Telenowele

Cortiza. · Wysłany: 12:28:50 17-10-09 Temat postu:

Roberta;*** Nadal 3mam się jej;) Ostatnio są super scenki z nią I Diego;***

ZMOTYWOWANA · Wysłany: 17:38:19 28-10-09 Temat postu:

od kad zobaczylam scenke z roberta pomyslalam ze to wlasnie ona bedzie moja postacia

i sie ciesze ze to wlasnie ona, bo bardzo ja lubie.
podoba mi sie jej podejscie do zycia, to ze ma wlasne zdanie i ze jest inteligentna,
fajne jest w niej tez to, to ze pomaga przyjaciolka, jest szczera i zabawna

lubie takie postacie, ale do dopiero roberta stala sie moja naj postacia ze wszystkich filmow jakie obejrzalam

jest taka autentycza i dulce tak dobrze sie w nia wcielila
ma fajne losy i fajne teksty wali, czasem przegina, ale taka ja wlasnie lubie i mysle ze wy tez ... ;*****
witam was, jestem tu od dzisiaj zarejestrowana XD

Vondynizer · Wysłany: 18:40:26 28-10-09 Temat postu:

oj tak, Roberta ma w sobie to coś, co przyciąga ludzi.

witamy koleżankę. ;>

G@tito · Wysłany: 18:41:02 29-10-09 Temat postu:

Mia i Miguel

Cortiza. · Wysłany: 17:26:56 31-10-09 Temat postu:

Robbb;***

Barbie Mia Colucci · Wysłany: 0:28:41 14-11-09 Temat postu:

Mia:):*:*

kaŚś · Wysłany: 0:31:35 14-11-09 Temat postu:

wszystkich.. ;d
ale głos na Mie . ;d

Rebeldusia · Wysłany: 12:58:29 14-11-09 Temat postu:

Aurora · Wysłany: 23:50:17 17-11-09 Temat postu:

Zagłosowałam za Lupe ale oprócz niej bardzo lubię Santosa i Madariagę

Monika · Wysłany: 10:37:18 24-11-09 Temat postu:

Andzia94 · Wysłany: 13:05:55 25-11-09 Temat postu:

Roberta.. Chociaż Diego, Mia i Miguel też rządzą.!!

Sonrisa · Wysłany: 19:32:22 26-11-09 Temat postu:

Już nie raz wypowiadałam się w tym temacie i za każdym razem podawałam zupełnie inną listę ulubionych postaci. Tym razem postaram się podsumować wszystkich bohaterów na podstawie tych 440 odcinków (a dokładniej to 420, gdyż dwudziestu pierwszych nie oglądałam w całości).

1. Gaston - wiecznie żywy. Niby zły, ale też niby dobry. W jego przypadku nie potrafię i nie chcę być obiektywna. Wszystko w nim było takie, jak trzeba: od ułożenia rąk po do bólu ironiczne wypowiedzi. Nie można mu zarzucić bezduszności, wszak kochał i opiekował się Jose. Nauczył ją radzenia sobie w ciężkich sytuacjach, przezwyciężania trudności losu oraz usiłował przygotować na ewentualność samotnego życia. I jego najlepsze cecha: całkowita nieprzewidywalność. Zawsze mnie zaskakiwał, był jedyną postacią, której nie mogłam przejrzeć na wylot. Zawiłość jego postępowania to najlepszy wątek w Rebelde.

2. Mia? - jeszcze za czasów pierwszej temporady gotowa byłabym umieścić ją na pierwszym miejscu mego rankingu. Niestety, zmieniła się. Nie na gorsze, lecz na lepsze, ale przy tym, przestała wydawać mi się tak sympatyczna i beztroska, jak była na początku. Owszem, pozbycie się samolubstwa, egoizmu i wszelkich przekonań na temat wielkiej wagi powierzchowności ludzkiej oraz stanu konta bankowego było, jak najbardziej właściwe, lecz bynajmniej nieciekawe. Szkoda mi tylko tych ostatnich odcinków, w których sytuacją z Mariną sobie u mnie nagrabiła. Bardzo się zmieniła od początku, ale nadal nie wie, że histeryczny płacz nic nie daje.

3. Rocco - na początku nonszalancki i zbytnio pewny swej wyjątkowości. Potem, choć tak naprawdę żadna zmiana nie zaszła, nie było w jego życiu żadnego ważnego wydarzenia, całkowicie oddany Vico ideał postaci serialowej. Bo czyż wszystko w nim nie jest idealne? Jego wątek był przez twórców pięknie pomijany, więc praktycznie nic o nim nie wiemy. Najważniejsze w nim jest to, jak bardzo kocha Vico i ile jest w stanie dla niej zrobić. Ma ode mnie wielkiego plusa za kłótnie z Giovannim. Umiejętność doprowadzania do szewskiej pasji jest bardzo cenna. Poza tym, jest jeszcze ten jego chłopięcy wygląd – przeuroczy.

4. Vico - teraz nie mam pojęcia, dlaczego ją tak bardzo cenię. Na pewno dlatego że, choć przezywa naprawdę wiele, rodzice ją zawodzili, zawsze, ale to zawsze, pozostawała w pełni normalną osobą. Nie zalewała się płaczem, nie histeryzowała, tylko robiła swoje. Strasznie potrzebowała akceptacji, a mimo to o nią nie żebrała.

5. Miguel? - w pierwszej tamporadzie, podobnie jak Mia, zachwycił mnie swoim silnym charakterem, wyrazistą osobistością. W swej zemście był zawzięty, w miłości do Mii nieprzewidywalny. Podczas drugiej temporady coś się w nim zmieniło. Wtedy jeszcze nie zniknęły te jego cudowne ataki wściekłości, ale nagle pojawiła się bezbrzeżna głupota. Cały wątek z Sarbiną, wszystko działo się przez niego i jego durne poczucie, ze nie robi nic nieprawidłowego. Mimo tej okropnej 2 i 3 temp., nadal go kocham, zwłaszcza po pięknym powrocie jego dawnej osobowości w ostatnich odcinkach Rebelde.

6. Javier - mistrz! Mistrz oszustwa, kłamstwa, szyderstwa i wszystkiego innego, co tak uwielbiam w fikcyjnych postaciach. Pod koniec troszkę się zepsuł, ale i tak zawsze będzie mi przykro z powodu tego, co się z nim stało, wszak nie wiadomo, co rodzice z nim uczynili. Myślę, że zasłużył sobie na to, co nie znaczy, że go nie wielbię.

7. Jose - jak już kiedyś pisałam: zagubiona, potrzebująca miłości. Wad miała więcej niż zalet, ale zawsze wydawała mi się urzekająca w tej swojej „inności”. Bo chyba nie musze nikogo przekonywać, że była ona postacią jedyną w swoim rodzaju. Miała tendencję do „wmawiania sobie”, że nikt jej nie kocha, nikt jej nie chce. I za to ją lubiłam, bo to zupełnie tak jak ja. Dzięki niej mogłam być świadkiem kilku z lepszych rebeldowych dialogów.

8. Martin - za to i za tamto, upór w dążeniu ocelu, inteligencję, bycie przeciwieństwem Almy i spokój. Wszystkie postacie w tej telenoweli prawdopodobnie cierpią na ADHD, a on chyba nie miał żadnych ataków?

9. Diego - lubię go tylko i wyłącznie za końcówkę 3 temporady. Wykazywał się w tedy nadzwyczajną przytomnością umysłu, podejmował mądre, przemyślane decyzje. Wcześniej darzyłam go umiarkowaną sympatią, zwłaszcza za odcinek, w którym porywa Robertę. To chyba moje ulubione sceny między nimi.

10. Leon - chyba najbardziej charakterystyczna postać, najczarniejszy z czarnych. Podziwiam w nim to, że zawsze wyznawał własne zasady, potrafił po trupach iść do celu, a przy tym wykazywał godną naśladowania (przez wszystkich ludzi z aspiracjami do dyktatury) bezduszność i zupełnie nie przejmował się opiniami innych.

11. Pasqual - chyba nie musze tego tłumaczyć. On jest bezbłędny.

12. Santos - tak ogólnie, to ja go nie lubię, jednak zawsze będę rozpamiętywać tych kilka wspaniałych odcinków, niedługo po tym, jak się pojawił. Pozostanie mi w pamięci jego obraz, jako tajemniczego wyrzutka, który trzyma się z boku tego wszystkiego, tego całego motłochu i uśmiecha się ironicznie. Potem stał się zupełnie zwyczajny, bez wad, ale też bez niesamowitych zalet czy też cech osobowości.

13. Giovanni - wiem, dobrze wiem, dlaczego jest nielubianym bohaterem. Jego egoizm i głupota (objawiona przy wstąpieniu do Loży) są tak oczywiste, jak fakt, iż słońce jest zue. Mimo to uważam, iż to najbarwniejsza postać, całkowicie niepoważnie potraktowana przez twórców, bez której Rebelde byłoby kolejna płaczliwą telenowelą. Zawsze był jedyną postacią, którą w jakikolwiek utożsamiałam z odgrywającym jego rolę aktorem. On po prostu niesamowicie przypomina mi Chrisa, którego kocham, więc siła rzeczy moja miłość przenosi się również na Gio.

14. Joaquin - nie potrafię sobie przypomnieć, kim też on był, ale z tego, co kojarzę, to był on głupim prymitywnym pozerem, który nie potrafił brać na siebie odpowiedzialności za popełnione uczynki? To ten? Strasznie zagubiony był z niego chłopiec, a ja takich lubię. Urzekł mnie jedyną sceną: w czasie świąt w 1 temp., kiedy to on i Pilar obejmują się i razem płaczą w klasie. To było ładne.

Postacie, których ani nie lubię, ani nie nie lubię, czyli zupełnie mi obojętne:
Bianca, Tomas, Pilar, Nico, Franco, Madariaga, Renata, Alicia, Raquel, Michelle, Inaki oraz większość nauczycieli i postaci epizodycznych.

Postacie, których nie lubię (kolejność przypadkowa):
Roberta - Osz… Głupia smarkula. Rozpieszczona, z niewiadomych powodów przekonana o swojej dość wątpliwej inteligencji. No dobrze… Może i mózg miała, ale to nie powód, że by wyśmiewać się z postaci odrobinkę mniej błyskotliwych. Wiele miała do „rozpieszczonych” postaci, a sama łóżka nie potrafiła pościelić. Byle ta dalej…
Sol - mała, głupia i nic nie rozumie. Nie rozumie, że świat nie kręci się wokół niej, nie rozumie, że jest niska i nie rozumie, że na samym wyglądzie nie przetrwa długo.
Leonardo – nie pamiętam, dlaczego, ale zawsze na jego widok dostawałam ataków furii.
Lola - doprawdy, w niczym by nie przeszkadzała gdyby nie to, że tak na siłę pchała się do uczniów piątej klasy, rojąc sobie przy tym, że wszyscy bardzo ją lubią. Typowy przykład młodej, gniewnej i głupiej.
Lupita - zawsze tak bardzo chciała zbawić świat, że aż musiała wpychać się w życie innych, a zwłaszcza Loli. Lubiłabym Lupe, gdyby nie fakt, iż gdy siostra mówi „nie lubię cię, spadaj, idź sobie, daj mi spokój”, to jednak powinno się to zrobić, a nie każdym centymetrem swego ciała wyrażać przemożną chęć zbliżenia się do niej. Wielokrotnie czytałam wypowiedzi o tym, jakoby Guadelupe się zmieniła. Ja żadnej zmiany nie widzę.
Celina - no błagam… Większej ofiary życiowej jeszcze nie widziałam.
Teo - o którym nic nie mam do powiedzenia.
Mayra - bo własnego życia nie ma…
Alma - bo córki wychować nie umiała! O Mii mówiła, że głupia i zasługuje na karę, a o Robercie nie pomyśli inaczej, jak o złotym dziecku. Histeryczka, jakich mało.
Sabrina - bo to i tamto.

Kogoś pominęłam?

Rainbowpunch · Wysłany: 12:28:19 06-02-10 Temat postu:

Mie !
Najlepsza

;*

Erika_Buenfil · Wysłany: 22:41:14 09-02-10 Temat postu:

Mia zdecydowanie