielona.
- To wspaniale! Nareszcie!- ucieszyła się Monique.
- Dlaczego nareszcie?- spytała zdziwiona Joanne.
- Bo od dawna było widać, że się kochacie... I jak
dobrze, że wreszcie jesteście razem...- uścisnęła ją
Monique.
Nagle do pokoju weszła Cynthia.
- Monique, mogę z tobą pogadać?- spytała, wyraźnie
smutna.
- Joanne, zostawisz nas same?- zwróciła się do
przyjaciółki Monique.
Joanne wyszła szybko z pokoju.
- A więc o co chodzi?- spytała Monique, kiedy już
były same.
- O Martina. Ja go tak bardzo kocham, a on teraz
chodzi z moją najlepszą przyjaciółką, Veronicą.-
powiedziała Cynthia zanosząc się płaczem.
- Dziewczyno, moim zdaniem nie warto płakać za
takim draniem... Powinnaś współczuć przyjaciólce,
bo on ją na pewno zrani... Z tobą zrobiłby to samo,
ale masz takie szczęście, że nie jesteś w jego typie.-
odrzekła jej Moniuqe.
- Może masz rację...- stwierdziła Cynthia,
podziękowała jej i wyszła.
---------------------------------------------------------
Niedługo potem do pokoju weszła rozanielona
Rebecca.
- No nie. Najpierw Joanne, a teraz ty...- zażartowała
Monique na jej widok.
- Ech,,, Jake jest cudowny....- odrzekła Rebecca.
- A co z Davidem?- spytała Monique.
- David to historia... Jake jest od niego 1000 razy
lepszy.- powiedziała i położyła się na łóżko.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pati165
Obserwator


Dołączył: 30 Gru 2008
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:30:47 06-11-09    Temat postu:

Podoba mi się to opowiadanie, bo jest inne niż wszystkie. Ma zupełnie inne przesłanie. Miło poczytać coś innego. Jedyne co mi się niezbyt podoba to twój styl. Wydaje mi się taki dziwny. No ale treść jest jak najbardziej zadawalająca.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalii_xD
Idol
Idol


Dołączył: 29 Sie 2009
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sc
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:47:09 06-11-09    Temat postu:

Super odcineeeek
Według mnie Twój styl jest świetny.
Tyle się dzieje...
Czekam na newa.

________________________________
http://www.telenowele.fora.pl/telenowele-mlodziezowe,99/dar-od-losu,16273.html Zapraszam ;*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 10:18:20 07-11-09    Temat postu:

Odcinek XII- Kolejna fala uczuć.

Tegoż samego dnia Dominica McKinley odwiedziła córkę w pokoju.
- Hej, mamo...- przywitała się z nią Rebecca.
- Witaj córeczko. Chcę Ci o czymś powiedzieć... Ja
znałam wcześniej pana Sparksa.... Poznałam go zanim
wyszłam za twojego ojca, latem, na wakacjach, pokochaliśmy się,
ale musieliśmy rozstać... Teraz jednak, kiedy
ponownie się spotkaliśmy,
postanowiliśmy dać sobie drugą szansę....- powiedziała
Dominica.
- Co chcesz przez to powiedzieć?- spytała Rebecca
nic nie rozumiejąc.
- Po prostu jesteśmy razem....- odrzekła.
- Naprawdę? Cieszę się, że znalazłaś miłość mamo...-
uścisnęła ją córka.
- Ach, to świetnie... Bałam się, że innaczej
zareagujesz.- odpowiedziała zaskoczona pani
McKinley.
---------------------------------------------------------
Kiedy Thomas zabrał Joanne do kina, Martin poszedł
do Veronici.
- Cześć skarbie.- przytulił ją czule.
- Witaj kotku...- odpowiedziała Veronica.
- I jak tam u mojej kocicy?- spytał Martin lekko
gładząc ją po włosach.
- W porządku.... Szczególnie teraz, jak jestem z
tobą.- odrzekła na to uśmiechnęta.
Martin pocałował Veronicę bardzo namiętnie.
Nagle na korytarzu zjawił się pan Johnathan
Johnson.
- Co się tu dzieje?- zwrócił się do nich.
- Ech, nic takiego panie Johnson.- odrzekła Veronica.
- Żeby mi to było ostatni raz. Jeśli możecie, to róbcie
to gdzie indziej, dobrze?- poweidział pan Johnathan.
- Dobrze, proszę pana.- potwierdzili zgodnie oboje.
Potem pan Johnson poszedł dalej, a oni znowu
wrócili do pocałunku.
---------------------------------------------------------
Następnego dnia Margareth spotkała się z Juanem
w parku przed szkołą.
- Chciałabym cię przeprosić za to, że wczoraj
uciekłam, mimo że strasznie miałam ochotę
dokończyć ten pocałunek, ale przestraszyłam się.
Tak naprawdę to ja cię kocham i....- mówiła.
- Nie gniewam się.- przerwał jej Juan- Lepiej
dokończmy go po prostu.- dodał, przyciągnął ją
do siebie i pocałowali się.
- Co ty na to, byśmy zostali parą?- spytał potem
Juan.
- Świetny pomysł...- uśmiechnęła się Margareth.
---------------------------------------------------------
Martin siedział w pokoju odrabiając zadania. David
siedział obok niego bardzo smutny.
- Hej, David, możebyśmy wyskoczyli gdzieś do klubu
na panienki?- szturchnął go.
- Nie, nie mam ochoty.- odburknął David i wyszedł
z pokoju, trzaskając drzwiami.
-"Co mu się stało? Uderzył się w głowę, czy co?"-
myślał zdumiony jego zachowaniem Martin.
---------------------------------------------------------
Kiedy Dominica McKinely miała już wyjść ze szkoły
po kolejnej wizycie u córki, w drzwiach zatrzymała
ją sekretarka, pani Ana Maria Velarde.
- Chciałam z panią pogadać.- powiedziała.
- A więc słucham.- odrzekła Dominica.
- Mam taki problem, Od bardzo dawna podoba mi się
pewnien facet, Andrew Bosson, ojciec jednej z
uczennic, Margareth. Tylko że on nadal pamięta
o zmarłej żonie i nie zwraca uwagi na inne kobiety.-
zwierzyła jej się Ana.
- Moim zdaniem musi pani po prostu poczekać, aż
on zapomni. Śmierć kogoś bliskiego i kochanego dla
niektórych jest bardzo ciężka, dlatego nie ma co
naciskać na taką osobę. Wiem, bo sama tak miałam
po śmierci męża.- odrzekła pani McKinley.
- Dziękuję.- uśmiechnęła się Ana i pożegnała.
---------------------------------------------------------
David spotkał na korytarzu Rebeccę. Ona już chciała
go minąć, kiedy on złapał ją za rekę.
- Czekaj, muszę z tobą pogadać.- powiedział.
- Nie mam czasu, David. Umówiłam się z Jake'm
i zaraz się spóźnię.- wyrwała mu się Rebecca i znikła
za drzwiami.
Przypadkowo scenę tą zobaczyła pani Kurankowa.
- David, co się stało?- spytała go.
- Szkoda gadać. Kiedy spotkałem dziewczynę, dzięki
której zrozumiałem co to miłość, to ona ma innego.
Ja oszaleję z zazdrości. Kocham ją tak mocno, a ona
teraz mnie olewa.- odpowiedział David wkurzony.
Pani Natasha zauważyła jego przemianę, więc zrobiło
jej się żal chłopaka.
- Wiesz co, moim zdaniem powinieneś walczyć o
nią, jeśli tak mocno ją kochasz... Nie poddawaj się.-
poradziła mu.
- Dziękuję pani.- powiedział David i poszedł do siebie.
---------------------------------------------------------
Margareth siedziała w pokoju z Veronicą i Cynthią.
- Wiecie co, muszę wam coś powiedzieć.... Chodzę
z Juanem.- wykrzyknęla radośnie.
Przyjaciółki przytuliły ją mocno.
- To wspaniale.- powiedziała Veronica.
- Cudnie. Nawet nie wiesz jak się cieszę...- dodała
Cynthia.
Potem wszystkie położyły się spać w świetnych
humorach.


Ostatnio zmieniony przez namida1991 dnia 10:21:30 07-11-09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalii_xD
Idol
Idol


Dołączył: 29 Sie 2009
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sc
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:52:11 07-11-09    Temat postu:

Super odcinek.
Ach David w końcu uznał swój błąd...
Tylko że Reb mu nie uwierzy tak szybko...
Dobrze mu powiedziała p. Kurankowa.
NIECH O NIĄ WALCZY ;]
Czekam na new.



________________________________
http://www.telenowele.fora.pl/telenowele-mlodziezowe,99/dar-od-losu,16273.html Zapraszam ;*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DjBebe
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 30 Sie 2009
Posty: 384
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:25:38 07-11-09    Temat postu:

Aj! Aj! Aj!
David się zmienia! Dzięki miłości do Rebecci!
Kocha ją
Jejciu... I po cholerę mi się tu Jake w sielankę wtrynił?
Ale niech David o nią walczy.
P. Kurankowa dobrze gada! (swoją drogą, ta baba ma za****ste nazwisko, . Jakaś ruskie czy ukraińskie... Znaczy tak mi się kojarzy )
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lacrymosa_Rbd
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 29 Paź 2009
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk/Lechia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:18:37 07-11-09    Temat postu:

Czytam, czytam i jestem pod wrażeniem... Świetna telka, tyle się dzieje... Mam nadzieję, że David i Rebecca się zejdą w końcu....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 4 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin