Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Za głosem serca-Televisa 2014-TV PULS
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 569, 570, 571 ... 696, 697, 698  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Telenowele wyemitowane / Za głosem serca
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dulce98
Motywator
Motywator


Dołączył: 01 Sie 2015
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:05:30 29-09-15    Temat postu:

JL od samego początku zachowuję się jak egoista Już na hacjendzie, bo kiedy Monse mówiła nie, powinien był odpuścić. Nie winię Go za to, że próbował, że pojechał ale gdy jasno dała mu do zrozumienia, że zostaję z mężem powinien był dać jej szansę na normalne życie, bez ciągłego stresu że prawda wyjdzie na jaw. Mimo tego tego nie zrobił. I to on zarzuca Alejandrowi, że nie kocha żony,
Teraz znowu zachowuję się skandalicznie. Zważywszy na to, że rodzina Angelici przywróciła mu normalne życie, bez uciekania on zachowuję się jak to napisane jest u góry jakby odliczał dni do momentu kiedy ona umrze i będzie mógł być z Montserat. Dlatego bardzo ucieszyło mnie jak dowiedział się, że Alex z żoną chcą znowu się pobrać. Czekałam na ten moment
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sylwia94
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 11 Lut 2007
Posty: 22366
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:50:46 29-09-15    Temat postu:

Dulce98 napisał:
JL od samego początku zachowuję się jak egoista Już na hacjendzie, bo kiedy Monse mówiła nie, powinien był odpuścić. Nie winię Go za to, że próbował, że pojechał ale gdy jasno dała mu do zrozumienia, że zostaję z mężem powinien był dać jej szansę na normalne życie, bez ciągłego stresu że prawda wyjdzie na jaw. Mimo tego tego nie zrobił. I to on zarzuca Alejandrowi, że nie kocha żony,
Teraz znowu zachowuję się skandalicznie. Zważywszy na to, że rodzina Angelici przywróciła mu normalne życie, bez uciekania on zachowuję się jak to napisane jest u góry jakby odliczał dni do momentu kiedy ona umrze i będzie mógł być z Montserat. Dlatego bardzo ucieszyło mnie jak dowiedział się, że Alex z żoną chcą znowu się pobrać. Czekałam na ten moment


Niestety JL to nie zniechęciło... Chce walczyć o Monse. Nie wiem, jak może w ogóle mówić takie rzeczy Alexowi prosto w oczy, zważywszy na to, że jest żonaty. Poza tym wkurza mnie to telenowelowe myślenie "ona mnie nie chce, ale i tak nie dam za wygraną". Monse miała teraz prawo wyboru, z kim zostanie i wybrała Alexa, więc JL powinien odpuścić.
Alex o dziwo ostatnio stał się opanowany i ufa żonie. Oby jak najdłużej to trwało. Nie dał się sprowokować JL, który wspominał pierwszy raz z Monse. To było bardzo dziecinne zagranie ze strony KL, przecież przeszłości się nie zmieni, a wspomnień komuś nie odbierze... Alex dobrze teraz myśli. Wie, że ucieczka przed JL nic nie da, więc woli mieć go na oku.
Jednak ta decyzja o tym, by JL i Angelica byli chrzestnymi Laura jest jakimś nieporozumieniem! Po pierwsze Angelice nie zostało dużo czasu, a w moim przekonaniu chrzestny to taka osoba, która może zastąpić rodziców, do której chrześniak może się zwrócić. A Angelici niedługo zabraknie (choć to miły gest przed śmiercią). Po drugie JL będzie ciągle obecny w życiu Monse. Zresztą co to za pomysł, by był chrzestnym dziecka byłej dziewczyny, którą kocha.
Nie podoba mi się propozycja Marii, oby JL na nią nie przystał. W sumie nie jest taki jak ona, ale jeśli mu zależy na Monse to kto wie...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Evela
Idol
Idol


Dołączył: 01 Lip 2015
Posty: 1129
Przeczytał: 12 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 10:23:09 30-09-15    Temat postu:

Dokładnie JL jakby czekał na śmierć i odliczał dni kiedy to w końcu nastąpi. Jest strasznie niesprawiedliwy, zapatrzony w siebie egoista. Angelika tyle dla niego zrobiła nawet czuwała przy jego łóżku dzień i noc a on jak się teraz zachowuje. A ona tak go strasznie kocha . Wczorajszego odcinka nie oglądałam, ale zaraz nadrobię zapewne JL dalej mnie będzie denerwował. Szczerze to Maria mnie ostatnio tak nie wkurza jak on. Czasem mam wrażenie, że jest niezrównoważona psychicznie i powinna się leczyć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
edka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 03 Lis 2007
Posty: 16568
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Południa Polski :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:07:09 30-09-15    Temat postu:

JL zachowuje się okropnie, nie potrafi zrozumieć, że Montse już go nie kocha. Poproszenie go żeby został ojcem chrzestnym to zły pomysł, bo on tylko będzie kombinował jak odzyskać Montse. A teraz zjednoczy się jeszcze z głupią Marią, to już w ogóle będzie..
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lineczka
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 31 Lip 2015
Posty: 27548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:24:34 03-10-15    Temat postu:

Nadrabiam zaległe odcinki i chcę się z wami podzielić moimi refleksjami na ich temat.

Odcinek 66

Kolejny raz Alejandro zachował się podle wobec Montserrat i nic go nie usprawiedliwia. Przekroczył pewną granicę, nie miał prawa ranić jej i upokarzać. Za słowa do Montse, że jest jak rak i że jest najpodlejszą kobietą jaką kiedykolwiek poznał powinien dostać w twarz i dziwię się, że tak się nie stało. Minęło już tyle czasu od momentu kiedy wyrzucił ją z hacjendy i zamiast zacząć logicznie i trzeźwo myśleć, zainteresować się synem to Alejandro zachowuje się coraz gorzej. W głowie ma tylko zemstę na Jose Luisie zapominając, że facet dwukrotnie uratował mu życie. Zero refleksji i pomyślunku, nienawiść, gniew i zazdrość go oślepiają. Montse próbowała mu wszystko wyjaśnić, przyszła do niego chcąc przemówić mu do rozsądku, pogodzić się, a on był odporny na jej argumenty i widział tylko to co chciał widzieć, przyjął prawdę wygodną dla siebie, wolał uwierzyć Joaquinowi zamiast bliskim sobie ludziom. Tak jest łatwiej, bo przecież gdyby się okazało, że od początku nie miał racji i się mylił to musiałby przyznać się do błędu, zrozumieć że sam skazał się na miesiące cierpienia. Żenujące zachowanie Alexa, coraz bardziej mnie irytuje.

Graciela nie powinna wtrącać się w sprawy córki. Montserrat jasno postawiła sprawę, nie chce być upokarzana i raniona przez męża i nic w tym dziwnego. Ileż można prosić o przebaczenie i tłumaczyć się z czegoś, czego się nie zrobiło? Oczywiście dla Gracieli liczą się tylko pieniądze i by osiągnąć swój cel zrobi wszystko, co niejednokrotnie już udowodniła. Jej plan z wysłaniem sms-a do Alexa był infantylny i pozbawiony klasy.
Dobrze, że przynajmniej Montse ma wsparcie w ciotce. Niestety na nic się zdały logiczne argumenty Carloty, Graciela i tak zrobiła to co chciała. Jedyny pozytyw jest taki, że może Alejandro przyjdzie na tę kolację i wysłucha jeszcze raz swojej żony i że w końcu coś do niego dotrze. Chociaż bardziej liczyłabym na to, że Rosario wyzna synowi prawdę o sobie i że doprowadzi skłóconych małżonków do zgody. To byłby najlepszy scenariusz.

Scena Laurita z babcią cudowna. Rosario była taka czuła wobec wnuczka, pięknie do niego mówiła. Widać, że kocha go całym sercem, w przeciwieństwie do takiej Gracieli... A Laurito jest śliczny, słodziak! Montserrat miała sporo racji podczas rozmowy z teściową, Rosario powinna w końcu wyznać Alejandrowi prawdę. Oby zaistniała sytuacja skłoniła ją do tego, w tym momencie jest chyba jedyną osobą, która może powstrzymać Alejandra przed kompletnym zatraceniem się w gniewie i zemście, przed popełnieniem przestępstwa. Jemu potrzebny jest zimny prysznic, jakiś wstrząs. Poza tym Rosario mogłaby go zapewnić o niewinności Montse, może jej argumenty trafiłyby do niego? Oby tylko nie było za późno.


Maryśka jest bezczelna. Aż mi się ciśnienie podniosło, gdy groziła Montserrat. Cóż to za perfidna i podła kobieta! Kim ona jest do jasnej cholery? Jak śmiała grozić Montse, że odbierze jej synka? Niech się Maryśka w głowę stuknie a później sprawdzi czy jej nie ma na oddziale zamkniętym jakiegoś podrzędnego psychiatryka. Podobała mi się reakcja Montserrat na groźby tej infantylnej dziewuchy, sprowadziła ją do pionu, miała stanowczość i nienawiść w oczach!
Maryśka to hipokrytka. Teraz wielce wkurzona, że Alejandro przyjechał zemścić się na Jose Luisie a sama doprowadziła do jego rozmowy z Joaquinem i jakoś nie martwiła się o jego bezpieczeństwo. Bardzo dobrze jej Victor nagadał. A scena gdy Alejandro nie chciał jej słuchać i kazał wynosić się z jego sypialni była rewelacyjna! Dobrze jej tak.
Ubrania, które teraz nosi pasują jej jak pięść do nosa. Nie ma za grosz klasy, w jej przypadku wieś z człowieka nie wyjdzie.


Pedro to kompletny psychol. Tak bardzo szkoda mi Nadii, jej życie przypomina piekło. Jest dręczona przez męża psychicznie i fizycznie. Jego wybuchł złości bez powodu tylko potwierdza, że facet ma coś z głową. Propozycją by Nadia miała dziecko z Victorem tylko ją upokorzył. W ogóle to brak słów na to by opisać nimi ten pomysł. Pedro traktuje żonę jak przedmiot pozbawiony uczuć. Kawał suki*syna z niego. Cieszy mnie to, że przynajmniej Nadia mu się stawia, ten jej uśmiech, gdy dowiedziała się, że przegrał wybory był kapitalny! Oby nie dała mu się stłamsić i złamać.


Angelika nie dość, że jest poważnie chora to jeszcze martwi się o bezpieczeństwo Jose Luisa. A on w tym czasie rozmyśla tylko o dawnej ukochanej. Niezbyt to fajne, biedna Angelika. Refugio miał sporo racji, gdy mówił przyjacielowi, że powinien zacząć nowe życie u boku żony i przestać zadręczać się przeszłością i sprawami Montse, która już o nim zapomniała. Ok, Jose Luis ją kocha, ale podjął decyzję o ślubie z Angeliką, więc powinien robić wszystko by stłumić w sobie to uczucie do Montse, by zepchnąć je na dalszy plan i normalnie funkcjonować. Problem w tym, że on tego nie chce. Cały czas wydaje się mu, że jeszcze nie wszystko skończone i że istnieje nadzieja i szansa na to by znowu byli razem... Błędne myślenie, bo Montse udowodniła podczas spotkania na plaży, że uczucie do Jose Luisa jest dla niej przeszłością. Dopóki on tego nie zrozumie to będzie się męczył, zadręczał i ranił Angelikę.
Przyznam, że w tym odcinku JL wyglądał całkiem nieźle, w ciemnych koszulach mu do twarzy.


Na koniec zostawiłam sobie wisienkę na torcie, czyli wątek Dimitria i Finity. Uwielbiam ten duet! Moje ulubione sceny z ich udziałem to:
- Dimitrio tłumaczący żonie, że był na drinku z Adolfitem i Adolfito w tym samym czasie wychodzący z jadalni kapitalna scena, aż parsknęłam śmiechem,
- konflikt wewnętrzny Dimitria, argumenty za i przeciw nocy z Finitą ("miałem już gorsze", "może jest dzika w łóżku, może mi się spodoba", "mężczyzna musi wypełniać swoje obowiązki, stawić czoła przeznaczeniu", "uciekam"), hahahaha, same perełki
- zmęczony Dimek po nocy z Josefiną, podobało się mu! nieźle go Finita wymęczyła!
Ten odcinek należał do nich i to zdecydowanie. Widać, że Dimitrio zaczyna coś czuć do żony, wydaje mi się, że on się już w niej zakochał, ale boi się do tego przyznać. Przecież jak dotąd był bawidamkiem, lubującym się w związkach bez zobowiązań, a tu coś takiego. Ta "nieatrakcyjna" Finita wdarła się do jego serca i Dimitrio jest w szoku!
Virginia jest naiwna. Po akcji w samochodzie, gdy Dimek podczas ich czułości wymówił imię Finity (świetna scena!) powinna definitywnie zakończyć ich relację, ale pewnie będzie za nim łazić pokazując brak szacunku do samej siebie.
Oczywiście nie mogło być za fajnie u Josefiny i Dimitria, musiała się pojawić Graciela. Jak nie wtrąca się w życie córki, to niszczy życie syna i tak w koło Macieju. Ogromnie szkoda mi Finity, podsłuchując rozmowę matki z synalkiem usłyszała wiele niemiłych słów na swój temat. Przykre. Miała nadzieję, że Dimitrio po wspólnie spędzonej nocy zacznie ją lepiej traktować, lepiej o niej mówić, a ten pozwolił Gracieli ją obrażać i wyparł się tego co czuje do żony. Zachował się jak tchórz. Przynajmniej Finita przestała grać tak jak on zagra. Niech będzie stanowcza i niech pokaże pazurki, czekam na to z niecierpliwością. Może Adolfito pomoże jej rozbudzić zazdrość w mężu? Nie mam nic przeciwko.


Ostatnio zmieniony przez Lineczka dnia 14:39:00 03-10-15, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
edka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 03 Lis 2007
Posty: 16568
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Południa Polski :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:02:14 03-10-15    Temat postu:

Jak mnie wkurza JL, jak on się patrzył na Montse kiedy ona odnawiała przysięge z Alexem. Musiał im zepsuć ten dzień, musiał powiedzieć, że go aresztuje przed ich ślubem cywilnym.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia**
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 121177
Przeczytał: 185 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:41:25 03-10-15    Temat postu:

edka napisał:
Jak mnie wkurza JL, jak on się patrzył na Montse kiedy ona odnawiała przysięge z Alexem. Musiał im zepsuć ten dzień, musiał powiedzieć, że go aresztuje przed ich ślubem cywilnym.


Przeciez kapitan kazął Mu aresztować Alejandra a JL poprosił go by
dał czas Alexowi i Monte
wiec to nie jego winna , to jego praca i Ją wykonuje !
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dudziak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 31 Lip 2011
Posty: 18247
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: małopolska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:02:04 03-10-15    Temat postu:

edka napisał:
Jak mnie wkurza JL, jak on się patrzył na Montse kiedy ona odnawiała przysięge z Alexem. Musiał im zepsuć ten dzień, musiał powiedzieć, że go aresztuje przed ich ślubem cywilnym.

JL musiał aresztować Alejandro. Nawet prosił kapitana Robledo, by zaczekali z tym aresztowaniem, ale rozkaz to rozkaz. Nie przepadam za JL, ale tutaj akurat nie mam mu nic do zarzucenia. I tak zachował się bardzo fair w stosunku do Alex'a, bo pozwolił mu porozmawiać z Montserrat i dokończyć obie ceremonie.

Montserrat wyglądała obłędnie na tej uroczystości Włosy, makijaż i sukienka- perfekcyjne! Angelica również wyglądała bardzo ładnie, tak naturalnie i skromnie Za to makijaż i fryzura Nadii kompletnie mi się nie podobały. Ona najlepiej wygląda w rozpuszczonych włosach i delikatnym makijażu.
Ciekawe co Dimek zrobi z Josefiną- zmiana już powoli następuje, ale nadal ma w sobie dużo złości na cały świat. Jednak jego podejście do Finity jest fantastyczne! Właśnie o tej przemianie wspominałam wcześniej- Osvaldo to doskonały aktor
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lineczka
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 31 Lip 2015
Posty: 27548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:42:08 03-10-15    Temat postu:

Odcinek 67

Zacznę od tego, że Montse w tym odcinku wyglądała zjawiskowo i to zarówno w niebieskiej sukience jak i w tej czerwonej. Jest piękną kobietą i ma klasę.
Szkoda, że kolacja nie doszła do skutku. Byłam ciekawa co Alejandro usłyszy od żony i jak się zachowa. Tak się ucieszyłam, że zdecydował się z nią spotkać, ale oczywiście w tym samym momencie musiał się napatoczyć Jose Luis. Niby nie był jak do tej pory nachalny, bo od momentu pożegnania na hacjendzie widział się z Montse tylko raz, ale zirytował mnie tym, że po powrocie z akcji najpierw pobiegł do niej zamiast do żony. Przecież jest z Angeliką, ma wobec niej jakieś zobowiązania! Dziewczyna chora i stęskniona czeka na niego, a on woli odwiedzić "dawną" ukochaną i proponuje jej szeroko rozumianą pomoc. To nie świadczy o nim najlepiej. Poza tym też znalazł sobie idealny moment na to żeby spotkać się w cztery oczy z Alejandrem. Widzi, że Montse przygotowała kolację i czeka na męża, że jego obecność w takiej chwili nie jest pożądana w tym domu, ale nie, co z tego, on będzie robił wyrzuty rywalowi i wreszcie stawi mu czoła. Rychło w czas. Aczkolwiek trzeba mu przyznać, że zachował się dojrzale, gdy opuścił rezydencję. Spodziewałam się, że tego nie zrobi, a jednak mnie zaskoczył.
W tym miejscu muszę też wspomnieć o Jose Luisie "pożerającym" Montse wzrokiem. Rozumiem, że tęsknił za nią i że tamtego wieczoru wyglądała przepięknie, ale on się nawet nie krył z tymi swoimi maślanymi oczami. Namiętność i pożądanie ciężko utrzymać w ryzach, ale przecież jest dorosłym facetem, który ma żonę Dlatego tak mierzi mnie jego zachowanie. Angelika nie zasługuje na to by być w ten sposób traktowana.

Co do spotkania Alejandra z Jose Luisem to jestem zawiedziona postawą tego drugiego. Już wyjaśniam dlaczego. Alex nie zna całej prawdy na temat tego co zaszło na hacjendzie, jest wkurzony i żądny zemsty na rywalu, a do tego impulsywny. To JL powinien okazać zdrowy rozsądek w tej konfrontacji. A on co robi? Mierzy do Alejandra z pistoletu i umawia się z nim na pojedynek. Przecież to jakiś absurd. Mam wrażenie, że Jose Luis po prostu postanowił się odegrać na Almonte za to, że ten "ukradł" mu Montserrat. Niby tak chce jej pomóc a zamiast rozładować napięcie, wyjaśnić całą sprawę i ewentualnie dać sobie po mordzie z Alejandrem, ten wkurza go jeszcze bardziej i namawia na pojedynek z użyciem broni. Ten, który to ponoć ma stać na straży prawa!!! Obaj zachowali się jak gówniarze, a nie dorośli mężczyźni. Montserrat powinna ich pogonić i tym samym odzyskać upragniony spokój. Chcą się pozabijać? Proszę bardzo, swoje lata mają i wiedzą jakie konsekwencje wiążą się z podejmowanymi przez nich decyzjami. Oczywiście to wydaje się takie łatwe, ale jest nierealne, bo każdy wrażliwy człowiek przejąłby się tą sytuacją i na miejscu Montse czułby strach i miał wyrzuty sumienia...

Alejandro co rusz snuje coraz gorsze teorie spiskowe dotyczące żony, sam się nakręca i nie myśli rozsądnie. Rani ukochaną kobietę podłymi słowami i wyzwiskami. Nazywając Montse ladacznicą przekroczył wszelkie granice, to już była ta przysłowiowa kropka nad i. Nie dziwię się, że ona ma już tego wszystkiego dosyć. Ile razy można prosić o wybaczenie, przepraszać, tłumaczyć się i upokarzać? Montserrat robiła to, bo wiedziała, że nie jest bez winy w całej tej sytuacji, ale w końcu powiedziała stop. Nie można tak dalej żyć, w takim zawieszeniu i atmosferze. Skoro Alejandro nie chce jej znać, to niech mu będzie. Montse zrobiła wszystko co w jej mocy, by naprawić ich relację, ale maż nie pozwolił jej na to. Nie trafiały do niego żadne argumenty, nie słuchał tych którzy życzyli mu dobrze. Montse nie jest Maryśką, ma swoją godność, a więc wystarczy już tego poniżania się. Chociaż uwielbiam tę parę to sprawy zaszły za daleko i teraz to Alejandro powinien ponieść konsekwencje podejmowanych przez niego działań i wyborów. Na własne życzenie doprowadził swoje małżeństwo do ruiny. Minęło tyle czasu a on trwa przy swoim i zatraca się w gniewie. Starczy tego. Montserrat jest młoda, ma dziecko, musi iść naprzód i uzyskać upragniony spokój i stabilizację. Popełniła błędy, ale nie zasłużyła na to, by Alejandro tak ją ranił i krzywdził. Jeśli Alex się opamięta to niech o nią zawalczy i zrobi wszystko by mu wybaczyła. Oby tylko nie było za późno.

Podobała mi się scena, gdy Jose Luis przyszedł do Montse przed pojedynkiem żeby pożegnać się z nią i prosić o opiekę nad Angeliką w razie gdyby mu się coś stało. To było piękne w swojej prostocie i wzruszające. Zwłaszcza moment, gdy trzymali się za ręce i Montserrat próbowała go powstrzymać przed udaniem się na miejsce walki. Tak jakby JL coś przeczuwał, bo Angelikę na pożegnanie pocałował tak, jakby to miał być ich ostatni raz...
Za to Alejandro w końcu pomyślał o synku, serio? Po takim czasie? Teraz z wielka łaską chce go uznać i rzuca tekstem, że dziecko nie jest niczemu winne i powinno nosić jego nazwisko? Żenada.


Scena na plaży była moim zdaniem kiczowata. Nieźle się zaczęła - plaża, deszcz, nawet jakiś grzmot na horyzoncie, ale później było już tylko gorzej. Walka JL z Alejandrem przypominała jakiś kiepski film akcji albo denną walkę MMA w parterze. Byłam zażenowana ich koordynacją ruchową i banalnymi chwytami. To już ja się lepiej biłam za dzieciaka w podstawówce. A nasi bohaterowie? Przypominali dwa najeżone koguty, takie jak wtedy podczas festynu na wsi. Dwóch dorosłych i poważnych facetów odwala taką maniane. Zamiast pogadać jak cywilizowani ludzie to wolą obić sobie mordy a jakby tego było mało wymachiwać szabelką w tym przypadku pistoletem i doprowadzić do tragedii. Alejandro nie wytrzymał napięcia i wystrzelił, działał w amoku. Po wszystkim widać było, że żałuje, że ma wyrzuty sumienia. Może w końcu coś zrozumie i się ogarnie? Może potrzebna była tragedia by w końcu przejrzał na oczy? Tylko czy teraz będzie miał do czego wracać... Dziwiło mnie, że Jose Luis walczył z Alexem jak równy z równym, z racji wykonywanego zawodu powinien mieć nad nim przewagę. Czyżby adrenalina dodała jego rywalowi sił? Oczywiście Montse i spółka musieli przybyć o setną sekundy za późno, bo inaczej nie byłoby dramy. Aż mnie zmroziło ich zachowanie, nawet nie sprawdzili czy Jose Luis żyje tylko od razu uznali go za zmarłego. Ezequiel to już w ogóle się popisał. Jedynie Refugio myślał logicznie, uff. Jeszcze by JL do kostnicy zawieźli! Cieszy mnie to, że Alejandro nie został mordercą. Mam nadzieję, że Jose Luis szybko wróci do zdrowia, ale pewnie dramat potrwa kilka odcinków i jego stan będzie tragiczny. Magia telenowel...


Co za sucz z Marychy. Jak mogła w ten sposób potraktować Rosario? Przecież to ze dwa razy starsza od niej kobieta, w dodatku nic złego jej nie zrobiła i nie powiedziała, a ta prostaczka ją uderzyła. W głowie się nie mieści. Alejandro powinien się o tym dowiedzieć i pogonić Marychę w pizdu, ale oczywiście szlachetna Rosario pewnie nikomu o tym nie powie i zachowa to dla siebie. Maryśka na każdym kroku pokazuje podłą twarz, paskudne oblicze, a przed Alexem zgrywa wspierającą go przyjaciółkę i zakochaną kobietę. Wchodzi do jego sypialni jak do siebie, jest nachalna i infantylna. Już wydawało jej się, że triumfuje, że historia z Montse będzie skończona a tu taki psikus. Najlepsza była reakcja Victora, gdy Marycha jadowitym głosem powiedziała mu dokąd poszedł jego przyjaciel. Alex miał ją w nosie, podobało mi się jak ją traktował - był wobec niej oschły i zimny, odrzucał ją. Bardzo dobrze, zasłużyła na to. Okropna postać, nie chciałabym mieć z taką do czynienia w normalnym życiu.

Dimitrio postawił się Gracieli, super! Może nareszcie odetnie pępowinę? Przy bliższym poznaniu jego postać zyskuje, bo on nie jest taki sam jak matka. Gdzieś tam w głębi serca jest wrażliwy i dobry. Szkoda, że nie było Josefiny w tym odcinku.

Pedro to gnojek. Nóż mi się w kieszeni otwiera jak go widzę. Dupek grozi Nadii i trzyma ją przy sobie na siłę. Co z niego za facet? Nie kocha jej, nie interesuje go ani fizycznie ani psychicznie/emocjonalnie, unieszczęśliwia ją, ale na rękę mu ten układ, bo dla niego najważniejsza jest kariera i pieniądze. Pasowaliby do siebie z Gracielą, to byłoby małżeństwo idealne! Dobrze, że Nadia ma w sobie siłę i potrafi się bronić. Pedro ją przeraża, ale zarazem nie boi się mu sprzeciwić i wyrazić swojego zdania. Powinna od niego odejść i ułożyć sobie życie z Victorem, ale jestem w stanie zrozumieć jej lęki i obawy. Szkoda mi jej, tkwi w wielkim bagnie zgotowanym przez męża. Żadna kobieta na coś takiego nie zasługuje.


Ostatnio zmieniony przez Lineczka dnia 18:51:17 03-10-15, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stokrotka*
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 26 Gru 2009
Posty: 17542
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:06:38 03-10-15    Temat postu:

Lineczka napisał:
Scena na plaży była moim zdaniem kiczowata. Nieźle się zaczęła - plaża, deszcz, nawet jakiś grzmot na horyzoncie, ale później było już tylko gorzej. Walka JL z Alejandrem przypominała jakiś kiepski film akcji albo denną walkę MMA w parterze. Byłam zażenowana ich koordynacją ruchową i banalnymi chwytami. To już ja się lepiej biłam za dzieciaka w podstawówce. A nasi bohaterowie? Przypominali dwa najeżone koguty, takie jak wtedy podczas festynu na wsi. Dwóch dorosłych i poważnych facetów odwala taką maniane. Zamiast pogadać jak cywilizowani ludzie to wolą obić sobie mordy a jakby tego było mało wymachiwać szabelką w tym przypadku pistoletem i doprowadzić do tragedii. Alejandro nie wytrzymał napięcia i wystrzelił, działał w amoku. Po wszystkim widać było, że żałuje, że ma wyrzuty sumienia. Może w końcu coś zrozumie i się ogarnie? Może potrzebna była tragedia by w końcu przejrzał na oczy? Tylko czy teraz będzie miał do czego wracać... Dziwiło mnie, że Jose Luis walczył z Alexem jak równy z równym, z racji wykonywanego zawodu powinien mieć nad nim przewagę. Czyżby adrenalina dodała jego rywalowi sił? Oczywiście Montse i spółka musieli przybyć o setną sekundy za późno, bo inaczej nie byłoby dramy. Aż mnie zmroziło ich zachowanie, nawet nie sprawdzili czy Jose Luis żyje tylko od razu uznali go za zmarłego. Ezequiel to już w ogóle się popisał. Jedynie Refugio myślał logicznie, uff. Jeszcze by JL do kostnicy zawieźli! Cieszy mnie to, że Alejandro nie został mordercą. Mam nadzieję, że Jose Luis szybko wróci do zdrowia, ale pewnie dramat potrwa kilka odcinków i jego stan będzie tragiczny. Magia telenowel...


Ufff - wreszcie ktoś kto odczuł tą scenę w ten sam sposób. Dla mnie ta scena była maksymalnie denna i niestety żałosna. Jak sama napisałaś dwójka dorosłych facetów, zachowująca się jak walczące idiotycznie koguciki dla mnie ten cały dramat był przesadą - oczywiście musiała być burza, grzmieć, oni musieli się tarzać na piasku, potem jeszcze wtargnięcie reszty bohaterów, którzy idiotycznie stali i patrzyli na to co się dzieje koszmar

Naprawdę nie rozumiem czemu wszyscy wieszają psy na JL. On owszem, ma swoje za uszami, względem Angelici też nie zachowuję się specjalnie fair, tylko czy naprawdę to jest takie straszne?! Ona wiedziała w co się pakuję, to oczywiście nie jest usprawiedliwieniem dla jego zachowania i sama uważam, że powinien przestać myśleć o Monste, oferować jej pomoc i generalnie tak trochę wtrącać się w jej życie, jednak jestem go wstanie zrozumieć. Czy naprawdę tak łatwo z dnia na dzień zapomnieć o ukochanej osobie, która stanowiła dla Ciebie cały świat? A już szczególnie w tym okresie, gdy potrzebuję pomocy, bo jest sama, mąż ją zostawił, ma dziecko i nie ma pracy. Rozumiem, że faworyzujecie Alexa i nie bardzo podoba wam się wtrącanie JL, ale mam wrażenie, że strasznie przesadzacie. Jakby wszystko co złe spotykało protagonistów wynikało z tego co robi JL. A pragnę zauważyć, że pomimo wszystko nawet nie umówił się na spiskowanie z Maryśką. Tak w zasadzie, to w większości tego co złe między protami odpowiedzialny jest Alejandro - minęło naprawdę wystarczająco dużo czasu, żeby zaczął myśleć, żeby podjął jakąś refleksję, żeby zdecydował się na rozmowę z Montse (ale taką szczerą, a nie w której on będzie zarzucał jej ciągle to samo, a ona ciągle będzie powtarzała, że to nie prawda, bo to ich do niczego nie doprowadzi). Tak naprawdę to Alejandro mógł wszystko wyjaśnić. A w ogóle uważam, że jak Angelica nie zasługuję na takie traktowanie, tak i Monse nie zasługiwała na to co Alex jej zgotował, a jak widzę o tym nikt nie pamięta
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lineczka
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 31 Lip 2015
Posty: 27548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:22:01 03-10-15    Temat postu:

O winie Alejandro już pisałam, nawet w tych dwóch poprzednich postach np. " Na własne życzenie doprowadził swoje małżeństwo do ruiny", tak więc jak widać ktoś jednak pamięta o tym co Alex zrobił Montse. Mimo, że im kibicuje to i mnie się w pewnym momencie wyczerpała cierpliwość do postaci prota.

Co do Jose Luisa to postawmy sprawę jasno - on po prostu nie chce zapomnieć o Montse, nie robi nic w tym kierunku. Wydaję mi się, że on cały czas ma nadzieję, że kiedyś będą razem, szczęśliwi. Nie może pogodzić się z tym, że ich miłość nie przetrwała. Co do "Czy naprawdę tak łatwo z dnia na dzień zapomnieć o ukochanej osobie, która stanowiła dla Ciebie cały świat? " to przecież minęło już kilka miesięcy jak nie prawie rok. To sporo czasu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stokrotka*
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 26 Gru 2009
Posty: 17542
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:32:00 03-10-15    Temat postu:

Lineczka napisał:
O winie Alejandro już pisałam, nawet w tych dwóch poprzednich postach np. " Na własne życzenie doprowadził swoje małżeństwo do ruiny", tak więc jak widać ktoś jednak pamięta o tym co Alex zrobił Montse. Mimo, że im kibicuje to i mnie się w pewnym momencie wyczerpała cierpliwość do postaci prota.

Co do Jose Luisa to postawmy sprawę jasno - on po prostu nie chce zapomnieć o Montse, nie robi nic w tym kierunku. Wydaję mi się, że on cały czas ma nadzieję, że kiedyś będą razem, szczęśliwi. Nie może pogodzić się z tym, że ich miłość nie przetrwała. Co do "Czy naprawdę tak łatwo z dnia na dzień zapomnieć o ukochanej osobie, która stanowiła dla Ciebie cały świat? " to przecież minęło już kilka miesięcy jak nie prawie rok. To sporo czasu.


Wiem - widziałam i chyba jesteś jedyną osobą, która napisała, że Monste realnie powinna ich obydwu kopnąć w cztery litery i zająć się na spokojnie swoim życiem.

Owszem - minęło kilka miesięcy, ale czy Montse zapomniała o Alejandrze albo Alejandro zapomniał o Montse? A taką właśnie miłością JL darzy Monsterrat i nawet po kilku miesiącach nie tak łatwo mu zapomnieć. W zasadzie mam wrażenie, że on nie jest wstanie zapomnieć, bo nie da się zapomnieć o takiej miłości, ale przez ten cały czas starał się jej nie pamiętać, tą miłość zepchnąć na dno świadomości i być dobrym mężem dla Angelici. Teraz jednak Monste wróciła, do tego wyszło, że Alex nie chce mieć z nią nic wspólnego, wszystkie te mylne znaki, powodują, że JL zaczyna sądzić, że może jeszcze ma szansę. I nie winię go za to, bo to nadzieja umiera ostatnia, a ona tli się w jego sercu cały czas, choć tą miłość starał zdusić w sobie. Może masz rację z tym, że JL nie robi nic, żeby zapomnieć - z drugiej jednak strony jak może, skoro mieszkają w tym samym miasteczku, będą się często widywać, a ona tak łatwo z jego głowy nie wyskoczy, nawet gdyby mocno sie starał. To, że ona i jej problemy by go nie obchodziły, byłoby prawie jak oszukiwanie samego siebie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
edka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 03 Lis 2007
Posty: 16568
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Południa Polski :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:48:45 03-10-15    Temat postu:

Dudziak napisał:
edka napisał:
Jak mnie wkurza JL, jak on się patrzył na Montse kiedy ona odnawiała przysięge z Alexem. Musiał im zepsuć ten dzień, musiał powiedzieć, że go aresztuje przed ich ślubem cywilnym.

JL musiał aresztować Alejandro. Nawet prosił kapitana Robledo, by zaczekali z tym aresztowaniem, ale rozkaz to rozkaz. Nie przepadam za JL, ale tutaj akurat nie mam mu nic do zarzucenia. I tak zachował się bardzo fair w stosunku do Alex'a, bo pozwolił mu porozmawiać z Montserrat i dokończyć obie ceremonie.

Montserrat wyglądała obłędnie na tej uroczystości Włosy, makijaż i sukienka- perfekcyjne! Angelica również wyglądała bardzo ładnie, tak naturalnie i skromnie Za to makijaż i fryzura Nadii kompletnie mi się nie podobały. Ona najlepiej wygląda w rozpuszczonych włosach i delikatnym makijażu.
Ciekawe co Dimek zrobi z Josefiną- zmiana już powoli następuje, ale nadal ma w sobie dużo złości na cały świat. Jednak jego podejście do Finity jest fantastyczne! Właśnie o tej przemianie wspominałam wcześniej- Osvaldo to doskonały aktor


Wiem, że prosił kapitana o opóźnienie aresztowania, ale i tak mi się nie podobało, że poinformował Alexa o aresztowaniu przed ślubem i chrzcinami.
A Montse faktycznie wyglądała prześlicznie a Nadia mi się również nie podobała.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dudziak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 31 Lip 2011
Posty: 18247
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: małopolska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:13:06 03-10-15    Temat postu:

edka napisał:
Dudziak napisał:
edka napisał:
Jak mnie wkurza JL, jak on się patrzył na Montse kiedy ona odnawiała przysięge z Alexem. Musiał im zepsuć ten dzień, musiał powiedzieć, że go aresztuje przed ich ślubem cywilnym.

JL musiał aresztować Alejandro. Nawet prosił kapitana Robledo, by zaczekali z tym aresztowaniem, ale rozkaz to rozkaz. Nie przepadam za JL, ale tutaj akurat nie mam mu nic do zarzucenia. I tak zachował się bardzo fair w stosunku do Alex'a, bo pozwolił mu porozmawiać z Montserrat i dokończyć obie ceremonie.

Montserrat wyglądała obłędnie na tej uroczystości Włosy, makijaż i sukienka- perfekcyjne! Angelica również wyglądała bardzo ładnie, tak naturalnie i skromnie Za to makijaż i fryzura Nadii kompletnie mi się nie podobały. Ona najlepiej wygląda w rozpuszczonych włosach i delikatnym makijażu.
Ciekawe co Dimek zrobi z Josefiną- zmiana już powoli następuje, ale nadal ma w sobie dużo złości na cały świat. Jednak jego podejście do Finity jest fantastyczne! Właśnie o tej przemianie wspominałam wcześniej- Osvaldo to doskonały aktor


Wiem, że prosił kapitana o opóźnienie aresztowania, ale i tak mi się nie podobało, że poinformował Alexa o aresztowaniu przed ślubem i chrzcinami.
A Montse faktycznie wyglądała prześlicznie a Nadia mi się również nie podobała.

Wydaje mi się, że gdyby go nie poinformował to byłoby to jeszcze gorsze, bo kapitan Robledo mógłby np. przerwać uroczystość Ważne, że to nie wpłynęło na odnowienie przysięgi małżeńskiej

Stokrotko, to nie tak, że wieszam psy na JL- najwidoczniej mam taki charakter, że nie znoszę ludzi, którzy się narzucają innym, a JL tak właśnie robi. Jestem w stanie zrozumieć jego cierpienie, ale wolę zachowanie w stylu Adriana z AQNMD, który wyjechał i, może niekoniecznie wyrzucił ukochaną z serca, ale z pewnością ten czas sprawił, że jest gotowy na nowy związek. Gdyby JL odciął się od Montserrat to wszystkim byłoby łatwiej, włącznie z nim samym Ale rozumiem Wasze argumenty- w końcu każdy człowiek jest inny i każdy akceptuje inne zachowania Po prostu osobiście wolę Alexa (którego absolutnie nie wybielam i dostrzegam jego liczne wady) niż JL
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stokrotka*
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 26 Gru 2009
Posty: 17542
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:35:01 03-10-15    Temat postu:

Dudziak napisał:
edka napisał:
Dudziak napisał:
edka napisał:
Jak mnie wkurza JL, jak on się patrzył na Montse kiedy ona odnawiała przysięge z Alexem. Musiał im zepsuć ten dzień, musiał powiedzieć, że go aresztuje przed ich ślubem cywilnym.

JL musiał aresztować Alejandro. Nawet prosił kapitana Robledo, by zaczekali z tym aresztowaniem, ale rozkaz to rozkaz. Nie przepadam za JL, ale tutaj akurat nie mam mu nic do zarzucenia. I tak zachował się bardzo fair w stosunku do Alex'a, bo pozwolił mu porozmawiać z Montserrat i dokończyć obie ceremonie.

Montserrat wyglądała obłędnie na tej uroczystości Włosy, makijaż i sukienka- perfekcyjne! Angelica również wyglądała bardzo ładnie, tak naturalnie i skromnie Za to makijaż i fryzura Nadii kompletnie mi się nie podobały. Ona najlepiej wygląda w rozpuszczonych włosach i delikatnym makijażu.
Ciekawe co Dimek zrobi z Josefiną- zmiana już powoli następuje, ale nadal ma w sobie dużo złości na cały świat. Jednak jego podejście do Finity jest fantastyczne! Właśnie o tej przemianie wspominałam wcześniej- Osvaldo to doskonały aktor


Wiem, że prosił kapitana o opóźnienie aresztowania, ale i tak mi się nie podobało, że poinformował Alexa o aresztowaniu przed ślubem i chrzcinami.
A Montse faktycznie wyglądała prześlicznie a Nadia mi się również nie podobała.

Wydaje mi się, że gdyby go nie poinformował to byłoby to jeszcze gorsze, bo kapitan Robledo mógłby np. przerwać uroczystość Ważne, że to nie wpłynęło na odnowienie przysięgi małżeńskiej

Stokrotko, to nie tak, że wieszam psy na JL- najwidoczniej mam taki charakter, że nie znoszę ludzi, którzy się narzucają innym, a JL tak właśnie robi. Jestem w stanie zrozumieć jego cierpienie, ale wolę zachowanie w stylu Adriana z AQNMD, który wyjechał i, może niekoniecznie wyrzucił ukochaną z serca, ale z pewnością ten czas sprawił, że jest gotowy na nowy związek. Gdyby JL odciął się od Montserrat to wszystkim byłoby łatwiej, włącznie z nim samym Ale rozumiem Wasze argumenty- w końcu każdy człowiek jest inny i każdy akceptuje inne zachowania Po prostu osobiście wolę Alexa (którego absolutnie nie wybielam i dostrzegam jego liczne wady) niż JL


Spoko - rozumiem Twoje osobiste preferencję, po prostu czytając niektóre komentarze - niekoniecznie Twoje, odnoszę wrażenie, że to JL jest za wszystko odpowiedzialny. I tak naprawdę czego by nie zrobił byłoby źle - aresztował Alejandra wcześniej mu o tym mówiąc za co jest oskarżony - źle, zapewne gdyby nic nie powiedział także by mu się oberwało. Absolutnie nie jest moim zamiarem przekonywanie kogokolwiek do JL, bo każdy lubi tego kogo chce, jednak czasami wychodzi na to, że JL niszczy między protami wszystko co dobre i powinien zostać zabity. Ja rozumiem, że ktoś może ich uwielbiać i im kibicować, jednak fakt, że JL zaaresztował Alexa nie oznacza, że chciał to zrobić. Również i mi nie podoba się ostatnimi czasy jego zachowanie, to jego chodzenie za Montse, to kluczenie w okół niej, przekonywanie samego siebie o tym, że ona nadal go kocha, choć sama mówi co innego. Jestem jednak wstanie to zrozumieć, bo dociera do niego tyle sprzecznych sygnałów, że sam nie wie co ma o tym myśleć. Nie mogę go też winić za to, że ma nadzieję - owszem to okropne w stosunku do Angelici, ale moim zdaniem zdecydowanie ludzkie zachowanie JL w tej kwestii. Wiele osób tak ma, że nie może pogodzić się z odejściem partnera i nawet będąc w innym związku, nadal o nim myśli, spotyka się z nim czy szuka kontaktu. To nie fair, ale takie jest życie.
Z drugiej strony nie porównywałabym JL to Adriana. Bo to są dwa, różne przypadki. Adrian został oszukany i w sumie zdradzony, to Paulina z nim zerwała, skrzywdziła go i zraniła, a on wyjechał chcąc rozpocząć życie na nowo. JL Monse tak naprawdę została odebrana i dlatego wydaję mi się, że nie może się z tym pogodzić. W końcu oni przeżyli ze sobą naprawdę dużo, a on ją bezgranicznie kochał i był wstanie zrobić dla niej naprawdę wszystko. Ich historia jest mocno pokręcona, jednak on też przecież postanowił żyć na nowo - dlatego ożenił się z Angelicą. Jednak los ponownie postawił na jego drodze Monse i Alejandra, a JL nie jest antycznym herosem, jest zwykłym człowiekiem, który nie potrafił oprzeć się pokusie. Ta tląca się w nim nadzieja, nadal podpowiada mu, że jeszcze może odzyskać Montse. Może to głupie i bezsensowne, ale moim zdaniem taka jest właśnie ludzka psychika. Niektórzy właśnie pomimo wszelkich przeciwności losu, kurczowo trzymają się tych myśli, które ich pokrzepiają.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Telenowele wyemitowane / Za głosem serca Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 569, 570, 571 ... 696, 697, 698  Następny
Strona 570 z 698

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin