|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
LiviaScarlet King kong
Dołączył: 09 Lis 2019 Posty: 2324 Przeczytał: 37 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:48:47 04-12-22 Temat postu: |
|
|
mogliby u nas powtórzyć Zbuntowanych |
|
Powrót do góry |
|
|
hayleyss Mocno wstawiony
Dołączył: 29 Lip 2016 Posty: 6456 Przeczytał: 3 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:16:41 03-12-23 Temat postu: |
|
|
Mogliby
Ostatnio trafiłam na historię MyM w dobrej jakości na yt i obejrzałam parę filmików. Przypomniałam sobie jak fajny dostali wątek i jak ta dwójka walczyła o swoją miłość, a zwłaszcza Mia. Naprawdę jak na telę dla nastolatków w "ich" hstorię można było uwierzyć
Ostatnio zmieniony przez hayleyss dnia 18:19:34 03-12-23, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
justyn.13 Prokonsul
Dołączył: 04 Maj 2019 Posty: 3463 Przeczytał: 7 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:53:09 03-12-23 Temat postu: |
|
|
To mi się bardziej podobała historia Roberty i Diega Co prawda byli większość razu osobno niż razem, ale mięli niesamowitą chemię. Zawsze miałam ciary jak na nich patrzyłam we wspólnych scenach |
|
Powrót do góry |
|
|
natalia** Arcymistrz
Dołączył: 21 Mar 2009 Posty: 121049 Przeczytał: 213 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:58:08 03-12-23 Temat postu: |
|
|
justyn.13 napisał: | To mi się bardziej podobała historia Roberty i Diega Co prawda byli większość razu osobno niż razem, ale mięli niesamowitą chemię. Zawsze miałam ciary jak na nich patrzyłam we wspólnych scenach |
Ja też zawsze Im kibicowałam
Często się kłócili , ale w trudnych chwilach zawsze byli dla Siebie wsparciem . W ich wypadku od nienawiści do miłości jeden krok , kto się czubi ten się lubi |
|
Powrót do góry |
|
|
hayleyss Mocno wstawiony
Dołączył: 29 Lip 2016 Posty: 6456 Przeczytał: 3 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:10:38 09-12-23 Temat postu: |
|
|
Rozumiem, bo faktycznie ta para też miała sporo fanów Jak dla mnie niestety zbyt dziecinni, chodź jak mówię lubiłam ich to oglądanie przez dziesiątki odcinków ich kłótni o nic bywało nie do zniesienia. Natomiast Mia i Miguel to dla mnie perełka jeśli chodzi o wątek miłosny w telenowelach/ serialach dla młodzieży i nastolatków. Nie mówię o tych drobnych kłótniach, ale sam fakt okoliczności ich poznania i wyjścia na jaw całej zemsty Miguela to dużo, a potem jak on o Nią walczył żeby chronić Ją przed Gastonem, jak się odnaleźli a potem na nowo przegrali że sprytem Gastona przy tym wątku z porwaniem. Niesamowity plus za tą historię. Nie miałam pretensji do Miguela że Mii nie wybaczył, ani do Niej że zwątpiła. Gaston świetnie Nią manipulował a ona została z tym sama. Lubię scenkę Jego rozmowy z Franciem, że ich związek był idealny na to on mu odpowiada że takich miłości nie ma. I też to przetrwali i ruszyli dalej kochając się jeszcze bardziej. Już nie wspomnę o domniemanej zdradzie Miguela, intrygach Sabriny, śpiączce, utracie pamięci przez Miguela. I oni wyszli jako para z tego cało, przy dużej zasłudze rzekomo dziecinnej Mii
Ostatnio zmieniony przez hayleyss dnia 14:12:00 09-12-23, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
LiviaScarlet King kong
Dołączył: 09 Lis 2019 Posty: 2324 Przeczytał: 37 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:45:24 09-12-23 Temat postu: |
|
|
Ja miałam podobnie jak ty Sylwia lubiłam parę Roberta i Diega ale dla mnie za krótko byli razem , ciągle się kłócili , zwłaszcza że ich kłótnie to zwykle o błahostki . Zdecydowanie bardziej trafili MyMki do mnie , począwszy od ich pierwszego spotkania Ich rozstania i problemy były takie bardziej życiowe , ich rozdzielało coś mocnego jak zemsta Miguela , potem wątpliwości Mii czy też zdrada Miguela , wszystkie ich sceny były pełne emocji , Anahi z Poncho rewelacyjnie grali , pamietam do tej pory scenę jak Mia mówi Miguelowi że mu wybacza ale magia zgasła. MyM to jedna z top moich telkowych par
A jeśli chodzi o postacie to najlepsi dla mnie byli Mia , Vico , Roberta a potem Miguel Rocco Teo , Santos i oczywiscie Alma
Nigdy też nie przepadałam za Lupita wkurzała mnie jej dobroć i naiwność względem innych
Ostatnio zmieniony przez LiviaScarlet dnia 15:46:05 09-12-23, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
natalia** Arcymistrz
Dołączył: 21 Mar 2009 Posty: 121049 Przeczytał: 213 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:07:19 17-12-23 Temat postu: |
|
|
No Ja jednak zawsze kibicowałam Robercie i Diegowi , ale muszę się z wami zgodzić , że Oni często się kłócili , ale jak trzeba było to walczyli o Siebie
Z innych postaci lubiłam też Vico , Jose Luhan , Almę , Santosa
Lupita Mnie wkurzała tym Swoim niezdecydowaniem bo nie umiała potem wybrać między Santosem a poprzednią miłością [ nie pamiętam Jego imienia teraz hehe ]
Lola Mnie też denerwowała , ta dziewczyna nie Umiała normalnie rozmawiać tylko wiecznie wrzeszczała !
Ostatnio zmieniony przez natalia** dnia 12:08:50 17-12-23, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
hayleyss Mocno wstawiony
Dołączył: 29 Lip 2016 Posty: 6456 Przeczytał: 3 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:45:33 18-12-23 Temat postu: |
|
|
Ja też lubię Miguela, mimo że w całym tym wątku ze zdradą, zawalił na całej linii, dał się podejść Sabrinie a potem okłamywał Mię. Myśle, że zrozumiał swój błąd i cierpiał ale dopiero jak Mia się o tym dowiedziała. Mimo wszystko nie potrafię Go nie lubić, bo oprócz tego epizodu był troskliwym i czułym facetem i przede wszystkim dobrym przyjacielem i człowiekiem. |
|
Powrót do góry |
|
|
natalia** Arcymistrz
Dołączył: 21 Mar 2009 Posty: 121049 Przeczytał: 213 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:50:21 19-12-23 Temat postu: |
|
|
hayleyss napisał: | Ja też lubię Miguela, mimo że w całym tym wątku ze zdradą, zawalił na całej linii, dał się podejść Sabrinie a potem okłamywał Mię. Myśle, że zrozumiał swój błąd i cierpiał ale dopiero jak Mia się o tym dowiedziała. Mimo wszystko nie potrafię Go nie lubić, bo oprócz tego epizodu był troskliwym i czułym facetem i przede wszystkim dobrym przyjacielem i człowiekiem. |
Ogólnie Miguel był bardzo dojrzałym chłopakiem , patrząc na pozostałych chłopaków to On nad Nimi górował ! |
|
Powrót do góry |
|
|
LiviaScarlet King kong
Dołączył: 09 Lis 2019 Posty: 2324 Przeczytał: 37 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 4:08:16 21-12-23 Temat postu: |
|
|
Miguel mimo wszystko był moją ulubiona postacią męska , popełniał wiele błędów jak np to że zdradził Mię a także bywał bardzo impulsywny , ale też miał dobre momenty był pomocnym przyjacielem ( gdy Teo zerwał z Jose to właśnie Miguel jej doradzał i był przy niej gdy był z Mią był troskliwy czuły to dzięki niemu Mia tak wydoroślała |
|
Powrót do góry |
|
|
Amapola Komandos
Dołączył: 04 Mar 2010 Posty: 630 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:00:35 07-01-24 Temat postu: |
|
|
Zaczęłam oglądać „Zbuntowanych” jakoś rok temu, dokładnie pod koniec 2022 roku. Obejrzałam do tej pory 330 odcinków. Może zacznę od tego, że... Kocham tę telenowelę! Tak po prostu. Uwielbiam ją . Głupio to zabrzmi, ale zakochałam się w Rebelde. Lata temu, kiedy lecieli w telewizji, oglądałam produkcje na innych stacjach. Ale można powiedzieć, że Zbuntowani byli znajomymi. Coś tam czytałam w „Świecie seriali”, a oglądając jakąś telenowelę, na reklamie skakałam po kanałach, więc przez chwilę zatrzymałam się na jakimś odcinku. I w pamięci mam scenę z paczką Mii w pokoju. Ale w zasadzie tylko tyle. Jakoś parę lat temu uznałam, że kiedyś się wezmę za nich, że w końcu obejrzę Zbuntowanych. Ale przerażała mnie ta ilość odcinków. Mam dość wolne tempo oglądania telek, gdy oglądam sama. W sumie dużo zależy od produkcji i jak wciągająca jest. Po obejrzeniu już kilkudziesięciu odcinków stwierdziłam, że nie było się czego obawiać, a wręcz się cieszyłam na tę ilość, że jeszcze tyle przede mną do oglądania . Dwa sezony za mną, więc najwyższy czas, żebym i ja zaczęła udzielać się w tym temacie .
Gdy się komentuje na bieżąco, pisze się o bieżących wydarzeniach, więc nie wiem od czego zacząć, bo po ponad 300 odcinkach mogłabym napisać bardzo wiele. Gdy ktoś jest zafascynowany w jakimś temacie chciałby dzielić swoje zainteresowania z innymi. Dziękuję LiviiScarlet, że komentowała ze mną bieżące odcinki i właśnie to właśnie z Tobą mogłam wtedy dzielić się wrażeniami z odcinków . A teraz w końcu dodam coś od siebie.
Muzyka i piosenki z Rebelde są cuuudowne! Czasami, gdy posłucham jakiejś piosenki, to nic do niej „nie czuję”. Ale po wysłuchaniu jej któryś raz z rzędu staje się ulubioną. Tak samo jest tutaj. Niektóre piosenki od razu mi się spodoły, a inne dopiero po jakimś czasie, ale na równi z tymi pierwszymi. Tak naprawdę podoba mi się tu każda piosenka. Każda. Ale jeśli miałabym wyróżnić jakieś, to będą to: Salvame, Futuro ex-novio, Otro dia que va, Fuego, No pares, Besame sin miedo, Solo quedate en silencio, Ensename, Nuestro amor, Aun hay algo, Que hay detras, Liso, sensual. I z pewnością dojdą kolejne. Poza tymi uwielbiam też: No me importa C3Q'S, Y no se que paso, Tu carita Los Rabanes .
Przed oglądaniem zaczęłam się zastanawiać, czy nie jestem zbyt „dorosła” na oglądanie młodzieżowej telenoweli i czy ja się wciągnę w tę historię (nie żebym sama była jakoś nie wiadomo jak dojrzała ). Nic z tych rzeczy. Trafia do mnie wszystko. Jest tu tyle wątków, że każdy znajdzie coś dla siebie. Lubię takie wielowątkowe telenowele. I co jeszcze, mimo że telka liczy ponad 400 odcinków, na żadnym etapie się nie nudziłam. To aż dziwne się wydaje, ale żaden odcinek nie był nudny. Owszem były wątki ciekawsze i te trochę mniej, które się chętniej oglądało od innych, ale według mnie nie były męczące, jak w niekórych telkach, że miało się ochotę przewijać. Po prostu każdy odcinek świetnie mi się ogląda.
Może na razie tylko opiszę swoje odczucia wobec głównych bohaterów i w ten sposób mniej więcej odniosę się do całej telenoweli.
Lupita: Z tego co dało się zauważyć chyba nie należy do tych najulubieńszych bohaterek wśród fanów, ale ja ją bardzo lubię i w moim rankingu jest dla niej miejsce. Oczywiście są momenty, że mnie też irytuje. Zwłaszcza na tym etapie, na którym teraz jestem. Za bardzo pieści się ze swoją siostrzyczką Lolitką, której nie znoszę. Przez większość telenoweli się wydziera na wszystkich, swoją przyjaciółkę Biankę traktuje paskudnie, a jest ona fajną bohaterką i na której akurat Lola może polegać. Lupita powinna ją sobie odpuścić przynajmniej na jakiś czas i nie zabiegać tak bardzo o jej sympatię i przyjaźń i przeczekać ten czas. Nie podobało mi się w Lupicie też to, gdy dowiedziała się, że Nico ma dziewczynę, to zamiast go pogonić, to ona mu jeszcze piekła ciasteczka. Na pewien czas godziła się, żeby ukrywali swój związek, a przecież nie zasługiwała na to. Dobrze, że miała przy sobie swoją ciocię Mayrę, która jest wspaniała. Zawsze ją wspiera, radzi, nie podcina jej skrzydeł tak jak matka. Jej matka to porażka. Wędruje do grona najgorszych rodziców w tej telce. Ojciec w zasadzie wcale nie jest lepszy. I co z tego, że Dulce nie jest jego córką. Ze swoją obecną żoną musiał się związać wcześniej, bo Lolka jest starsza od Dulce. I zostawił Lupitę. To ona musiała się zmagać z wyrzutami sumienia wywoływanymi przez matką, że „porzuca” Dulce. Jej jedynym oparciem z dorosłych była wtedy Mayra, bo ojciec się nią nie interesował. A na dodatek on i jego żona zamiast próbować wzbudzić w Loli sympatię do siostry, to poniekąd przyczynili się do tego, że ta jej teraz nienawidzi. Przez porównania. Tylko tyle i aż tyle.
Wracając jeszcze do Nico. Na początku byli razem uroczy, ale później przez jego zachowanie nie interesowali mnie razem zbytnio. Wiedziałam wcześniej, że ma się pojawić jakiś Santos. I czekałam. A gdy się pojawił i zaczęło się wszystko dziać między nim a Lupitą... to przepadłam. Zakochałam się w nich . Uwielbiam ich razem oglądać i tylko wyczekuję ich wspólnych scen . Według mnie mają ogromną chemię! A sam Santos jest cudowny! Walczy, cierpliwie. Nie narzuca się. Jest świetnym przyjacielem. Nic mu nie można zarzucić .
Mia: Bardzo mi było jej szkoda na początku. Franco wydawał się inny w pierwszych odcinkach, ale w gruncie rzeczy jest dobrym ojcem. Wspiera Mię, rozmawia z nią, choć bardzo często jej pobłaża choćby w karach (nie da się ukryć) no i jednak często wyjeżdża zostawiając ją samą, dlatego nieraz czuła się taka samotna. Ciekawi mnie wątek z jej matką, co tam dokładnie się stało i jak zareaguje Mia na wieść, że ona żyje. Dość dużo przeszła w swoim życiu: stratę matki, niedoszły ślub Franka z Valerią, która okropnie ją potraktowała, gdy obrażała Marinę, porwanie Miguela (ta sytuacja zmusiła ją, żeby zachowywać się jak dorosła, wyjść ze swojej bezpiecznej sfery), wątpliwości co do jego niewinności, które jej przy tym towarzyszyły. Te ostatnie oczywiście za sprawą Gastona. Ten typ jest przerażający. Swoją drogą ciekawią mnie jego powiązania z Jose Lujan. Kiedyś niestety trafiłam na spojler i wiem, że to on jest jej opiekunem, ale nie wiem jeszcze, co ich łączy, więc w zasadzie najciekawsze przede mną.
Jak mi się podobała scena pierwszego spotkania Mii i Miguela ! Ile w tym było emocji i chemii ! Nie zawsze mi się podobały ich kłótnie i przekomarzania. Ale wynagrodzone to zostało w 2 sezonie, bo są parą, która właściwie od pogodzenia się pod koniec 1 sezonu jest prawie cały czas razem z małymi przerwami. Już pojawiła się Sabrina. Dobiera się do cudzego chłopaka tak samo jak księżniczka/lady Raquel . Akurat odcinek, który oglądałam skończył się jak Sabrina pocałowała Miguela. Bawi mnie jak Mia mówi o niej Sabrina, nastoletnia czarownica . Często można się natknąć na opinie, że Mia jest powierzchowna, płytka, a ludzi traktuje jak projekty. Owszem bywa taka, ale ja uważam, że to jest powłoka, a tak naprawdę ma złote serce. Nieraz nie zdaje sobie sprawy z pewnych rzeczy, ale przy bliższej rozmowie uświadamia sobie swoje błędy i próbuje je naprawić. Według mnie jest kochana i urocza. Zależy jej na przyjaciółkach Vico i Celinie. Jeśli chodzi o rodziców, to Celina ma okropną matkę, która podkopuje jej pewność siebie, a Vico ma obojga beznadziejnych. Nie rozumiem, dlaczego Vico przychodzi do tego ojca. Jak mieszkała z matką i bratem, to tęskniła za nim. Może wydaje jej się, że jeśli będzie się starać, sprzątać, gotować mu, to sobie zaskarbi jego miłość?
Roberta: Od początku ją lubiłam. Gdy zaczęło iskrzyć między nią a Diegiem, to miałam motylki w brzuchu . Niestety przez te ich ciągłe kłótnie, zwłaszcza w drugim sezonie, trochę opadły emocje, które mi wcześniej towarzyszyły gdy oglądałam ich. W drugiej części ani przez chwilę nie byli razem! Strasznie mi było przykro z tego powodu. Oczywiście mam nadzieję, że to zostanie poprawione w najbliższych odcinkach. To już ostatnia – trzecia – część, więc czas najwyższy, żeby przestali się wiecznie kłócić. W pewnym momencie źle się oglądało ich kampanie wyborcze, bo to była naprawdę nieczysta gra.
Uwielbiam przyjaźń Roberty z Jose Lujan i Lupitą, ich szczere rozmowy na różne tematy, to jak się wspierają i sobie pomagają . To prawda, że Roberta zachowuje się bezczelnie, nieraz bardzo nieładnie odzywa się do swojej matki Almy, ale nie potrafię jej nie lubić. Gdy trwała kampania na przewodniczącego uważałam, że to ona bardziej się nadawała niż Diego. Roberta miała odpowiednią osobowość do tego, potrafiła walczyć, gdy ktoś był niesprawiedliwie traktowany, wstawiała się za innymi i umiała porwać innych do działania. Choć bywa równie mocno naiwna, co wykorzystują inni. Tęskniłam za nią, gdy poleciała do Hiszpanii do ojca, bo brakowało jej obecności w szkole. Cieszę się, że pojawiła się taka postać jak Martin i że okazał się być jej prawdziwym ojcem. On trochę inaczej patrzy na Robertę niż Alma, inaczej ją traktuje. Zabrał ją, by pokazać jej, jak żyją biedne dzieci. Udowadnia jej, że wcale nie jest jej tak źle jak mogłoby się wydawać. Właściwie szkoda mi Almy, bo nieraz gdy się zwierzała Hildzie wspominała swoje relacje z matką i widać, że to były gorzkie wspomnienia. Nic się znikąd nie bierze. Stąd pewnie jej pobłażliwe traktowanie Roberty czy brak konsekwencji. Ale Alma to świetna postać. Bawią mnie jej utarczki z Franco i to jak mówi o nim, żeby się nie marszczył, bo mu gips odpadnie z twarzy albo, żeby poszedł na słońce powygrzewać stare kości .
Giovanni: Ma wiele wad, ale bardzo go lubię. Jest przezabawny i ma często komiczne pomysły! Co do humoru telki, wiem, że niektóre sceny i sytuacje są pokazane w przerysowany sposób, ale poza tym bardzo do mnie on trafia i nieraz się głośno śmiałam oglądając Rebelde .
Niemałym szokiem było dla mnie, gdy się okazało, że to on należał do Loży. Choć wcześniej były już sygnały wskazujące na niego, to jednak nie sądziłam, że chodzi właśnie o Giovanniego. Swoją drogą jestem ciekawa, czy jeszcze na jaw wyjdzie, że Pilar też tam była.
Minęło już sporo odcinków, a Giovanni jak się wstydził swoich rodziców, tak nic się nie zmieniło. Za bardzo się porównuje do innych i próbuje im dorównać. A przecież Diego, Tomas i reszta akceptują go bez tych wszystkich dodatków, którymi zawsze próbował imponować i się przechwalać. Tyle się wydarzyło, o mały włos, a wyleciałby ze szkoły przez to, że należał do Loży, a mam wrażenie, że pomimo tych wszystkich doświadczeń on nadal nie do końca się zmienił. Jego problemy i niepowodzenia wynikają z tego, że próbuje być kimś innym niż jest. Powinien zaakceptować swoich rodziców, którzy zrobiliby dla niego wszystko, zwłaszcza jego mama. Nie podobało mi się też, gdy w trakcie kampanii wymyślił i namówił Diega, żeby wykorzystać fakt, że Miguel został aresztowany i tym samym podbić ich notowania i później gdy sfałszował wyniki. Trafnie stwierdził, że to on bardziej słucha rad Leona Bustamante niż sam Diego.
Miguel: Jeden z moich ulubionych bohaterów. Jest cudownym przyjacielem i zawsze można na niego liczyć. Dużo mówi o nim scena, gdy pocieszał Jose po rozstaniu z Teo, a Celina go wołała do Mii, bo miała kryzys z włosami przez Sol i on mimo tego został z Lujan, bo według niego ona akurat potrzebowała wtedy pocieszenia .
Miguel często ma przechlapane i obrywa mu się w różnych sytuacjach, na przykład gdy Gaston wymyślał mu różne kary, ale on dzielnie wszystko znosił (zapomniałam o Estebanie, że on też go kiedyś pobił). Strasznie mi go szkoda było, gdy się dowiedział prawdy o swoim ojcu, gdy został porwany, a potem trafił do aresztu. Tak jak wcześniej wspomniałam, nie podobały mi się do końca kłótnie w pierwszym sezonie między nim a Mią, ale gdy już byli razem, to super ich się oglądało. Cudowne były odcinki, gdy polecieli na wakacje, a potem trafili na tę bezludną wyspę. Oni oboje tak szczerze wtedy o wszystkim rozmawiali. Odniosłam wrażenie, że ich miłość trochę dojrzała dzięki temu wyjazdowi, mogli się lepiej poznać i zrozumieć. Gdy pojawiła się Sol, myślałam, że to ona będzie tą, która zechce ich rozdzielić i zniszczyć ich związek, ale ona poza tym, że bywa wredna i jest zapatrzoną w siebie snobką, to nawet ją lubię . Zabawne jest, jak snuje te swoje historie o byciu modelką i jak to kiedyś będzie, gdy trafi na wybiegi i okładki magazynów, a wszyscy powątpiewają i się śmieją z jej wzrostu . No właśnie, myślałam, że to Sol będzie tą czarownicą, ale jednak to Sabrina, która nawet próbowała po cichu pozbyć się Mii z zespołu.
Diego: Tak naprawdę nie może być sobą przez ojca, bo wszystko mu w nim przeszkadza: jego miłość do muzyki, wrażliwość, czasowa niemoc i słabość i po prostu to, że jest inny niż sobie ojciec tego wymarzył. Wcześniej Leon ciągle porównywał go do starszych braci, uważał go za mięczaka i próbował zdusić w nim wszystkie cechy, które mu się nie podobały. Na siłę chciał z niego zrobić mężczyznę i nawet wynajął tę dziewuchę, której imienia zdążyłam już zapomnieć , żeby spędziła z nim noc. O rety, jak mnie ten wątek męczył, wkurzał i to jaki on niby był w niej zakochany, a Roberta tylko wodziła za nim wzrokiem. On gotów był dla niej zrobić wszystko, nawet porzucić muzykę, którą kochał. Wiem, że czasami dla miłości pewne rzeczy trzeba poświęcić, ale w tym przypadku to była przesada, bo ona była kłamczuchą, oszukiwała go, wiedziała, że muzyka jest jego światem, a ona wymagała od niego takich deklaracji i wyrzeczeń, kiedy sama nie była wobec niego w porządku ani nie była szczera. Mógłby być sobą gdyby nie jego wiecznie kontrolujący każdy krok ojciec. Diego bywa irytujący i czasami nie podoba mi się jego zachowanie, ale rozumiem skąd to się u niego bierze. Dobrze, że już wróciła Mabel, więc może spróbuje się jakoś z nim skontaktować i wyjaśnić mu całą sytuację. Bo to właśnie między innymi jej wyjazd i manipulacje ojca spowodowały, że tak a nie inaczej postępował w drugim sezonie.
Na razie wyczerpały mi się baterie na pisanie. Lecę oglądać kolejne odcinki. Pewnie później przypomni mi się więcej, co chciałam jeszcze dodać . |
|
Powrót do góry |
|
|
natalia** Arcymistrz
Dołączył: 21 Mar 2009 Posty: 121049 Przeczytał: 213 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:23:55 08-01-24 Temat postu: |
|
|
Mam wielki sentyment do Niej produkcji , dwa razy Ją oglądałam |
|
Powrót do góry |
|
|
Amapola Komandos
Dołączył: 04 Mar 2010 Posty: 630 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:54:58 07-03-24 Temat postu: |
|
|
natalia** Teraz już rozumiem wszystkie zachwyty nad tą telenowelą. Skończyłam ją oglądać 3 tygodnie temu, a ja nadal jestem w tym stanie, którego nie lubię. Mianowicie chodzi o to, że czuję się jakbym miała syndrom odstawienia, czuję pustkę. Szczególnie było tak zaraz po obejrzeniu ostatniego odcinka, kiedy chciałam zacząć oglądać coś podobnego do Rebelde, a żadna inna telenowela nie wydawała się zbyt interesująca, jeśli nie była o podobnej tematyce. Wiedziałam, że po zakończeniu będę płakać. Dawkowałam sobie odcinki w mniejszej liczbie, żeby za szybko nie skończyć oglądania. Wszystko, co chciałam robić (z tych rzeczy przyjemniejszych) musiało się kręcić wokół Rebelde, muzyka, oglądanie scenek, wracanie do poszczególnych odcinków... Powoli wracam do normalności, ale bez problemu mogłabym zacząć oglądać Zbuntowanych od początku .
Wcześniej już o tym wspominałam, ale przed obejrzeniem Zbuntowanych blokowała mnie liczba odcinków, jednak szybko się przekonałam, że nie było czego się obawiać, a nawet mnie cieszyło, że jeszcze ich tyle przede mną! A na dodatek teraz już nie boję się długich telenowel. Co to jest 200 odcinków .
Ta telenowele wywarła na mnie same pozytywne wrażenia. Zbuntowani wędrują do czołówki moich najulubieńszych telek . Wszystko mi się tu podobało, wszystko: muzyka, bohaterowie, klimat, humor, zespół RBD... Oczywiście były pewne niedociągnięcia i niedosyt w niektórych kwestiach. I może od tego zacznę. Było zdecydowanie za mało razem Lupity i Santosa oraz Roberty i Diego . To były chyba moje dwie najulubieńsze pary, dlatego nie czułam się dość rozpieszczona oglądając ich razem. Nie naoglądałam się ich . Poza tym miałam wrażenie, że niektóre wątki były ucięte, nie do końca poprowadzone tak jakbym ja tego chciała, niedokończone, a niektóre sceny wycięte, ale to ostatnie to akurat nie wina twórców.
Moimi ulubionymi bohaterami są: cała szóstka RBD , Jose Lujan, Teo, Santos, Tomas, Vico, Rocco, Jack, Alma, Franco, Mayra, Madariaga, Pascual, Alicia, Hilda, Martin, Leonardo – choć był bardzo krótko i nie wiem czy kogoś nie pominęłam. Lubiłam również rodziców Giovanniego, Petera, Guillerma, Julię, Renatę, Galię, Pepę, Inakiego, a na końcu polubiłam też Celinę i Pilar, choć z nią różnie bywało, bo potrafiła być naprawdę denerwująca przez te swoje intrygi.
Nie lubiłam natomiast od początku do końca: Valerii, Luz Viviany, Fatimy, Paoli, matki Celiny i Lupity, Sabriny, Javiera (choć jego muszę przyznać, na początku lubiłam, ale później okazał się fałszywym krętaczem). Do Leona czy Gastona miałam trochę inne odczucia, bo to villani z krwi i kości, byli okrutni i podli, ale gdy ich oglądałam nie byli aż tak denerwujący jak np. Valeria czy jej siostra. To trochę inny rodzaj niechęci. Tak samo mam w przypadku Sol, ona bywała niekiedy bardzo zabawna i lubiłam ten etap, kiedy przyjaźniła się z Celiną. Choć na dłuższą metę taka nieszczera relacja nie mogła przetrwać, ale fajnie się oglądało je obie, gdy się stroiły, wychodziły na imprezy i spędzały ze sobą czas. Można nawet było odnieść wrażenie, że Sol próbowała wzbudzić pewność siebie w Celinie i wydobyć z niej najlepsze cechy.
Nie lubiłam też Fonta, Mendiola również był irytujący. Nie podobało mi się w nim szczególnie to, że chciał zamieść pod dywan sprawę z Lożą. A, i jak mogłam zapomnieć, nie lubiłam Loli, choć zmieniła się na końcu i dało się ją wtedy lubić, jednak przez większość telenoweli była bardzo wkurzająca, wiecznie krzyczała i uważam, że można było te sceny Lupity z siostrą czy Loli z Santosem nakręcić na rzecz Lupity i Santosa .
Najgorszymi rodzicami byli stary Bustamante, matka Celiny, matka Lupity, ojciec Lupity też na złoty medal nie zasłużył, ale niech mu będzie, że zaplusował późniejszymi działaniami, przez pewien czas rodzice Vico, ale oni powiedzmy „odkupili” winy, bo ojciec przyznał się do błędu i poszedł na terapię, a matka zreflektowała się i przyjechała do córki; przez jakiś czas również rodzice Teo, choć matka okazała się być chora, jednak poniekąd sama się wpędziła w tę chorobę, a biedny Teo miał w związku z tym poczucie winy. Z kolei ojciec Teo wspierał żonę w jej decyzjach, więc był głuchy na prośby syna. Pamiętam, że chciał przyjechać do domu na święta Bożego Narodzenia, ale matka go nie chciała, ojciec tę decyzję popierał i ostatecznie Teo pojechał na święta do Roberty.
A najlepszymi? Alma, Martin, Franco, rodzice Giovanniego, Mabel, mama Miguela. Oczywiście popełniali większe i mniejsze błędy, jednak najważniejsze w tym wszystkim było to, że kochali swoje dzieci i dla nich byli zdolni do każdego poświęcenia .
Najbardziej nie mogłam się oderwać od oglądania, gdy: był początek końca Loży, wyszła na jaw prawda o rodzinie Madariagi, były urodziny Mii i Roberty, były koncerty zespołu i gdy zaczynał się drugi sezon. Wtedy już prawie do końća nie mogłam się oderwać .
Uwielbiam humor tej telenoweli. Ostatnio się tak uśmiałam, gdy oglądałam Oblicza miłości, a wcześniej Ja, ona i Eva. Było tu tyle przekomicznych scenek, wątków, że nie sposób wymienić i opisać wszystkiego . Na wspomnienie zasługuje przyjazd chłopaków z Latino Americano na mecz . Rety, to były jedne z najlepszych i najzabawniejszych scen jakie oglądałam! Chłopaki najpierw kombinowali jak by tu przegrać, żeby Gaston nie męczył ich treningami, ale szybko zmienili zdanie, gdy zobaczyli swoich rywali .
Moimi najulubieńszymi parami byli Lupita i Santos oraz Roberta i Diego . Zaraz po nich lubiłam też bardzo Mię i Miguela oraz Jose i Teo . Sympatią darzyłam również Vico i Rocco. Na samym początku najbardziej zawsze wyczekiwałam Roberty i Diega. Niestety bardzo mało było ich scen, kiedy byli pogodzeni. Przez większość telenoweli byli na wojennej ścieżce. Kiedy tak wyczekiwałam ich i wyczekiwałam na pierwszy plan wysunęli się Lupita i Santos i przepadłam. Oczywiście największym minusem było to, że mieli mało wspólnych scen, stanowczo za mało. U Mii i Miguela podobało mi się, że oni byli taką ostoją, po kłótniach w pierwszym sezonie od drugiego byli praktycznie cały czas razem poza zerwaniami, do których doprowadzały osoby trzecie. Bardzo podobały mi się sceny na ich wspólnych wakacjach, kiedy byli sami na wyspie. Mogli wtedy tak szczerze o wszystkim porozmawiać. Cudownie się ich oglądało .
Z dorosłych lubiłam Almę i Franco, Renatę i Madariagę. Almę i Franco łączyła wyjątkowa relacja. Uwielbiałam ich sprzeczki, kłótnie, to jak się obrażali. Alma i jej „gipsowa twarz” były najlepsze .
Bardzo szybko zleciały mi zwłaszcza odcinki od drugiego sezonu. Cieszę się, że obejrzałam tę telenowelę. Z ciekawości czytam trochę o oryginalnej wersji „Rebelde Way”. Oglądałam nawet kilka scen i akurat tę wersję chciałabym obejrzeć. Inaczej sprawy się mają z Rebelde 2022. Jedynymi smaczkami przyciągającymi mnie do tej wersji jest obecność Pilar i Celiny, a więc zbuntowane uczennice jako dorosłe bohaterki. Może dlatego, że ta wersja jest zupełnie inna, bardziej współczesna. W tych starszych telenowelach można odnaleźć nostalgię, utożsamić się z bohaterami, którzy dorastali w czasach bliższych naszej młodości. U nas też to było normalne, że nie miało się komórki, że trzeba było ją pożyczyć od kogoś, gdy się chciało zadzwonić albo wysłać sms'a. Nie wiem, może kiedyś się przekonam, ale na ten moment istnieje dla mnie tylko meksykańska wersja Zbuntowanych z 2004 roku.
A zespół RBD jest teraz także moim ulubionym, ich piosenek mogłabym słuchać bez końca! Trochę żałuję, że nie oglądałam Rebelde wtedy, kiedy RBD było na topie i jeszcze działali. Pocieszające jest, że do różnych materiałów, nagrań z koncertów można dotrzeć nawet teraz, a zespół był w zeszłym roku w trasie koncertowej, więc zupełnie tak jakby nie minęły „ich czasy”.
Trochę mało napisałam, ale może coś mnie jeszcze zainspiruje do napisania . |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|