|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Evela Idol
Dołączył: 01 Lip 2015 Posty: 1130 Przeczytał: 14 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:30:27 02-02-16 Temat postu: |
|
|
Też mi się tak wydawało. 7 lat się nie widzieli (no jakoś tak może mniej) wróciła. On zaczął układać sobie życie z Monicą, a ona z Adolfitem. Tyle się wydarzyło między Dimitriem,a Josefiną. Ale widać było, że nadal coś do niej czuję. Jak go opatrywała, a on mówił, że kochał jej zrośnięte brwi i w ogóle. Zaczęli się potem całować i stało się. Ale miał pewnie wyrzuty sumienia, przecież niedawno jeszcze Monica chciała odejść, bo nie był pewny swoich uczuć. A Josefina zaczęła się przecież spotykać z Adolfem. Ale te opowieści Dimitria księdzu o ,,miłości idealnej'' były przesadzone. Scenarzyści zepsuli ten wątek. |
|
Powrót do góry |
|
|
Mockingbird Dyskutant
Dołączył: 21 Sty 2016 Posty: 104 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:50:40 03-02-16 Temat postu: |
|
|
W końcu udało mi się nadrobić odcinki z zeszłego tygodnia
Pierwsze co chciałabym poruszyć to oczywiście Adolfo Chyba nigdy nie pogodzę się z tym że tak skończył. Upłakałam się jak głupia. Chyba na żadnej teli tak nie płakałam... a szczerze to nie pamiętam, żebym na jakiejś płakała Ile ja bym dała by Adolfito pozostał Adolfitem, a nie Skorpionem. To jakiś głupi odruch, bo wielce prawdopodobne jest to, że gdyby nie jego wielka przemiana w seryjnego zabójcę nawet nie zwróciłabym na niego uwagi Josefina jest głupia. Ja na jej miejscu uciekłabym z Adolfem Ale rozumiem jej reakcję. W końcu nie codziennie człowiek dowiaduje się, że jego narzeczony jest mordercą A dla niej Adolfo chciał iść nawet do więzienia. Jak on ją bardzo kochał A wtedy miłość Josefy gdzieś wyparowała i ślubu odmówiła
Troszeczkę jej nie rozumiem. Ta wielka miłość do Adolfa, uganianie się w tym samym czasie za Dimitriem, rezygnacja ze ślubu i powątpiewanie w uczucia Adolfa ( ) i ta wielka rozpacz. Takie to z jej strony nieszczere było. Ogólnie przez cały ten czas trudno mi było uwierzyć w jej uczucie do Adolfa. Dla mnie to bardziej wyglądało tak, że czekała jak tylko długo się da, bo może Dimitrio jednak zmieni zdanie, a gdy to się nie stało to Josefina sobie pomyślała "bierz co dają" i się zgodziła na ślub z Adolfem Nie wiem jak wy, ale ja właśnie takie uczucia miałam. Ale w końcu się Josefie powiodło i wróciła do Dimitria, czego też nie rozumiem, no ale niech tak będzie. Nie dość, że resztę życia spędzi z zabójcą swojego narzeczonego, to do tego będzie na każdym kroku słuchała o świętej Monice No więc szczęścia jej życzę. Najwyraźniej taki stan rzeczy bardzo jej odpowiada
A Dimitria to ja bym po prostu I tyle w temacie. Jak dla mnie to on jest takim samym mordercą jak Adolfo. I jeszcze te jego teksty, że nie chciał ale musiał i będzie z tym żyć Litości... Adolfo przynajmniej żałował swoich zbrodni, a po Dimitrio tego nie widziałam. Może był lekko zszokowany, ale zamiast żałować to się bulwersował, że jeszcze Adolfo przyszedł na pogrzeb Monici. A te tłumaczenia wszystkich, że Dimitrio jest kapitanem marynarki i to jego praca O ile wiem to jego pracą jest łapanie przestępców, a nie ich zabijanie Ja na miejscu Nadii bym mu nie wybaczyła. Może zniosłabym jego obecność, ale nigdy bym się z nim nie spouchwalała, szczególnie, że Nadia i Dimitrio jakoś nigdy nie byli ze sobą specjalnie blisko. A wracają jeszcze do Josefiny to Dimitrio faktycznie mógł sobie darować ten tekst o Monice, szczególnie, że na ekranie (poza jego wielką rozpaczą po jej śmierci) nie było widać tej wielkiej miłości. Czułam się tak jakby scenarzyści chcieli to wmówić widom i Dimitriowi przy okazji.
Fajnie było zobaczyć Jose Luisa znów takim jaki był na początku. Aż serce się radowało, gdy pojawiały się z nim sceny. Był taki... no może nie szczęśliwy, ale zadowolony. W końcu poukładał sobie wszystkie sprawy, rozprawił się ze swoimi uczuciami, no i miał Rominę. Urzekła mnie scena jego snu z Angeliką. Miło było ją znów zobaczyć. Po jej odejściu ten serial stracił I potem jak JL przyniósł Rominie zdjęcie z Angeliką Mam nadzieję, że przynajmniej w tej sprawie Montse zachowa się odpowiednio i będzie opowiadać córce o jej ojcu i jego żonie, tak jak to robiła w przypadku Laurita i Alejandra, bo Jose Luis odszedł jak bohater i zasłużył sobie na wszystko co najlepsze. Choć mnie jego śmierć bardzo zabolała, (był moim numerem 3 w tej teli, a po tym jak Dimitrio spadł w rankingach to wskoczył na 2 miejsce)nie widzę dla niego innego zakończenia. W sumie to mógł przeżyć i zajmować się Rominą, bo z inną kobietą jak Angelika to go sobie nie wyobrażam, ale tak to teraz jest w lepszym świecie, szczęśliwy ze swoją żoną i najlepszym przyjacielem Kolejna scena, w której płakałam, a potem śmiałam się sama z siebie jak głupia, a to przez to, że scena nie była smutna, a raczej radosna, a ja i tak płakałam. Do tego Refugiowi po śmierci znowu włosy ulizali
Uryczałam się też na śnie Finity. Och jak ja bym chciała oglądać takiego Adolfa przez całą telkę Uśmiechniętego, szczęśliwego i bez tego smutku w oczach. Jak sobie przypomnę ten sen to aż śmiać mi się chce, kiedy Adolfo mówił, że był błędem w życiu Finity, że ją oszukiwał i że powinna o nim zapomnieć, a ja z chusteczką przy nosie darłam się do ekranu, że to nieprawda Sama nie mogę pojąć co ten Adolfo ze mną zrobił. Nieważne w jakiej roli jeszcze zobaczę Ferdinanda, on już na zawsze pozostanie dla mnie Adolfitem. Rola jego życia po prostu
Graciela... Od początku wiedziałam, że z tą jej chorobą, jest coś nie tak i się nie pomyliłam. Zasłużyła sobie na taki koniec. Samotna, biedna, żyjąca na ulicy. Z tej pięknej kobiety z klasą nawet cień nie pozostał. Po tym wszystkim co zrobiła i co sama przeżyła i tak nie potrafię jej współczuć. Wciąż jej nie wierzę. Nie potrafię uwierzyć w jej przemianę, w jej skruchę, a z drugiej strony nie rozumiem dlaczego właśnie tak skończyła. Z tyloma milionami na koncie mogła śmiało uciec z kraju i wciąż prowadzić to swoje fałszywe życie.
Victor to ma żyć jak kot. Ile on razy oberwał w tej telce? Chyba więcej razy, niż Alejandro siedzący w więzieniu. Nic faceta nie pokona Po za tym, że pod koniec zrobili z niego kompletnego idiotę, nie był zły i w sumie nic do niego nie mam (poza tym, że kazał Adolfowie nie zbliżać się do Victorii Jakby Adolfo w jakiś sposób jej zagrażał ).
Esmeralda i Erick... mam mieszane uczucia, ale lepszy rydz niż nic, prawda? Swoją drogą ich ostatnia scena bardzo mi się podobała. To co mówił Erick było na swój sposób piękne i romantyczne
Esmeralda zasłużyła na szczęście, pomimo tego że strasznie mnie wkurzała ostatnimi czasy i jak zwykle zmądrzała w samą porę ( ) była pozytywną postacią i od początku ją lubiłam. Może gdyby Dimitrio coś takiego powiedział do Josefy to bym mu uwierzyła?
Kolejną postacią, którą lubiłam była Amelia. Na początku wcale się taka nie wydawała, ale ostatecznie okazała się pozytywną postacią. Bardzo pomogła Jose Luisowi i to się ceni I czy tylko mi się rzuciło w oczy, że na pogrzebie JL nie było Virginii?
Alejandro pozytywnie mnie zaskoczył, ratując Jose Luisa. Ogarnął się chłopak pod koniec, ale dla mnie i tak za późno, bo go nie polubiłam
Do Rosario też nie zapałałam sympatią, a ta jej rozpacz po Jose Luisie też wydawała mi się przesadzona, ale ona zawsze płaczliwa była
Czyli Kevin nie jest synem Macaria? Jakoś trudno mi w to uwierzyć. Może to jakoś źle zinterpretowałam? Rozwiejcie moje wątpliwości.
Też nie rozumiałam ostatniej sceny. Wszyscy wstają, odwracają się w stronę Montserrat, ona podchodzi do trumny, kładzie kwiatek i odchodzi, dołącza do niej Alejandro i ta jej dziwna mina na końcu... takiego triumfu. Scena może i tragiczna, może i było w tym coś pięknego, ale kompletnie dla mnie nie zrozumiała. Rozumiem, że ludzie wstali, msza się zaczęła, ale po co było się odwracać w stronę Montse? Mogli po prostu stać, odwróceni w stronę ołtarza, nie musieli się odwracać. A Montse nie została na mszy? Dziwne to dla mnie było |
|
Powrót do góry |
|
|
Lineczka Arcymistrz
Dołączył: 31 Lip 2015 Posty: 27548 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rzeszów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 2:54:42 04-02-16 Temat postu: |
|
|
Tak, badania wykazały, że Kevin nie jest biologicznym synem Macaria. |
|
Powrót do góry |
|
|
Evela Idol
Dołączył: 01 Lip 2015 Posty: 1130 Przeczytał: 14 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:05:48 04-02-16 Temat postu: |
|
|
Co do zakończenia ja to zinterpretowałam tak:
Evela napisał: | Długo myślałam jak dobrać słowa na temat wejścia do kościoła Monse, gdy wszyscy w stali i patrzyli na nią wzrokiem. W tym kościele Monserat i Alejandro wzięli ślub. To zapoczątkowało rozstanie Jose Luisa i Monse i rozpoczęcie się nowej historii (hacjenda, fałszywa tożsamość itd.). W tym kościele po latach Monse i JL stają na ślubnym kobiercu. Jednak po tym pojawia się Alejandro i dalej historię znamy. I to teraz w tym kościele JL przy ołtarzu, ale nie jako pan młody a zmarły. I Monse wchodząca, wszyscy wstają jak na ślubie. Ale ona jest ubrana na czarno, zapłakana. Żegna swoją pierwszą miłość JL, wychodzi z Alejandrem swoją prawdziwą miłościa. Telenowela nie kończy się ślubem, a pogrzebem. Scena według mnie była piękna, miała w sobie to coś i ja odebrałam to w ten sposób jaki przedstawiłam wyżej. |
|
|
Powrót do góry |
|
|
konstantynopolitaneczka Big Brat
Dołączył: 27 Kwi 2014 Posty: 881 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 16:34:04 04-02-16 Temat postu: |
|
|
Lineczka napisał: | Tak, badania wykazały, że Kevin nie jest biologicznym synem Macaria. |
Ja to miałam wrażenie że ksiądz powiedział to specjalnie (zrobil to tak szybko i sztucznie ze NIE JEST jego synem) zeby zobaczyc jak zareguje Macario czy odtrąci chłopaka czy zachowa sie jak należy. Widac ze sie usmiechnal po tym jak Macario zareagowal jak zareagowal.
WG mnie był synem Macaria a prawda nie była mu konieczna bo i tak wiadomo było ze pokochał go jak syna.
Zawile to wytlumaczylam wybacz mam nadzieje ze rozumiesz co mam na mysli |
|
Powrót do góry |
|
|
Lineczka Arcymistrz
Dołączył: 31 Lip 2015 Posty: 27548 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rzeszów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:21:16 04-02-16 Temat postu: |
|
|
Rozumiem co masz na myśli, obejrzę kiedyś jeszcze raz ten odcinek, ale na ten moment zostaje przy swojej wersji, że Kevin nie był synem Macaria. |
|
Powrót do góry |
|
|
Mockingbird Dyskutant
Dołączył: 21 Sty 2016 Posty: 104 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:32:59 04-02-16 Temat postu: |
|
|
konstantynopolitaneczka napisał: | Lineczka napisał: | Tak, badania wykazały, że Kevin nie jest biologicznym synem Macaria. |
Ja to miałam wrażenie że ksiądz powiedział to specjalnie (zrobil to tak szybko i sztucznie ze NIE JEST jego synem) zeby zobaczyc jak zareguje Macario czy odtrąci chłopaka czy zachowa sie jak należy. Widac ze sie usmiechnal po tym jak Macario zareagowal jak zareagowal.
WG mnie był synem Macaria a prawda nie była mu konieczna bo i tak wiadomo było ze pokochał go jak syna.
Zawile to wytlumaczylam wybacz mam nadzieje ze rozumiesz co mam na mysli |
Miałam dokładnie takie samo wrażenie, że ksiądz kłamał, bo chciał sprawdzić Macaria, dlatego mam tyle wątpliwości co do tej kwestii |
|
Powrót do góry |
|
|
Kasiula85 Idol
Dołączył: 08 Sie 2015 Posty: 1916 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:25:22 05-02-16 Temat postu: |
|
|
Finał „Za głosem serca” obejrzało ponad 200 tys. widzów
NOVELA.PL 4 LUTEGO 2016
Ponad 200 tys. widzów obejrzało finałowe odcinki meksykańskiej telenoweli „Za głosem serca” w TV Puls
W ubiegły czwartek 28 stycznia TV Puls zakończyła emisję meksykańskiej telenoweli pt. „Za głosem serca”. Ostatnie dwa odcinki (196. i 197.) przyciągnęły przed ekran odpowiednio 205 tys. i 192 tys. widzów (2,77% i 2,06% SHR w grupie 4+).
Telenowela „Za głosem serca” opowiadała historię nieszczęśliwej miłości Montserrat, dziewczyny z dobrego domu, do prostego żołnierza. Kiedy jej rodzina znajduje się na skraju bankructwa, zmuszona przez matkę dziewczyna wychodzi za mąż za nowobogackiego właściciela hacjendy. Główne role zagrały gwiazdy meksykańskiej wytwórni Televisa: Angelique Boyer, Sebastián Rulli i Luis Roberto Guzmán. Na zakończenie emisji producenci telenoweli przygotowali dla widzów dwa finały, właściwy i alternatywny. Ten drugi można obejrzeć tutaj [link widoczny dla zalogowanych]
Od piątku 29 stycznia TV Puls emituje nową meksykańską telenowelę pt. „Oblicza miłości”.
Ostatnio zmieniony przez Kasiula85 dnia 1:26:50 05-02-16, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Jimena22 Komandos
Dołączył: 13 Lip 2011 Posty: 600 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:31:45 05-02-16 Temat postu: |
|
|
Już tęsknię za telką i jej bohaterami:( |
|
Powrót do góry |
|
|
natalia** Arcymistrz
Dołączył: 21 Mar 2009 Posty: 121177 Przeczytał: 175 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:51:12 06-02-16 Temat postu: |
|
|
Ja w sumie też chociaż proci Mnie wkurzali tutaj
niemiłosiernie jednak postacie drugoplanowe wynagradzali mi wszystko |
|
Powrót do góry |
|
|
Sylwia94 Arcymistrz
Dołączył: 11 Lut 2007 Posty: 22366 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:21:17 07-02-16 Temat postu: |
|
|
Mockingbird napisał: | konstantynopolitaneczka napisał: | Lineczka napisał: | Tak, badania wykazały, że Kevin nie jest biologicznym synem Macaria. |
Ja to miałam wrażenie że ksiądz powiedział to specjalnie (zrobil to tak szybko i sztucznie ze NIE JEST jego synem) zeby zobaczyc jak zareguje Macario czy odtrąci chłopaka czy zachowa sie jak należy. Widac ze sie usmiechnal po tym jak Macario zareagowal jak zareagowal.
WG mnie był synem Macaria a prawda nie była mu konieczna bo i tak wiadomo było ze pokochał go jak syna.
Zawile to wytlumaczylam wybacz mam nadzieje ze rozumiesz co mam na mysli |
Miałam dokładnie takie samo wrażenie, że ksiądz kłamał, bo chciał sprawdzić Macaria, dlatego mam tyle wątpliwości co do tej kwestii |
Też mi się tak wydaje. Gdyby okazało się, że Macario nie jest biologicznym ojcem Kevina to moim zdaniem zepsuliby ten wątek. |
|
Powrót do góry |
|
|
Mockingbird Dyskutant
Dołączył: 21 Sty 2016 Posty: 104 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:11:59 07-02-16 Temat postu: |
|
|
Suerte napisał: | Mockingbird napisał: | konstantynopolitaneczka napisał: | Lineczka napisał: | Tak, badania wykazały, że Kevin nie jest biologicznym synem Macaria. |
Ja to miałam wrażenie że ksiądz powiedział to specjalnie (zrobil to tak szybko i sztucznie ze NIE JEST jego synem) zeby zobaczyc jak zareguje Macario czy odtrąci chłopaka czy zachowa sie jak należy. Widac ze sie usmiechnal po tym jak Macario zareagowal jak zareagowal.
WG mnie był synem Macaria a prawda nie była mu konieczna bo i tak wiadomo było ze pokochał go jak syna.
Zawile to wytlumaczylam wybacz mam nadzieje ze rozumiesz co mam na mysli |
Miałam dokładnie takie samo wrażenie, że ksiądz kłamał, bo chciał sprawdzić Macaria, dlatego mam tyle wątpliwości co do tej kwestii |
Też mi się tak wydaje. Gdyby okazało się, że Macario nie jest biologicznym ojcem Kevina to moim zdaniem zepsuliby ten wątek. |
To akurat nie byłby pierwszy wątek w tej teli, który zepsuli
Ja nie miałam wątpliwości, że Kevin jest synem Macaria. Obaj byli do siebie bardzo podobni Oczywiście wątpliwości pojawiły się dopiero w ostatnim odcinku |
|
Powrót do góry |
|
|
Lineczka Arcymistrz
Dołączył: 31 Lip 2015 Posty: 27548 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rzeszów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:59:00 08-02-16 Temat postu: |
|
|
Wróciłam do oglądania telki.
Odcinki 83-85
Maryśka udowodniła, że jest zdolna do wszystkiego by osiągnąć swój cel, nawet do sfingowania próby samobójczej. Ona ma obsesję na punkcie Alejandra, to nie jest miłość. Najpierw wzbudza w nim litość a później gzi się z Adolfito. Cieszę się, że jej plan powrotu do rezydencji się nie powiódł, a wszystko za sprawą Montserrat, która była w tych odcinkach the best. Stanowcza, nie pozwalająca sobą manipulować, twardo obstająca przy swoim. Świetnie rozegrała sprawę z Alexem (urocze były ich późniejsze czułości), już nie wspominając o wytrąceniu Maryśki z równowagi i przejrzeniu na wskroś jej planów, brawo! Jedna rozsądna w tym gronie, nie zapominając o Domindze rzecz jasna.
Alejandro był wzburzony całą sytuacją i w sumie nie dziwię się, że miał wyrzuty sumienia, bo sam potraktował swego czasu Maryśkę przedmiotowo. Jednak jak on mógł ulec jej manipulacjom? Na głowę upadł czy jak? Tyle innych rozwiązań wchodziło w grę, a on nie potrafił się postawić. Dobrze, że Montserrat dobitnie uświadomiła go w pewnych kwestiach.
Nadia poznała sekret męża, byłam zaskoczona takim rozwiązaniem. Chyba nikt wcześniej nie spodziewał się, że jako mężczyzna Pedro został okaleczony na całe życie. Stąd i wstyd, frustracja i ataki agresji u niego. Nie usprawiedliwia to jego postępowania, ale mamy przyczynę takiego a nie innego zachowania i dążenia do władzy po trupach.
Nie rozumiem tylko dlaczego Nadia zgodziła się na propozycję Pedra i chce spłodzić dziecko z Victorem. Przecież wie na co stać jej męża, że nie da im spokoju i będzie ich prześladował. Poza tym to nie fair wobec takiego faceta jak Victor. On nie odpuści, nie odda swojej córki takiemu popaprańcowi jak Pedro. Może dojść do tragedii.
Josefina i Dimitrio są uroczy. Wystarczy ich kilka małych i czułych gestów, spojrzeń a ja jestem usatysfakcjonowana. Obstawiałam, że Dimitrio znikając na całe dnie znowu coś kombinuje, a okazało się, że przesiaduje na cmentarzu przy grobie ojca. Jakie to smutne. Finita już wie o wszystkim, mam nadzieję, że udzieli mu wsparcia.
Angelica wpadła na szalony pomysł z kupieniem klubu nocnego, ale kto bogatemu zabroni? Przynajmniej Esmeralda będzie miała zajęcie i nuda jej nie grozi. Niech Angelica się bawi i korzysta z życia.
Jose Luis powinien zająć się żoną i dać Montserrat spokój. Skoro jej nie przeszkadza, że Alejandro chce ją kontrolować, to akurat jego nie powinno to interesować. Ona jest szczęśliwa, więc skoro JL darzy ją tak wielkim uczuciem to powinien zaakceptować obecny stan rzeczy.
Fabioli i Sandra nie polubiłam, już mi zaczynają działać na nerwy. Ona alkoholiczka dla której liczy się głównie kasa, a on bawidamek, kobieciarz, nastawiony na łatwy zysk. Będą knuli przeciwko Alejandrowi, tak jakby ten miał już mało problemów na głowie.
Graciella nie ma wstydu, co za podła kobieta. Ogromnie podobała mi się stanowcza postawa Montserrat wobec niej, wygarnęła jej całą prawdę i bardzo dobrze. Graciella nie ma już nad nią żadnej władzy. Jak się jej nie udało wyciągnąć kasy od córki i zięcia to poszła do Thomasa spiskować przeciwko Dimitriowi i Josefinie, co za bezczelność i podłość. |
|
Powrót do góry |
|
|
Lineczka Arcymistrz
Dołączył: 31 Lip 2015 Posty: 27548 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rzeszów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:00:00 09-02-16 Temat postu: |
|
|
Odcinki 86-90
Wieje nudą w tych odcinkach, zwłaszcza w wątku protów. Żyją jak stare, dobre małżeństwo, gdzie ta chemia między nimi, gdzie ten ogień? Niezmiennie dziwi mnie, że Montserrat pozwala się tak kontrolować Alexowi, ale przynajmniej nie robił jej awantury po wizycie u Jose Luisa, czym zaskoczył mnie pozytywnie. Szkoda mi go, bo trafił za kratki za niewinność. Wkurza mnie nagonka wszystkich bliskich Alexa, z Montse na czele, na Jose Luisa, który jest uczciwy i robi wszystko by mu pomóc. To zwykła niewdzięczność z ich strony, bo on udowodnił, że można na niego liczyć, że dąży do prawdy i sprawiedliwości. Gdyby chciał się mścić to po postrzale mógł pogrążyć Alejandra, ale tego nie zrobił. To powinno im dać do myślenia.
Macario ogromnie działa mi na nerwy, co za papla i cwaniak.
Najfajniejsze scenki mieli Dimitrio i Josefina (placyk, kolacja, okrywanie kołderką ), uroczy są razem. Cieszy mnie to, że Finita cierpliwością, troską i bezinteresowną miłością osiągnęła swój cel i sprawiła, że mąż odwzajemnił jej uczucie. Dimitrio przy niej dojrzał i wydoroślał, wziął ciężar utrzymania rodziny na swoje barki. Ojciec byłby dumny z tego, że jego syn wstąpił do marynarki. Za to Graciella jaka zazdrosna o Dimka była i wkurzona. Brak mi słów na jej chamskie zachowanie względem Finity, podła jest.
Pedro to zwykły psychol i popapraniec. Czuje się bezkarny i robi co chce, wszędzie ma wtyki i nie ponosi żadnych konsekwencji za czyny jakie popełnia. Nie cierpię go! Pod kopułą ma nierówno fest, bo jaki normalny facet wpycha żonę w ramiona kochanka a później ogląda ich łóżkowe zabawy? Scena miłosna Victora i Nadii piękna i subtelna, ale radość z ich oglądania zepsuł Pedro.
Bardzo mi szkoda Angeliki. Była taka szczęśliwa poprzedniego wieczora (świetne show dla swoich mężczyzn dały z Esmeraldą w klubie ) a rano ledwo żyła, biedactwo. Oby z tego wyszła. Rozpacz jej bliskich w szpitalnej sali jakże wymowna, to były smutne i poruszające sceny, zwłaszcza rozpacz Amelii i Jose Luisa.
JL na swój sposób kocha żonę, jak sam powiedział Angelika nauczyła go, czym jest prawdziwa miłość. Fajnie razem wyglądają, i nawzajem się uszczęśliwiają. Jest między nimi chemia, sceny w sypialni były świetne. Oczywiście Jose Luis cały czas ma w sercu Montserrat i wkurzające są jego aluzje rzucane do niej czy do Alexa, ale to uczucie jest destrukcyjne, zaś miłość do Angeliki to coś czystego i uskrzydlającego go.
Fabioli głównie chodzi o pieniądze, jak jej się oczy zaświeciły na widok walizki wypełnionej forsą! Wydaje się być powierzchowną i interesowną kobietą, ale pod tą maską skrywa się zagubiona osoba, która nie potrafi sobie poradzić z emocjami. Sandro to oszust i kobieciarz, a na dodatek leci na Graciellę. Ależ się wystroiła na kolację z nim, miała piękną sukienkę. Urody odmówić jej nie można, ale jak ją celnie podsumowała Montserrat, poza nią nie ma nic więcej do zaoferowania. Graciella z Sandrem pasują do siebie, może będzie z tego jakiś romansik?
Szkoda mi było Virginii. Świetna scena, gdy wykrzyczała matce cały swój żal, ból, gniew i złość. W wielu kwestiach miała rację. Amelia zaniedbała jedną z córek poświęcając czas i uwagę drugiej.
Mam nadzieję, że w najbliższych odcinkach akcja ruszy do przodu i że Alex szybko wyjdzie z więzienia, bo nudny i męczący jest ten wątek. |
|
Powrót do góry |
|
|
Lineczka Arcymistrz
Dołączył: 31 Lip 2015 Posty: 27548 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Rzeszów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:01:32 10-02-16 Temat postu: |
|
|
Odcinki 91-95
Co za gnój z Pedra! Za kogo on się uważa, by decydować o tym czy ktoś ma żyć czy nie? Ogromnie szkoda mi było Joaquina i jego bliskich, zwłaszcza Virginii. Scena, gdy dowiedziała się o śmierci ojca była poruszająca. Joaquin zrobił wiele złego, ale kochał swoją rodzinę i przynajmniej zrehabilitował się na koniec pisząc list pogrążający Pedra i uniewinniający Alexa.
Wewnętrzna przemiana Dimitria wciąż mnie zaskakuje. Na ten moment jest jedną z moich ulubionych postaci męskich. Z przyjemnością oglądam jego sceny i chcę ich więcej i więcej. Służba w marynarce mu służy, Montse jaka była dumna z brata, gdy się o tym dowiedziała. Dimitrio udowodnił, że bystry i sprytny z niego facet.
Brakowało mi jego scen z Finitą. Ma u mnie plusa za obdarowywanie żony czerwoną różą każdego dnia. Cóż za romantyk!
Szkoda mi było Angeliki i cierpiącego, czuwającego przy niej Jose Luisa. Obawiałam się, że jej pobyt w szpitalu skończy się tragicznie, ale na szczęście wyszła z tego i będziemy mogli w kolejnych odcinkach cieszyć się jej postacią. JL w roli troskliwego męża jest ujmujący.
To się porobiło, Nadia w ciąży. Nadal nie mogę zrozumieć dlaczego przystała na propozycję Pedra i jak sobie wyobraża ich dalsze życie? Ten psychol nie nadaje się na ojca. Co z Victorem? Przecież on nie pozwoli by Pedro wychowywał jego dziecko. Obawiam się, że może dojść do jakiegoś dramatu.
Scena z czułościami Montserrat i Alejandra w więzieniu piękna. Tego mi właśnie brakowało w poprzednich odcinkach - ich bliskości, chemii. Spotkanie Alejandra z matką wzruszające. Mógłby już wyjść z pierdla, za długo się ten wątek ciągnie. Były na to spore szanse, ale ta suka Maryśka musiała wykraść jedyny dowód niewinności Alexa. Ksiądz Anselmo naiwnie dał się jej wykiwać. Ma nauczkę, bo zawsze był wobec niej naiwny i poddawał się jej manipulacjom. Jedyny plus, że przynajmniej Maryśka nie oddała listu Pedrowi.
Proci i tak mają już na głowie sporo problemów, a tu jeszcze Fabiola i Sandro knują przeciwko nim i kombinują jak dobrać się do majątku Alejandra. Zdecydowanie jak na ten moment za dużo villanów w telce.
Tak na marginesie dodam, że z tego Samuela (dealer narkotyków) chociaż jest niezłe ziółko, to przynajmniej facet maj jakiś honor i zasady. Nie obwinia niewinnych i nie poddaje się szantażom. Mimo, że bandzior to postać pozytywna! |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|