|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy Rebecce będzie się podobać w nowej szkole? |
Tak |
|
70% |
[ 7 ] |
Nie |
|
30% |
[ 3 ] |
|
Wszystkich Głosów : 10 |
|
Autor |
Wiadomość |
Blondi. Cool
Dołączył: 07 Maj 2009 Posty: 534 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:08:28 13-11-09 Temat postu: |
|
|
Ajjj jak mi się to podoba
może to wredne ale cieszę się że Jake nie żyje...xD
Wreszcie razem ahh
z nią czy jest świetna!!!
czekam niecierpliwie na odcinek ;**
zapraszam do mnie w wolnej chwili
Sryy za post pod postem |
|
Powrót do góry |
|
|
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:47:00 13-11-09 Temat postu: |
|
|
Odcinek XVII- Ofiary walki.
(Mija rok nauki)
Steven Marks po roku więzienia orpacował genialny plan... Z pomocą
swoich wolnych współpracowników uciekł z więzienia dnia 14 lutego,
dokładnie rok po tym, jak tu trafił... I wiedział dobrze przez kogo tu
trafił...
- Sparks tego pożałuje...- mówił sam do siebie, gdy był już wolny
i siedział w swojej kryjówce planując zemstę.
----------------------------------------------------------------------------
Dominica McKinley aż cały rok zwlekała z powiadomieniem córki
o swych zaręczynach z panem Sparksem. W końcu odwiedziła
Rebeccę.
- Muszę Ci powiedzieć o czymś ważnym... Nie miałam jak Ci tego
wcześniej powiedzieć, ale wierz że chciałam... Rok temu pan
Sparks mi się oświadczył...- wyznała.
- Czyli się pobieracie? Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałaś?- spytała
Rebecca zaskoczona.
- Jakoś tak wyszło....- odrzekła skruszona Dominica.
- Nawet nie wiesz jak się z tego cieszę, mamo... Nie mogłam sobie
wymarzyć lepszego zastępczego ojca.- przytuliła się do niej córka.
---------------------------------------------------------------------------
Przez rok w życiu niektórych bohaterów wiele się zmieniło. Juan
skończył 20 lat i tym samym naukę w szkole. Postanowił jednak
zostać w szkole jako nauczyciel i opiekun. Chciał przede wszystkim
być blisko Margareth. Rebecca skończyła 18 lat, David 19, Joanna 19,
Martin i Veronica także 19, Margareth 18 lat.
Monique również tak jak Juan skończyła 20 lat i także pozostała w
szkole. Thomas, który także miał 20 urodziny, jako jedyny wyjechał
na studia wyższe, przed wyjazdem czule pożegnał się z Joanne i obiecał
wrócić po nią i odwiedzać kiedy tylko się da.
----------------------------------------------------------------------------
Dwa dni później Steven Marks napadł na szkołę pana Sparksa.
Walka rozpoczęła się z nienacka. Młodzi mutanci musieli się zmierzyć
ze starszym pokoleniem, dlatego była to walka nierówna.
Nie dziwił więc fakt, że szala zwycięstwa przechylała się na stronę Marksa.
Na szczęście dzięki swojej sile i odwadze uczniowie pokonali
wspópracowników Marksa, a nauczyciele wraz z panem Sparksem,
panią Natashą i panem Johanthanem pokonali przywódcę.
Nie trwało to jednak długo.
David został poważnie zraniony, przez co wygrana nie była już taka
pewna. Rebecca w gniewie spaliła dosłownie napastnika i najbliżej
stojących wrogów, osłabiając armię przeciwnika. Padła potem
na kolanach przed Davidem i położyła sobie jego głowę na kolanach.
- David, odezwij się do mnie...- potrząsała nim, płacząc.
On niestety nie odpowiadał.
Rebecca zaszlochała mocniej, aż usłyszał ją pan Sparks.
- Co się stało?- uklęknął przed nią i Davidem.
- On... On jest nieprzytomny, nie odzywa się... Boże, ja nie chcę,
żeby umarł...- mówiła Rebecca przez łzy.
W tym momencie Juan wrócił z pomocnikami, którymi uprzednio
dowodził Jake, co było bardzo pomocne.
Kiedy zabrali Davida, Rebecca z ogromnej nienawiści i złości, dosłownie
wybuchła ogniem, wcale nie kontrolując swojej mocy.
Napastnicy znależli się w jej polu rażenia, więc znaczna większość
zginęła. Potem przybyłe z Juanem mutanty zabiły Marksa.
----------------------------------------------------------------------------
Margareth i Monique były lekko ranne, więc pani Kurankowa opatrzyła
ich rany.
- Czujecie się dobrze?- pytała je co jakiś czas.
Odpowiedź zawsze była ta sama, że nic im nie jest.
Podszedł do nich Juan, zauważywszy Margareth z bandażem na ręce.
- Kochanie, co się stało?- spytał zmartwiony, dotykając bandaża.
- To nic takiego... Lekkie draśnięcie, nic więcej. Nie martw się o mnie.
Gorzej jest z Davidem....- uspokajała go Margareth.
- Czemu? Co mu się stało?- ożywił się na wspomnienie o przyjacielu.
- Powaznie go zranili, Rebecca bardzo przez to płakała... Zabrali go
przed chwilą karetką, pod sygnałem... Jechali bardzo szybko... Jakby
nie mieli dużo czasu....- odrzekła.
- Boże, biedna Rebecca. To dlatego tak "wybuchnęła" ogniem pod
koniec... Pomogło to nam w sumie...- domyślił się Juan.
- Ech, mam nadzieję, że nic mu nie będzie...- westchnęła Margareth.
- Ja też... Ale przestańmy o tym mówić, to zbyt smutne...- odrzekł
Juan, przytulił swoją dziewczynę i pocałowali się.
----------------------------------------------------------------------------
Rebecce nie pozwolono pojechać karetką z Davidem, więc pojechała
do szpitala razem z matką.
- Boże, proszę, nie pozwól mu umrzeć...- modliła się.
- Spokojnie, córeczko... Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Musisz
tylko w to wierzyć.- próbowała ją pocieszyć pani McKinley, w duchu
również się modląc.
- Mamo... Dlaczego akurat on? Dlaczego?- rozpłakała się ponownie
Rebecca.
- Płacz córeczko... Ulży ci...- mówiła jej mama, gładząc ją po
włosach. |
|
Powrót do góry |
|
|
DulceMonia Prokonsul
Dołączył: 16 Sie 2009 Posty: 3595 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Jaworzno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:37:27 13-11-09 Temat postu: |
|
|
Nie tylko nie David...
Rebecca tego nie przeżyje ja zresztą też...
Nie lubie Marksa..
Czekam na new. |
|
Powrót do góry |
|
|
Natalii_xD Idol
Dołączył: 29 Sie 2009 Posty: 1133 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sc Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:13:37 14-11-09 Temat postu: |
|
|
Cudowny odcinek...
Ten Marks nareszcie dostał za swoje.
Nasi górą xD
Oby David nie umarł... Oby...
Będę się za to modliła xD czekam na new ;] |
|
Powrót do góry |
|
|
Zesiulaaaa Detonator
Dołączył: 04 Lis 2009 Posty: 465 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Ełk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:22:28 14-11-09 Temat postu: |
|
|
jaki smutny co z Davidem bedzie????? |
|
Powrót do góry |
|
|
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:42:37 15-11-09 Temat postu: |
|
|
Odcinek XVIII- W dolinie rozpaczy.
Rebecca siedziała wraz z matką w poczekalni, kiedy podszedł do nich
lekarz.
- I co panie doktorze?- spytala pani McKinely wstając z krzesła.
- Stan Davida jest ciężki... Jeśli przeżyje do jutra do rana, to powinno
być dobrze...- odrzekł lekarz.
- O Boże...- westchnęła Rebecca, gorzko zapłakała i opadła bezsilnie
na krzesło.
- Dziękujemy.- powiedziała Dominica McKinley siadając obok córki.
Lekarz pożegnał się i odszedł.
Rebecca zaczęła szlochać coraz głośniej, więc matka bardzo mocno
ją prztyuliła.
----------------------------------------------------------------------------
Monique siedziała w bibliotece wraz z Joanne. Obie były w podłych
nastrojach.
- Biedna Rebecca... Pewnie strasznie się boi o Davida... Ten atak na
niego wyglądał naprawdę groźnie... Oby przeżył...- mówiła zmartwiona
Joanne.
- Tak... Oby wrócił... Nie wiem co będzie z Rebeccą, jeśli on umrze...
Załamie się i kto wie co jej głupiego do głowy strzeli.- dodała Monique.
- A propo miłości. Thomas napisał do mnie...- powiedziała Joanne
pokazując zaadresowaną kopertę.
- Wreszcie jakaś dobra wiadomość...- ucieszyła się Monique.
- Przeczytam Ci część...- odrzekła Joanne wyjmując list z koperty.
- Chętnie posłucham co tam u niego słychać.- powiedziała Monique.
- A więc...- zaczęła Joanne.- Kochana moja Joanne... Jestem już
na miejscu, na uczelni... Jest tu całkiem nieźle, profesorowie są bardzo
mili, jedzenie dobre, pokój w akademiku bardzo ładny i przestronny.
Do pełni szczęścia brak mi tu tylko ciebie...- tu przerwała.- Tyle
Ci mogę przeczytać...- dodała.
- Nic nie szkodzi, nie jestem ciekawska. Świetnie, że Thomasowi podoba
się uczelnia...- odrzekła Monique.
Potem razem wróciły do pokoju.
----------------------------------------------------------------------------
Andrew Bosson dowiedziawszy sie o walce ze Stevenem Marksem,
natychmiast przyjechał do szkoły i odwiedził córkę.
- Tato... Witaj...- powiedziała Margareth na jego widok.
- Jak się czujesz? Nic ci nie jest?- pytał pan Bosson.
- Nic takiego... Byłam lekko podrapana, nic więcej.. Pani Kurankowa
mi opatrzyła wszystkie rany i już jest dobrze...- odrzekła Margareth.
- Cieszę się... A ktoś jeszcze ucierpiał?- spytał znów, odetnąwszy z ulgą.
- Monique i Joanne były tak samo lekko ranne jak ja, najgorzej jest z
Davidem... Nie wiadomo, czy przeżyje...- powiedziała Margareth
zmartwiona.
----------------------------------------------------------------------------
Veronica siedziała w bufecie, kiedy podeszła do niej pani Velarde.
- Twoi rodzice dzwonią.- powiedziała.
Veronoica zdziwiona wstała i poszła z nią do biura. Tam podniosła
słuchawkę, kiedy tylko pani Velarde wyszła.
- Słucham.- powiedziała Veronica
- To ja córeczko, Twoja mama. Chciałabym wiedzieć jak się czujesz, czy
nie zostałaś ranna podczas tej walki?- spytał znajomy jej głos, choć
rzadko słyszany.
- Tak, dobrze... Nie musisz się martwić, ani dzwonić.. Zamiast tego
moglibyście choć raz przyjechać...- odrzekła Veronica, odłożyła
słuchawkę i wybiegła z biura z płaczem.
----------------------------------------------------------------------------
Kiedy tylko wpuszczono Rebeccę do pokoju Davida, ona została przy
nim całą noc, czuwając, modląc się i płacząc.
Matka czekała nadal w poczekalni, również się modląc. Kiedy tak tam
siedziała, przyszedł pan Michael Sparks.
- I co z nim?- spytał, siadając obok niej.
- Jest nadal w ciężkim stanie, ale się polepsza.Ma jakieś 60% szans na
przezycie... Rebecca jest u niego cały czas i płacze...- odrzekła
Dominica.
- Na pewno jest jej ciężko. Kocha go bardzo i cierpi... Rozumiem ją, bo
gdyby Ciebie to samo spotkało, co Davida... Umarłbym...- powiedział
Sparks obejmując ją.
- Wiem... Ja też...- dodała Dominica tuląc się do niego.
----------------------------------------------------------------------------
Około godziny 7.00 rano, kiedy Rebecca spała, opierając się o łózko
Davida, on przebudził się i rozglądając, ujrzał ją.
- Rebecca, kochanie...- dotknął lekko jej policzka.
- David?- zerwała się.- Żyjesz? Jak się czujesz?- pytała płacząc ze
szczęscia.
- Bardzo dobrze... Od kiedy tu siedzisz? Chyba nie całą noc?- spytał
ją również.
- Całą noc.... Nie mogłam wyjść... Nie dałabym rady wytrzymać...-
odpowiedziała Rebecca.
- Nic ci nie zrobili? Nie zranili?- spytał ponownie, oglądając ją z każdej
strony.
- Nie, to raczej ja im coś zrobiłam.. Tak się zdenerwowałam tym, co
ci zrobili, że dosłownie "wybuchłam" i spaliłam każdego wroga, który
stał w moim zasięgu...- odrzekła Rebecca.
David uśmniechnął się, potem oboje się pocałowali.
----------------------------------------------------------------------------
Koło południa pan Johnson wraz z panią Kurankową i Monique,
Margareth. Veronicą, Martinem oraz Juanem odwiedzili Davida,
który z godziny na godzinę czuł się coraz lepiej.
- Zdrowiejesz... To bardzo dobry znak... Może niedługo Cię wypiszą?-
mówił pan Sparks.
- Szybko dochodzisz do zdrowia... Jak to dobrze...- odetchnęła pani
Kurankowa.
Wszyscy radośnie rozmawiali, tulili Davida i Rebeccę.
----------------------------------------------------------------------------
Kiedy goście wyszli z pokoju Davida, wszedł pan Sparks wraz z mamą
Rebecci.
- Panie profesorze, czy dzwonił mój tata?- spytał go z nadzieją.
- Niestety nie, David... Przykro mi.- odrzekł pan Sparks.
- A zawiadamiał go pan o tym co się stalo?- spytał znowu David.
- Oczywiście, tak jak każdego rodzica.- odpowiedział on.
- Wiedział, że mogę umrzeć, ale nie przyjechał... Nawet nie
zadzwonił...- oczy Davida zaszkliły się łzami.
- Bardzo mi przykro...- odrzekł pan Sparks.
Rebecca przytuliła płaczącego Davida, a on objął ją mocno. |
|
Powrót do góry |
|
|
DulceMonia Prokonsul
Dołączył: 16 Sie 2009 Posty: 3595 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Jaworzno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:37:47 15-11-09 Temat postu: |
|
|
Na szczęście David przeżył.
Kamień z serca
A ojciec Davida chociaż by zadzwonił...
Czekam na new. |
|
Powrót do góry |
|
|
Natalii_xD Idol
Dołączył: 29 Sie 2009 Posty: 1133 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sc Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:09:16 17-11-09 Temat postu: |
|
|
Aj David przeżył super.
A ten ojciec... wrrr
Dobrze że ma Rebeccę.
Mogą na siebie liczyć...
Super odcinek.
Czekam na new |
|
Powrót do góry |
|
|
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:37:35 20-11-09 Temat postu: |
|
|
Odcinek XIX- Kompletny szok.
Lekarze zatrzymali Davida w szpitalu cały tydzień. Po tym czasie
przyjechała po niego Rebecca wraz z matką i zabrały do szkoły.
Jeszcze przez parę dni David leżał w swoim pokoju w akademiku,
a Rebecca przychodziła do niego po lekcjach i opiekowała się nim.
- Jak dobrze, że jesteś tu przy mnie...- mówił David.
- A ja się cieszę, że żyjesz... Nawet nie wiesz jak się o Ciebie
bałam.- odrzekła Rebecca.
- Wiem... Ja też się bałem o to, że już Cię nigdy nie zobaczę.-
powiedział David głaszcząc ją po włosach.
---------------------------------------------------------------------
Margareth tymczasem spotkała się z Juanem w domu pana
Bossona. Siedzieli chwilkę w jej pokoju, potem zaczęli się
całować.
- Wiesz... Chciałabym dać Ci wszystko...- powiedziała nagle
Margareth.
- Co masz na myśli?- spytał Juan zaskoczony.
- Dobrze wiesz... Mojego taty nie ma dziś w domu, nikt nam
nie będzie przeszkadzał.- odpowiedziała Margareth, spojrzała
na niego znacząco i objęła mocno, Juan zrozumiawszy, zaczął
ją namiętnie całować, potem oboje położyli się na łóżku.
---------------------------------------------------------------------
Jakiś miesiąc później odbył się ślub Dominici McKinley i pana
Michaela Sparksa.
Ceremonia była zwyczajna, wcale nie wystawna, Domninica
zrobiła furorę w pięknej, lecz prostej sukni ślubnej z długim
trenem.
Kiedy ślub się skończył, wszyscy pojechali na wesele, które
odbywało się w domu panny młodej.
Wzruszeniom nie było końca, każdy gratulował młodej parze
i życzył jej jak najlepiej. Rebecca wraz z Davidem i pozostałymi
przyjaciółmi cieszyli się z tego.
Kiedy wszyscy bawili się w najlepsze, Margareth lekko kręciło
się w głowie, więc stanęła z boku. Juan zauważywszy to
zaczął iść w jej stronę. Nagle Margareth zemdlała, a Juan ledwo
zdążył ją podtrzymać.
- Co się dzieje?- podbiegła do nich pani Kurankowa.
- Zemdlała...- odrzekł przerażony Juan.
Wszystkie oczy zwróciły się na nich. Każdy pytał jeden przez
drugiego, co się stało. Pan Bosson zawołał karetkę, bo Margareth
całkiem straciła przytomność i nie chciała się obudzić.
Karetka przyjechała po około pół godziny i zabrała Margareth.
Juan wraz z panem Bossonem również pojechali.
Goście weselni rozproszyli się, a reszta uczniów czekała
na jakieś wiadomości.
---------------------------------------------------------------------
Kiedy wszyscy w napięciu siedzieli w salonie domu Dominici
McKinley, ktoś zadzwonił do drzwi. Joanne zerwała się
z miejsca i otworzyła drzwi.
- To... to ty?- stanęła jak wryta widząc uśmiechniętego Thomasa.
- Tak, to ja... Przyjechałem.- odrzekł.
Joanne rzuciła mu się na szyję i gorąco się pocałowali.
Potem udali się do ogrodu, by spokojnie porozmawiać.
---------------------------------------------------------------------
Juan siedział jak na szpikach, a Andrew Bosson chodził nerwowo
po poczekalni. Nagle podszedł do nich lekarz.
- Co się dzieje z moją córką?- spytał pan Bosson bardzo
zdenerwowany.
- Co z nią?- dodał Juan wstając.
- No cóż... To nic poważnego. Panna Bosson jest po prostu
w ciązy i zrobiło jej się słabo, co jest typowym objawem
w tym stanie, w jakim się obecnie znajduje.- poinformował
ich doktor.
- Co?? Jakim cudem?- pytał sam siebie pan Andrew.
Kiedy lekarz odszedł, Juan zwrócił się do niego.
- Panie Bosson, ja to panu zaraz wytłumaczę...- powiedział.
- No więc słucham.- odrzekł surowo Andrew.
- No bo... Jak pan był w delegacji miesiąc temu, to Margareth
zaprosiła mnie do pana domu... No i stało się...- tłumaczył Juan
patrząc w podłogę.
- O Boże... Nie mogliście się chociaż zabezpieczyć?- spytał
pan Bosson z lekkim wyrzutem.
- Naprawdę nie wiem jak to się stało... Poniosło nas najwyraźniej
i zapomnieliśmy o tym.- odrzekł Juan.- Ale ja się z nią ożenię,
obiecuję...- dodał.
- Trzymam Cię za słowo.- powiedział Andrew. potem
poszedł do gabinetu lekarza, by odebrać córkę.
---------------------------------------------------------------------
Parę godzin później reszta uczniów dowiedziała się o ciąży
Margareth. Wszyscy pogratulowali jej i Juanowi.
Mimo wszystko i Margareth, i Juan cieszyli się, bo mieli teraz
coś, co będzie ich łączyć przez całe życie.
---------------------------------------------------------------------
Następnego dnia Juan poprosił Margareth o rękę na oczach całej
klasy. Margareth aż się popłakała ze wzruszenia.
Wszyscy bili im brawo i nalegali o pocałunek, i w końcu się
doczekali. Radosnym okrzykom i brawom nie było końca.
---------------------------------------------------------------------
Thomas po trzech dniach wyjechał z powrotem na studia.
Jego pożegnanie z Joanne było bardzo czułe i pełne łez.
- Nie płacz, Joanne. Niedługo znów Cię odwiedzę...- mówił
jej Thomas, kiedy byli już na dworcu.
Potem przytulili się do siebie i stali tak bardzo, bardzo długo.
---------------------------------------------------------------------
Rebecca i David siedzieli przytuleni do siebie w bibliotece.
- Juan i Margareth mają fajnie... Będą tulić niedługo takiego
malutkiego dzidziusia... Jejku, szczerze mówiąc zazdroszczę
im nawet.- powiedziała Rebecca.
- No to może pójdziemy w ich ślady?- zaproponował David
z uwodzicielskim uśmiechem.
- Zgłupiałeś?- Rebecca szturchnęła go i zrobiła kwaśną minę.
- Przecież żartowałem.- odrzekł David z niewinną minką.
Rebecca wybuchła śmiechem, potem także i David się do niej
przyłączył i śmiali się tak bardzo długo. |
|
Powrót do góry |
|
|
Natalii_xD Idol
Dołączył: 29 Sie 2009 Posty: 1133 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sc Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:23:56 20-11-09 Temat postu: |
|
|
Świetny odcinek!
Margareth i Juan będą mieli dzidziusia super!
David i Rebecca mogliby iść w ich ślady ;d
A ten ślub i wesele... Wyobrażam sobie
Czekam na new!
I na narodziny małego Skarbka Margareth i Juana! |
|
Powrót do góry |
|
|
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:06:55 21-11-09 Temat postu: |
|
|
Odcinek XX(ostatni)- Koniec historii.
(Minął rok)
Rebecca skończyła 19 lat, David 20, Veronica, Martin i Joanne
również 20, Margareth 19, Juan, Monique i Thomas 21 lat.
Wszyscy prócz Rebecci i Margareth skończyli już szkołę.
Veronica wraz z Martinem i Joanne opuścili szkołę, by zacząć
własne życie. Thomas miał przed sobą jeszcze rok studiów,
a potem planował znaleźć pracę i ożenić się z Joanne.
---------------------------------------------------------------------
Nieco wcześniej Margareth urodziła ślicznego synka. Juan wraz
z resztą klasy siedzieli w poczekalni, w szpitalu i nie mogli
się doczekać, aż dowiedzą się czegoś.
-Witam- przyszedł uśmiechnięty lekarz.- Kto jest ojcem?- apytał
obecnych.
- Ja.- odrzekł Juan, wstając.
- W takim razie gratuluję panu. Ma pan zdrowe i śliczne
bliźniaczki.- zawiadomił go lekarz.
Juan aż podskoczył z radości. Potem odwiedził Margareth,
i zobaczył ich maleństwa.
- To one?- spytał.
- Tak... Śliczne, prawda?- odpowiedziała Margareth, wyraźnie zmęczona.
- Nigdy nie marzyłem o wspanialszych dzieciach.- powiedział
Juan, biorąc bliźniaczki na ręce z łóżeczka.
Pan Bosson wszedł do pokoju i ujrzał tę piękną scenę.
- No, widzę że nasz tatuś już poznał córeczki.- zwrócił się do
Juana.
- Niech pan zobaczy... Są wspaniałe.- powiedział przekazując
mu dzieci.
- Mów mi Andrew, albo nawet tato... W końcu niedługo
będziemy rodziną.- poklepał go lekko po ramieniu, biorąc
maleństwa na ręce.
- No dobrze.- zgodził się Juan.
- Moje wnuczki...- patrzył na dzieci z wyraźnym wzruszeniem.
Margareth w milczeniu przypatrywała się im, ukradkiem
ocierając łzy wzruszenia.
- Jak je nazwiecie?- spytał pan Bosson nagle.
- No cóż, Andrew...- odrzekł Juan niepewnie.
- Nazwiemy je isabelle i Cynthia, na cześć mojej przyjaciółki.-
odezwała się nagle Margareth.
- Dokładnie tak...- dodał Juan z uśmiechem.
- Ślicznie. Świetny wybór.- pochwalił ich Andrew.
Potem Margareth odwiedziła reszta kolegów i koleżanek.
Wszyscy podziwiali ich dzieci, chwalili i się nimi zachwycali.
---------------------------------------------------------------------
Kiedy minął kolejny rok, a Cynthia i Isabelle kończyły już
pierwszy roczek swego życia, Rebecca i Margareth
zakończyły wreszcie naukę w szkole.
Rebecca zamieszkała z Davidem, a Margareth z Juanem
i swoimi dwiema córeczkami. Juan nadal uczył w szkole
pana Saarksa, a David rozpoczął pracę w biurze.
Thomas po skończeniu studiów adwokackich ożeniuł się z
Joanne i założył własną kancelarię.
---------------------------------------------------------------------
Pewnego dnia Rebecca dowiedziała się czegoś wspaniałego-
jej mama, Dominica była w ciąży.
- Mamo, to cudownie.- ucieszyła się Rebecca i przytuliła
mamę.
Po 9 miesiącach Dominica urodziła ślicznego synka, któremu
dała na imię Miguel, po swoim zmarłym mężu, ojcu
Rebecci, Michael Sparks był bardzo szczęśliwy, a Rebecca
szybko pokochała swojego małego braciszka.
I wszyscy żyli długo i szczęśliwie.
THE END |
|
Powrót do góry |
|
|
Natalii_xD Idol
Dołączył: 29 Sie 2009 Posty: 1133 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sc Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:30:04 21-11-09 Temat postu: |
|
|
Jak to ostatni?
To znaczy że Namidka nam tu już nie będzie pisać?
Zrób ciąg dalszy!
Może być tylko David i Rebecca!
A co do odcinka to jest oczywiście cudowny!
Szkoda że Rebecca nie miała dziecka z Davidem...
To już chyba będzie tylko w mojej wyobraźni...
Bardzo mi się podoba jak pisze i mogłabyś zrobić jakiś ciąg dalszy ;P |
|
Powrót do góry |
|
|
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:07:04 21-11-09 Temat postu: |
|
|
Nie martw się... Mam zamiar napisać kolejną telkę... Też z Vondy.... Niedługo napiszę jaką... |
|
Powrót do góry |
|
|
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
|
Powrót do góry |
|
|
Natalii_xD Idol
Dołączył: 29 Sie 2009 Posty: 1133 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sc Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:50:47 21-11-09 Temat postu: |
|
|
Super!
W romansach
Czytam na bank i postaram się komentować!
Extra! |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|