|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Magdalena92 Debiutant
Dołączył: 29 Wrz 2018 Posty: 54 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 2:45:35 05-02-19 Temat postu: |
|
|
Odcinki 100-102
Susana powiedziała, że "się potknęła" Taa, a za plecami kochanka, w którym się zresztą (podobno) zakochała, snuje jak tu zmącić interes z plantacją awokado. Susanie zaczął się palić grunt pod nogami, to będzie chciała uciekać, uprzedziła Zahariasa o tym, jak się ma sytuacja. No daleko to ona nie ucieknie Luis traktował ją chłodno za to, że zrobiła z niego idiotę, ale dłużęj nie mógł się powstrzymać swojego pożądania. A potem wprost powiedział kochance, że miłości z tego nie będzie. Jak dla mnie, to od początku było jasne, że tu chodzi o zaspokojenie pewnych potrzeb. Angustias już była naocznym świadkiem romansu tych dwoje, o czym wręcz wykrzykiwała w rozmowie z Prudencią. No i w końcu! Angustias wymyśliła pretekst, a Prudencia weszła w odpowiednim momencie. Susana go tłumaczyła, ale faktem jest, że to nie jest wina tylko jej. A co to Luisowi wyłączało się myślenie, jak leciał w czułości z Susaną? Dla niego ten romans to takie nic, on uważa, że można to zamieść pod dywan? Zdumiewające było to, ze chciał to "załatwić po cichu tak, żeby reszta rodziny się nie dowiedziała" Gdyby to między Prudencią a Fernandem doszło do czegoś, co wykracza poza granice, to Luis zrobiłby wielką awanturę. A on jeszcze zaszantażował Prudencię, że on rozwodu w planach nie ma (no jasne, żeby nie brudzić wizerunku, a raczej pozoru udanej rodziny) i że to on zarządza dobrami materialnymi, jakie kiedyś powierzyła mu żona. Owszem, tyle, że żona wychodziła za innego mentalnie mężczyznę, a nie za Pana i Władcę, dumnego, władczego i interesownego człowieka. Nie przewidziała, że ten zdradzi ją z osobą, którą traktowała jak rodzinę. Prudencia ma po swojej stronie sporo osób. To, jak próbował uratować sytuację w czynszówce, w jaki sposób wyrażał się o zdradzie w rozmowie z żoną, to takie cyniczne, że znów ogarnął mnie pusty śmiech. Temu człowiekowi brakuje pokory, chciałby wszystkich układać pod siebie. No jasne, wielkiemu panu (celowo z małych liter) nie wolno stawiać warunki, za to on i jego nazwisko jest tak groźne i władcze
Marina postawiła ojcu solidny warunek do spełnienia, żeby wnuk przyjął nazwisko Okaranza. Wolność i oddanie Prudencii jej części pieniędzy za to, do czego tak dążył Luis. Marina wie, gdzie uderzyć, żeby poruszyć ojcem. A co on z tym zrobi, co okaże się ważniejsze dla niego... To, co się teraz dzieje, to jego droga ku stoczeniu się...
Vanessa bez zaglądania w treść, podpisała dokumenty przyniesione przez Ildę. Myślę, że Ilda w głębi serca już wybaczyła synowej, albo jest bliższa przebaczeniu jej, niż jest tego świadoma. Zrezygnowala z pracy u Luisa bardziej dlatego, że nie będzie mogła znieść widoku Paulina w tej samej pracy, skoro ten ma się żenić z inną. Baldomero zaoferował się, że pokryje część wydatków związanych ze ślubem Anity i Paulina. Donia Chole chce zorganizować córce ślub, o jakim marzyła. Te wszystkie wysiłki w imię wymyślonej ciąży. Ciekawe, kiedy Anita się się opamięta i zrozumie, że zatrzymywanie siłą drugiej osoby przy sobie nie uszczęśliwi ani jej, ani tym bardziej Paulina. Może zrobi jej się głupio, że sa ludzie, którzy będą chcieli zorganizować jej wspaniały ślub i dołożyć do tego pieniądze z własnej kieszeni i nieprzymuszonej woli.
Isauro najpierw siłą zabrał dziecko spod domu Okaranzów, a potem, umówiwszy się z Mariną w ciemnym miejscu, próbował ją znowu... no właśnie co? Zgwałcić!? Tym razem posiąść ją siłą, nie tak, jak wtedy, kiedy jej (i otoczeniu) zasugerował? Marina się broniła i bardzo dobrze, że się bronila, a także mu przygadała. To nie miłość, lecz obsesja i choroba na punkcie jednej osoby.
Alberto w koncu szczerze oznajmił Lucreci - "Pragnę ciebie, ale kocham Marinę". Już wcześniej dopuszczałam fakt, że Lucrecia mogła być "tematem zastępczym" dla Alberta. Ale nie wypełni tego uczucia, którym Alberto darzy Marinę, nawet jeśli on pewne sprawy zrozumiał, gdy już jest za późno na ratowanie związku z Mariną. Cieszę się, że on postanowił być uczciwy w stosunku do siebie, mówiąc Lucreci prawdę. Lucrecia, jak można było się domyślać, nie przyjęła tego do wiadomości. Tu nie chodzi o to, że nie przyjęła tego spokojnie, to akurat rozumiem, ale ona zachowała się, jakby nie docierało do niej to, co Alberto do niej mówił. Nawet jeśli od jakiegoś czasu jest za późno na odzyskanie Mariny, to nie znaczy, że jedyną przeznaczoną mu osobą jest Lucrecia. Ona sama też nie zachowywała się w stosunku do niego uczciwie. Emocjonalnie zaangażowała się w przypadek swojego pacjenta i pomagała dr Isauro, żeby odsunąć Marinę od Alberta. Lucrecia jest toksyczna i jestem niemal pewna, że będzie dążyła do zemsty na Marinie i być może Albercie. Z kolei ojciec Lucrecii jako szef Alberta zachowuje się nieprofesjonalnie, traktuje swojego podwładnego przez pryzmat sugestii i życia osobistego swojej córki.
Marina oświadczyła się Ricardo bardzo się cieszę. |
|
Powrót do góry |
|
|
natalia** Arcymistrz
Dołączył: 21 Mar 2009 Posty: 121174 Przeczytał: 190 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:08:36 05-02-19 Temat postu: |
|
|
M@rcin napisał: | Na to wygląda. |
Szkoda , a sądziłam że zaserwują Nam coś nowego !
Ale rozczarowanie |
|
Powrót do góry |
|
|
Lineczka Arcymistrz
Dołączył: 31 Lip 2015 Posty: 27548 Przeczytał: 3 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rzeszów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:28:48 06-02-19 Temat postu: |
|
|
Zrobiły mi się zaległości z STM. Mam do nadrobienia włącznie z dzisiejszym 7 odcinków.
Wrzucam kilka słów na temat odcinków 93-97:
Bardzo podoba mi się postawa Vanessy. Od początku telki darzyłam ją sympatią, ale niestety wiele razy jej postępowanie działało mi na nerwy. Teraz chce się ją oglądać, mogłaby być nawet protką. Ucieszyło mnie, że Vanessa zrezygnowała ze spadku po Edsonie i wyznała Hildzie całą prawdę o ich małżeństwie i wypadku w SPA. W ostatnich odcinkach bardzo się męczyła z tą tajemnicą. Vanessa przekonała się na własnej skórze, że pieniądze szczęścia nie dają. Wykazała się odwagą i honorem, brawo! Reakcja Hildy była do przewidzenia, ale mam nadzieję, że kiedyś pogodzi się z Vanessą. Miały super relację! Na ten moment Hilda jest wścieła i nie ma co się jej dziwić, ale może jak ochłonie to przemyśli na spokojnie pewne sprawy.
Susana wpadła we wściekłość na wieść, że jej córka odrzuciła spadek. Straciła wszelkie hamulce, pobiła Vane w miejscu publicznym (u notariusza!) i się jej wyrzekła. Co za wyrodna matka! Moim zdaniem tylko zrobiła Vane przysługę odsuwając się od niej. Ta relacja była toksyczna. Susana traktowała córkę jak kartę przetargową do majątku pierwszego lepszego bogacza. To ma być matka? Okropne babsko! Świetna była scena z Hildą policzkującą Susanę. Mogła jeszcze jej poprawić. Susana nie ma ani odrobiny godności. Bezczelna śmiała przyjść do Hildy i domagać się spadku po Edsonie. Kompletny brak wstydu i zasad!
Prot w tej telce jest beznadziejny. Jednym z nielicznych znośnych wątków z nim jest jego przyjaźń z Vanessą. Podobały mi się ich sceny. Trzeba przyznać, że ładnie się zachował opiekując się nią i wspierając w tych trudnych dla niej momentach. Nie oceniał jej, gdy poznał prawdę o kłamstwach jakimi z Susaną raczyły jego rodzinę na temat rzekomej kradzieży majątku. Nawet Alberto do Hildy poszedł i próbował ją udobruchać chociaż w niewielkim stopniu. Przydał się do czegoś i za to ma plusa! Vanessa mogła też liczyć na wsparcie Angustias, która traktowała ją z ogromną serdecznością i ciepłem. Prudencia początkowo trochę się wkurzyła podobnie jak i Luis, kiedy dowiedzieli się o kłamstwach Vane i jej matki, ale też pokazali klasę pozwalając Vane zostać w ich domu.
Susana była żałosna, gdy zgrywała ofiarę przed Ocaranzami. Próbowała kreować się na matkę, której postępowanie należy usprawiedliwić troską o córkę. Tia! Podczas rozmowy sam na sam z Vanessą pokazała prawdziwą twarz. Kiedy ta zaczęła się jej sprzeciwiać to nawet się na nią zamachnęła i znowu chciała uderzyć. Bardzo cieszy mnie rozłam w ich relacji! Vanessa w końcu uwolniła się od matki tyranki i chce żyć po swojemu. Świetna była scena z Vanessą odtrącającą Susanę! Susana w pełni na to zasłużyła. Wyrzekła się córki a teraz zmieniła ton, bo jej potrzebuje do swoich kolejnych "genialnych" intryg. Susana to toksyczna osoba!
Vanessa złożyła zeznania na policji w sprawie śmierci Edsona. opowiedziała prawdziwą wersję wydarzeń. Bardzo dobrze, że zrobiła to sama z siebie i uprzedziła Hildę. Gdyby eks teściowa na nią doniosła i oskarżyła o składanie fałszywych zeznań to mogłoby być nieciekawie. Vanessa stawiła czoła problemowi, zebrała się na odwagę i wyszło jej to na dobre.
W końcu coś ruszyło w wątku Paulessy. Piękna scena spotkania Lino i Vane w domu Ocaranzów, najlepszy moment to gdy musnęli się wargami na pożegnanie. Ależ chemia! Iskry leciały z ekranu! Brakowało mi takich ich scen! Lino widzi, że Vanessa się zmieniła i przewartościowała swoje życie, dojrzała. Uwielbiam sposób w jaki na nią patrzy, jego spojrzenie wyraża więcej niż tysiąc słów. W biurze był z niej dumny, że podjęła pracę u Luisa i próbuje się usamodzielnić. Urocze były sceny z Vanessą zaciągającą Lino na lunch no i późniejsze ujęcia, gdy konsumowali posiłek. To oznaki przełomu w ich relacji. Ewidentnie ciągnie ich do siebie i jeszcze nie wszystko jest stracone. Szkoda tylko, że Lino dał się podejść Anicie, skorzystał z okazji i się z nią przespał. Akurat teraz? Tam nie było uczucia, wielkiej namiętności tylko raczej coś na zasadzie "czemu nie skoro chce". Lino był w związku z Anitą, więc nie można mieć do niego jakichś większych pretensji, nie planował rozstania z nią i ponownego związania się z Vane, ale błędem było to, że zdecydował się na kolejny krok w ich relacji będąc nadal zakochanym w Vane, będąc pod jej wrażeniem i myśląc o niej. Mierzi mnie też zachowanie Anity. Trąci ogromną desperacją. Po usłyszeniu rozmowy Lino z Erazmo postawiła wszystko na jedną kartę, jakby wspólnie spędzoną nocą chciała zatrzymać go przy sobie. Po słowach jakie usłyszała powinna się z nim rozmówić albo rozstać a nie pakować mu się do łóżka. Gratulacje!
Jakże wymowna była scena z Lino nagrywającym piosenkę jego i Vanessy i przyglądającą się mu zazdrosną i wkurzoną Anitą. Ciekawe czy strzeli focha, że to nie jej utwór nagrał. Akurat "Yo te dedico mi amor" to jego najlepsza piosenka!
Za sprawą psychola Isauro i psycholki Lucrecii protka przeżywa piekło. Szkoda mi Mariny, traumatyczne wydarzenia z przeszłości wróciły ze zwojoną mocą. To ja już chyba wolałam, gdy Isauro snuł się za nią jak cie. Był "tylko" nudny a teraz ogromnie mnie denerwuje swoimi intrygami i pewnością siebie. Ten facet ma nie po kolei w głowie skoro uważa, że groźbą odebrania dziecka zmusi Marinę do tego aby z nim była i odwzajemniła jego uczucie. Sceny ich konfrontacji ciekawe i pełne emocji. Isauro przed sądem udawał ofiarę, pokrzywdzonego ojca, który domaga się swoich praw. Co za szopka! Sędzia nie zrobił na mnie dobrego wrażenia. Momentami wyglądał jakby się uśmiechał i był po stronie Isauro. Nie podobało mi się też zachowanie Mariny, głównie to, że straciła cierpliwość i panowanie i wrzeszczała w sądzie. Rozumiem nerwy, ale poganiać sędziego z odczytaniem wyników DNA? Przecież obowiązują pewne procedury! Marina przypominała mi w tych scenach Luisa a w takiej odsłonie zbytnio za nią nie przepadam. Postawa w stylu wymądrzania się i moja racja jest najmojsza. Zrozumiałe, że walczy o syna z całych sił, jest zdenerwowana i emocje biorą górę, ale tymi krzykami i tak nic nie wskórała a Isauro miał tylko satysfakcję. Następną postacią, która ogromnie działa mi na nerwy jest Lucrecia! przy Alberto udaje troskliwą i wielce wyrozumiałą a robi wszytko aby zniszczyć Marinę. Podmieniła materiał do badań DNA a tym samym sfałszowała wyniki, przez co to Isauro uznano ojcem Rafity. Co za podłość! To jest przestępstwo! W głowie się nie mieści, że lekarz może robić coś takiego! Lucrecia powinna mieć odebrane prawo do wykonywania zawodu i wylądować we więzieniu lub psychiatryku. Ześwirowała na punkcie Alberto! Jej uczucie to obsesja. Ich związek chyli się ku upadkowi, ale ona dalej nie odpuszcza i za wszelką cenę chce być z protem. Może to też kwestia ego?
Było mi bardzo szkoda Mariny, gdy dowiedziała się, że to niby Isauro jest ojcem jej synka. Nie dość, że boi się o bezpieczeństwo Rafity to jeszcze otrzymała potwierdzenie gwałtu. Oby to zostało jak najszybciej wyjaśnione. Niedobrze mi się robi na samą myśl o triumfujących minach Lucrecii i Isauro.
Toribio rozpoznał w szpitalu Ramonę i ją zdemaskował. Brawo! Nie zostało jej nic innego jak tylko zwiać z podkulonym ogonem. Isauro był wściekły. Jak długo jeszcze Ramona będzie mu posłuszna? Czy ta kobieta ma rozum? Isauro traktuje ją jak popychadło a ta wpatrzona w niego jak w obrazek wykonuje wszystkie jego polecenia. Jeszcze się na tym przejedzie.
Ricardo to wspaniały facet i kolejny raz to potwierdził wspierając Marinę na każdej płaszczyźnie. Wynajął dl niej prawnika, zaangażował się w sprawę, podnosił na duchu. Protka ma w nim ogromne oparcie! Poza tym Ricardo pokazał klasę podczas spotkania Mariny z Alberto. Ideał!
Dobrze, że proci wszystko sobie wyjaśnili, ale mam nadzieję, że ich rozmowa o synu i przeszłości miała charakter rozprawienia się z niedopowiedzeniami i tyle. Jeśli do siebie wrócą to będzie nieporozumienie! Alberto zawiódł Marinę na całej linii w chwili, gdy najbardziej go potrzebowała. Takich rzeczy się nie wybacza a nawet jeśli to nie daje się drugiej szansy na odbudowanie związku. Prot sam jest sobie winien, był zaślepionym egoistą, odrzucił nawet własnego syna (nie miał żadnej pewności, że nie jest jego!). Uważam, że jest już za późno aby Alberto i Marina mogli stworzyć szczęśliwą rodzinę. Każde z nich poszło w swoja stronę. Nie podobało mi się wejście prota na pierwszą rozprawę sądową. Wykreował się na bohatera, który bezinteresownie wspiera Marinę. Żałosne były jego teksty, że nie wykorzysta okazji aby zbliżyć się do Mariny. No ciekawe! W restauracji na wyznania mu się zebrało. Sam sobie zaprzecza! Oby Marinie nie wrócił sentymentalizm!
Przyznam, że podobały mi się sceny Alberto z Rafitą, nawet wzruszające. Poruszenie na twarzy Luisa też zrobiło swoje. Niech Alberto stanie na wysokości zadania i weźmie na siebie odpowiedzialność jako ojciec, ale na tym powinien poprzestać. Marina z pewnością kontaktów z synem utrudniać mu nie będzie.
Rafita słodziak. Zmiękczył nawet serce dziadka. Pocieszne są sceny Luisa z wnukiem. Z Mariną też miał nawet fajne. Bez wątpienia Luis kocha Rafitę, ale jak wyjdzie, że sfałszował jego akt urodzenia a co za tym idzie zrobił protce kolejne świństwo to może się pożegnać z rolą dziadka. Sam będzie sobie winien. Marina mu tego raczej nie wybaczy a i Prudencia się odsunie jak wyjdzie na jaw jego romans z Susaną.
Podobały mi się sceny Fernando z Ericiem. Ich relacja zmierza ku lepszemu. Ostatnia rozmowa całkiem przyjazna, fajnie się ich oglądało. Fernando dzięki Prudencii zrozumiał, że był zbyt wymagającym ojcem i że powinien dać synowi więcej luzu i wolności w dokonywaniu wyborów. Lubię tę postać. Mam nadzieję, że w finale telki Fernando i Prudencia będą razem no i że w pełni naprawi on stosunki z synem i będzie dla Erica wsparciem.
Erazmo zatriumfował, jego intryga się udała. Wobec Yoli zachowuje się tak jakby lada moment mieli się pobrać. Ta postać to ogromne rozczarowanie. Niby dobry i pracowity a posunął się do nieczystych zagrywek aby zdobyć kobietę. Powinien się wstydzić. Oby lada moment prawda wyszła na jaw. Szkoda Erica, może ta pielęgniarka się ogarnie i powie prawdę. Byłoby dobrze gdyby zdemaskowała Erazmo! Może rozmowa z Fernando da jej do myślenia.
Margarito dostrzegł, że Yola czuje coś do Erica. Próbował jej przemówić do rozumu, ale ona nie da sobie nic powiedzieć, bo przecież jest najmądrzejsza i pozjadała wszystkie rozumy.
Luis wkurzył się na Susanę za jej kłamstwa odnośnie sytuacji finansowej i okradzionego mieszkania. Wcześniej proponował jej wsparcie, również pieniężne, ale się z tego wycofał i nakazał jej opuścić mieszkanie. Bardzo dobrze! Bezczelna Susana wykorzystała słabość Prudencii, wzięła ją na litość i wprowadziła się znowu do ich domu! To już szczyt! Nie powinni jej przyjmować, niech sama sobie radzi. Do pracy by poszła i zarobiła na swoje utrzymanie albo niech sobie znajdzie bogacza. Ona woli jednak iść na łatwiznę i dogadała się z Zacariasem. Chcą oszukać Luisa i na lewo sprzedać część zbiorów, które ponoć są zepsute. To przestępstwo, więc liczę na to, że oboje trafią za kraty!
Luis nie był zadowolony z Susany wprowadzającej się do jego domu. Skończyły się czułości i romanse. Nie wyrzucił jej pewnie tylko ze strachu, że rozpowie o ich romansie kiedy to nie będzie miała nic do stracenia. |
|
Powrót do góry |
|
|
natalia** Arcymistrz
Dołączył: 21 Mar 2009 Posty: 121174 Przeczytał: 190 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:43:18 06-02-19 Temat postu: |
|
|
Ojciec Lucrecii przypadkiem usłyszał Jej rozmowę z Isaudem i dowiedział się z Niej ze to Jego córka podmieniła badania DNA dziecka Mariny , przeszedł szok i było widać że bardzo źle się poczuł a Lucrecia zamiast Mu pomóc to jeszcze na Niego naskoczyła , ze jak nie zoperuje doktorka to On wyda Ją na policję i pewnie trafi do więzienia .
Nie było innego wyjścia i doszło do operacji , niestety ojciec Lucrecii [ nie pamiętam Jego imienia ] zasłabł podczas operacji i nawet uszkodził Isauda , Alberto powstrzymał krwawienie inaczej pacjent mocno by ucierpiał i zobaczył Jego twarz .
Anita jak zwykle beznadziejna , Vanessa przyszła odwiedzić Prudencie bo traktuje Ją jak matkę a Ta zaraz na Nią naskoczyła , że pewnie przyszła tylko w Jednym celu . Ale Vane pokazała klasę co Anie bardzo brakuje ! |
|
Powrót do góry |
|
|
Lineczka Arcymistrz
Dołączył: 31 Lip 2015 Posty: 27548 Przeczytał: 3 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rzeszów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:16:11 06-02-19 Temat postu: |
|
|
Odcinek 98
Isauro zabił Ramonę. Za dużo wiedziała, więc ten psychol ją wyeliminował. Po tym co usłyszała powinna jak najszybciej zwiać z jego domu a nie jeszcze pozwalać mu się podwozić do miasteczka. Nie przepadałam za Ramoną, ale mimo wszystko szkoda jej. Nie zasłużyła na taki koniec. Jej największym błędem było obdarzenie Isauro uczuciem. Ten drań tylko ją wykorzystywał do swoich celów, pomiatał nią a kiedy przestała mu być potrzebna a wręcz zagrażała to się jej pozbył.
Ogromnie szkoda mi Mariny. Nie dość, że martwi się o bezpieczeństwo synka i co zrozumiałe nie chce aby w pobliżu Rafity krążył Isauro to jeszcze "potwierdził" się najczarniejszy scenariusz z gwałtem. Dobrze, że protka może liczył na wsparcie bliskich, rodziny i przyjaciół. Nawet Luis okazał jej jakieś cieplejsze uczucia. Czekam na jego konfrontację z Isauro, mam nadzieję, że takowa nastąpi. Luis kocha wnuka i z pewnością nie zostawi tak tej sprawy. Rozbraja mnie, gdy nazywa Isauro Potworkiem. Pomyśleć, że Luis sam w dużej mierze doprowadził do tego co się teraz dzieje...
Ależ Lucrecia jest fałszywa i bezczelna! Z jej winy Marina przeżywa dramat a ta przychodzi do domu Ocaranzów i udaje jej najlepszą przyjaciółkę siląc się na żałosne farmazony. Tak naprawdę chciała tylko zaznaczyć swoje terytorium, to jest być przy Alberto jako jego dziewczyna. Żenada! Ogromnie działa mi na nerwy!
Alberto pocieszał Marinę a wolałabym żeby to był Ricardo. Nie podobała mi się ta scena w sypialni. Alberto teraz pozuje na wielce honorowego bohatera. Ciekawe co załatwi z Isauro. Pewnie dojdzie do kłótni i może rękoczynów.
Susana z Zacariasem robią przekręty i kantują Luisa. Już się nie mogę doczekać, gdy wpadną.
Komentarze Susany na temat sytuacji Mariny poniżej poziomu. Vanessa była oburzona jej słowami, nie chciała kontynuować rozmowy i słusznie.
Cieszy mnie, że Vanessa jest szczęśliwa pracując u Luisa. Obie sstrony mają z tego korzyści. Vane odżyła, w końcu się uśmiecha i cieszy życiem. Na plus jej relacja z Mariną. Ich stosunki się polepszyły, Vanessa przeprosiła protkę, była w tym szczera. Może jeszcze się zaprzyjaźnią no i ok, czemu nie?
Erazmo został zdemaskowany! Nareszcie! W ostatnich odcinkach działał mi na nerwy. Posunął się do nieczystych zagrywek i ponosi tego konsekwencje. Dobrze mu tak! Taktyka Erica z udobruchaniem Pielęgniarki przyniosła zamierzony rezultat. Yola poznała prawdę. Ładne miała sceny z Ericiem, gdy się pogodzili i postanowili być razem. Z przyjemnością się ich oglądało. Kto by pomyślał, że Eric dojrzeje i zmieni się w odpowiedzialnego faceta. Jeszcze tylko niech się w pełni dogada z ojcem i będzie super.
Anita początkowo była przedstawiana jako wesoła i sympatyczna dziewczyna a teraz jest odpychająca, gdy chodzi z wiecznym fochem na twarzy. Śmieszne były jej pretensje o to, że Lino nie nagrywa jej piosenki. Tamten utwór nie ma nawet startu do "Yo te dedico mi amor".
Kapitalne sceny z końcówki odcinka z Paulessą w studio nagraniowym. Miny Lino na jej widok genialne. Dowiedział się, że to Vanessa stoi za rozkwitem jego kariery, to ona z drugiego planu działała aby mógł spełnić swoje marzenia. To jest właśnie miłość! Vanessa robiła to bezinteresownie, nie oczekiwała niczego w zamian. Poruszyły mnie jej słowa a jeszcze bardziej mina, gdy usłyszała nagraną przez Lino ich piosenkę. W jednej chwili wróciły wszystkie wspomnienia. Scarlet genialnie to zagrała, mimiką twarzy oddała targające nią uczucia, aż i mi udzieliły się jej emocje! |
|
Powrót do góry |
|
|
Magdalena92 Debiutant
Dołączył: 29 Wrz 2018 Posty: 54 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Toruń Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 2:53:56 07-02-19 Temat postu: |
|
|
Odcinki 103-104
Większość bliskich miała nietęgie miny na wieść, że Marina i Ricardo się żenią. Jakby nie wierzyli w to, że im się uda. Ricardo już dawno udowodnił, że wspiera Marinę, rozumie jej stan emocjonalny (zawód po Albercie i domniemany gwałt przez Isauro) i że jest na tyle dojrzały, żeby być ojcem dla Rafy.
Marina wiedziała, gdzie uderzyć i jak postawić sprawę, żeby dumnego i wyniosłego Luisa zabolało - przyjmie jego nazwisko, jeśli ten da żonie rozwód i zwróci Prudencii to, co odziedziczyła tytułem spadku. Luis został sam w pustym domu, doskwiera mu samotność i zaczyna świrować, przy czym popada (czy też już popadł, bo on to chyba na co dzień po drinku pije) w alkoholizm, co dało się wyczuć, w sposobie, w jaki rozmawiał z Paulino. "Pieniądze nie mają dla niego żadnego znaczenia, nie chce stracić żony". Jego postawa nie wskazywała na to we wcześniejszym postępowaniu i sposobie, w jaki traktował ludzi. Prudencia przejrzała na oczy. Chociaż widać, że to wszystko ją boli, ale lepiej, że go zostawiła. Sama widziała, że to już nie ten człowiek, w którym się zakochała i lata temu wyszła.
Marina i Alberto mają za sobą trudną rozmowę. Alberto już jest pewny swoich uczuć, ale dla Mariny to za późno. On ją zawiódł, zwątpił w nią, odsunął, czy wręcz odrzucił ją od siebie, nie potrafił przyjąć tego, że to on jest ojcem Rafy. Jego uczucie nie przeszło ciężkiej próby, na jaką wystawił ich Isauro, ale Alberto wciąż pozostaje beznadziejnie zakochany. Dla Mariny te wszystkie okoliczności świadczyły o tym, że nie może liczyć na Alberta tak, jak chciała. Alberto może szczerze żałować, prosić o wybaczenie Marinę. Nic dziwnego, że Marina jeszcze coś czuje do niego, skoro to była jej pierwsza miłość i to wszystko wydarzyło się nie tak dawno temu. Ale Alberto przegral w jej sercu. Z Ricardem ma szansę zbudować nowy, uczciwy, oparty na szacunku i zaufaniu związek. Taki, którego nie mogła zbudować z Albertem.
Ojciec Lucrecii we właściwym momencie wszedł i usłyszał prawdę o podmienieniu próbek DNA przez Lucrecię. Widziałam w oczach Lucrecii spanikowanie (i może zawstydzenie?), a w postawie jej ojca zawód córką, swoim oczkiem w głowie. Zdenerwował się na tyle, że zasłabł, dostał stanu przedzawałowego. Lucrecia dostała słuszną reprymendę. Ona jest niemożliwa. Ojciec kaszle, łapie się za serce, tylko ślepy nie zauważyłby, że coś jest nie tak, a ona się usprawiedliwia i straszy ojca konsekwencjami, jeśli sprawa wyszłaby na jaw. Do tego bezczelny "Servero" wykorzystał sytuację, żeby zacząć tych dwoje szantażować. a Lucrecia jeszcze naciska na ojca, żeby przeprowadził operację. Kiedy chwilę wcześniej mało zawału nie dostał . Za nic ma to, czy jej ojciec jest przygotowany do takiej operacji, czy czuje się na siłach, najważniejsze jest ratowanie tyłka jej i doktorkowi. Jakby ona sama będąc lekarzem nie wiedziała, że do operowania niezbędna jest dobra forma operującego. Ojciec, mam wrażenie, wyłącznie dla dobra swojej jedynej i ukochanej córki zgodził się na operację, choć gdyby nie potrzeba sytuacji, to pewnie przesunąłby ją w czasie i dał sobie więcej czasu do namysłu. W czasie operacji ojciec miał w głowie słowa córki, że jeśli nie zoperuje doktorka to ona wyląduje w więzieniu. Już i tak zdenerwowany wszedł na stół operacyjny, ale stres okazał się być zbyt duży i doszło do uszkodzenia tętnicy . Doktor wyszedł, żeby "złapać oddech" i z konieczności musiał go zastąpić jego asystent, Alberto. A ten przeżył mikro szok widząc kogo przyszło mu operować. Ale jako lekarz musiał stanąć na wysokości zadania, nie mógł odejść od stołu i zostawić dr Sotero na wykrwawienie. Zaszył rozcięcie tętnicy, uratował pacjenta, ale operacja musi się odbyć kiedy indziej. A ojciec Lucreci zmarł. Córka, a raczej jej intryga i oszustwo doprowadziło go do śmierci (w dużym uproszczeniu ujmując). Lucrecia została sama i dopiero do niej powolnie dociera, jakie konsekwencje mają jej czyny. Ale w rozmowie z Albertem na szpitalnym korytarzu kłamała Albertowi w oczy.
Ślepa miłość do Alberta doprowadzi ją do szaleństwa w kolejnych odcinkach. Będzie jak w amoku.
Paulina widać ciągnie do Vanessy, widuje się z nią za plecami Anity, z którą będzie do czasu ciąży tylko z obowiązku (tak mi się zdaje). A Anita robi się co raz bardziej zaborcza, widać, że się boi o swój grunt. Robi jeszcze sceny zazdrości Vanessie, która odwiedzała bliskich. Ta, chwila namiętności Nie wie, jak się myli, albo udaje. Za to Vanessa zachowała klasę. |
|
Powrót do góry |
|
|
Ebi_13 Prokonsul
Dołączył: 25 Sie 2014 Posty: 3217 Przeczytał: 5 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rawa Mazowiecka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:20:55 07-02-19 Temat postu: |
|
|
Czy wie ktoś może gdzie mogę obejrzeć odc. 105?? Jeśli nie z lektorem, to przynajmniej w oryginale. |
|
Powrót do góry |
|
|
natalia** Arcymistrz
Dołączył: 21 Mar 2009 Posty: 121174 Przeczytał: 190 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:29:32 07-02-19 Temat postu: |
|
|
Ebi_13 napisał: | Czy wie ktoś może gdzie mogę obejrzeć odc. 105?? Jeśli nie z lektorem, to przynajmniej w oryginale. |
w oryginale możesz tutaj obejrzeć , Ja jak nie mogę obejrzeć to
zaglądam tutaj .
https://www.youtube.com/watch?v=VRtrdGkCv6c |
|
Powrót do góry |
|
|
Reyyan Mocno wstawiony
Dołączył: 30 Sie 2016 Posty: 5807 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:31:53 07-02-19 Temat postu: |
|
|
Znalazłam odcinek z lektorem na cda
[link widoczny dla zalogowanych] |
|
Powrót do góry |
|
|
Lineczka Arcymistrz
Dołączył: 31 Lip 2015 Posty: 27548 Przeczytał: 3 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rzeszów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:34:02 07-02-19 Temat postu: |
|
|
Odcinki 99-100
Sceny Paulessy chemiczne, zarówno ich pocałunki jak i pierwszy raz. Tym bardziej więc ubolewam z powodu niewykorzystania potencjału tej dwójki i przyciągania między aktorami. Historia Lino i Vanessy została słabo napisana. O ile jeszcze w pierwszym etapie telki na ranczu było w miarę ok o tyle w drugim etapie w mieście jedna wielka porażka. Zostali zepchnięci na dalszy plan, nie mieli wspólnych scen a ich wątek praktycznie przestał istnieć. Scenarzyści mieli jeszcze szansę naprawić swoje błędy łącząc Paulessę ze sobą chociaż na te ostatnie kilkanaście odcinków i serwując nam ich urocze sceny, ale woleli pomęczyć widzów i potrzymać w niepewności. Z tego powodu zafundowali nam wspólną noc Lino i Anity i wątek z jej rzekomą ciąża (z pewnością udaje, bo wyskoczyła z tą nowiną po podsłuchaniu rozmowy Lino z Yolą, gdy dowiedziała się, że on chce z nią zerwać i wrócić do Vanessy). Beznadziejny ruch! Jestem rozczarowana! Niestety, ale w drugim etapie telki, czyli od wyjazdu do miasta scenarzyści zepsuli postać Lino. Jeszcze do wspólnej nocy z Anitą go broniłam, ale nie podoba mi się to, że będąc z nią w związku przespał się z Vanessą. Rozumiem wybuch namiętności, targające nim emocje, pożądanie, ale to zaszło za daleko. Gdzie jakieś zasady i wartości moralne? Lino z etapu pobytu na ranczu nie postąpiłby w ten sposób...Jak pisałam jego scena miłosna z Vanessą była pełna chemii, ale przez jego postępowanie, czyli granie na dwa fronty nie mogłam się w pełni cieszyć Paulessą. Po tym, gdy weszli do pokoju hotelowego zastanawiałam się czy to ta sama miejscówa co z Anitą.
Szczęście Paulessy trwało niecały jeden odcinek. Szybko otrzymali zimny prysznic w postaci rzekomej ciąży Anity. Wkurza mnie ta dziewucha, nie lubię jej, wiecznie chodzi z naburmuszoną miną, ale nie zmienia to faktu, że Lino potraktował ją nie fair. Jeszcze niedawno zapewniał ją o swoim uczuciu, mówił o wspólnej przyszłości a teraz ją zdradził. Nie ogarniam jej toku postępowania. Po tym co zrobił powinna z nim zerwać a nie pakować się w farsę pod tytułem małżeństwo z obowiązku. Lino chcąc być odpowiedzialny zamierza wziąć ślub z Anitą, ale to kolejny błąd. Po co słucha Vanessy? Nie ma własnego rozumu? Mógłby przecież być świetnym ojcem dla dziecka, ale czy musi koniecznie brać ślub z Anitą i niszczyć sobie i jej życie? Ona tego oczekiwała, tak jak i Soledad, Baldomero (po co się wtrąca ) czy Margarito, ale decyzja należała do niego! Nie podoba mi się też postawa Vanessy, to że chce się poświęcać. Jakoś w CME Renata potrafiła walczyć o ukochanego i nie zrezygnowała z niego nawet wtedy, gdy dowiedziała się o ciąży jego eks. Było to trudne, miewała słabsze momenty, ale przetrwała. Kochała Jeronimo i dobrze wiedziała, że małżeństwo bez miłości unieszczęśliwi obie strony a i dzieci to odczują.
Jedna rozmowa Lino w Vanessą wystarczyła aby zachował się biernie, zrezygnował i poddał się presji otoczenia zgadzając się na ślub z Anitą. Gdzie się podział ten pewny siebie Lino z rancza? Nie podoba mi się w jaki sposób poprowadzono tę postać.
Alberto jest beznadziejny! Teraz nagle pozuje na wielkiego obrońcę Mariny a tak jak powiedział mu Ricardo protka ma na kogo liczyć w tej sytuacji! Alberto był żałosny, kiedy w szpitalu proponował Marinie, że zajmie się jej synem. Teraz niby ma 100% pewność, że Rafita nie jest jego dzieckiem a w tatusia/opiekuna chce się bawić. Gdzie był przez te kilka/kilkanaście miesięcy? Ojciec roku się znalazł i niańka dziesięciolecia w jednym.
Nie podobała mi się scena z Alberto przytulającym Marinę w szpitalu i ją wspierającym. O kilkanaście miesięcy za późno.
Bezczelny Isauro przyszedł do domu Ocaranzów i zażądał spotkania z Rafitą. Aż mnie ciarki przeszły, gdy wziął go na ręce. Biedna Marina! Ależ mi jej było szkoda! Claudia Martin świetnie, przekonująco zagrała te sceny. Idealnie oddała uczucie bezradności i strachu protki o własne dziecko.
Paplanina Isauro z tekstami do Mariny żeby dała mu szanse, związała się z nim i stworzyła rodzinę a on wspaniałomyślnie wybaczy jej wszystkie krzywdy, które rzekomo z jej strony zaznał to czysta kpina i chamstwo! Aż się tego słuchać nie chciało. Winny robi z siebie ofiarę. Co za tupet!
Totalnym przegięciem była scena w której Isauro w towarzystwie adwokata i policjanta siłą wyrwał Rafitę z rąk Mariny w biały dzień pod domem w którym się schroniła. Ewidentnie nagiął prawo. Dziwi postawa policjanta, czyżby był przekupiony? Szkoda mi było Mariny i biednego Rafity zdanego na humorki psychola Isauro. Na ten moment Młody jest mu potrzebny do szantażowania Mariny, ale pewnie gdyby osiągnął cel to bez mrugnięcia okiem pozbyłby się dziecka. Niech już ta szopka się skończy i Isauro zostanie zdemaskowany. Ciężko mi się ogląda odcinki w których on dyktuje warunki, czuje się bezkarny, robi co chce i zgrywa ofiarę. Miał czelność oskarżyć protkę i jej bliskich o brak tolerancji dla jego odmienności. Ręce opadają!
Podobała mi się scena rozmowy Luisa z Mariną. Wydawał się być szczery! Przyznał się do błędu, żałował. Rzadko się go ogląda w takiej odsłonie, prawie wcale. Gdyby nie przekręt z aktem urodzenia Rafity i romans z Susaną to może i nawiązaliby więź ojciec - córka, z czasem Marina mogłaby mu wybaczyć. Sam będzie sobie winien, że tak się nie stanie.
Świetna scena konfrontacji Luisa z Isauro. Potworek już nie był taki cwany. Nie popieram przemocy, ale w tym przypadku nie potępiam Luisa.
W tych trudnych chwilach Ricardo jest przy Marinie, wspiera ją. Mieli ładną scenę pod koniec 99 odcinka. We trójkę z Rafitą cudownie wyglądali, jak kochająca się rodzina.
Wywody Lucrecii to jakieś nieporozumienie. Twierdzi, że Isauro to psychol a jednocześnie radzi aby Marina spuściła z tonu i się z nim dogadała. To sprzeczne, sama sobie przeczy!
Tak sobie myślę, że Lucrecia i Isauro zasługują na siebie, więc powinni być razem.
Luis za pierwszym razem nie uległ wdziękom Susany a kusiła go mocno w dość skąpym odzieniu. Za drugim razem nie miał silnej woli i wylądował z nią w łóżku we własnym domu. Co za bezczelność! Angustias prawie ich przyłapała i nabrała podejrzeń. Od razu podzieliła się nimi z Prudencią, ale ta jakby nie uwierzyła i oddalała od siebie tę myśl. Mistrzyni dedukcji. Powinna to sprawdzić a nie strzelać focha na Angustias.
Fajne sceny Yoli z Ericiem. Miło się na nich patrzy. Fajnie, że ich ojcowie zaakceptowali wybranków swoich dzieci. Chyba coś w tym jest co powiedział Fernando, że Yola to idealna dziewczyna dla Erica. Będzie ustawiała go do pionu. Tylko niech się w tym nie zapędzi i nie stanie się despotką.
Hilda przyszła do Vanessy z papierami dotyczącymi majątku po Edsonie. Vane podpisała je bez czytania. Tym samym udowodniła, że ufa Hildzie i nie jest interesowna. Mam nadzieję, że one się pogodzą. Lubiłam ich duet. Hilda była dla Vanessy jak matka, wspierała ją na co Vane ze strony Susany liczyć nie mogła. Trzymam kciuki aby naprawiły swoją relację.
Ostatnio zmieniony przez Lineczka dnia 23:39:03 07-02-19, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
natalia** Arcymistrz
Dołączył: 21 Mar 2009 Posty: 121174 Przeczytał: 190 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:21:09 09-02-19 Temat postu: |
|
|
Vanessa postanowiła wyjechać i zacząć nowe życie z dala od Paulina , ale za pośrednictwem Alberta zostawiła Mu list w którym wyznała , ze zawsze będzie go kochała , ale postanowi o Nim zapomnieć . Szkoda Mi Lina , bo widać że cierpi a ANita wcale nie jest w ciąży tylko małpa udaje ! Nawet jak Paulino wspomniał że powinni iśc do lekarza by Ją zbadał to szybko się wymiksowała ! Nie rozumiem Jej wcale bo przecież doskonale zdaje Sobie sprawę że On Jej nie kocha tylko jest z Nią z obowiązku .
Vanessa rozpoczęła nową pracę , ale sądziła że dostanie inne stanowisko , no ale nie powinna być zawiedziona skoro nie skończyła studiów wiec musi zacząć od zera . Brygadzista czy kto to jest strasznie jest na Nią cięty .
Prawda na temat zarejestrowania Rafy wyszła na jaw , Marina jest zawiedziona postępowaniem Luisa i przez to moze stracić dziecko , dobrze że w trudnych chwilach może liczyć na Ricardo i rodzinę . Tylko nie rozumiem po co ALberto się tam kręci , co nagle się ocknął ! |
|
Powrót do góry |
|
|
Lineczka Arcymistrz
Dołączył: 31 Lip 2015 Posty: 27548 Przeczytał: 3 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rzeszów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:52:05 09-02-19 Temat postu: |
|
|
Odcinki 101-104
Świetna scena konfrontacji Mariny z Isauro. Aczkolwiek sporo ryzykowała spotykając się z nim praktycznie sam na sam w ciemnym zaułku. Jednak zrozumiałym jest jej zachowanie, bo robiła wszystko aby odzyskać synka. Była gotowa ponieść każde ryzyko. Najlepszy moment konfrontacji protki z vilanem to gdy go obezwładniła a później wykrzyczała mu, że się go brzydzi. Brawo Marina! Płaczący Isauro to istny obraz nędzy. Tyle mu zostało.
Marina odzyskała synka całego i zdrowego. Z tej radości i przede wszystkim w celu zapewnienia Raficie bezpieczeństwa i zwiększenia swoich szans w sądzie protka oświadczyła się Ricardo. Scena piękna i niespodziewana, cudowne były ich pocałunki. Uwielbiam ujęcie z animki, którą mam w podpisie, ich uśmiechy były niesamowicie urocze. Mam jednak obawy, że Marina może się wycofać w każdej chwili. Z pewnością dopadną ją wątpliwości kiedy na jaw wyjdzie, że to Alberto jest ojcem Rafity.
Bliscy Mariny poza Damianą sceptycznie podchodzą do pomysłu ślubu jakby chcieli dać do zrozumienia protce i nam widzom, że jej jedyną i prawdziwą miłością jet Alberto. To nieporozumienie! Alberto był jej pierwszą miłością, pierwszym mężczyzną, ale należy go traktować tylko jako wspomnienie. Po tym jak ją zawiódł na całej linii ich związek nie ma racji bytu. Alberto był tylko na dobre chwile a w tych złych się nie sprawdził, rozczarował. To ma być facet? Przy Ricardo wypada blado! Marina powinna w końcu zapomnieć o Alberto i ułożyć sobie życie z mężczyzną, który ją uwielbia i jest dla niej ogromnym wsparciem. Prot to melodia przeszłości. Uwierzyłam Marinie, gdy powiedziała, że kocha Ricardo tylko w inny sposób niż Alberto. No właśnie, dojrzale. To jest mocny fundament pod ich wspólną przyszłość. Tylko musi przestać idealizować swoje pierwsze uczucie.
Drażni mnie, że Alberto snuje się za Mariną, wymusza na niej wyznania miłosne i przywołuje wspomnienia, ale tylko te miłe i dobre. Odnoszę wrażenie, że on jakby zapomniał o wszystkich krzywdach i zawodach, które jej sprawił. W taki sposób się zachowuje jakby nie rozumiał dlaczego protka nie rzuci mu się nagle w ramiona i nie stworzy z nim rodziny, no bo przecież on w końcu jest na to gotowy. Poza tym rozstał się z Lucrecią, więc z jego punktu widzenia nie ma żadnych przeszkód aby był z Mariną. Za późno! Idealnie intencje Alberto jak i samą beznadziejną postać podsumowują jego słowa: "Pragnę szczęścia Mariny, ale przy mnie a nie przy kimś obcym". Co za egoista i hipokryta! Jego czas minął. Jakoś Vanessa mimo miłości do Lino była w stanie z niego zrezygnować i się odsunąć a Alberto zgrywa wielkiego cierpiętnika, który nie rozumie dlaczego protka go nie chce. Żałosny był, gdy dogryzał Ricardo i stwierdził, że w sprawie Mariny nie będzie siedział z założonymi rękami i tu dostaliśmy parodię jego słów w postaci mowy ciała - co robił w tamtym momencie? właśnie siedział z założonymi rękami. Kpina a nie prot! Alberto kreuje się na obrońcę protki, groził Isauro, ale przecież Marina ma już obrońców i akurat on jest zbędny. Jego postać ogromnie działa mi na nerwy. Szkoda mi Ricardo, że musi się z tym beznadziejnym typem użerać jakby mało miał problemów z Isauro. Nie zgadzam się z postawą Encarnacion, która wywiera presję na synu i sugeruje mu, że powinien przyspieszyć ślub z Mariną. Co to niby da? Jeśli protka będzie chciała wrócić do Alberto to po prostu to zrobi.
Vanessa zamierza wyjechać a tym samym odsunąć się od Lino. Oboje cierpią przez to, że nie mogą być razem. Nie potrafili powstrzymać namiętności i wylądowali w łóżku. Sama scena, chociaż krótka i składająca się głównie z pocałunku tuż przed i ujęciem tuż po z wtulonymi w siebie kochankami, ładna, ale to jak praktycznie wszystkie Paulessy. Komiczne było ich ukrywanie się przed Alberto, biedny Lino but zgubił. Samo prowadzenie wątku Paulessy mi się nie podoba. Pisałam już o tym wcześniej. Lino jest z Anitą, przygotowują się do ślubu a sypia z Vanessą. Nie świadczy to o nim dobrze. Mógł inaczej to rozegrać. Rozstać się z Anitą, ale nie unikać odpowiedzialności związane z dzieckiem. Tymczasem Lino gra na dwa fronty i niestety traci w moich oczach. Nie usprawiedliwia go miłość do Vanessy i ewentualna intryga Anity, bo na ten moment on nawet nie ma podejrzeń, że ta go okłamała. Nadal chce szczęśliwego zakończenia dla Paulessy, ale scenarzyści w tych ostatnich odcinkach zepsuli postać Lino nad czym ubolewam.
Anita jest ofiarą, ale jak dla mnie to na własne życzenie. Dobrze wie, że Lino jej nie kocha, bo przecież słyszała jego rozmowę z Yolą! Uczepiła się go jakby był ostatnim facetem na ziemi. Przed bliskimi gra wielce szczęśliwą, kreuje się na osobę w której Lino jest zakochany a przy Vanessie udowodniła tylko jak bardzo jest niepewna siebie i przede wszystkim jego uczuć. Gdyby było inaczej to nie dogryzałaby jej i nie obrażała. Vanessa pokazała klasę a Anita niedojrzałość, zaborczość i niepewność. Nie potrafię jej współczuć, bo na własne życzenie unieszczęśliwia siebie, Lino i Vanessę. Nawet jeśli ten ślub dojdzie do skutku to prawda o ciąży wyjdzie na jaw i co wtedy? Poza tym nawet gdyby spodziewała się dziecka to nie byliby szczęśliwi skoro on nadal kocha i uwielbia Vanessę i to ona jest miłością jego życia.
Podobała mi się scena z Mariną deklarującą, że chce przyjąć nazwisko Ocaranza i przytulającym ją Luisem oraz dołączającą do nich Prude. Wyglądali uroczo, jak kochająca się rodzina. Szkoda, że Luis swoimi czynami wszystko zepsuł. Mógł dostać drugą szansę i od córki i od żony, ale romansami z Susaną i intrygami z sfałszowaniem aktu urodzenia wnuka wszystko zaprzepaścił. Sam jest sobie winien. Świetna była scena z Prude przyłapującą Luisa i Susanę, gdy się ze sobą zabawiali. Najlepsze były plaskacze dla nich. W końcu u Prude widać było życie i jakąś iskierkę energii. Szok! Susana szybko się ulotniła z domu Ocaranzów. Jej plany zostały pokrzyżowane, nawet na dalsze przekręty nie może liczyć. Trafnie ją Vanessa podsumowała. Groźby Luisa jakoby w przypadku rozwodu miał zostawić Prude z niczym to kpina. Majątek w dużej mierze należy do niej! Poza tym dowody związane z rozpadem ich małżeństwa świadczą na jego niekorzyść. Przekupi sędziego? Wszyscy zawiedli się na Luisie. Najbardziej podobała mi się stanowcza reakcja Mariny. Postawiła mu warunki jeśli chce widywać wnuka. Mimo całokształtu zachowania Luisa urocza była jego scena z Rafitą, gdy obsypywał go buziakami na pożegnanie. Widać, że wnuka bardzo kocha i on ma na niego największy wpływ.
Marina zaprosiła Prude do siebie, otoczyła wsparciem. Fernando też podnosił ją na duchu. Luis zrobił mu awanturę, o mało nie doszło do rękoczynów, ale na tym etapie telki już nikt się go nie boi, jego i jego diabła. Nawet Hortencia, która z podniesioną głową odeszła z pracy. Mina Luisa bezcenna!
Rozbawiła mnie scena z Luisem raczącym się alkoholem i przymuszającym Lino do picia. Biedy Paulino nie dałby rady z tempem. Wymowna scena z Luisem mającym łzy w oczach. Został sam, ale to pokłosie jego wyskoków. Sam sobie tak pościelił.
Lucrecia po tym jak dowiedziała się o rozstaniu rodziców Alberto przybyła do domu Mariny, żeby okazać wsparcie Prude, na taką się przynajmniej kreowała. Jej prawdziwe intencje były jasne. Chciała oznaczyć swój teren, zbliżyć się do Alberto, wykorzystać sytuację i do niego wrócić. Świetny był moment, gdy prot ją odtrącił i nie da się pocałować. Dobrze jej tak!
Isauro postanowił poddać się operacji plastycznej. Poza tym ma zamiar zmienić tożsamość i jako inna osoba rozkochać w sobie Marinę. Jego plan to jedna wielka żenada. Facet kompletnie stracił poczucie rzeczywistości. Ojciec Lucrecii usłyszał jej rozmowę z Isauro i odkrył, że córka popełniła przestępstwo z premedytacją podmieniając próbki do badań DNA. Był tym oburzony, źle się poczuł. Córeczka lekarz zamiast mu pomóc to nie wyglądała na specjalnie przejętą jego stanem zdrowia. Zamiast namawiać go do przeprowadzenia operacji Isauro powinna zabrać go do kardiologa. W tym przypadku sprawdziło się powiedzenie, że szewc bez butów chodzi. Horacio świetny lekarz nie zorientował się, że z jego zdrowiem nie jest dobrze i mimo wszystko postanowił przeprowadzić operacje i to nawet nie czekając na drugiego chirurga co jest absurdalne. Poza tym skoro i tak chciał zgłosić na policji popełnianie przestępstwa to nie powinien kierować się prawami pacjenta, bo on leczył rzekomo Arona Servero a nie Isauro Sotero, więc doszło do oszustwa. Operacja nie powinna się odbyć! Horacio podjął jednak inną decyzję. Na sali operacyjnej źle się poczuł i uszkodził tętnicę Isauro. Mocne ujęcie z krwią na podłodze. Personel medyczny obecny na sali operacyjnej zachowywał się jak amatorzy. Nie wiedzieli jak ratować pacjenta, nie pomogli Horacio z którym było coraz gorzej. Oczywiście wszystko to po to aby wykreować Alberto na bohatera. W całym szpitalu tylko on mógł uratować Isauro a później dręczyć się z tego powodu. Miał na studiach taki przedmiot jak etyka lekarska? Jako lekarz zrobił to co do niego należało. Inaczej działałby na szkodę pacjenta. Sala operacyjna nie jest miejscem do wymierzania sprawiedliwości.
Isauro będzie miał dodatkową bliznę i musi żyć ze świadomością, że to jego największy wróg uratował mu życie. Czekam na jego reakcję.
Horacio zmarł. Szkoda go. Własna córka przyprawiła go o śmierć. W pierwszych sekundach było mi i Lucrecii żal, ale szybko mi przeszło, gdy nawet śmierć ojca zaczęła wykorzystywać aby zbliżyć się do Alberto i wywołać w nim wyrzuty sumienia z powodu ich rozstania. Niby taką dobrą relację miała z ojcem, ale widać, że jest coraz bardzie odrealniona i jej obsesja na punkcie prota wzrasta. Kompletnie zbędna a zarazem niedorzeczna była scena z Horacio tuż przed śmiercią wymagającym aby Alberto przyrzekł mu, że zaopiekuje się Lucrecią i się z nią nie rozstanie. On przecież jest jej ofiarą. Niby jakim cudem mogliby być razem po świństwach, które mu zrobiła? Nie ma dla niej usprawiedliwienia. Jej uczucie przeszło w obsesje, w toksyczną relację! Jedynym usprawiedliwieniem słów Horacio jest to, że majaczył tuż przed agonią.
Intuicja nie zawiodła Mariny. Miała podejrzenia, że tajemniczym pacjentem jest Isauro i to się potwierdziło.
Susana i Zacarias uciekli razem aby nie ponieść konsekwencji przestępstw jakich się dopuścili. Oby jak najszybciej zostali złapani, ich miejsce jest za kratami! Erazzmo poinformował Margarito o zniknięciu Zacariasa. Żenujący był jego tekst czy Yola za nim tęskni. Chyba kpi. Następny którego uczucie zahaczało o obsesję.
Yola z Ericiem idealnie do siebie pasują i tworzą super parę.
Ostatnio zmieniony przez Lineczka dnia 3:19:59 10-02-19, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Lineczka Arcymistrz
Dołączył: 31 Lip 2015 Posty: 27548 Przeczytał: 3 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rzeszów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 5:26:55 10-02-19 Temat postu: |
|
|
Odcinki 105-106
Urocze sceny pocałunków Paulessy w kawiarni. Jednak mierzi mnie zachowanie Lino. Co ci scenarzyści zrobili z jego bohaterem? Vanessa mówi mu, że wyjeżdża a ten sugeruje, że mogą jeszcze wykorzystać czas do jej wyjazdu i spędzić go razem na upojnych chwilach. Gdzie się podziały jego zasady moralne? Dziwnie się też zachowywał, gdy po powrocie do czynszówki tryskał energią i radością z powodu rozwoju kariery muzycznej i szczerzył się do Any którą nawet z uciechy wziął na ręce. Dopiero po chwili spochmurniał. Coś tu się nie klei. Gra samego Emanuela też dość przejaskrawiona, przerysowana w niektórych momentach. O wiele bardziej sama postać jak i gra aktora podobały mi się w pierwszym etapie telki.
Vanessa znalazła pracę w Call Center, ale niezbyt się tam odnajduje. Zajęcie dość niewdzięczne, ale ten cały Julio też jej nie pomaga. Facet zachowuje się jak gbur, prostak i cham. Skąd oni go wytrzasnęli w tej firmie? Odnoszę wrażenie, że ten typ może skrzywdzić Vanessę. Jest w nim coś niepokojącego.
Lino złożył wymówienie u Luisa. Zamierza skupić się na rozwoju kariery muzycznej. Oby tylko się na tym nie przejechał. Sława bywa ulotna. Można być na szczycie a za chwilę pod wozem.
Nudne i męczące były żale wylewane przez Alberto, że mógł nie ratować Isauro i pozwolić mu umrzeć. Bardzo dojrzałe i profesjonalne! Nikomu nie zrobił łaski, bo ratowanie życia jest jego obowiązkiem! Prot wykazał się naiwnością i odrealnieniem żądając od Isauro aby zrzekł się praw do Rafity. Na co on liczył? Na to, że Isauro się zmieni i nagle stanie lepszym człowiekiem? Było do przewidzenia, że jego "cudowny" plan zakończy się niepowodzeniem. Isauro nie miał żadnego interesu w tym aby spełnić jego żądania, przeciwnie.
Alberto przyjął propozycję Fernando, zostanie w szpitalu i będzie pracował na ostrym dyżurze. Mógłby zmienić otoczenie w domyśle dać Marinie w końcu spokój. Mało szpitali jest w stolicy? Tutaj już nic go nie trzyma, stracił swojego mentora.
Nie widać po Lucrecii smutku po śmierci ojca. Jak sama powiedziała teraz jej sekret jest bezpieczny i nikt nie dowie się, że podmieniła próbki do badań DNA. Poza tym na śmierci własnego ojca próbuje coś ugrać dla siebie w relacji z Alberto. Bierze go na litość, manipuluje nim, powołuje się na ostatnie słowa Horacio. Co za bezczelność! Jakim ona jest człowiekiem? Najlepszy był moment, gdy starała się wymusić na Alberto aby został u niej na noc a on zaproponował aby to Vanessa jej towarzyszyła. Sprytne, dzięki temu się wymigał. Mina Lucrecii bezcenna.
Prudencia nie zamierza pogodzić się z Luisem. Słuszna decyzja! Od dawna im się nie układało a po tym co odkryła i czego jeszcze się dowie (sfałszowany akt urodzenia Rafity) nie ma możliwości na ich powrót do siebie. Liczę na to, że w finale Prudencia będzie z Fernando.
Luis odkrył, że został oszukany przez Susanę i Zacariasa. ludzie którym ufał wbili mu nóż w plecy. Nie jest mi go żal. Susana manipulowała nim jak chciała a Zacariasa sam mianował na zarządcę rancza. Oby ta dwójka przestępców została schwytana i umieszczona we więzieniu. To byłaby najodpowiedniejsza kara dla nich. Przebywają na Dominikanie, ale i tam prawo może ich dosięgnąć. Susana nie traci czasu, flirtowała i bajerowała jakiegoś bogatego dziadka. Facet wyglądał staro, ale jej to nie przeszkadzało. Czego się nie robi dla kasy. Zacarias zajada się ośmiorniczkami, niech korzysta, bo we więzieniu takich rarytasów nie dostanie.
Isauro przestępstwo ze sfałszowaniem danych osobowych uszło płazem, bo ma haka na szpital jak i Alberto a prawnicy placówki wolą się dogadać i zawrzeć ugodę. To frustrujące, że ten drań znowu jest bezkarny. Odniosłam wrażenie, że Marina dopiero po informacji o problemach jakie mógłby mieć Alberto odpuściła i zrezygnowała z oskarżania Isauro. Nie podobała mi się jej wymiana zdań z Ricardo. Miała swoje racje, ale po co się tak unosiła? Broniła Alberto jak lwica.
Wyszła sprawa ze sfałszowanym aktem urodzenia Rafity. Isauro zamierza odebrać Marinie synka i ze słów jego adwokata wynika, że przez ten dokument ma na to szansę. Szkoda Mariny. Luis wyrządził jej kolejne świństwo. Miał ją chronić a swoim postępowaniem tylko rzuca jej kłody pod nogi. Zaufała mu a on to wykorzystał. Powinien mieć problemy za sfałszowanie dokumentu! Z powodu chorych ambicji, chęci władzy i kontrolowania sytuacji doprowadził do tego, że Marina ma problemy a Isauro może odebrać jej syna. Ciekawe jak się będzie przed nią tłumaczył. Tego Marina mu już chyba nie wybaczy. Jej złość całkowicie uzasadniona.
Jeszcze jeden odcinek i będę na bieżąco z telką.
Ostatnio zmieniony przez Lineczka dnia 5:38:17 10-02-19, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Lineczka Arcymistrz
Dołączył: 31 Lip 2015 Posty: 27548 Przeczytał: 3 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rzeszów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 3:03:19 11-02-19 Temat postu: |
|
|
Jestem na bieżąco.
Odcinek 107
Wolę oglądać waleczne protki z charakterem i taką niewątpliwie jest Marina, która dla synka jest gotowa na wiele, ale jej ton podczas rozpraw czy rozmów z sędzią pozostawiał wiele do życzenia. Niepotrzebnie podnosiła głos i zachowywała się jakby miała zamiar wykłócać się o swoje racje. Emocje emocjami, ale sprawa jest delikatna. Marina powinna spuścić z tonu, bo krzykami niczego nie osiągnie. Momentami przypominała mi Luisa i jego upór oraz gwałtowność.
Decyzją sądu Marina musi poddać się badaniom DNA aby czarno na białym potwierdzić, że jest matką Rafity. Do jakiego absurdu doszło przez działania Luisa? Najgorsze, że sąd zdecydował się powierzyć opiekę nad dzieckiem Isauro. Niby jak skoro ten przebywa obecnie w szpitalu? Strach było pomyśleć o kilku godzinach Rafity z Isauro a co dopiero mówić o codzienności? Szkoda Mariny. Nie dziwne, że się załamała. Było mi jej ogromnie żal. Luis próbował naprawić swoje błędy i przyznał się do sfałszowania aktu urodzenia wnuka. Trochę jednak na to za późno. Dobrze, że Prudencia odwiodła go od próby przekupienia sędziego, wtedy to dopiero rozpętałaby się afera. Najlepsza była scena pod koniec odcinka, gdy Luis przyznał się do winy w rozmowie z prokuratorem i był niesamowicie pewny siebie, myślał że mu się upiecze, bo nazywa się Ocaranza i ma wpływy a tu usłyszał nakaz aresztowania. Jego mina bezcenna! Luis sam sobie zawinił, ma problemy na każdej płaszczyźnie przez swoje błędy, ale mimo wszystko nie potrafię go znielubić jako postaci. Pamiętam, że na początku telki nie podobała mi się przejaskrawiona gra aktora jak i sam bohater a teraz uważam, że Luisito nadaje życia tej telce. Jednocześnie uważam, że nie należy mu się szczęśliwe zakończenie. Dostał drugą szansę od Mariny i Prudencii, ale ją zmarnował. Powinien ponieść konsekwencje swoich czynów.
Lino dostał list pożegnalny od Vanessy. Smutna scena. Vanessa coraz lepiej radzi sobie w nowej pracy, nie zraża się chamstwem swojego przełożonego, aktualnym standardem życia. Jest silna psychicznie i taką chce się ją oglądać.
Lino zamierzał wybrać się z Anitą do lekarza, ale ona się wykręciła. Otrzymaliśmy kolejne potwierdzenie na to, że nie jest w ciąży. Gdyby była to nie miałaby nic do ukrycia, ucieszyłaby się, że Lino chce dbać o nią i dziecko i poszłaby z nim do lekarza po wydruk USG. Poza Paulessą szkoda mi Soledad, bo już się nakręciła, że będzie miała wnuka. Anita nawet matkę okłamuje.
Alberto działa mi na nerwy przez całą telkę. Nic się w tej kwestii nie zmieniło. Łazi za Mariną, opowiada o szczególnej więzi z Rafitą. Szkoda, że dopiero teraz po tylu miesiącach. Mam wrażenie, że prot chce się bawić w rodzinę. Niby mówi, że nie zamierza nagabywać Mariny, ale jego czyny świadczą o czym innym. Ricardo mimo, że zazdrosny ma niesamowite pokłady cierpliwości wobec niego. Klasa sama w sobie.
Beznadziejna scena z Mariną i Alberto i ich kontaktem dłoni podczas zabawy z Rafitą. Brakowało tylko anielskiego chóru i żeby wszyscy bohaterowie wstali z miejsc i zaczęli klaskać, bo proci doświadczyli iskry uczuć. No ludzie, ręce opadają!
Lucrecia jest nachalna wobec Alberto. Powinien zwiększać dystans skoro nie chce z nią być. Nie uczy się na błędach. Lucrecia znowu go osacza.
Luis aby uniknąć problemów ze Skarbówką przepisał majątek na Prudencię. Cwaniak chciał ją zobligować do tego aby po całej aferze wszystko mu oddała, ale się przeliczył. Większa część dóbr materialnych należy do Prudencii i tak powinno zostać.
Po ostatnich wydarzeniach wszyscy odwrócili się od Luisa. Słusznie. Aczkolwiek napad Alberto na niego z pięściami to już przegięcie. Prot ostatnio pozuje na bohatera i ostatniego sprawiedliwego. Żenada!
Margarito oświadczył się Damianie a ta z kwaśną miną stoi and myśli. Yyy, to wątki uczuciowe z jej udziałem to nieporozumienie. Baldomero jeszcze będzie się cieszył, że ma u boku energiczną, pełną życia i uczuć Soledad. Fajna scena ich pocałunku, pasują do siebie. |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka. Generał
Dołączył: 29 Kwi 2016 Posty: 7903 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mazowsze Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:13:33 11-02-19 Temat postu: |
|
|
Lineczka napisał: |
Beznadziejna scena z Mariną i Alberto i ich kontaktem dłoni podczas zabawy z Rafitą. Brakowało tylko anielskiego chóru i żeby wszyscy bohaterowie wstali z miejsc i zaczęli klaskać, bo proci doświadczyli iskry uczuć. No ludzie, ręce opadają! |
Naprawdę podziwiam Ricardo. Facet znosi wybryki prota i mimo wszystko stara się ufać Marinie. Protka chwilami zachowuje się jakby żyła w dwóch różnych rzeczywistościach. To już męczące. Jeśli jej życie ma tak wyglądać to może lepiej niech Ricardo odpuści sobie udział w tym cyrku...
,,Alberto pokochał Rafitę" - wybudujmy mu pomnik, dajmy medal, obsypmy kwiatami. Należy mu się! |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|